Profil użytkownika
doktorek1 ♂
Zamieszcza historie od: | 12 lipca 2012 - 18:56 |
Ostatnio: | 20 września 2015 - 15:30 |
O sobie: |
Dr hab. n. med., ze specjalizacją z chirurgii ogólnej i urologii (certyfikat EBU). Obecnie pracuję na stanowisku ordynatora klinicznego oddziału chirurgii ogólnej pewnego szpitala wojewódzkiego. |
- Historii na głównej: 3 z 5
- Punktów za historie: 3457
- Komentarzy: 65
- Punktów za komentarze: 389
« poprzednia 1 2 3 następna »
Jak ja studiowałem medycynę a było to w czasach zamierzchłych, jeden z kolegów mówiąc ogólnie zbezcześcił ciało, w sposób podobny do opisanego wyżej, różnica polega na tym, że został usunięty ze studiów. Ciekawy jestem jakie konsekwencje poniosła ta studentka?
Uściślam: Nigdy nie dochodzi do sytuacji, w której chirurg używa innego narzędzia niż zamierzył, gdyż narzędzia są łatwe do rozpoznania dla operatora (nie można operować nie znając narzędzi!!!). Jeżeli zostanie podane złe narzędzie to musi zostać wymienione na odpowiednie co zabiera czas i w przypadku krwotoku może doprowadzić do zgonu pacjenta (warto dodać, że silny krwotok to sytuacja bardzo stresująca na sali operacyjnej) . Są takie rodzaje krwawienia, na których zlokalizowanie i zatamowanie chirurg ma do dwóch minut, później pacjent umiera. więc zbyt powolne podawanie narzędzi również może być przyczyną śmierci. Warto nadmienić, że ta historia i komentarze z nią związane to tylko mały fragment sytuacji związanych z sprzętem na sali operacyjnej:) .
Nie rozpoznanie narzędzia jest bardzo łatwe gdyż każde wygląda inaczej ma inne zakończenie (kształt, wielkość czy też fakturę). Złe podane narzędzie może spowodować śmierć pacjenta (dokładny opis jest w zakończeniu historii "Gwoli wyjaśnienia, w tym przypadku nie zaistniało zagrożenia życia pacjenta, ale w przypadku krwotoku z żyły głównej dolnej przez którą przepływa kilka litów krwi na minutę (zważywszy na fakt, że do wstrząsu hipowolemicznego dochodzi po utracie 1,5 litra krwi) stanowi to już poważne zagrożenia życia." Warto zauważyć że nie tylko rodzaj podanego narzędzia, ale także sposób podawania jest ważny. Jeżeli chodzi o różnice to najlepiej spojrzeć tu http://usk4.umed.lodz.pl/pliki/CHIRURGIA%20DZIECIECA/nazewnictwo_narzedzi_chirurgicznych.pdf jest to prezentacja znaleziona w internecie (nie mojego autorstwa) nie przedstawia wszystkich narzędzi tylko te główne, a tu są opisane zastosowania narzędzi http://www.echirurgia.pl/technika/narzedzia_klasyczne.htm
Mój błąd przepraszam.
Maseczki mają na celu odizolowanie drobnoustrojów w górnych dróg oddechowych od rany pacjenta i na odwrót drobnoustrojów z pola operacyjnego od dróg oddechowych.
Cenne informacje ;). Wykorzystam je w moich następnych historiach.
Lekarz, nie może przyjmować ponad limity. To znaczy może tylko, że charytatywnie... Nie ma problemu do póki jest to tylko konsultacja, lekarz nie zyskuje, ale też nie traci, gorzej, gdy jest to poważny przypadek i wymagane są np. specjalistyczne (drogie) badania. Dlatego nie dziwcie się, że nie przyjmujemy ponad limity. Kto z was pracuje charytatywnie i musi do tego dopłacać? Pretensje są kierowane pod nie właściwy adres, to NFZ ustala niskie limity nie lekarze.
Dawno temu jeździłem w karetce, ale na oddziale wpisuje się do karty nazwę handlową, jeśli pacjent ma mieć podany konkretny lek, lub nazwę chemiczną jeśli chodzi o jakikolwiek lek zawierający daną substancję jako substancje czynną.
Od lat nie jeżdżę w karetce, ale pamiętam, że takie sytuacje nie były nigdy rzadkością.
Oczywiście pielęgniarki powinny mieć wyższe pensje, ale nie oszukujmy się to lekarze mają większe kwalifikacje
Jeżeli się walczy o ludzkie życie posiadając ogromne kwalifikacje włączając to co napisałem wyżej to mało.
Czasmi 54h twz podwójny dyżur bo chirurgów jest mało, a oieniędzy jeszzce mniej.
Nie znam lekarza, zarabiającego 22tys zł na państwowej posadzie - etat. Ja będąc ordynatorem w dużym szpitalu zarabiam ok 13000zł. Lekarz specjalista zarabia ok 8000zł, rezydent ok 2500-3000 zł, a lekarz stażysta ok 1600zł. Wszystkie te liczny są szacunkowe, ale pokazują, że lekarza wcale tak dużo nie zarabiają. Dość dawno temu byłem na rocznym stażu w Kanadzie, byłem zatrudniony jako pracownik w szpitalu i zarabiałem prawie 3 razy więcej niż wtedy w Polsce. Na "zachodzie" lekarze są elitą nie tylko intelektualną i finansową. My poświęciliśmy najlepsze lata swojego życia na naukę. Pracować na własną rękę zacząłem 8 lat po studiach. Moja młodość to dyżury i nauka, dlatego nie dziwcie się, że chcemy, aby ten trud i odpowiedzialność (walczymy i odpowiadamy za ludzkie życie) zostały wynagrodzone finansowo.
Na stażu i podczas specjalizacji robiło się i 72h maraton w szpitalu, bo taki było polecenie ordynatora, który chciał nas nauczyć pracy pod presją i zmęczeniem. I pamiętam jak dziś dostał nagrodę za wzorowy przebieg szkolenia. Moim zdaniem było to dobre, choć moi rezydenci mają tak ułożony grafik, aby przestrzegać wszystkich regulacji prawnych.
Dertaz uważam, że aby wypowiadać się w jakiejś dziedzinie trzeba mieć o niej pojęcie. Z twoich komentarzy wywnioskowałem, że nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz. Poczytaj sobie o finansowaniu POZ przez NFZ i wtedy zacznij komentować.
Znam wielu lekarzy rodzinnych, niektórzy są moimi współpracownikami i żaden z nich nie wydawał mi się ani trochę nie kompetentny wręcz przeciwnie. Powiedziałem, że kolejki tworzą się przez ludzi Twojego pokroju (wywnioskowałem to z Twojej wypowiedzi, w której stwierdzasz, że do lekarza rodzinnego chodzisz tylko po skierowanie), którzy z każdą błahostką latają do specjalisty. RTG nie widziałem, więc się nie będę wypowiadał. Jeśli mogę spytać to w jakiej branży pracujesz?
Dertaz twoja postawa, przedstawia typowe zdanie społeczeństwa, że lekarz a zwłaszcza internista tudież rodzinny to tępy idiota, który cudem skończył studia i zarabia krocie. To jedna wielka bujda, medycyna to niezależnie od specjalności to ciężka praca zarówno na studiach jak i po nich, aż do końca pracy zawodowej. Chciałbyś, aby za każdy Twój błąd w pracy cierpiał lub umierał człowiek? Decyzje o leczeniu i badaniach podejmuje i odpowiada za nie lekarz, często we współdecydowaniu przez pacjenta, ale to lekarz zna się na rzeczy i pacjent nie ma prawa nic wymuszać!!! Osobiście mam ogromny szacunek dla lekarzy POZ, to oni użerają się ze wszystkimi hipochondrykami, wiecznie zajętymi i wszystkimi tymi, którzy sądzą, że google zastąpi im kilkanaście lub kilkadziesiąt lat nauki. Mam wrażenie, że lekarza zrozumie tylko inny lekarz... I jeszcze na koniec Dertaz twierdzisz, że do lekarza rodzinnego chodzisz tylko po skierowanie do specjalisty, a potem narzekasz, że są do nich kolejki, dostać się nie można itp. A te kolejki tworzą się głownie przez Ciebie i Tobie podobnych!!! Lekarz rodzinny jest świetnie przygotowany do leczenia wielu schorzeń nie ma potrzeby, aby każdą anginę oglądał otolaryngolog, a każde stłuczenie chirurg lub ortopeda.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 15:28
"Uwielbiam" takich pacjentów zwłaszcza na SOR'ze o piątej rano po 48 godzinach pracy.
W woli ścisłości, jeśli dobrze pójdzie mój syn będzie czwartym pokoleniem lekarzy w mojej rodzinie. Mój dziadek i ojciec są ub byli chirurgami. Nadmienię tylko, że nigdy nie naciskałem na syna jeśli chodzi o wybór zawodu, sam też nigdy nie byłem naciskany.
Nie znam szczegółów takiego badania (nie jestem specjalistą medycyny pracy), ale wątpię by lekarz (komisja) nie wiedział o dyskopatii. Widocznie "mieściła się w normie"
Mój syn w tym roku zaczął pierwszy rok medycyny z tego co mówi na anatomii prowadzący podaje nazwę łacińską jako ciekawostkę nie muszą jej znać. Łaciny nie mają wcale, jako język mają: angielski w medycynie. Moje pokolenie uczyło się dwóch nazw. Z tego co pamiętam byłem zwolniony z kolokwium z łaciny (nie pamiętam dlaczego), pewnie dlatego jest u mnie na tak żenującym poziomie.
Pracowałem w wielu szpitalach, i nie spotkałem się z sytuacją, że pielęgniarka piję kawę, gdy pacjent ją wzywa. Nie wiem czy wiecie, że gdy pacjent wezwie pielęgniarkę, to w dyżurce mryga lampka i rozlega się strasznie irytyujące piszczenie
Mawiam, że medycyna to sztuka... Czy artystów (a właściwie ich bardzo ważnych asystentów) tez byś zastąpił robotami. Robot nie podniesie na duchu, nie porozmawia, szybko nie zareaguje (np. przy reanimacji)
System ma wiele wad, na przykład przy reanimacji, pielęgniarka ma nacisnąć guzik, czy podjąć reanimację? Dla dyrekcji szpitala było by to żadne wytłumaczenie, że pacjent miał zatrzymanie akcji serca. Zwolniona zostały by pielęgniarka z najgorszym wynikiem. Często na "lżejszych" oddziałach dyżurują starsze panie, co oczywiście ich nie usprawiedliwia, ale gdzie te biedne kobiety mają pracować? Nadmienię jeszcze, że średnia wieku polskich pielęgniarek i chirurgów jest jedna z największych w Europie
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 października 2012 o 16:32
W dyskopatii są lepsze i gorsze dni. Ból pojawia się rano (zaraz po wstaniu) lub późnym (tuz przed zaśnięciem) wieczorem, więc napady bólu można niejako "przewidywać"