Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

patrysia162

Zamieszcza historie od: 19 listopada 2012 - 12:47
Ostatnio: 25 kwietnia 2014 - 13:11
  • Historii na głównej: 4 z 7
  • Punktów za historie: 4578
  • Komentarzy: 13
  • Punktów za komentarze: 74
 

#55915

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z rozmowy kwalifikacyjnej na stanowiska kelner-barman.

Kandydatka nr 1.
Dziewczyna pracowała w lokalach, super może w końcu ktoś normalny... Przychodzi elegancko ubrana, młoda dziewczyna.
Pytamy o to i o tamto. Wszystko wie, wszystko rozumie.
Ja zadowolona, w końcu mamy potencjalną pracownice, ale nie byłoby tak gdybym to tu opisywała. Zapraszamy dziewczynę na dzień próbny.
- Ale to nie ja chcę tu pracować, tylko moja koleżanka.
-(Ja) Więc po co Pani przyszła na rozmowę?
- Bo ja mam już pracę, a koleżanka szuka, tylko nie miała z kim dzisiaj dziecka zostawić...
-(Ja) To nie mogła zostawić z Panią?
- Nie, bo ja się boję takich małych 3 miesięcznych dzieci.

Aha, czyli matka która nie ma z kim zostawić dziecka, żeby przyjść na rozmowę kwalifikacyjną chce pracować w systemie 2 na 2, po 12 godzin, również w weekendy...
A swoją drogą kto normalny chce pracować mając w domu 3-miesięczne dziecko?

Kandydatka nr 2.
Przychodzi, obcasy 15 cm, tipsy 7-centymetrowe, na każdym palcu pierścionek, mini niezakrywające tyłka, łańcuszki na szyi chyba z trzy...
Pytam pani Kandydatki czy ma zamiar tak przychodzić do pracy. Znam przypadki, że dziewczynie złamał się tips do talerza gości, więc to jest zabronione. Ze względu na bezpieczeństwo pozwalamy nosić ewentualnie obrączkę.
-(k) No właśnie przyszłam w wersji roboczej, bo chyba zostanę na dniu próbnym.
Nie została, a ja aż się boje pomyśleć jak wygląda jej strój nie roboczy.

Kandydatka nr 3.

Tym razem chłopak.
Pytam Pana o drinki jakie zna.
-(K) Wódka z colą z jakimś sokiem.
-(J) A wie pan jak się robi Mojito?
-(K) Nie.
-(J) A Biały Ruski?
-(K) Nie.
-(J) Zna Pan jakieś wina?
-(K) Tak.
-(j) Jakie?
-(k) Nie wiem.

Normalnie jak rozmowa z głupim, ale nie zrażam się, wszystko jest za barem dokładnie wypisane, nawet w jakiej szklance. Tłumacz Panu jak wyglądają zmiany, że dwa dni pracuje po 12 godzin, a dwa ma wolne. W tygodniu pracują na zmianie dwie osoby, a w weekendy trzy. Że jak jest duży ruch i się nie wyrabiają ja służę pomocą.

-(K) A napiwki?
-(j) Oczywiście są tylko dla Pana, każdy kelner bierze swój stolik i prowadzi go do momentu skasowania (każdy ma swój kod), a napiwki chowa do własnej kieszeni.
-(K) A jak ktoś dostanie więcej niż ja?
-(j) Trudno widocznie się bardziej starał, albo jego goście są bardziej wylewni.
- (k) Aha, myślę, że tą kwestie zmienimy, zanotuję to sobie.

Trochę zdziwiona, jeszcze nigdy nie słyszałam aby ktoś na rozmowie poprawiał rekrutującego.
Informuje również chłopaka, a raczej go pytam. Czy zgadza się na to, żeby raz w miesiącu w któryś dzień weekendu był pod telefonem (takie mamy zwyczaje, że jak jest duży ruch i trzy osoby się nie wyrabiają, menadżerka pomaga jak może, a to nic nie daje, dzwonimy po kolejną osobę. Oczywiście to osoba jest o tym wcześniej informowana, że ma dyżur na telefon). Nie każdy się musi na to godzić.

-(K) Co ty k...a je.....a jakaś jesteś? Co ja dziwka na telefon? Posrało cię? To że jestem facetem nie znaczy, że możesz mnie wykorzystywać jak murzyna jakiegoś...
I jeb drzwiami, a wystarczyło tylko odmówić.

gastronomia

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 786 (852)

#55757

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po 3 latach pracy w jednej restauracji, zostałam doceniona. Awansowałam na menadżerkę...
Przeprowadzałam pierwszą w swoim życiu rekrutację, nie sama, z koleżanką z innej naszej restauracji...
Mało kto wie, że restauracja na końcu miasta ma tego samego właściciela...

Uważam, że każdemu trzeba dać szanse (o ja głupia), więc zapraszałam na rozmowę każdego wysyłającego CV. Opiszę tylko trzy historię, jak się spodoba dodam więcej bo jest tego trochę.

Kandydatka 1.
W swoim CV napisała, że biegle zna angielski i niemiecki. Myślę super, mamy dużo gości obcokrajowców.
Ja: Dzień dobry, what's your name?
Kandydatka: Ale ja znam tylko podstawy.
No nie, zabiła mnie, a to to co niby jest? :)

Kandydatka 2.
Ma w CV, że pracowała w naszej drugiej restauracji, Koleżanka święcie przekonana, że nikt taki nigdy nie pracował. Pytamy kandydatkę o to. Co odpowiada??
- No bo ja chciałam bardzo tam pracować, więc przecież wcale nie skłamałam, bo chciałam, więc się liczy prawda?
Załamałam się.

Jednak kandydatka numer 3 "rozwaliła" wszystkich.
W CV jakieś angielskie nazwy restauracji, jakiś hotel (teraz już nie pamiętam nazw) ale żadnych miejscowości, żadnych dat. No nic, zapraszamy, porozmawiamy, zobaczymy...
- W jakich miejscach była ta i ta restauracja?
- No była we Włoszech. Była we Francji.
- Ale gdzie dokładnie?
- No na Naszej Klasie.
- Przepraszam, gdzie???
- No jest taka gra o kelnerkach, a ja mam już 80 poziom, więc coś już umiem i się nadaję, prawda?

O hotel już nie pytałam :)

gastronomia

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 936 (1010)
zarchiwizowany

#49279

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja koleżanka na trojaczki ( trzech slicznych chlopców). Tak sie złożyło, że u jednego jestem chrzestną. Chłopcy w maju mają 5 urodzinki więc trzeba kupić prezent, ups trzy bo jednemu nie wypada. I tu zaczyna się problem...
Myślałam co kupić, ale nie potrzebnie bo koleżanka miała plan... Pokazała mi na allegro rowerki za 300 zł jeden OoO
Gdy wyraziłam swoje zdanie, że drogo wpadła na genialny pomysł..niech złożą się wszyscy których zaprosiła na tort....
Po jej podliczeniu wychodzi 150 zł. i tu wielki szok jak można żałować dla dzieci, co zemnie za ciocia, przecież pracuje to mam, a jeśli z jakiegoś powodu nie mam to przecież daje mi miesiąc czasu na nazbieranie, dlatego informuje nas wcześniej:)
Zastanawiam się czy urodziny będą organizowane rok w rok do 18 bo przecież "zawsze jakaś kasa na ciuchy wpada" (tak dokładnie zostało mi powiedziane)
Na 5 urodziny mam dać 150 zł a na komunie????
Jak można powiedzieć komuś co ma kupić?

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (337)

#44137

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia znajomej.
Stłuczka na rondzie. Nie jej wina. Wysiada, pan przeprasza mówi że załatwią to bez policji, popatrzył szkody nie duże i proponuje wyjechanie z ronda i odjechanie 10 metrów na parking. Dobrze po co tamować dość duży ruch. Znajoma rusza na ten parking, a pan dzwoni na policję, że uciekła z miejsca wypadku....
Dobrze, że na rondzie były kamery... Sprawa w toku.

Stłuczka

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 762 (818)

#43847

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia opowiedziana przez koleżankę kelnerkę z innej restauracji z mojego miasta.

Jako, że zima to martwy okres dla gastronomii, jej szefowa postanowiła zaoszczędzić...
Zamontowała w restauracji czytniki na karty (nie wiem jak to się nazywa), takie na których odbija się czas pracy przy wejściu i wyjściu. Ale nic w tym piekielnego nikt nie widział do momentu kiedy szefowa wytłumaczyła im działanie.

Gdy wychodzą do toalety muszą się odbijać, bo za to im płacić nie będzie (załatwiać mają się w domu). Gdy nie ma gości w restauracji mają się odbijać bo wtedy jest liczone za połowę stawki (czyli 4 zł)... Nie można oszukiwać, ponieważ szefowa nie ma co robić w domu i sprawdza wszystko na kamerach. Wielki brat patrzy :)
A teraz ma pretensje do załogi, że ponad połowa złożyła jej wypowiedzenie w tak ciężkim okresie.

Szkoda pieniędzy na pracowników, ale wydać parę tysięcy na te urządzenia to już nie szkoda....

gastronomia

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 962 (992)
zarchiwizowany

#43356

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wracam wczoraj z miasta, mgła straszna. Jadę nie więcej niż 30 na godzinę bo nic nie widać. Przejeżdżam przez maleńką wioseczkę, może z 10 domów. Zwalniam jeszcze bardziej. Nagle bum... Potrąciłam dziecko. Wybiegam z samochodu już z płaczem, chłopiec ok. 10 lat wstaje biegnie na przystanek który jest oddalony z dwa metry i krzyczy " Wygrałem dawaj piątkę"...
Tak dzieci założyli się kogo pierwszego potrąci samochód, a że biegali przez pasy uważali, że są niewinni.
Policja i rodzice chłopców byli innego zdania.
A co gdyby jechał ktoś szybciej?

Zawody

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 402 (422)
zarchiwizowany

#43086

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W końcu postanowiłam założyć tu konto:) Mam trochę historii do opowiedzenia..

Wychodzę za mąż i pomału zaczynam kompletować rzeczy: zaproszenia, winetki, prezenty dla rodziców itd...
I właśnie o tych prezentach będzie ta historia

Mój tato nie żyje już 15 lat i przez te wszystkie lata to wujek chrzestny mi go zastępował. Postanowiłam mu za to podziękować na weselu właśnie taką pamiątką, a że wszystkie takie statuetki mają wygrawerowany tekst "kochana mama"
"kochany tato" "kochani rodzice" więc pisze do sprzedawcy maila Ja[J] Sprzedawca[S]
J: Chciałam prosić o zmianę na statuetce tekstu "kochany tato" na "kochany Wujku"
S: proszę wysłać pełny tekst
Przepisałam wszystko słowo w słowo zmieniając tylko nagłówek na "Kochany Wujku" po 2 dniach przychodzi odpowiedz
S:Ale czy koniecznie Pani chce żeby było tak jak pani pisze
J:tak
S: Z tym błędem
Czytam wszystko jeszcze raz sprawdzam błędu nie widzę więc tak odpisuje
S: jest błąd!
J: Gdzie?
S: "Wójku pisze się przez ó a nie u"
J: Tłumacze pani ze nie ma pani racji
S: Gówniary się żenią (tak napisała) a ortografii nie znają
Wymieniam z panią dziesiątki maili na temat kto ma racje po czym zdenerwowana piszę ze "tak chce Kochany Wujku i juz" na tym powinna się historia skończyć ale nie.


Po czym dzisiaj przychodzi przesyłka sprawdzam a tak "Kochany Wójku" Ręce mi opadły, dzwonie do pani żeby sprawę wytłumaczyć
S: ona nie będzie wysyłać z błędem bo to wstyd
Ręce opadają... idę dzisiaj na pocztę odesłać paczkę razem ze słownikiem orograficznym:)

usługi

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 343 (375)

1