Profil użytkownika
VitaCherry ♀
Zamieszcza historie od: | 6 października 2020 - 11:33 |
Ostatnio: | 9 czerwca 2021 - 20:35 |
- Historii na głównej: 4 z 4
- Punktów za historie: 496
- Komentarzy: 22
- Punktów za komentarze: 55
« poprzednia 1 następna »
Również mam alergię na orzechy i znam ten ból. Niestety, u mnie nawet zjedzenie jednego orzeszka kończy się wstrząsem anafilaktycznym. Już dawno zrezygnowałam z jedzenia w knajpach, nawet chleb sama piekę. Bardzo uciążliwe na co dzień i niestety niebezpieczne :/ Raz przeżyłam wstrząs anafilaktyczny i nie życzę tego nikomu :(
@Nugaa: Tak, w czasie moich odwiedzin pielęgniarki rejetowaly ze stanowisk, zostawiając rodziców samych z dziećmi. Zdarzało się,że lekarze na dyżurze na ten widok, zajmowali ich stanowiska i czekali na powrót pielęgniarek. Byłam niejednokrotnie świadkiem,kiedy lekarze zwracali uwagę pielęgniarkom,żeby nie opuszczały intensywnej terapii bez zostawienia zastępstwa/informacji.
@i16: Mnie też przeraża,że dochodzi do takich sytuacji. A ta była patowa. Z jednej strony był zakaz odwiedzin dzieci w nocy, z drugiej pielęgniarki po cichu pozwalały zostawać rodzicom i wtedy znikały na dłuższy czas. Gdy były same z dziećmi MUSIAŁY ich pilnować, bo groziła im odpowiedzialność karna za zaniedbanie obowiązków.Dlatego pani Ordynator umawiała się z rodzicami na takie,a nie inne wyjście z sytuacji. Z synem na intensywnej terapii było jeszcze dwoje dzieci i ich rodzice postąpili tak samo jak my...
@Qaziku: Przyzwoity człowiek i lekarz z powołania. Kontakt mamy od dziś dzień :)
@Ohboy: Dokładnie tak :)
@Nulini: Jestem bardzo pokojowo nastawioną osobą :) Dlatego bardzo mnie dziwi,że odbierasz moją wypowiedź,jako pogardliwą wobec innych. Sama reaguję już w tej chwili śmiechem na dziwne komentarze. I też tłumaczę, wyjaśniam. Rozumiem,że ktoś nie ma wiedzy na temat danej choroby. Ale wystarczy spytać,a nie wygłaszać mądrości, które ranią drugą stronę. Mój synek też ma padaczkę (dziecięcą z napadami nieświadomości) i od 4 lat jest na lekach. Szczerze mówiąc,mało kto o tym wie, wystarczy nam już komentarzy o cukrzycy. Pewnie to też brzmi dla Ciebie nieprawdopodobnie,ale szanuję Twoje zdanie :) Zdrówka dla syna!
@ladyarwena: Zdaję sobie z tego sprawę,ale tak jak napisałam, byliśmy na wakacjach, ponad 400 km od domu. Był weekend. Miałam też świadomość,że przy cukrzycy typu 1 zabierają na oddział diabetologii na dobrych parę dni. Zależało mi na jak najszybszym wdrożeniu insuliny,żeby zbić cukier.
@gstronaostro: Prawda,źle to ujęłam- wierz mi, absolutnie nie miałam złych intencji. Zabrakło mi wiedzy i trochę szerszego spojrzenia- po prostu bardzo często spotykam się z cukrzycą typu 2, która wynikła przede wszystkim z powodu trybu życia chorego,a nie innych czynników.
@Etincelle: Touche :)
@boom_boom: Wiesz,ja zachorowałam po 26 roku życia. Jestem na penach,bo nie stać mnie na pompę. I tak, wiem, jak ma dorosły człowiek z cukrzycą. Też mam rodzinę, którą muszę utrzymać. Co nie zmienia faktu,że oddałabym wszystko,żeby mój syn zachorował w moim wieku,a nie jako trzylatek. Cały ten sprzęt i udogodnienia nie oddadzą dziecku tych lat dzieciństwa, kiedy musi się kontrolować od zawsze i liczyć z powikłaniami nawet w młodym wieku.
@toomex: Zajmowanie się synem polegało na ok.3 mierzeniach cukru w ciągu pobytu w przedszkolu (pomiar trwa parę sekund- syn bardzo szybko sam używał glukometru), oraz podaniu insuliny do 2 posiłków- czyli wciśnięciu na pompie insulinowej 2 przycisków. Łącznie 3-4 smsy z wynikami glikemii i moje odp.z dawką insuliny. Z doświadczenia i późniejszych rozmów z nauczycielami, wiem,że ogarnięcie wyżej wymienionych aspektów nie dezorganizowalo im pracy i nie dochodziło do zaniedbań innych dzieci. Przede wszystkim chodziło o strach - że coś pójdzie nie tak,że Młody zasłabnie. Ta odpowiedzialność była dla wielu nauczycieli paraliżująca.
@bloodcarver: Kolejny paradoks- dyrektor ma obowiązek przyjąć do szkoły dziecko z cukrzycą. Natomiast nauczyciel MOŻE odmówić opieki nad takim dzieckiem. Kolejna obserwacja- istnienia pielęgniarki w instytucjach szkolnych nie zaobserwowałam ;) Jeśli chodzi o odpowiedzialność nauczyciela- w każdej szkole/przedszkolu podpisywałam oświadczenie, w którym brałam odpowiedzialność na siebie za pobyt dziecka w szkole,jako rodzaj "dupochronu" dla nauczyciela. Jak najbardziej rozumiem obawy i strach nauczyciela. Dlatego syn zawsze przychodził do szkoły z wyrównanym cukrem,z wyliczonym prowiantem,tak żeby zminimalizować zawracanie głowy nauczycielowi.
@boom_boom: Wszystko ładnie pięknie,tyle że kiedy syn zachorował, to: -korzystaliśmy tylko zasiłku pielęgnacyjnego w zawrotnej kwocie 150 PLN wtedy. - Świadczenie pielęgnacyjne nam nie przysługiwało,bo oboje z mężem pracowaliśmy. - libra 6 lat temu była mało popularna i niezbyt tania. Dopiero zaczęliśmy się o nią starać na początku tego roku, ale związku z pandemią mamy wszelkie wizyty/szkolenia u diabetologa odłożone do odwołania. Technika i owszem posunęła się do przodu,ale jak mówi moja diabetolog- cukrzyca to nie matematyka,nic nie zastąpi doświadczenia, instynktu i ludzkiego czynnika. A i tak nie jest łatwo trzymać dobry poziom cukru.
@Migrenqa84: Oczywiście, że miałam krzywą cukrzycową oraz glukozę we krwi- wszystko w normie. Miałam wręcz tendencję do dość niskich cukrów na czczo. Poza tym cukrzycy dostałam 4 lata po urodzeniu dziecka.
@Skierka15: Jak dobrze to znam... Podpisuję się pod Twoją wypowiedzią w 100%. Widzę, że nie tylko my mamy takie doświadczenia ze szkołą :/
@Austenityzacja: Myślę,że nyktimene wyczerpująco wyjaśniła, że teza o nie rozmnażaniu się osób z chorobami genetycznymi lub nosicielami, w praktyce objęłaby niemal całą populację. Co zabawne, moje dziecko zachorowało na cukrzycę rok przede mną, tzn. byłam okazem zdrowia rodząc syna,nie przyszło mi na myśl,że dostaniemy cukrzycy on, czy ja.
@Etincelle: Prawda, źle to ujęłam i kajam się. Miałam na myśli to,że w większości przypadków jest to raczej wynik złych nawyków żywieniowych i predyspozycji genetycznych,ale masz rację- mogą powodować ją inne choroby. Bardzo mi przykro,że Twój partner cierpi na cukrzycę, wiem, jak ta choroba potrafi dopiec.
@gstronaostro: Wiem,że podany przeze mnie podział,to spore uproszczenie, nie miałam zamiaru nikogo urazić. Oczywiście,że istnieją predyspozycje genetyczne do drugiego typu,ale zasadniczo decydującą rolę pełnią czynniki środowiskowe, w większości przypadków otyłość. Większość, nie wszyscy.
@Vkandis: Mam cukrzycę 1 typu. -Leczenie tego typu, w pierwszej kolejności polega na wdrożeniu insuliny-w przypadku jedynki organizm nie jest w stanie wyprodukować insuliny, wysepki na trzustce zostają zniszczone. - w przypadku cukrzycy typu 1 tydzień spędzasz w szpitalu,żeby ustabilizować na start cukry,dobrać przeliczniki do posiłków,nauczyć się obliczać wymienniki węglowodanowe,itp. Lekarze dobierają terapię i insulinę, na którą organizm najlepiej reaguje. Ja muszę na przykład podawać insulinę do każdego posiłku plus wieczorem aplikuje sobie tzw."bazę". - Jak najbardziej,badaniem krwi można wykryć cukrzycę typu pierwszego. W jej przypadku we krwi pojawiają się charakterystyczne przeciwciała anty-Gad bodajże,które od razu pokazują,że to typ 1 a nie 2. Reasumując,rok wcześniej widziałam,jak moje dziecko przechodziło to samo,kiedy zachorowało na cukrzycę pierwszego typu. Tak,jak opisałam,to wygląda w pierwszym rzucie na ostrym dyżurze. Kiedy już wróciłam do domu i dostałam się do szpitala,na oddział diabetologii, miałam zrobiony komplet badań. Historia jest całkowicie prawdziwa,jeśli masz więcej pytań,to zapraszam :)
@bloodcarver:A widzisz, zapomniałam napisać o kolejnych piekielnych, właśnie tych od eugeniki. Nie wiem,kim trzeba być,żeby rościć sobie prawo o decydowaniu o czyimś prawie do życia, wolności,czy wyboru. Boję się trochę tych ludzi od "większego dobra". Niech pierwszy rzuci kamieniem,ten kto, przed rozpoczęciem starań się o dziecko,robi pakiet badań genetycznych pod kątem chorób dziedzicznych.
@bloodcarver: A widzisz, zapomniałam napisać o kolejnych piekielnych, właśnie tych od eugeniki. Nie wiem,kim trzeba być,żeby rościć sobie prawo o decydowaniu o czyimś prawie do życia, wolności,czy wyboru. Boję się trochę tych ludzi od "większego dobra". Niech pierwszy rzuci kamieniem,ten kto, przed rozpoczęciem starań się o dziecko,robi pakiet badań genetycznych pod kątem chorób dziedzicznych.
@Tolek: Wierz mi,że kaca moralnego mam po dziś dzień. To jedna z tych niedokończonych spraw,które cały czas gdzieś w głowie się pojawiają. Zabrakło mi wtedy gniewu i determinacji, myślę,że szok zrobił swoje.