Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

tosemja

Zamieszcza historie od: 23 listopada 2012 - 13:47
Ostatnio: 7 czerwca 2016 - 15:45
  • Historii na głównej: 23 z 28
  • Punktów za historie: 15733
  • Komentarzy: 303
  • Punktów za komentarze: 1826
 
zarchiwizowany

#57233

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O tym, jak jazda samochodem z przyjemności zamieniła się w stres.

Pewnego zimnego poranka jadąc swoim maleństwem (corsa B) pod szkołą w strefie 30, w dodatku na pasach i drodze jednokierunkowej pewien kretyn postanowił mnie wyprzedzić. To nic że po lewej na chodniku zaparkowane auta po prawej latarnie i murek, wąsko? Pełno dzieci? Przecież babsztyla w "skorupce" można próbować zepchnąć do prawej. Powiem szczerze,zbliżającą sie latarnia trochę mnie wystraszyła i popełniłam błąd, zatrąbiłam. Spotkałam sie z szybką reakcją, kretyn mnie wyprzedził na milimetry po czym wcisnął hamulec w podłogę...
Refleks mam dzięki Bogu dobry, zdążyłam wyhamować, tyle że wpadłam w lekki poślizg i tył mojego auta zatrzymał się o milimetry od latarni.
Nieznany osobnik o znacznie obniżonym IQ zadowolony z siebie odjechał w nieznanym kierunku.A ja sie pytam k@%#@g ZA CO i DLACZEGO?

jazda

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 170 (274)
zarchiwizowany

#54161

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kto widział kampanię dotyczącą "puszczania" 6-cio latków do 1 klasy? Ja nawet oglądałam spotkanie premiera i minister edukacji z rodzicami, słyszałam wszelakie obietnice i zapewnienia: szkoła przystosowana do potrzeb maluszków, program dostosowany do wieku, zajęcia dodatkowe zapewniające rozwój itp. Ja presji i dumnym afiszom nie uległam i mój syn do 1 klasy poszedł w wieku 7 lat. Nie żałuję, a czemu? O to kilka argumentów:

- waga mojego syna 24kg, tornistra 4,5kg (3 ćwiczenia, elementarz, 2 książki z angielskiego, książka z religii, z braku miejsca w-f spakowany w worek i niesiony w łapce. Pozostałe książki i przybory "artystyczne" w szkole - żeby dziecko nie dźwigało

- miasto sfinansowało pierwszakom basen (nauka pływania i ćwiczenia korekcyjne). Dwie z czterech pierwszych klas z tej dogodności nie skorzystają ( w tym mój syn) bo plan zajęć jest tak ułożony iż uniemożliwia uczestnictwo dziecka w zajęciach. Ciekawi mnie kto układał plan zajęć i kto wiedział gdzie "posmarować".

- są też organizowane zajęcia korekcyjne na terenie szkoły. Dzieci kończą lekcje o 12.30 zajęcia są na 13.45, więc odbieram syna, zabieram go na spacer, chodzę przez godzinę (do domu nie opłaca się wracać), po czym odstawiam na zajęcia i siedzę 45min jak kołek pod salą gimnastyczną (2h wyjęte mam z życia o wymęczonym dziecku nie wspomnę)

- w ciągu pierwszego tygodnia nauki 4 prace domowe, każda po 3 str A4

- język angielski w pierwszej klasie - świetna rzecz, książka i ćwiczenia kosztowały mnie 75zł, ćwiczenia głównie pisemne, polecenia jak to bywa w normie też pisemne i w języku angielskim, nic dziwnego, prawda? Otóż założenia są takie iż pierwszaki będą się uczyć pisać i czytać ( PO POLSKU) w drugim semestrze. Czyli w języku angielskim pewnie sobie z pisownią poradzą

Trochę tego jeszcze jest i zapewne z biegiem czasu dojdą jakieś nowe wspaniałe przykłady realizacji nowego systemu edukacji najmłodszych. Ja wiem jedno, w wieku siedmiu lat mój syn jeszcze jakoś sobie z tym wszystkim radzi, natomiast obserwując młodsze dzieci z plecakami wypchanymi do granic możliwości, objuczonymi dwoma workami z butami i wf-em mam wątpliwości....A może przesadzam?

Sześciolatki do szkoły

Skomentuj (84) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 219 (383)
zarchiwizowany

#53890

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Każdy chyba słyszał słynne historie o "warszafce" i chamskim zachowaniu owej społeczności...Ja osobiście do takich historyjek podchodziłam z rezerwą i przymrużeniem oka, nie lubię generalizować, ludzie bywają chamscy wszędzie, bez względu na miejscowość/ miasto w którym mieszkają. Ale od tych wakacji z przykrością piękna Warszawo zmieniam zdanie.

Postanowiliśmy zrobić sobie wypad do stolicy i choć pochodzimy z Trójmiasta w którym jest co robić i co zwiedzać, a nawet gdzie opalać, to wycieczka była bardziej dedykowana naszej latorośli która bardzo chciała zobaczyć: Syrenkę, Muzeum Wojska Polskiego itp.

Warszawa podobnie jak Trójmiasto, w wakacje rozkopana, zjazdy pozamykane, objazdy nie oznaczone...ale koniec języka za przewodnika prawda? A kto zna miasto najlepiej? [t]aksówkarz.
Podjeżdżamy na postój:

[ja]: przepraszam, zjazd z wisłostrady tutaj jest rozkopany, nie wie pan gdzie jest zrobiony objazd? Chcielibyśmy wydostać się na trasę na Terespol?

[t]: no tak to jest (zerkając na naszą rejestrację)jak małomiasteczkowi z peryferii Polski przyjeżdżają...

Nie ukrywam zatkało mnie...stałam jak wryta przez chwilę, oczywiście taksówkarz nie wskazał nam drogi, bo co tam z wieśniakami będzie rozmawiać. Drogę znaleźliśmy dzięki kierowcy autokaru (nie pochodzącego z jakże dumnej i dostojnej Warszawy).
Po 3 dniowym pobycie w stolicy mam jeszcze o czym opowiadać, bo historii w podobnym tonie przydarzyło nam się sporo. I tak sobie myślę że w opowiadaniach o warszafce coś niestety jest (nie obrażając ten nieliczny odsetek ludzi "normalnych" tam mieszkających).

Dumna Stolica Polski

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (288)
zarchiwizowany

#44594

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W związku z licznymi pytaniami do historii o piekielnym amancie (#43508)postanowiłam opisać ciąg dalszy...

Po spotkaniu z dzielnicowym sytuacja się uspokoiła na dłuższy czas,facet zapadł się pod ziemię,a ja odetchnęłam z ulgą.Poza tym przestałam pracować to i przestałam w tamte okolice chodzić, bynajmniej nie o 6 rano.Ale nie spoczęłam na laurach i w razie "czego" wszczęłam małe,prywatne dochodzenie.Udało mi się ustalić dane personalne mojego wielbiciela (ach te portale społecznościowe i te beztroskie ujawnianie danych),co najfajniejsze okazało się że ma żonę.

A czemu to było najfajniejsze? Otóż poprosiłam znajomego aby napisał amantowi wiadomość,że jeżeli jeszcze raz będzie się przy mnie kręcił to Ja osobiście skontaktuję się z jego żoną i razem porozmawiamy o jego dziwnych zainteresowaniach.

Tak wiem...wredna istota ze mnie...ale niech teraz on się boi, bo ja już przestałam!

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (198)
zarchiwizowany

#43316

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O piekielnym szefie i zemście....

Nasz wspaniały szef miał bardzo brzydką przypadłość, podczas wezwania na "dywanik" po obiechaniu od góry do dołu ( nie ważne czy słusznie czy nie) nie dawał możliwości obronienia się czy też wytłumaczenia. Za każdym razem gdy tylko wzięło się oddech i wypowiedziało dwie sylaby było słychać gromkie szefa "kszy kszy kszy"....i tak za każdym razem gdy człowiek próbował otworzy swój otwór gębowy....

Było to nie tylko przykre ale strasznie wkurzające,bo nie raz się okazywało że oberwało się Tobie niesłusznie, bo to nie ty nawaliłaś/eś ale nie mogłaś/eś się usprawiedliwić bo następowało gromkie kszy kszy kszy....

Jednak od roku nikt z nas nie spotkał się już z tą metodą uciszania rozmówcy....:) a czemu..?

otóż kiedyś odwiedziła nasz przybytek synowa szefa wraz z jego pierwszym wnukiem, który jak się okazało zaczynał mówić i musiał przez pół godz zostać pod naszą opieką bo szef miał pilną rozmowę z synową....

Mały okazał się bardzo inteligentnym i pojętnym uczniem...:)
Bardzo spodobało mu się nowe wyrażenie....kszy kszy....
Nie wiem kto bardziej piekielny....ale podziałało ;)

PRACA

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (221)

1