Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

prawiebezprzerwy

Zamieszcza historie od: 21 kwietnia 2011 - 20:13
Ostatnio: 19 marca 2015 - 22:51
  • Historii na głównej: 9 z 24
  • Punktów za historie: 11716
  • Komentarzy: 18
  • Punktów za komentarze: 113
 
zarchiwizowany

#36025

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna część przygód z Leonem (Holender) w roli głównej.
Dziś to ja stałem się piekielnym.
Sytuacja:

[J] ja
[L] Leon

[L] Tak właściwie to dlaczego my rozmawiamy po niderlandzku? Przecież w tym języku mogą rozmawiać tylko PRAWDZIWI HOLENDRZY

tu lekki sarkazm

[J] No, w połowie jestem Holendrem.
[L] W połowie. Pfff.
[J] Spoko. Przejdziemy na inny język po wypowiedzeniu tego zdania. Pamiętaj, będziemy rozmawiać tylko w tym nowym języku, w żadnym innym.
[L] Tak! Zostawmy niderlandzki dla prawdziwych obywateli.

I tu odzywa się moja piekielność.

[J] Więc co robiłeś w niedzielę?

Wypowiedziane w języku francuskim.

[L] Yyy, myślałem raczej o angielskim.
[J] Przepraszam, nie rozumiem Cię.
[L] ANGIELSKI!
[J] Nie.

I tak do końca dnia miałem spokój, bo Leon nie zna francuskiego. Nikt z nim nie rozmawiał poza mną. Teraz "biedny" Leon nie ma z kim zamienić słowa.

PRZYKRE NIE BARDZO

Sam chciał zmiany języka, to ją dostał.

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 262 (380)
zarchiwizowany

#35603

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia o Leonie- głupim Holendrze, który nic nie wie o świecie.

Dziś krótko.Wczoraj nie pisałem, bo Leona nie było w pracy. Dziś wrócił. Wiecie jak leczy świat? Mianowicie buduje kościół! Tak, KOŚCIÓŁ!!! Nie z pastorem, czy dla miasta. Sam buduje. Na polu wujka. Spoko, nie wtrącam się, ale po prostu jego "inność" mnie powoli przeraża.

Na zakończenie jeden fakt o świecie:

Wiecie co to są gruszki według Leona?

Odpowiedź: Gdy jabłka zbyt długo dojrzewają na drzewie, to przemieniają się w gruszki.

TRAGEDIA

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (348)
zarchiwizowany

#35396

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia o Leonie- Holendrze i jego prawdach życiowych na temat świata. Dziś niestety Leona nie było w pracy, ale miałem tą przyjemność rozmawiać z nim przez telefon o 4 rano!!! Przebieg tej krótkiej, ale dziwnej rozmowy:

[J] ja
[L] Leon

Dzwonek telefonu.

[J] Yhmmm...
[L] Nie będzie mnie dziś w pracy.
[J] Yhmmm...
[L] Bóg mi się objawił we śnie!

Tu moja nagła pobudka.

[J] Co????
[L] Kazał mi leczyć (?) świat!
[J] Że co? Powtórz!
[L] Nie będę w pracy, bo leczę świat dla Boga! Chcesz mi pomóc?
[J] Nie, nie, dzięki.
[L] Ktoś tu nie zostanie zbawiony...

Zerwane połączenie.

Zaczynam się poważnie bać o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Zobaczę jutro jak Leon uleczył świat. Jeśli już skończył.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 229 (301)
zarchiwizowany
Leon. Dzień trzeci. Poniedziałek.

[J] ja
[L] Leon

I:

Moje pytanie o różaniec i wyznanie Leona

[J] Mam jedno pytanie.
[L] Noooo?
[J] Jakiego jesteś wyznania?
[L] Należę do Holenderskiego Kościoła Reformowanego. (przypis: Kalwini)
[J] To po co Ci ten różaniec na szyi?
[L] Ozdoba.

Aha.

II:

Fakt dotyczący cebulek tulipanów.

[L] Niebezpiecznie zbierać te cebulki, nie?
[J] Nie jest źle, schylać się trzeba.
[L] Mi chodzi bardziej o to, że z drzewa można spaść.

WTF?!

III:

[L] Macie w Polsce bankomaty? Można płacić w sklepach kartą?


IV:

[L] Powinieneś zostać tu na stałe. Przynajmniej będziesz miał na starość emeryturę.
[J] W Polsce też są emerytury.
[L] Taaaak?!

O_o

V:

[L] Jaka jaaazda! Wiesz, że teraz w Nowej Zelandii jest zima?!

Myślałem, że jest nadzieja. Myliłem się. Mój ojciec mu to powiedział.


I tak oto minął kolejny dzień z Leonem.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 255 (317)
zarchiwizowany

#33589

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opowiem wam dzisiaj historię mojego kolegi. Ów kolega jest Francuzem, który gra w pewnym teatrze we Francji. Mamy również wspólną znajomą- Polkę. Posiada ona dość specyficzny charakter, bardzo wiele wymaga. Razu pewnego kolega zaprosił mnie na swój występ, dostałem bilet. Po przedstawieniu udałem się do niego do garderoby, ot tak po prostu, chciałem mu pogratulować itp. Gdy tak siedzieliśmy podszedł do nas pan pracujący w teatrze i poinformował, że do kolegi przyszła jakaś dziewczyna, która upiera się na spotkanie z nim. Poszliśmy razem, bo sam byłem ciekawy. Okazało się, że to wspomniana znajoma. Najdziwniejsze było to, że nikt jej nie zapraszał. Wiecie co było piekielne? To, że koleżanka praktycznie zażądała zwrotu gotówki za bilet, który kosztował około 25-30€. Zostało wypowiedziane to takim tonem, że mnie i kolegę zwaliło z nóg. Kolega odmówił i poinformował ją, że mogła wcześniej go poprosić, to coś by wykombinował. Jej tekst sprawił, że zbieraliśmy szczęki z podłogi: ,,Ja nie jestem od informowania, ale ty od zapraszania mnie".
Kolega odmówił zwrotu pieniędzy, bo musiałby wyłożyć z własnej kieszeni (nie miał już wejściówek, które zawsze dostawał od teatru). Koleżanka zażądała raz jeszcze krzycząc, że nie ma pieniędzy na powrót!
Wyszło w końcu na to, że olaliśmy ją i zakazaliśmy wpuszczać do garderoby.
Pomoglibyśmy jej, gdyby była ciut milsza i rozmawiała z nami w normalny sposób. Od tamtego wydarzenia nie utrzymujemy z nią kontaktów.

Francja

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (268)
zarchiwizowany

#32910

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótka sytuacja z wczoraj. Szedłem z pięcioletnim kuzynem za rękę przez miasto. Nagle przed nami pojawił się [K]siądz:
[K]: O, jaki grzeczny, ładny chłopczyk. Gdzie chodzisz do kościółka?
[kuzyn]: Nie chodzę.
[K]: A, to brzydki jesteś, umrzesz wkrótce.

I jak tu nie wierzyć w księży?

księża

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 218 (414)
zarchiwizowany
Mimo mojego dość młodego wieku występuje od czasu do czasu w teatrze. Pracą tą rozwijam swoją pasję, a przy okazji mam na swoje inne zachcianki. Pewnego razu występowałem w sztuce, w której aktorzy podchodzą na początku przedstawienia do wybranych osób i przytulają się do nich. Zaraz przy wejściu upatrzyłem sobie starszą, miło wyglądającą panią. Od razu do niej podszedłem, zrobiłem to co miałem. Gdy cofałem sie, ta miło wyglądająca staruszka dosłownie rzuciła się na mnie, powaliła na podłogę nazywając zboczeńcem i nie chciała puścić! Dopiero pojawienie się ochrony i zabranie jakże kulturalnej osoby pozwoliło mi wstać. Widownia potraktowała to chyba jako część przedstawienia (tak mi się wydaje), więc obyło się bez większych problemów. Mimo wszystko uważam, że jeśli chodzi się do teatru, to powinno się być przygotowanym na jakiekolwiek formy sztuki. Oczywiście staruszka musiała wiedzieć, że jestem aktorem, bo rzucając się na mnie stałem praktycznie na środku sceny. Mimo wszystko kocham te klimaty :)

teatr w pewnym większym mieście

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 41 (101)
zarchiwizowany

#21936

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z serii piekielny ksiądz.

Mieszkałem wraz z rodzicami i rodzeństwem w kamienicy bardzo blisko kościoła. Co ważne ów budynek był ogrzewany piecem, więc trzeba było kupować węgiel.
Razu pewnego mój tato pojechał z przyczepką po węgiel. Zaparkował auto wraz z materiałem opałowym koło domu i dosłownie na 20 minut wszedł do mieszkania, aby się napić i coś zjeść przed zapakowaniem węgla do piwnicy.
No i właściwa akcja. Tata schodzi na dół, a tam nie ma węgla! Zaczął biegać po sąsiadach czy nikt nic nie widział, ale jak to w takich przypadkach bywa nic się nie dowiedział. Zgłosił więc sprawę na policję, ci przyjechali, spisali protokół i pojechali. Następnego dnia, który wypadł w niedzielę, poszliśmy jak co tydzień do kościoła na Mszę. Jak co tydzień ksiądz doszedł do ogłoszeń. Wyobraźcie sobie minę mojego ojca, gdy usłyszał:
- I podziękowania dla pana XXX za węgiel dla kościoła. Niech Bóg ma go i jego rodzinę w opiece.

Ręce opadły.

kościół koło domu

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 395 (441)

#15901

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miałem kiedyś znajomego, który się przypałętał jakoś do naszej paczki. Nie był raczej lubiany w towarzystwie, ale jakoś nikt nie chciał mu robić przykrości i mu coś powiedzieć na temat jego zachowania. Miał on jedną, wielką wadę. Mianowicie lubił się chwalić. Wszyscy dookoła wiedzieli jaki to on jest bogaty, jakie to świetne zagraniczne wycieczki odbył itp. Lecz najbardziej chwalił się swoją znajomością języka włoskiego. Zawsze, gdy byliśmy na imprezie, to podchodził do dziewczyny, która mu się spodobała i szeptał do ucha jakieś słowa po włosku. Uwierzcie mi, po tym "pokazie" dziewczyna była jego. Oczywiście po kilku dniach ją zostawiał.

Pewnego razu po wypiciu kilku głębszych, kolega powiedział, że on na ucho "tym puszczalskim dz****m" mówi co się w nich mu nie podoba i wyzywa je od najgorszych. One nic nie rozumieją, ale słysząc ten piękny język pragną zdobyć osobę, która się nim posługuje.

Pewnego pięknego dnia wybraliśmy się całą paczką, aby świętować urodziny jednego z nas. Piekielny kolega był z nami. Jako miejsce to zabalowania wybraliśmy pewną knajpę w centrum. Usiedliśmy, zamówiliśmy po drinku i gadamy. Nagle nasz drogi przyjaciel zauważył jakąś brunetkę. Oczywiście po chwili ruszył do ataku i coś gadając, abyśmy mu życzyli powodzenia. Podszedł do dziewczyny, schylił się i zaczął szeptać na ucho. Po chwili ona wstała z krzesła, odwróciła się do niego i z całej siły kopnęła go w czuły punkt. Zaczęła się drzeć na niego:

[B] Ty zboczeńcu! Ja jestem łatwa? Ciebie to już totalnie pogięło! Tak się składa amancie od siedmiu boleści, że znam doskonale język włoski!
Po czym wzięła drinka i wylała mu go na głowę.
Kolega po tym zajściu czym prędzej opuścił bar, a my mogliśmy w spokoju dokończyć świętowanie.
Jeden z nas podszedł do brunetki, odkupił jej drinka i przeprosił za zachowanie kumpla.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 978 (1070)
zarchiwizowany

#15969

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia wydarzyła się 15 minut temu w pewnym hipermarkecie w Holandii. Wybrałem się z moim kuzynem (1 rok) na zakupy. Wziąłem małego na ręce i przemierzamy sklepowe ścieżki. Postanowiłem kupić dla rodziców po jednym piwie. Udaliśmy się do kasy. Kasjerka wszystko kasuje aż doszła do piw. Wywiązała się rozmowa:
[K]: Dokument tożsamości proszę.
[J]: Proszę.- podałem jej paszport
[K]: Nie mogę sprzedać piw.
[J]: Dlaczego? Mam przecież więcej niż 16 lat (W Holandii piwo można od 16 lat już kupować)
[K]: Może i pan ma, ale ten chłopiec na pana rękach nie ma.
[J]: I co z tego, że nie ma? Nie będę przecież rocznego dziecka alkoholem poił.
[K]Tak, tak, oczywiście. Ja już widziałam jak chodziło pijane.
[J]: Niby ciekawe gdzie... Dobrze, proszę odłożyć piwa i policzyć inne zakupy.
Po tej akcji poszedłem i złożyłem na kasjerkę skargę. Ciekawe, czy coś da.
A jeżeli chodzi o kuzyna, to nie wiem gdzie go widziała pijanego, jak dopiero od wczoraj jest w Holandii.

Deen w północnej Holandii

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 214 (270)