Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

jalkavaki

Zamieszcza historie od: 24 lutego 2011 - 9:07
Ostatnio: 20 lipca 2017 - 0:08
  • Historii na głównej: 24 z 33
  • Punktów za historie: 8325
  • Komentarzy: 221
  • Punktów za komentarze: 1172
 

#65268

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem listonoszem.
Dzień emerytur/rent. Dzwonię domofonem do Kowalskiego. Wcześniej tego nie robiłem, bo sąsiad z góry też miał wypłatę. Tym razem się zbiegło tak, że sąsiad Kowalskiego gdzieś pojechał i dzwoniłem domofonem do Kowalskiego. Zero odpowiedzi - awizo.

Następnego dnia.
Przyszedł, skarga, afera, ja mam przej(a-psik)e.
Idę do Kowalskiego aby wyjaśnić tą dosyć nie miła sytuację.
Słyszał, że ktoś dzwonił do domofonu, ale nie otwiera i nie odbiera, bo to tylko ci z tymi śmieciami (ulotkami) dzwonią.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 466 (514)

#65269

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem listonoszem.
Miałem adresata - willa, hektar ziemi, trzy owczarkowate.
Skrzynka na zewnątrz, przez cały dzień nie ma nikogo. Generalnie to tylko psy miały na mnie alergię.

To był listopad 2013 roku.
Jestem na wysokości sąsiadów owego adresata (czyli od jego furtki dzieli mnie 40-50 metrów) - psy już ujadają, kiedy pan właściciel zajeżdża autem i zdalnie otwiera bramę...
W ciągu sekund zostałem osaczony przez trzy owczarkowate.
Nigdy wcześniej i później nie byłem tak przerażony.....
Nigdy wcześniej nie musiałem dosłownie walczyć z naturą.
Nie życzę nikomu.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 474 (546)

#14031

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu, była to jesień czy zima, wraz z kilkoma kolegami wracaliśmy późną porą z knajpy, gdzie chędogo sobie popiliśmy. Co jest istotne, ubrany byłem w długą kurtkę zakrywającą ok. 3/4 uda. Tak sobie idąc zostawiłem wszystkich z tyłu, postanowiłem zaczekać, aż mnie dogonią. A że zimno było to włożyłem ręce w kieszenie spodni (jak można się domyśleć przód kurtki siłą rzeczy miałem więc podwinięty).
Mijający mnie radiowóz nagle się zatrzymuje, błyska niebieska szklanka i wołają mnie do siebie. Wielce zaskoczony poszedłem, wsadzili mnie do środka i mówią, że mandat będzie:
- Za co?
- Sikałeś na chodniku.
- Ja tylko stałem.
- Widzieliśmy sikałeś. Dowód proszę.
Dowodu zawsze mogą od mnie żądać i mam obowiązek im wręczyć więc dałem. Wypisali mandat, dają do podpisu:
- Nie podpiszę.
- Że co?
- Nie przyjmuję mandatu.
- To jedziemy na izbę wytrzeźwień?
Ja wielka konsternacja. Sam w tym najdroższym hotelu w mieście jeszcze nie byłem, ale wiem, że tam dyskusji z "klientem" się nie prowadzi. Podpisałem więc mandat, poprosiłem o numery odznak funkcjonariuszy, na koniec zrobiłem jeszcze zdjęcie radiowozowi, na którym uwieczniłem nr rejestracyjny i nr kompanii. Bo sprawy nie miałem zamiaru tak zostawić (pewnie szukali kogoś, kto im "plan" wypełni).

Następnego dnia poszedłem na komisariat, powiedziałem co i jak, spisałem swoją wersję - do miesiąca przyjdzie odpowiedź. Faktycznie po miesiącu przychodzi wezwanie do sądu. Pani sędzina przeczytała moją wersję wydarzeń.
- Tak, podtrzymuję.
Wersja policjantów (też na piśmie, na sali nieobecni) brzmiała za to mniej więcej tak:
- Był w trupa pijany.
- Agresywny i wulgarny.
- Mandat przyjął i podarł.
No to wyjąłem mandat z portfela, pokazałem. Pozostałe ich kłamstwa również w bardzo prosty sposób zbiłem: Pijany i agresywny? To czemu od razu na izbę nie wieźli? Wulgarny? to gdzie mandaty za obrazę funkcjonariuszy, używanie wulgarnych słów?

Po takim początku myślałem, że sprawa potoczy się na moją korzyść. I tu Pani sędzina czyta o co dokładnie chodzi. Musiała kilkakrotnie powtórzyć a ja musiałem sobie na ludzki język przetłumaczyć:
Chodzi o to czy w momencie popełnienia wykroczenia wykroczenie to było karalne? Bo niby od tego się odwoływałem.
Gdy to zrozumiałem i do mnie dotarło, ręce mi opadły, zrezygnowany usiadłem i stwierdziłem Pani sędzinie, że ta rozprawa nie ma sensu, bo werdykt z góry jest znany (wszelkie próby wytłumaczenia, że nie o to chodzi - spełzały na niczym). I faktycznie był. Finalnie musiałem zapłacić kwotę trochę większą, niż ta na mandacie. Z kosztów rozprawy zostałem zwolniony.
A wniosek z tego mam taki, że z Policją już nie ma co swoich praw dochodzić.

Policja Państwowa

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 476 (560)

#7264

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Swego czasu pracowałem w pewnym hipermarkecie jako pracownik hali, na dziale "niespożywczym".
Pewnego razu na dziale zaczął unosić się delikatny smrodek. każdym dniem nasilał się coraz bardziej. Nic nie dawało conocne dokładne czyszczenie przez serwis sprzątający.
Smród stawał się coraz bardziej nie do wytrzymania.
W końcu zarządzono poszukiwania źródła fetoru. Po intensywności "zapachu" dotarliśmy do działu z naczyniami, sztućcami itp.
W ofercie sklepu był zestaw kilku garnków, które składało jeden w drugi. I okazało się, że kilka dni wstecz któryś z "piekielnych" do garnka, który znajdował się na samym końcu włożył węgorza. Jeszcze dodatkowo cały zestaw został skrzętnie spakowany w karton.


Innym razem w doniczkach z tujami zaczęły rosnąć cebule.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 788 (928)