Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Xintlaer

Zamieszcza historie od: 28 czerwca 2012 - 12:56
Ostatnio: 27 grudnia 2023 - 22:18
O sobie:

http://www.piekielni.pun.pl/forums.php

  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 759
  • Komentarzy: 47
  • Punktów za komentarze: 378
 
zarchiwizowany

#51839

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam :) Będzie trochę długo, no ale cóż inaczej się nie da.
Dzisiaj (a raczej juz wczoraj) siedząc ze znajomymi zaczęliśmy wspominać wypadki jakie nam się przydarzyły w ostatnich latach. I tak cofnęliśmy się do roku 2009 kiedy to miałam wypadek (ciekawskich odsyłam do szczątkowych informacji http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,6332681,Pijany_policjant_spowodowal_wypadek.html) ale nie o sam wypadek chodzi (dziękuję tym, którzy byli wtedy przy mnie, jak to się mówi "przyjaciół poznaje się w biedzie" ale to kiedy indziej). Piekielnością była nasza służba zdrowia (dziwne prawda?), po wypadku zostałam przewieziona do szpitala na ul. Botanicznej na oddział neuro - traumatologii (chyba jakoś tak się to nazywa), nie licząc początkowych godzin gdzie było trochę zabawnych sytuacji z mojej strony (nie ważne że nie kumałam co się stało, ale jakimś cudem wiedziałam, że mnie szyją, wyjechałam z tekstem "panowie proszę was bardzo ale szyjcie mnie szybciej bo o północy muszę być w domu bo tata mnie udusi"), chyba na drugi dzień ogarniałam ogrom sytuacji bardziej. Podczas obchodu lekarzy i innych, stwierdziłam że nie mogę ruszać lewą ręką, jedynie ledwo na bok na odległość około 4-5 cm, na co chyba ordynator czy jakiś inny ważniak stwierdził, że to TYLKO defekt kosmetyczny, wystarczy wsadzić do chusty i będzie cacy. Yhy już mi się to nie spodobało pomimo dużej dawki środków przeciwbólowych i innych powiedziałam tacie, żeby cokolwiek z tym zrobił, gdyż jestem (w tamtym czasie) niepełnosprawna i to nie jest "defekt kosmetyczny" (jestem leworęczna więc to wielkie utrudnienie). Dzień po operacji na głowę zostałam przewieziona do innego szpitala, gdzie mój sąsiad "wstawił" mi 13 cm DRUT w ramię na jakieś 3 lub więcej tygodni i zdiagnozował "zerwanie więzozrostu obojczykowo - barkowego". Gdyby nie mój upór (plus wsparcie znajomych i ludzi których się nie spodziewałam), na szczęście jakieś znajomości i wielomiesięczna rehabilitacja, to do tej pory nie mogłabym ruszać ręką i przeżywałabym katusze z powodu bólu.
A teraz sobie myślę co muszą przeżywać ludzie, którzy nie mają tyle szczęścia co ja i życzliwych ludzi wokół siebie.

Kraków słuzba_zdrowia

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (52)
zarchiwizowany

#45363

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Matev92 swoją historią (http://piekielni.pl/45139) przypomniał mi pewną wizytę księdza po kolędzie w moim domu rodzinnym.

Tradycyjnie przyszedł, tradycyjnie wszystkich wypytał, czym się zajmują, siostrę i brata pochwalił za studia ścisłe. Po czym pyta mnie:

K[siądz]: A ty co studiujesz?
J[a]: Pedagogikę specjalną (nie dodałam tego, ale to mój już w gimnazjum wymarzony kierunek i właściwie nigdy nie wyobrażałam sobie zajmować się czymś innym).
K: yyyyy... to co ty po tym zamierzasz robić?
J: Chciałabym pracować w szkole z dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie.

Wtedy ksiądz się oburzył:

- No wiesz...! Jak możesz...! JA (!!!) nie rozumiem i nie szanuję ludzi, którzy z własnej woli chcą być nauczycielami! Ja uczę w szkole i wiem, jakie to jest trudne i ciężkie, a nie wolno z własnej woli tak marnować swoich sił i zdrowia!!!

Pfff... wylał swoje frustracje, nie wziął tylko pod uwagę, że:

a) całkiem niedawno skończyłam szkołę, w której uczył i wiem, jak to jego nauczanie wyglądało...

b) nie pozwolę w moim domu obrażać moich marzeń.

Uśmiecham się i słodkim głosem kontynuuję rozmowę:

- A wie ksiądz, w sumie to ja zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy całe życie chcą spędzić w celibacie, bo moim zdaniem to trochę przeciwne naturze jest. Ale mimo to szanuję ich decyzje. W końcu nie każdy musi uważać się za Boga, który ma prawo oceniać słuszność postępowania innych ludzi.

Mama zbladła, tata spurpurowiał. Ksiądz właściwie nic nie odpowiedział, tylko szybko zmienił temat, pożegnał się i wyszedł, ale od tej pory przestał odpowiadać, gdy mu się kłaniam. To było ze 4 lata temu, teraz jest moim proboszczem i tylko mam nadzieję, że już zapomniał, za co jest na mnie obrażony, bo całkiem niedługo czeka mnie wycieczka do niego po dokumenty potrzebne do ślubu :)

księża

Skomentuj (164) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 97 (273)

1