Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

cassper

Zamieszcza historie od: 23 marca 2011 - 10:43
Ostatnio: 19 czerwca 2011 - 13:44
O sobie:

Ćwierćwiecze za sobą i historii nie mało, trochę w kraju trochę poza tak się nazbierało ;)

  • Historii na głównej: 8 z 13
  • Punktów za historie: 815
  • Komentarzy: 25
  • Punktów za komentarze: 93
 
zarchiwizowany

#9399

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia opowiedziana przez aspirancik przypomniała mi zabawną scenę z pewnej pizzerii.

Wybraliśmy się razu pewnego ze znajomymi, w tym dwie dziewczyny, na pizzę. Pizzeria miała wielkie panoramiczne okna zaczynające się kilkanaście centymetrów nad ziemią, wszystkie jednak obklejone sitodrukiem tak że ze środka widać było wszystko wyraźnie jak przez czystą szybę, z zewnątrz natomiast widniała kolorowa reklama zasłaniająca wnętrze lokalu.
Czekaliśmy sobie w spokoju na zamówienie gdy zobaczyliśmy za oknem koło naszego stolika wyraźnie pijanego mężczyznę (nie wyglądał jednak na żula tylko na normalnego faceta po 30 co trochę za mocno zabalował) który nerwowo rozglądał się dookoła.
Zrozumieliśmy czego szukał kiedy odwrócił się w stronę okna rozpiął rozporek i wyciągnąwszy swoją "męskość" zaczął oddawać mocz, nie świadom że od środka widać go jak przez zwykłą szybę i że celował przyrodzeniem wprost w koleżankę.

Byliśmy w takim szoku, że zanim przestaliśmy się śmiać facet spokojnie jakby nigdy nic sobie odszedł po załatwieniu potrzeby.

Pizzeria na osiedlu

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 217 (263)
zarchiwizowany

#9398

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dawno temu pomieszkiwałem trochę za granicą,Włochy dokładnie.
Jako że mam talent do języków szybko opanowałem włoski w stopniu dosyć biegłym. Dzięki temu mogłem pracować przy obsłudze klientów. Nie tego jednak dotyczyć będzie ta historia.
Pracowałem w tym czasie w barze kawowym "u Enza" do którego na kawę przyjeżdżała policja z całego miasta. Parę tygodni wcześniej nabyłem sobie skuter żeby mieć czym jeździć po mieście.
Jako obcokrajowiec bez stałego zameldowania nie mogłem zarejestrować ani ubezpieczyć skutera na siebie dlatego jeździłem z papierową rejestracją tak "dla ściemy".
Nigdy nie miałem z tym problemu bo wielu na południu tak jeździ, zwłaszcza hindusów i Ukraińców dlatego policja rzadko interesuje się "papierowymi blachami".
Tym razem jednak przekombinowałem:
Wracałem właśnie od dziewczyny, był straszny upał więc nie założyłem kasku a żeby skrócić sobie drogę wpakowałem się w uliczkę między kamienicami - pod prąd. Pech chciał że akurat była jakaś impreza na placu i policja obstawiała wszystkie drogi wokół placu. Wyjechałem wprost na blokadę.
Oczywiście policjant od razu zabrał mi kluczyki i dokumenty i zaczął wymieniać wykroczenia:
-Jazda bez kasku, pod prąd, bez rejestracji, bez ubezpieczenia i przeglądu.
Myślę sobie "już po mnie" gruby mandat i konfiskata motoru a w najgorszym wypadku nawet sprawa sądowa i groźba odsiadki.
Zaczęliśmy standardowy dialog: Skąd jesteś, gdzie mieszkasz, uczysz się gdzieś, pracujesz...
Odpowiedziałem że pracuje w barze na starym mieście
- A w którym dokładnie?
- U Enza na via xxx
Tu policjant zamyślił się, zawołał kolegów chwilę z nimi podyskutował po czym wrócił do mnie oddając mi kluczyki i dokumenty z tekstem:
- Masz szczęście że pracujesz u Enza, często tam jeździmy na kawę a Enzo to nasz dobry przyjaciel, jedź do domu i pozdrów Enza jak będziesz w pracy. Jutro przyjedziemy do baru i masz nam zrobić pyszną kawę a następnym razem nie będziemy już tacy mili.

PS: Zanim ktoś w komentarzach skrytykuje moje naginanie przepisów to niech weźmie pod uwagę że w południowych Włoszech takie zachowanie jest na porządku dziennym i trzeba się dostosować żeby sobie jakoś radzić.

Polizia municipale

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (234)
zarchiwizowany

#9222

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Akcja miała miejsce w niewielkim, dwu kasowym dyskoncie dla biednych z pod znaku owada.
Robiłem niewielkie zakupy, ot parę produktów na śniadanie i jakiś napój, dodatkowo zakupiłem zgrzewkę papieru do d...
Po zapłaceniu za zakupy i obsłużeniu przez miłą, młodą ekspedientkę stałem się świadkiem i uczestnikiem absurdalnej sceny.
W trakcie gdy ja pakowałem swoje zakupy usłyszałem taką rozmowę pomiędzy [K]asjerką i [P]iekielną klientką - paniusią w średnim wieku typu ĄĘ. Klientka miała tylko pączka W WORECZKU FOLIOWYM którego nie położyła na taśmę a trzymała w ręku. Kasjerka cały czas mówiła spokojnym, uprzejmym głosem, klientka natomiast takim tonem jakby chciała udowodnić kasjerce że jest człowiekiem gorszej kategorii.
[K] Proszę położyć tego pączka na taśmę abym mogła go skasować
[P] Przecież tu nie ma kodu, może Pani nabić bez brania mojego jedzenia w rękę
[K] Procedura jest taka że nie mogę kasować nic co nie leży na taśmie, proszę więc położyć tego pączka
[P] Niech mi się Pani tu nie wymądrza i skasuje tego pieprzonego pączka
[K] Musi pani położyć na taśmie, inaczej nie mogę tego skasować
[P] Skasuj mi w tej chwili tego pączka i nie mów mi co ja mam robić, nie będziesz mi macać brudnymi paluchami po moim jedzeniu

Kasjerka postanowiła chyba nie wdawać się w dalszą dyskusję z piekielną i nabiła jej tego pączka żeby oszczędzić sobie dalszych upokorzeń.

Ja w tym czasie walczyłem z upakowaniem wspomnianego wcześniej papieru toaletowego do torby z czym troszkę mi zeszło, chcąc poprawić humor kasjerce i ukarać trochę wredne babsko, wypaliłem na tyle głośno żeby wszyscy słyszeli:
[Ja] Przepraszam że tak długo ale nie mogę się skupić jak słyszę takie chamstwo u klienta.

Kasjerka tylko cicho mi podziękowała a paniusia wyszła z obrażoną miną ze sklepu.

Biedronka, dodaje jeszcze raz poprawione

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (71)
zarchiwizowany

#8537

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako student pracowałem w wakacje w pizzerii nad morzem, klienci bywali różni ale większość stanowili weseli, życzliwi wczasowicze. Zdarzali się też piekielni ale ta rodzinka zapadła mi w pamięć.

Wchodzi rodzinka do lokalu i od progu rzucają niemczyzna:
-Guten tag, bla bla bla
Znam trochę niemiecki ale w razie problemów wołałem szefową która była z zawodu germanistką.
Zaczęli zamawiać i od razu schody że czemu tak drogo, czemu nie ma takiego a takiego dodatku itp.
Szefowa była akurat przed lokalem i paliła papierosa w nie najlepszym humorze.
Jako że ilość niemieckiego zaczęła mnie przerastać to wysłałem koleżankę po szefową. Ta przyszła i po krótkiej wymianie zdań po niemiecku wypaliła w języku polskim:
-Co wy tu k**wa idiotów z ludzi robicie przyjeżdżacie z tego śląska i udajecie Niemców żeby mieć lepszą obsługę. My tu wszystkich traktujemy jednakowo ale za takie zachowanie nie obsłużę was w ogóle. Żegnam!
Facetowi który do tej pory myślał że jest cwany mina momentalnie zrzedła i skruszony skierował się wraz z rodzinką w stronę drzwi rzucając tylko pod nosem już po polsku
-Do widzenia!

Staliśmy tak przez chwile z koleżanką nie wiedząc o co chodzi, przecież klient nawet nieprzyjemny powinien być uprzejmie traktowany bo w tak małej miejscowości zła opinia szybko się rozchodzi.
W końcu szefowa widząc nasze zaszokowanie wyjaśniła że to nie pierwszy taki przypadek i podobno Ślązacy nad morzem często tak się zachowują. Do tego powiedziała że widziała czym przyjechali - starym polonezem na śląskich blachach a po pary słowach po niemiecku od razu wyczuła że nie są Niemcami.
Wiedziała że chodziło im o to żeby wszyscy im w dupy wchodzili w nadziei na dobry, niemiecki napiwek. Nie przewidzieli że trafią na germanistkę która takich oszustów od razu wyczuwa.

Pizzeria nad morzem dawno temu

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 348 (440)
zarchiwizowany

#8263

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia nie moja ale opowiedziana mi przez kolegę..
Siedzi sobie w wynajętym mieszkanku z dziewczyną, miła atmosferka we dwoje, popijają flaszeczkę. Po kilku głębszych wymyślili sobie zabawę: poker rozbierany :) Grają tak już trochę czasu, flaszki coraz mniej a ubrania już wszystkie na podłodze. W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. Kolega myślą że to sąsiadka chcąca pożyczyć cukier owinął się ręcznikiem i uchylił drzwi. W tym momencie zamurowało go to co zobaczył: Dwóch ministrantów a za nimi ksiądz próbujących władować się do mieszkania z standardowym pytaniem:
- Przyjmiecie księdza po kolędzie?
Jako że dziewczyna kolegi jest wierząca nie mógł odmówić...
Podobno jeszcze nigdy tak szybko się nie ubierali i nie sprzątali mieszkania.

mieszkanie

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (220)

1