Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

dorota64

Zamieszcza historie od: 25 stycznia 2013 - 19:57
Ostatnio: 27 grudnia 2023 - 13:18
  • Historii na głównej: 1 z 5
  • Punktów za historie: 1006
  • Komentarzy: 349
  • Punktów za komentarze: 1843
 
zarchiwizowany

#83122

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czy ktoś moze mi wyjaśnić, dlaczego na głównej mamy historię z 16 września 2015, autor Myscha;
oraz z 20 września 2015 napisaną przez Eile_M ?
Przypominam obecny rok to 2018 i mamy 10 dzień września.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 54 (82)
zarchiwizowany

#66587

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
A propos sprawdzania recept i tego co się kupuje w aptece.
Po pierwsze
Jakikolwiek lek, suplement itp niezależnie czy przepisany przez lekarza czy polecony przez farmaceutę sprawdzam czytajac ulotkę i jeśli mam wątpliwości to wracam do lekarza, farmaceuty lub sprawdzam w internecie.
Tego samego nauczyłam syna od momentu jak zaczął czytać.
Trzy razy w życiu miałam takie przypadki.
Miałam problemy kobiece hormonalane i lekarz przepisał mi lek... homeopatyczny, co wykryłam w aptece. Leku nie kupiłam, ale za wizytę płaciłam.
Lekarz przepisał synowi antybiotyk, który może powodować zahamowanie wzrostu (jakaś angina). Syn sam wykrył, poszedł do lekarza z pretensjami (kompleksy zwiazane za wrrostem 13 latka) i... dostał solidną pochwałę, spędził tam prawie godzinę kiedy lekarz wyjaśniał mu swoja decyzję,ale w końcu ustalili inną terapię.
A piekielność?
Jako kilkulatka miałam silne zapalenie ucha i dostałam mocny antybiotyk. Niestety lekarz się pomylił o jedno zero. Farmaceutka łomotała do drzwi o północy (lata 60) ale niestety ja już dostałam dawkę.

P.S. To była erytromycyna robiona w aptece.W takich jakby okragłych wafelkach. Efekty ? zrobiłam sie podobno żółta, i rzygałam jak kot. Przypominam,że internetu nie było,nawet stacjonarny telefon, to była rzadkość.
Jako ciekawostke moge podać,że w aptece sprzedawano papierosy na astmę

lekarz apteka

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 88 (242)
zarchiwizowany

#63822

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zainspirowała mnie wdowapoleninie opowieścią pani sprzątającej.

Sprzatałam w agencji reklamowej. Nie wolno było dotknąć ekranu monitora. Bo chemia zepsuje. Warstwa kurzu, brudu itp koszmarna. I nie nie były to specjalne moitory z jakąś powłoką antyodblaskową-czasem takie bywają do przygotowywania do druku. Tylko mormalne zwykłe i niektóre gorsze niż mam w domu.
Takich kwiatków jest mnóstwo. Pani w biurze tylko ekologiczna żywność, super czysta ach, och!. Ekspres do kawy w środku zarósł pleśnią. Okropnie, no ale normalnie myję to co się czyści, no a rozkręcać nie swojego ekspresu nie bedę, bo jeszcze nie złożę z powrotem. Zgłosiłam. Pracowałam rok i do końca Pani piła z tego kawę. Na szczęście ja nie musiałam.

Ale wszędzie pracowało mi sie dobrze. Ważne ile płacą. A że czasmi robi sie bezsensowne rzeczy, klient nasz Pan.

W jednym z biur naczelną zasada było klient wchodzacy do biura nie może zobaczyć sprzątaczki, wiadra, mopa itp. bo to obciach. Ops... przepraszam polityka firmy.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 111 (333)
zarchiwizowany

#61835

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem na bezrobociu, z racji tego przysługuje mi tzw. bilet aktywizacyjny. Kosztuje on 50zł i jest o połowę tańszy niż zwykły. Żeby go zakupić trzeba mieć aktualne zaświadczenie z UP i co najważniejsze można go zakupić TYLKO w jednym miejscu, w punkcie na Podwalu. Ponieważ wiem, że mam wyznaczony termin u doradcy zawodowego, będę musiała im jeszcze zawieźć zaświadczenie, że syn się uczy, i może jechać po kolejne zaświadczenie, że mam prawo do biletu (nie da się tego zrobić w jednym terminie) stwierdziłam, że mi się opłaca kupić. Przy kasowaniu jednorazowych biletów to minimum 30zł.
W piątek po południu udałam się na Podwale, ale widok kolejki mnie zniechęcił. Poniedziałek byłam gdzieś o 6.30. O siódmej koleka już spora, otworzyli i… JEDNO okienko czynne. Wiadomo 1 września , więc dużo osób wyrabia bilety dla dzieci. A to niestety trwa.
Wrześień, a szczególnie październik (początek roku akademickiego) to Armagedon. A gdzie tu piekielność?
Dawno, dawno temu, kiedy był socjalizm, było tak samo. Potem zmienił się ustrój, było tak samo. MPK zmieniło się w spółkę. Pojawiły się komputery, było identycznie. Rozpowszechniła się telefonia komórkowa, kolejki jak były, tak są. Pojawiła się Krakowska Karta Miejska i nadal to samo
Podejrzewam, że zjawisko to istnieje od pierwszych biletów okresowych. A tak to wygląda od wielu dziesięcioleci http://m.krakow.gazeta.pl/krakow/1,106511,16524408,Rozmyslania_nad_kolejka_po_bilety_MPK.html

Kraków

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (37)

#59647

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Też będzie o ubezpieczeniu zdrowotnym. Jestem niestety na bezrobociu. Grzecznie stawiam się na wszelkie terminy itp. Mam syna, który właśnie miał 18. Oczywiście zaniosłam odpowiedni papierek, w odpowiednim terminie do odpowiedniego pokoju w Urzędzie Pracy.

DZIEŃ 1.
Syn po miesiącu trafił na pogotowie i... Ewuś czerwony.
Idę do ZUSu wyjaśnić o co chodzi. "A to jakaś pomyłka, czasem coś się tak chwilowo dzieje". Dostałam zaświadczenie, że syn podlega ubezpieczeniu zdrowotnemu, żeby zanieść na pogotowie (bo tak chcieli

DZIEŃ 3.
Zaniosłam. I coś mnie tknęło, żeby sprawdzić Ewusia.- czerwony.
Ponieważ syn musiał iść do kontroli to idę do ZUSu po kolejne zaświadczenie.

DZIEŃ 4.
ZONK Syn przecież nie ma ubezpieczenia, nie wydamy takiego zaświadczenia !.U nas wszystko ok,to UP zawalił.

DZIEŃ 5.
UP: "U nas na komputerze wszystko zgłoszone dobrze. Ale specjalnie dla Pani zgłosimy powtórnie. Za jakiś tydzień powinno już być zaktualizowane". Dostaję zaświadczenie, że syn jest zgłoszony do ubezpieczenia zdrowotnego.

DZIEŃ 13.
Odwiedzam NFZ - okazuje się, że EWUŚ nadal czerwony, ale przynajmniej wiem, że po prostu nie zgłoszono dalej, że się uczy.

DZIEŃ 15.
UP: "u nas naprawdę wszystko w porządku to ZUS jest taki beznadziejny" dostaje kolejne zaświadczenie.

DZIEŃ 18.
ZUS "proszę napisać reklamację to spróbujemy wyjaśnić, (oczywiście do reklamacji inna kolejka).

DZIEŃ 19.
Składam reklamację "wiemy że to pilne i koło tygodnia załatwimy, proszę czekać na list"

DZIEŃ 33.
Dzwonię do ZUS "na odpowiedź mamy czas 30 dni".

DZIEŃ 47.
Odpowiedź ZUS "blabla bla.. sens jest taki, że skoro nie dostali zgłoszenia, to nie mogą ubezpieczyć.

DZIEŃ 49.
Idę do ZUS zapytać, czy syn może się zgłosić sam bezpośrednio w ZUS, lub czy ja mogę go bezpośrednio ubezpieczyć w ZUS, a nie przez UP, lub na podstawie zaświadczenia wydanego przez UP. Oczywiście NIE.

DZIEŃ 51.
Idę do UP i po mojej "intensywnej argumentacji" pani dzwoni do ZUSu (z drugiego pokoju) "Tak załatwione, za tydzień będzie ok".

DZIEŃ 58.
ZUS "Ale nikt do nas nie dzwonił!!, jakby dzwonił w takiej sprawie to rozmawiał by z nami". Oczywiście EWUŚ czerwony.

DWA dni spędzone na forach administracyjno-prawnych i czytaniu przepisów.
Pismo do naczelnika Grodzkiego Urzędu Pracy, Naczelnika ZUS, do wiadomości NFZ. To samo pismo tylko adresaci i do wiadomości się zmienili. Następny etap sprawa trafi do Sądu Administracyjnego (dla ZUS) lub prezydenta miasta (dla GUP)
Pismo naprawdę było mocne- (ksera zaświadczeń powoływanie się na paragrafy) i grube, i wysłane za potwierdzeniem odbioru.

VIKTORIA - po 4 dniach Ewuś zielony. Tylko nie wiem kto był winien...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 496 (574)

1