Profil użytkownika
panna_ola ♀
Zamieszcza historie od: | 29 maja 2020 - 20:36 |
Ostatnio: | 9 kwietnia 2024 - 18:17 |
- Historii na głównej: 2 z 2
- Punktów za historie: 276
- Komentarzy: 157
- Punktów za komentarze: 849
Zamieszcza historie od: | 29 maja 2020 - 20:36 |
Ostatnio: | 9 kwietnia 2024 - 18:17 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@Puszczyk: Zaraz będziemy dyskutować nad definicją słowa "nadają". Podobnie jak o różnicy między zakażeniem a chorobą, bo test wykrywa przecież zakażenie wirusem, a nie chorobę. Serio, nie o to mi tutaj chodzi. Chodzi o to, że szkodliwe jest twierdzenie, że testy RT-PCR nie mają wartości diagnostycznej, jak sugerują niektóre źródła. Mają i należy je robić, choćby dlatego, że nie mamy lepszych. Jeśli inny koronawirus będzie tak podobny do obecnego, że testy genetyczne będą się mylić, to najpewniej wywoła bardzo podobne objawy. Póki nie mamy celowanego leku, nie jest to chyba największy problem. Tak, to wygląda jak dupochronka dla firm farmaceutycznych. A ja jestem ciekawa, czy masz info, że "niższe standardy" realnie obniżyły wiarygodność badań.
@KuchikiRukia: Chyba masz rację. A chciałam dobrze, ech.
@Puszczyk: Dzięki za zauważenie tej nieścisłości, miałam na myśli wywiad, w którym ci państwo (nie chcę podawać nazwisk, żeby ich nie promować, ale to do znalezienia), mówili, że testy PCR nie nadają się do diagnostyki covid, powołując się na brak możliwości wykorzystania RNA w klasycznym PCR. Za szybko piszę czasami. Ale to co mówisz brzmi jakby test był ruletką, albo trafimy albo nie. Nie jest tak, ponieważ genom tego konkretnego koronawirusa został dokładnie poznany i opisany (jako pierwsi dokonali tego Polacy, naukowcy z Gdańska), a swoistość diagnostyczna testów RT-PCR dla naszego koronawirusa jest oceniana na 98-99%. Oczywiście, gdy badamy setki tysięcy osób, z tych 1-2% robią się duże liczby. Nie zmienia to jednak faktu, że to skuteczny test. Skąd informacja o niższych standardach? Będę wdzięczna za źródła. Co do sytuacji w UK - wygląda mi to jak dmuchanie na zimne, aby nie karmić już obecnych niepokojów przed szczepionką. U 1/10 000 osób biorących ibuprom na ból głowy może wystąpić uszkodzenie nerek, ciężka alergia, martwica naskórka. I jakoś nie widzę protestów, by ten niebezpieczny lek wycofać ze sprzedaży...
@maat_: Lata zaniedbań systemu opieki zdrowotnej. Tak. A żart był z ciebie, jeśli nie zauważyłaś. Najmniej w Unii Europejskiej lekarzy i pielęgniarek w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Połowa pielęgniarek w wieku emerytalnym. Niedofinansowane szpitale tonące w długach, sprzęt w nich z czasów PRL. Wynagrodzenie salowej albo sanitariusza, którzy wykonują ciężką, ważną pracę, której nikt z nas nie chciałby się podjąć - minimalna krajowa. Wynagrodzenie ratownika medycznego i pielęgniarki, za ich wiedzę, za fizyczną i emocjonalną harówkę - żałośnie niskie. Brak miejsc na specjalizacjach lekarskich, przez co absolwenci chcący się kształcić wyjeżdżają za granicę, a u nas specjalistów brak. "Niech jadą!" z mównicy sejmowej, a teraz próba łatania dziur w kadrach przez obniżenie wymagań dla lekarzy ze Wschodu. Nawet wymagania znajomości języka polskiego, nie mówiąc o uznaniu dyplomu i różnicach programowych. Ludzie płacący uczciwie coraz wyższe składki, niemogący uzyskać pomocy z NFZ przez wszechobecne kolejki. Mam wymieniać dalej? To nie są zaniedbania od listopada, to pokłosie tworzenia systemu opieki zdrowotnej "byle jak najtaniej", a potem konsekwentne olewanie tematu przez kolejne lata. Widzę, że nie masz z tym tematem nic wspólnego.
@maat_: Zapraszam do merytorycznej dyskusji. Powiedz mi, skąd masz informacje o strasznych i częstych reakcjach alergicznych, ile było takich przypadków na względem ilości zaszczepionych. Udowodnij mi, że szczepionka jest niebezpieczna, a ryzyko większe niż w przypadku przechorowania covid. W badaniach i statystykach, a nie "ja przeszłam lekko i moi znajomi też". Póki co to Ty uprawiasz propagandę i rzucasz argumentami ad personam, a swoje twierdzenia popierasz tylko strachem przed nieznanym. Rozumiem to, ale strach nie jest argumentem na równi z badaniami.
@Rzezzzznik: Przecież napisałam, że jestem przeciwna zmuszaniu do szczepień kogokolwiek. Ty mówisz, że ludzie umierają i jest źle, ja tak samo. Nie widzę tu straszenia. To rzeczywistość jest straszna i smutna.
@maat_: Wiesz, ja myślę, że ludzie umierają przez lata zaniedbań opieki zdrowotnej, bagatelizowanie problemu oraz przez to, że gdy był czas na szykowanie się na kryzys, to nasi politycy wypowiadali wojnę dzieciakom z tęczowymi flagami i przepychali się o stołki. A nie przez mój żarcik.
@maat_: Reakcje alergiczne mogą się zdarzyć na wszystko i to zależy od człowieka, nie od leku. Zresztą napisałam o tym. Wiesz, że tylko wczoraj w Stanach zmarło z powodu covid więcej osób, niż w zamachu na WTC? Do tego doliczmy tych, którzy umrą z powodu przepełnionego szpitala, opóźnionej karetki, opóźnienia operacji, braku dostępu do lekarzy. Stracą pracę i oszczędności w związku z kolejnymi obostrzeniami, wprowadzanymi jak ruletka i bez sensu. Doliczmy powikłania u tych, którzy przeżyli ciężką infekcję covid i będą mieć niewydolne płuca do końca życia, no i tych którzy będą mieli dalekie powikłania, co się może okazać za wiele lat. To ja już wolę reakcję alergiczną. Poza tym - super, że masz przeciwciała, życzę ci dużo zdrowia mimo tych wyzwisk w moją stronę.
@maat_: Nie jestem przedstawicielem handlowym. Chyba masz problemy z węchem, może zrób test na covid ;)
@plokijuty: Jeśli chodzi o testy: mamy ich trzy rodzaje: serologiczne z krwi, antygenowe z wymazu i genetyczne z wymazu (czyli PCR) Testy serologiczne: powiedzą, czy pacjent ma we krwi przeciwciała przeciwko covid, a więc odporność. Przydatne do namierzenia ozdrowieńców, nieprzydatne dla stwierdzenia, czy dana osoba jest teraz chora (od zakażenia do wytworzenia przeciwciał mija czas, w którym test będzie negatywny) Testy antygenowe: tanie i szybkie, ale mało czułe i dokładne. Według rekomendacji rządowych każdy pozytywny wynik testu antygenowego i tak należy sprawdzić testem PCR. Więc po co one? Przypomnijmy, że nasz rząd zakupił 60 mln testów antygenowych z Korei, wątpliwej jakości, a następnie nakazano stosowanie ich w szpitalach. Więc może po to, żeby się nie zmarnowały. Testy PCR: bardzo dokładne względem tego konkretnego wirusa, standard postępowania. Wymagają bardzo ścisłego przestrzegania higieny procedury, bo są niezwykle czułe i nawet ślad na rękawiczce diagnosty albo niedokładnie pobrany wymaz może zaburzyć wynik. Test PCR nie jest w stanie stwierdzić, czy wirus obecny w organizmie jest w stanie się rozmnażać, a co za tym idzie, zakażać dalej, czy też jest już nieaktywny. Po prostu stwierdza jego obecność. Mimo ograniczeń to najlepsze, co mamy.
@plokijuty: Nie ma lekarstwa na koronawirusa. Obiecujący był remdesivir, ale nie potwierdzono ostatecznie jego skuteczności. Badania nad lekami też trwają, ale jeszcze się nie powiodły. Jeśli mówisz o amantadynie, to również brak jest dowodów na jej działanie w zakażeniach covid. Nie rozumiem, dlaczego wierzysz w stary lek na grypę o ograniczonej skuteczności i możliwych poważnych skutkach ubocznych, bez dowodów, że działa, ale masz tyle obiekcji co do szczepionki, która przeszła 3 fazy rygorystycznych testów? Jest bardzo prawdopodobne, że nie biorąc tego placebo też byś się nie zaraził. W działanie tego leku uwierzę, gdy ktoś zrobi badania i je opublikuje, uzdrowienie domownika to marny dowód naukowy. Tak, ja podobno mam płacone za pisanie komentarzy, że warto nosić maseczki. Tak twierdzą ludzie na facebooku. Niestety kto i ile, nie udało mi się dotąd dowiedzieć.
@HelikopterAugusto: To prawda, przepraszam że nieprecyzyjnie się tu wyraziłam. Miałam na myśli, że nie pominięto żadnej fazy badań, jak sugerują autorzy listu. Biorąc pod uwagę mechanizm działania szczepionki - nie powinno być groźnych interakcji z lekami. Dlatego szczepionka wprowadzana jest do użytku i podawana seniorom, którzy, jak wiadomo, przyjmują ich wiele. Ale dopóki nikt nie przeprowadził szerokich badań i ich nie udokumentował, producent nie napisze, że zapewnia o braku interakcji.
http://piekielni.pl//uimages/services/piekielni/i18n/pl_PL/comments/d432/d432a10fd742f41e08782a676fc3f933.png
@Ohboy: Znając możliwości organizacyjne naszego rządu, to wszyscy poczekamy, więc spokojnie :P Tak właśnie było. Po pierwsze, technologia idzie do przodu i choćby obróbka danych jest o wiele łatwiejsza i szybsza, niż kilkadziesiąt lat temu. Podobnie wciąż wzrastają możliwości laboratoriów. Po drugie, korzystanie z bazy doświadczeń poprzedników i wybranie prostego modelu szczepionki. Po trzecie, papierkologia naprawdę zajmuje mnóstwo czasu przy badaniach na taką skalę. Dzięki priorytetowi sprawy nie trzeba było po każdym etapie doświadczeń czekać tygodniami, aż zbierze się grupa ekspertów, omówi wyniki i ogłosi werdykt. Nowością był sposób planowani kolejnych faz testów. Standardowo po jednej fazie testów czeka się na ewaluację, po pozytywnej zaczyna się planować kolejny etap. Tutaj prowadząc jeden etap badań, planowano i przygotowywano już kolejny. Niektóre fazy badań się zazębiały, były prowadzone równolegle. Normalnie nie robi się tak ze względu na ryzyko poniesienia ogromnych kosztów.
Dogłębna analiza, podziwiam :) Co do zasadniczości tej decyzji o otwarciu szkół... Z punktu widzenia epidemiologii ma więcej plusów niż minusów. Dzieci, które są w szkole można kontrolować, na przykład mierząc codziennie temperaturę i patrząc, czy nie kaszlą jakoś ponad miarę. Mogą się nawzajem zarażać, fakt. Ale bez szkoły na pewno nie siedziałyby w domach, tylko i tak spotykały się ze sobą, chodziły po sklepach, parkach, placach zabaw, dojeżdżały tam publicznym transportem. Więc w ciągu dnia miałyby teoretycznie styczność z większą liczbą osób niż w odizolowanych klasach. Poza tym mimo zasiłku opiekuńczego wielu rodziców musiałoby chodzić do pracy, a dzieciaki zostawialiby z konieczności z dziadkami, którzy są jak wiadomo w grupie ryzyka. Nie wspomnę o jakości zdalnego nauczania i szkodach, jakie przynosi brak kontaktów z rówieśnikami, bo to inna sprawa. Podsumowując: pomysł otwarcia szkół dobry. Poziom organizacji i dofinansowanie go jak widzę żaden... wielka szkoda. Nie dziwię się nauczycielom i rodzicom, że obawiają się tego roku.
Brawo! Zbyt często się zdarza, że studenci dają się zbyć lub ze strachu przed (potencjalnymi) konsekwencjami nie upominają się o swoje prawa. A potem wychodzą takie patologie, jak na Śląskim Uniwersytecie Medycznym ostatnio... Powodzenia i trzymam kciuki :)
Nie wiem jakiego rodzaju zastrzyki przyjmujesz, ale może tymczasowym rozwiązaniem byłoby znalezienie pielęgniarki, która Ci je "prywatnie" zrobi? Ewentualnie student(ka) pielęgniarstwa, zastrzyki podskórne to zazwyczaj nie jest trudna sprawa i ktoś na wyższym roku spokojnie sobie poradzi.
@KittyBio: Z Twojej dość obszernej wypowiedzi wynika, że wśród studentów (podobnie, jak wśród wykładowców) są jednostki niezasługujące na to, żeby się na uczelni znaleźć. Pełna zgoda. Za to przy zdaniu "Bochenka znam na pamięć" śmiechłam mocno :D Dla tych spoza tematu: "Anatomia człowieka" Adama Bochenka to zmora każdego studenta 1 roku, dzieło w 5 tomach, kilkaset stron niemożliwych szczegółów, lektura wciągająca jak książka telefoniczna i do tego napisana dość archaicznym językiem. Nikt już nie uczy się z Bochenka, bo są inne, mniej szczegółowe, za to bardziej przejrzyste opracowania tematu. Wiedza zawarta w tej książce znacznie wykracza poza to, co musi umieć student medycyny, a co dopiero student biologii. Zresztą wchłonięcie takiej ilości wiedzy byłoby nawet niebezpieczne - świadczy o tym przykład pana Bochenka, który najpierw jako jedyny w historii poznał na pamięć Bochenka, a potem zwariował i popełnił samobójstwo wstrzykując sobie dożylnie formalinę.
@Kaleb: Szacunek należy się tak samo studentowi prestiżowej uczelni, jak studentowi nie-prestiżowej uczelni, jak i dziecku w podstawówce. A traktowanie innych z góry nie podkreśla w żaden sposób prestiżu Twojego miejsca pracy, metaxa, tylko Twój brak kultury. "Za moich czasów też tak było i wszyscy przeżyli" - za czasów moich dziadków była komuna i też wszyscy przeżyli (no, prawie), może wróćmy do tego? Nie rozumiem podejścia "ja miałam źle, to wy nie będziecie mieć lepiej".
@metaxa: "Trzeba było warować pod gabinetem", może jeszcze na kolanach i z tą książeczką w zębach? No niestety, jak obowiązkiem studenta jest zdać egzamin, tak obowiązkiem prowadzącego/administracji wpisać ocenę na potwierdzenie tego. Nikt tu nikomu łaski nie robi. Ciekawa rzecz - zauważyłam, że takie pogardliwe podejście mają zazwyczaj prowadzący od mało ważnych przedmiotów i (słynące już z niego) panie w dziekanacie. Potrzeba dowartościowania się czy co? :) A co do historii - rozumiem i współczuję, autorze. Na mojej uczelni też profesorowie tak bardzo chcą powstrzymać próby ściągania, że doprowadzają do absurdu formę egzaminów. Łatwo komentować, że minuta to dużo czasu, kiedy nie widziało się pytań.