Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kubeck30

Zamieszcza historie od: 25 września 2014 - 13:20
Ostatnio: 11 grudnia 2018 - 15:58
  • Historii na głównej: 4 z 6
  • Punktów za historie: 690
  • Komentarzy: 84
  • Punktów za komentarze: 420
 
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
25 lutego 2015 o 21:49

@paveu241: Czy przeczytałeś dokładnie co napisałem? W części, gdzie pieszy stał na pasach, miałem zielone. Nie strzałkę, tylko okrągłe zielone. Po czym wysnułeś, że łamałem prawo? Widocznie albo nie znasz przepisów albo nie czytasz ze zrozumieniem. Tak, muszę ustąpić osobie na pasach, ale nie dlatego, że jest pieszym, ale dlatego, że przecinam jego pas ruchu (do tego zasada prawej strony dochodzi). Ale w sytuacji gdy osoba po prawej się nie porusza, analogicznie do auta na skrzyżowaniu jeśli stoi i ci ustępuje, to jedziesz. Jeśli on nagle ruszy to włącza się do ruchu i powinien ocenić czy jeśli skorzysta z pierwszeństwa które mu przysługiwało to zachowa zasady bezpieczeństwa.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
25 lutego 2015 o 12:02

@Byczek1995: To idąc Twoim tokiem rozumowania nieopłacalne jest bezdomnemu ruszenie d..y z noclegowni i popracowania te 2h, żeby na jakis chleb mieć? Tak, w przeliczeniu na miesiąc to nic, ale jak ktoś chce więcej, to nie powinien wymagać więcej od kogoś, tylko od samego siebie. Jesli Bezdomny chce więcej pieniędzy to powinien do UP sie wybrać, zebrać w sobie znaleźć jakąś pracę i zacząc "normalnie" funkcjonować, zamiast ciągle liczyc na jałmużnę czy zasiłek. Jakim prawem? Ja rezygnuję ze snu, często życia towrzyskiego, chwil spokoju czy innych jeszcze rzeczy, żeby cos zarobić. Uważam że życie to codzienna walka, pracujemy żeby mieć co jeść i gdzie mieszkać, jemy i spimy, żeby mieć siłę stawić czoło kolejnym wyzwaniom a taki człowiek zrezygnował ze wszystkiego, zarówno przywilejów jak i obowiązków, bo tak mu będzie łatwiej. Powinien być szczęśliwy, ze ktoś mu proponuje dorywczą pracę, bo normalnie to sam powinien sie pofatygować żeby nawet takiej poszukać... Więc przyliczanie na "potrzeby" na caly miesiąc są hipokryzją, podejdzie dziadek przy markecie i zapyta czy odstawic Ci wózek, za pieniązek, który w nim jest, to dorzucisz mu jeszcze 1000zł, bo z wózka miesiąc nie wyżyje? Pomyśl o tym...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
24 lutego 2015 o 10:43

Wszyscy skupili sie nad ogrodzeniem, sensowności bramki, to czy "strzeżone" jest mienie mieszkańców czy spółdzielni czy obu stron, a po prostu nikt zwraca uwagi na tają prostą rzecz jak zamontowanie klamki dla wychodzących. Ja sie pytam, jak wygląda wychodzenie gości lokatorów? Każdy lokator musi eskortować ich do bramki? To jest dopiero absurd. Widziałem wiele "zamkniętych" osiedli i na każdym gdzie byłem jako gość, wpuścić mnie musiał lokator, ale wyjść już mogłem sam i to jest najbardziej logiczna opcja. Nie rozumiem, jak tęptym trzeba być, żeby zaplanować to inaczej.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
26 września 2014 o 9:06

To tak sie dzieje, jak rzucają jakis dobry towar w sklepie co zbrzmi z Niemiecka i ma 4 litery w nazwie. W sumie toraz dobry, bo przyznam kurtke mam z takiej akcji, sweter, t-shirt'y i dobrze sie je nosi. Kiedyś z dziewczyną poszliśmy w taki poniedziałek, jak tłum zmalał i dało sie pojśc do koszyków przymierzamy kurtke, moje dziewcze jeszcze jakies bluzy przymierzała, to co pasowalo odkładała sobie do koszyka. Wyobrażcie sobie że wzieła ostatnią S-kę kurtki, chwile poźniej jak jeszcze normalne zakupy robilismy pojechała z wózkiem po nabiał. Jak patrzyła w kierunku lodówek, jakaś kobieta z facetem podeszli patrzą sie do wózka i chyc łapy do środka. Akurat podchodziłem do nich i sie pytam, co oni robią. Burak na gębie, laska juz naszą (mojej dziewczyny) kurtkę już w łapach, chwyciłem z drugiej strony i mała przepychanka... Zagroziłem wezwaniem ochrony to puściła, facet siedział cicho, z jego miny wnioskowałem, że nie czuje sie komfortowo, no ale miłość nie wybiera... Laska jeszcze do niego "no zrób coś"... Tyle, że ja mam 2m wzrostu, 103kg i raczej do słabych nie należę. Ale jak tak można? Komuś z koszyka..

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
25 września 2014 o 13:31

Nie zabijać, wieszać, za członki ciała, żeby cierpieli... jak najdłużej. Moja dziewczyna studiowała weteterynarię, Teraz zaczeła doktorat robić. Od 2go albo 3go roku chodziła wolontaryjnie na dyżury do swojego profesora. Uczyła się dużo, ale żeby nie zapomnieć tego, notowała. Porady, diagnozy, dawki leków, ciekawostki, trudne przypadki... wszystko co usłyszała a czego nie było w książkach, zapisywała. I tak jednego wieczoru na 5tym roku, gdy dyżur się skończył, pacjenci pożegnani. Poszła się pakować, bo keidyś do akademika trzba wrócić. Szuka, pyta profesora, koleżanki z dużuru. Nic. Na dużurach krecą się często studenci młodszych lat, tak jak Ona zaczynała, ale że nie wykazują większych aspiracji czy chęci zostania i pomocy do końca przyjęc, urywają sie wczesniej. I taki jeden lub jedna zobaczyła ten wypchany zeszyt, gdzie notatki, ulotki leków, rysunki rzeczy jakich nie ma w książce, uznała za doskonały materiał dydaktyczny i jako, że nikogo nie było w tym momencie w pobliżu zawłaszczyła sobie to. Jak sama napisałaś.. Na łatwiznę bo po co notować i siedziec po nocach z nosem w ksiązkach i szukac odpowiedzi, kiedy tam wszystko od tego profesora było... Ręce bym uciał takiemu bękartowi...

« poprzednia 1 2 3 4 następna »