Profil użytkownika
villemochouette ♀
Zamieszcza historie od: | 25 czerwca 2012 - 12:56 |
Ostatnio: | 12 października 2018 - 15:44 |
O sobie: |
Miłośniczka minionych wakacji:) Nie lubię: chamstwa, głupoty, bezsensownych kłótni o nieistotne szczególiki Lubię: słońce, burzę, czekoladę, sok grejpfrutowy:) |
- Historii na głównej: 1 z 1
- Punktów za historie: 614
- Komentarzy: 40
- Punktów za komentarze: 241
« poprzednia 1 2 następna »
Wszyscy hejtują albo ciotkę albo autorkę- bo z dziećmi powinno być wesele, bo bez dzieci powinno być... Współczuję Ci autorko i Twojemu dziecku. Bo skoro to Twój i Twojego męża dzień, a nie ma w nim miejsca na Twoje/Wasze dziecko... nie ważne jak duże, czy ma kilka miesięcy czy lat, to dziwne i przykre zarazem. Dla mnie to niezrozumiałe i przygnębiające. I oczywiście, taka Twoja/Wasza decyzja, ale mi Twojego dziecka żal.
@koszi: Umarłam :)
Wycofałam- jako iż odzyskałam to, co straciłam, nie miałam podstawy prawnej do utrzymania zarzutów. Jeśli będzie więcej zgłoszeń mogą sami wszcząć dochodzenie z urzędu.
Dziecku się należy? A potem narzekanie, że roszczeniowe społeczeństwo rośnie, które od rodziny, chrzestnych czy kogo tam jeszcze wymaga, bo mi się należy i już...
Taak... a 1/4 pod ochroną:)
Dodaj jeszcze coś z serii ogłoszeń parafialnych, typu: Aha i jeszcze jak wracałam Ci ja z lubym to dziękuję kierowcy czarnej wołgi, który o godzinie 11:11 i pięć sekund na skrzyżowaniu Piekielnej i Piekiełkowej w mieście Piekielnym przejechał z piskiem opon tuż przed nosem Pani w zielonym swetrze. No cycki opadają ;)
Bez przesady- nie jestem jakaś przewrażliwiona, ale dbam o higienę i uczę tego dzieci- a co się tyczy bezpieczeństwa- mało psycholi, porywaczy, pedofili się kręci? Wolę zawczasu nauczyć swoje dzieci, że z nieznajomymi się nie rozmawia i "nigdzie nie idzie". Mnie już w podstawówce uczyli, że nie reaguje się na teksty- chodź ze mną, dostaniesz cukierka, pokażę Ci coś ładnego... Dziwne, że zauważacie niechęć do dawania dzieciom nieumytych owoców, a nie zwracacie uwagi na większe zagrożenia. Co do nieumytych owoców- toksoplazmoza, owsiki, opryszczka, wirusowe zapalenie wątroby typu A, salmonella, shigella, tasiemiec- nie muszą wystąpić, ale mogą. Nie chcę sobie pluć w brodę za niefrasobliwość i nieumycie owoców. Karoshi, Freeman- nie wszystko jest tylko czarne lub białe. Co do spalin etc- zabieram dzieci do lasu i nad morze tak często jak tylko mogę. I zastanawiam się czy macie dzieci, bo dziwi mnie, że zwracacie uwagę na rzeczy najmniej istotne w tej historii.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2012 o 10:39
A ja Cię świetnie rozumiem. Dziecko musi wiedzieć, że z obcymi się nie rozmawia- czy to "miła" starsza Pani, czy "gburowaty" jegomość. Bezpieczeństwo malucha jest najważniejsze. Nieumyte jabłko=cała masa brudnych rąk, które dotykały je wcześniej + pestycydy i inne chemiczne śmieci. Czym innym jest zjeść nieumytą truskawkę prosto z krzaczka, a czym innym nieumyte jabłko ze sklepu.
Bardzo sympatyczna historia ;)
Mmm daim;) U nas Kfc, Burger i Pizza Hut (i jeszcze kilka innych) było w galerii zaraz za skrzyżowaniem. Po rozbudowie galerii zostało Kfc, Berlin Kebab i Subway ;) A Mcd jak stał luzem tak stoi;)
Nie przejmuj się, bo naprawdę nie warto:) Życzę zdrówka Tobie i córeczce :)
Niee, dzieci to bocian w kapuście znajduje;)
Najbardziej dzieci szkoda, bo jak mniemam, nie pojechały w końcu nigdzie?
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2012 o 16:43
U mnie też Kfc dosłownie za progiem (za skrzyżowaniem). Co do twistera- norma;) Ketchup- też norma. Na początku nie robili problemów- ktoś chciał to i 20 by dostał, potem był przykaz, żeby ketchup był wydawany tylko na prośbę, a nie "w standardzie" i max. 1-2 szt.
Może właśnie tym telefonem chciał zwrócić uwagę na niefrasobliwość córki tj. podawanie nr nieznajomym?
To może śmiech zadziała? Jak znów zacznie robić jakieś mało przyjemne akcje, to ją gremialnie wyśmiejcie- takie stare a takie głupie... Pomóc pewnie nie pomoże, ale jakoś się weselej zrobi... na tego typu zachowania niestety nie ma lekarstwa.
No chyba, że jak inwentura ujemnie wychodzi, to muszą płacić. A jeśli tak, to suma nadwyżek towarowych ze sklepu obniża wartość do zapłaty przez pracowników.
Chyba nie do końca masz rację KoparkoApokalipsy. To, że ktoś pracuje w Mcd nie oznacza, że jest odmóżdżonym kretynem. Najwyraźniej nie pracowałaś w Mcd, wiedziałabyś wtedy, że jest tam praca rotacyjna- jednego dnia stoisz na kasie, drugiego na frytkach, a trzeciego na czerwonej. Naprawdę myślisz, że kierownik restauracji, bądź szef (jeśli Mcd na licencji), którzy są odpowiedzialni za układanie "planów marketingowych" są bez matury? Kompleks analfabety? Gratuluję podejścia.
Male a wredne- smaczku dodawało poproszę McChicena za 3 zł:)
Nie cierpię się sprzeczać o nieistotne szczególiki. "nieznających w dostatecznym stopniu języka polskiego i starających się przeklętą pomysłowością nadrobić braki wiedzy" zabawne;) jak wchodzisz między wrony to kracz jak one. Kiedy zaczęłam pracować w Mcd dostałam do ręki standardy- jest sugeracja i tortilla- niech będzie, nie będę zmieniać, "bo tak się nie mówi". Będziesz pracować w Kfc to będzie sugestia i twister. Naprawdę to takie ważne? To skrytykuj jeszcze bonifikartę, bo powinno być bonifikata. Więcej luzu. Nie wszędzie nazwy są takie jak być powinny. A nie jest to taki rażący błąd, ponieważ słowo to używane jest tylko w "środowisku"pracy, więc zerowy problem.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2012 o 15:09
Oglądałeś Ojciec mojego dziecka? Wary obciągary to miała Rolonda. Celowo nie wklejam nazwiska aktorki, bo na zdjęciach nie wygląda to tak zabójczo jak na filmie;)
Chamstwo i zawiść... nie reagowała, kiedy dzieci kopały, tylko kiedy przyszła pora zapłaty to ją zazdrość wzięła? Nie dość, że wredna, to jeszcze podsłuchuje...
Uzasadnisz swoja wiedzę? I czy to dotyczy tylko osób w stroju opisanym "Security" czy "ochrona" również?
Drzeć karton jak najciszej? Ktoś ma chyba tendencję do przesady... Albo ściemniasz- nie ma opcji, aby darcie kartonu było słychać z domu, albo Sąsiadka podglądała... Historia podchodzi w mojej ocenie pod "z palca wyssaną"
Oj, my też puszczaliśmy, jak komuś się coś działo- jak nie było ruchu, to wręcz szukało się chętnych do pójścia do domu- pamiętam, że raz znajoma wypisała znwp synowi szefa, który stricte nie był nawet zatrudniony, tylko sobie dorabiał:)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2012 o 13:07