Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

BlackMoon

Zamieszcza historie od: 24 października 2011 - 14:01
Ostatnio: 7 października 2014 - 0:13
O sobie:

http://www.youtube.com/watch?v=vPGyFV6z_VQ

- A fat racist and a skinny racist jump off a cliff. Who wins? Society

- How many racists does it take to change a light bulb? None, racists hate being enlightened

- What do you call a racist abortion centre? Crime stoppers

:)

http://www.facebook.com/marta.alkotit

Videos:

http://www.youtube.com/watch?v=UB5K45SlHsY&sns=em

http://www.youtube.com/watch?v=lpaYnQDuIko&feature=youtu.be

Filmiki :

http://www.youtube.com/watch?v=sF3AbQQ65fg

http://www.youtube.com/watch?v=uyIwb5zwnL0

  • Historii na głównej: 4 z 16
  • Punktów za historie: 4920
  • Komentarzy: 2647
  • Punktów za komentarze: 13801
 
zarchiwizowany

#61505

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wysylka paczki z UK do Polski.

Pierwsza firma: dwa podejscia. Za kazdym razem ta sama odpowiedz: kurier nie potrafil uzyskac dostepu do budynku. Domofon dziala, wystarczy nacisnac numer mieszkania i CALL, moj chlopak byl w domu caly czas.
Zdenerwowana zadzwonilam pytac o co chodzi i czemu kurier nie zadzwonil na podany numer telefonu skoro skorzystanie z domofonu przerasta jego mozliwosci. Odpowiedz: bo kurier nie ma obowiazku dzwonic- tylko w razie problemow. Na pytanie czy zatem brak dostepu do budynku nie jest problemem pani odpowiedziec nie potrafi. Zamowienie odwolane, zamawiam nastepna firme.

Odbior umowiony konkretnie na dzisiaj, nikt nie przyjechal, bo ''nie maja wystarczajacej ilosci kurierow'', nikt nie raczyl takze poinformowac o tym fakcie, dopiero po wielu probach kontaktu udalo mi sie uzyskac ta informacje.
W zadnej firmie nie mozna umowic konkretnej godziny, moj chlopak 3 dni siedzial w domu od rana do wieczora. Chyba zacznie myslec, ze to moja taktyka na trzymanie go w domu podczas mojego pobytu w Polsce :)
Coz, jutro czwarty dzien czekania na kuriera. A ja siedze w domu bez rzeczy, bo ze soba mialam tylko 2 komplety ubran.

kurierzy

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 18 (170)
zarchiwizowany

#57879

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie dosyć krótko.

Byłam niedawno w Tajlandii i zaniepokoiło mnie jak wykorzystywane są tam dzieci.
Otóż wyobraźcie sobie, godzina 2-3 nad ranem, człowiek wraca z imprezy, a tam latają po ulicy knypki w wieku 4-7 lat (na oko) i wciskają ludziom naszyjniki z kwiatków.
Jeżeli odmówisz to taka mała dziewczynka obejmie cię i nie pusci aż nie kupisz. Sytuacja jest taka, że dziecka nie odepchniesz siłą, starasz się delikatnie "odczepić" przylepkę to zaciska się jeszcze mocniej i nie reaguje na odmowę, a nawet zaczyna płakać.

Rozmawiałam na ten temat z barmanem w moim ulubionym pubie, pytałam co robić w takiej sytuacji, czy jest sens dzwonić po policję i czemu nikt się tym nie zajmie. Powiedział, że nie ma najmniejszego sensu dzwonić po policję, bo oni mają całkiem duże zyski z tego kwiatowego biznesu (wiadomo, odpalają im niezły procent od sprzedaży). A jedyne co możesz zrobić to siłą "odkleić" takie dziecko albo płacić, innego wyjscia nie ma.

Żal mi kilkuletnich dzieciaków, które zamiast chodzić do szkoły to latają w srodku nocy po ulicy, wsród pijanych ludzi i wciskają im naszyjniki. Później pewnie te same dziewczynki dorastają i pracują w jednym ze studiów "masażu" albo grają w "ping ponga" w klubach... Piękny kraj, a jednak odpycha widok tych biednych dzieci i prostytutek w niemalże każdym klubie.

Tajlandia

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (106)
zarchiwizowany

#56615

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Hipokryzja, wszędzie hipokryzja.

Ludzie mnie zadziwiają.

Miej rasistowskie poglądy, nienawidź ludzi o innym kolorze skóry, obnos się ze swoim swiatopoglądem na każdym kroku -> Wklej na swoją tablicę zdjęcie Nelsona Mandeli z R.I.P i jednym z jego cytatów.

Poważnie?

Czy ktos mi wyjasni w jakim celu? Bo przychodzą mi na mysl obecnie 3 rozwiązania tej zagadki.

A.) Ludzie nie wiedzą kim był Mandela i o co walczył
B.) Ludzie wklejają, bo każdy wkleja
C.) Ludzie niby są rasistami, ale nie do końca wiedzą o co im chodzi, po prostu przyzwyczaili się, że jak napiszesz w necie "asfalt powinien leżeć na swoim miejscu hehe xD" to dostaniesz "lajki" internetowej społecznosci i paru niezbyt rozgarniętych znajomych uzna to za swietny żart.

facebook

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -22 (78)
zarchiwizowany

#54708

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O technikach sprzedaży pewnej firmy kosmetycznej.

Scenariusz przebiega tak:

Etap 1: Idziesz sobie żwawo ulicą, nagle zaczepia Cię miły pan i mówi, że chciałby ci cos dać. Przystajesz zaciekawiona ("za darmo to bierę"), a pan wciska Ci do ręki próbki jakiegos kremu. Miło z jego strony, ale jak wiadomo nie ma nic za frajer. Pan zaczyna opowiadać o tym kremie i "podstępem" wciąga cię do sklepu. Tutaj następuje pierwszy sukces: ofiara w sieci.

Etap 2: Następnie pan komplementuje Twój wygląd, ale nagle zamartwia się, bo taka piękna dziewczyna, a on tu widzi na skórze cos niedobrego (fakt, że od gimbazy nie miałas pryszczy ani żadnych zmian skórnych nic nie zmienia). Ale masz nie panikować, bo pan już spieszy Ci na ratunek pokazując cudowny peeling, który odmieni Twoje życie! Oh tak, ten produkt to blablabla i tutaj następuję bardzo przekonująca gadka i demonstracja (rzeczywiscie widać różnicę na ręce). Pytasz więc: "panie, ile za taką przyjemnosc"? Pan na to: "dzis jest twój szczęsliwy dzień i możesz mieć ten produkt za jedyne 120 funtów"! Powiadasz zatem: "panie, ale to drogo, kto to widział tyle na peeling wydawać!". Następne 10 minut spędzisz na słuchaniu o cudotwórczych własciwosciach rzeczonego produktu. Jesli nadal odmawiasz kupna, mówiąc: "jest pan bardzo dobrym sprzedawcą, ale niestety nie skuszę się tym razem" pan zapowietrzy sie, oburzy solidnie, a następne niemal ze łzami w oczach oznajmi, że on nie jest sprzedawcą tylko PROMOTOREM i zależy mu na tym, aby odmieniać życie kobiet.

Etap 3: Pan się zacznie poddawać, ale w swojej szlachetnosci powie: "dobrze, widzę, że jestes biedną (!) osobą, ale uważam, że każda kobieta ma prawo do szczęscia i zdrowej skóry, więc dam ci managerską zniżkę. 50 funtów i produkt jest twój, bo nie zależy mi na zysku".

Etam 4 zależy już tylko od Ciebie :)

Mnie przekonał (cóż, sfrajerzyłam się). W domu jednak wygooglowałam markę i okazało się, że produkt wcale nie jest tak wspaniały, a na pewno już nie wart tych pieniędzy. Co więcej, dodają do niego kleju, aby wytworzyć efekt rzeczywistego "zdzierania" martwego naskórka (robią się takie jakby kuleczki). Nie wiem ile w tym prawdy, ale wyczytałam o tym w kilku źródłach. Scenariusz jest w każdym przypadku niemalże identyczny.

Nie dajcie się specom od marketingu, lepiej zawsze najpierw sprawdzić w necie ;)

lądek zdrój

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -25 (91)

#49359

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja koleżanka obecnie szuka pracy, więc postanowiłam jej w tym pomóc. Rozesłałam zatem wiadomości do znajomych z zapytaniem czy przypadkiem czegoś dla niej nie mają. Odezwał się dalszy znajomy, którego kuzyn posiada swój pub w Londynie i akurat szuka barmanki.

Podałam numer, zadzwonił do niej i umówili się, że dziewczyna popracuje kilka godzin i jeżeli się sprawdzi to dostanie pracę.

W umówionym terminie poszłam z nią do pubu. Przywitałyśmy się z właścicielem i ku mojemu zdziwieniu zdenerwowany poprosił mnie na stronę.

- Kogo ty mi przyprowadziłaś?!
- Ale o co chodzi? Przecież ona nawet jeszcze nie zaczęła.
- I nie zacznie.
- Dlaczego?
- Przecież ona jest Czarna!
- I co w związku z tym?
- Nie będę Czarnej zatrudniał, bo to się nie spodoba moim klientom! Czy mój kuzyn ci nie mówił, że to pub dla Białych?
- Nie, z tego co wiem segregacja rasowa skończyła się w latach 60.
- Nie chodzi o to, tu przychodzą sami Biali i nie spodoba im się Czarna barmanka, musisz mnie zrozumieć, ja tutaj prowadzę business. Sorry, ale nie przyjmę jej, więc nie ma sensu żeby zaczynała.

Tu nastąpiła chwila, w której myślałam nad jakąś ciętą, dobitną ripostą, ale jak zwykle takie przychodzą do głowy dopiero później. Zgodziłam się z nim tylko, że rzeczywiście lepiej, aby tu nie pracowała, bo zasługuje na pracę w lepszym miejscu, zdenerwowana odeszłam, wzięłam ją za rękę i opuściłyśmy pub.

Na zewnątrz, wściekła odpaliłam papierosa i myślałam co ja mam jej odpowiedzieć na pytanie 'co się stało?'. Chwilę się wahałam, ale postanowiłam powiedzieć prawdę. Pominę naszą "dyskusję" na ten temat, bo składała się głównie ze słów na F, C, S, W i P.

Gdy się uspokoiłam zadzwoniłam do znajomego, aby opisać sytuację. Co usłyszałam w odpowiedzi?
"Nie mówiłaś mi, że ona jest Czarna! Chyba oczywiste, że by jej nie zatrudnił".
Cóż, widocznie dla mnie fakt, że ktoś może być z miejsca odrzucony ze względu na kolor skóry nie był taki oczywisty.

Trudno uwierzyć, że w 2013 roku niektórzy ludzie nadal funkcjonują z takimi poglądami.

Londyn

Skomentuj (102) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 562 (1148)
zarchiwizowany

#49471

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zostałam zaszczycona propozycją nie do odrzucenia.

Pan, lat około 30, bujne włosy na żelu, rozpięta koszula, lśniące mokasyny i przetarte w kilku miejscach jeansy. Na pewno nie jedną zauroczył na potańcówce w remizie.

Moja skromna osoba została zaproszona na randkę przez tego cudownego osobnika. Nie śmiałam jednak przyjąć tej wspaniałej propozycji, sami rozumiecie- zbyt duży zaszczyt ;)

Reakcja?

"Jestes polską kur**, w Polsce jest pełno takich kur** jak ty, jestes przykładem polskiej kur**, IDŹ WĄCHAĆ SWOJE BĄKI!"

Spotkałam się z różnymi reakcjami na odrzucenie, ale ten pan zajął zaszczytne, pierwsze miejsce.

Lądek Zdrój

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (83)
zarchiwizowany

#48580

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Znalazłam ostatnio ogłoszenie na portalu z drzewkiem. Na początku mnie rozśmieszyło, ale po chwili zastanowienia zdenerwowało.

Pewna przedsiębiorcza pani zamieściła ogłoszenie, w którym szuka pana, który zabierze ją i jej małą córkę na wakacje (zapłaci za wszystko). W zamian nie oferuje nic (a przynajmniej wprost nie było nic napisane). Dlaczego ktoś miałby to zrobić? Dlatego, że ona jest samotną matką i jej na to nie stać, a przecież zasługują na wakacje i im się należy:)

Moja pierwsza myśl? Jak można o coś takiego prosić, przecież trzeba wstydu nie mieć. Zachichotałam nad głupotą panienki i zajęłam się swoimi sprawami, ale po chwili nadszedł czas na drugą refleksję.

Powiedzcie mi, jak durnym i nieodpowiedzialnym babskiem trzeba być, aby pojechać na wakacje z nieznajomym facetem z neta i zabrać ze sobą swoje dziecko? Przecież może je gdzieś wywieźć, sprzedać do burdelu, zgwałcić, zabić. Jak można własną córkę narażać na takie ryzyko? W imię czego? Wakacji? Czy to jest potrzeba pierwszego rzędu, czy cos się stanie jak na te wakacje nie pojadą?

Ubolewam nad głupotą ludzką.

net

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 351 (505)
zarchiwizowany

#47905

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia kolegi [K].

K posiada pięć sklepów w Londynie, niestety co rusz jest oszukiwany i okradany przez swoich pracowników.

Pracował u niego od ponad dwóch lat starszy facet, nazywali go [W]ujkiem. Zawsze miły, uczynny, uśmiechnięty- miał jednak jedną wadę, a mianowicie- lepkie palce. Pewnego razu przeglądając nagrania z kamer K zauważył, że Wujek kradnie pieniądze z kasy. Zaniepokojony obejrzał też inne nagrania i okazało się, że nie był to jednorazowy wybryk, ale robi to za każdym razem. Dodam, że to nie były drobne, tylko brał po 50- 100 funtów. Przykro mu się zrobiło, ale i tak bywa, trzeba pomyśleć nad karą.

K zaprosił Wujka do siebie i oznajmił mu, że sklep nie przynosi tak dużych dochodów jak inne, że nie ma czasu na zajmowanie się nim, ma inny biznes na oku i zaoferował Wujkowi(jako zaufanemu przyjacielowi) jego kupno po okazyjnej cenie. W nie posiadał się ze szczęścia, wydawało mu się, że wszystkie jego marzenia się spełnią, w końcu to on sam zostanie teraz bossem. Była wielka radość, łzy, podziękowania. Miał wpłacić zaliczkę w wysokości 20 tysięcy funtów- pieniądze te pożyczył od rodziny.

Podpisanie umowy miało nastąpić w domu K. Obaj panowie zaprosili swoje rodziny i przyjaciół, aby to uczcić. Było dużo jedzenia, śpiewy, wspaniała atmosfera. W końcu nadszedł wielki moment- W przekazał K pieniądze, które zostały zaniesione do sejfu na górze. Umowa na stole. Już mają podpisywać, ale... K stwierdził, że chciałby coś wszystkim pokazać. W tym momencie na wielkim ekranie oczom zgromadzonych ukazały się nagrania, na których dokładnie widać jak Wujek kradnie. K zapytał czy w tej sytuacji wszyscy zgadzają się, aby zatrzymał te pieniądze. Zgromadzeni przytaknęli. Wujek przeprosił i z płaczem wyszedł z domu, reszta rozeszła się w milczeniu.

Dodam tylko, że Wujek dostał nauczkę, ale i drugą szansę- nadal pracuje u K, który dokładnie go sprawdza i jak dotąd nie wykrył żadnych nieprawidłowości.

Lądek

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (96)
zarchiwizowany

#46884

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję jako shot girl (dla niezorientowanych- sprzedaję alkohol w pubach/ klubach, ale nie za barem tylko chodząc między ludźmi).

Wczoraj w pracy rozmawiałam z dwoma panami, którzy bardzo chętnie kupowali moje kielonki. Najpierw wzięli po dwa dla każdego. Chwilę pogadaliśmy- proszą o następne. Po kilku minutach znów mnie wołają. Po sześciu kieliszkach (na głowę) podchodzę znowu i wywiązuję się taki dialog:

Facet: Teraz prosimy tylko o jednego, dla kolegi
Ja: Ojej, a co się stało, już masz dosyć? No proszę, a tak ładnie szło...
Facet: Nie, nie o to chodzi, ale ja przyjechałem samochodem i nie mogę za dużo wypić- oznajmił mi, po czym wziął potężny łyk piwa

Przez następne piętnaście minut próbowałam nakłonić kolesia, aby jednak zostawił samochód na parkingu i wrócił taksówką, ale nie docierała do niego moja argumentacja, bo "ja trzeźwy jestem, nie martw się bejb, ja zawsze tak jeżdżę". Wymusiłam na nim obietnicę, że jednak zostawi ten samochód, ale coś mi się wydaje, że "obiecanki- cacanki a głupiemu radość".

Cóż, mam nadzieję, że nikogo nie zabił.

Lądek

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -33 (83)

#45720

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedyś co miesiąc płaciłam na kilka różnych instytucji charytatywnych. Jako że nie mam płacone na konto tylko w gotówce, to często po prostu nie miałam na koncie żadnych środków, bo nie chciało mi się/nie miałam czasu iść do banku wpłacić.

Wszystko to było ustawione na automatyczne direct debit, czyli jak bank nie mógł ściągnąć należności, to płaciłam karę 8 funtów od każdej zwróconej płatności (a było tego kilka) i wcześniej mi się to zdarzało. Dostałam list z banku, że od marca tego roku z 8 funtów kara ta ma podnieść się do 26 funtów - szybka kalkulacja - likwiduję wszystkie direct debit.

Wczoraj zadzwonił do mnie konsultant jednej z tych organizacji. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

- Witam panią BlackMoon, po pierwsze chciałbym podziękować za pani pomoc. Dzięki pani wiele dzieci ma dostęp do wody blablabla (tutaj 10 minutowy wykład).

- Przykro mi, ja już nie wspieram tej fundacji, musiałam zrezygnować. Przepraszam, do widzenia.

- Chwileczkę, chciałem zapytać czy wie pani jaki odsetek dzieci umiera z powodu blablabla i jak ważna jest pani pomoc, gdyż blablabla (kolejne 10 minut, moje nieśmiałe próby przerwania rozmowy nie powiodły się).

- Zdaję sobie z tego sprawę, przykro mi, ale nie mogę dalej pomagać.

- Czy ma pani dzieci/młodsze rodzeństwo/kuzynki?

- Owszem, mam brata.

- To proszę sobie wyobrazić pani brata w sytuacji (tu wizja mojego brata umierającego z głodu i pragnienia).

- To bardzo przykre, ale naprawdę nie mogę, do widzenia.

- To proszę tylko powiedzieć czemu, czy nie obchodzi pani los tych dzieci?

- Obchodzi, ale ze względu na to, że nie mam regularnych wpływów na konto nie chcę narażać się na wysokie kary, musiałam zlikwidować wszystkie direct debit, przykro mi, żegnam.

- Rozumiem, w takim razie może pani teraz przekazać XX funtów na naszą organizację, płatność ściągniemy pod koniec miesiąca czyli ma pani dużo czasu aby iść do banku, wystarczy że poda pani bla bla (procedury).

- Przykro mi, ale nie. Do widzenia.

- Pani nie wie ile my wydajemy na rozmowy telefoniczne?!?! Pani nie wie ile taka rozmowa kosztuje? Czy nie zdaje sobie pani sprawy, że my ponosimy koszt takich rozmów, a dzieci bla bla bla (znowu dramatyczne opisy).

- W takim razie powinien rozłączyć się pan po mojej odmowie i oszczędzić pieniądze.

- Czy wie pani, że w państwie X była powódź, która zniszczyła uprawy i...

- Wytłumaczyłam już, że na chwilę obecną nie będę wspierać tej fundacji i proszę już nie tracić czasu i pieniędzy.

- Czyli nie obchodzi panią los dzieci?

- Nie.

- Dobrze, to niech pani się namyśli, a ktoś skontaktuje się z panią w przeciągu tygodnia, aby ustalić płatności.

- Do widzenia.

Czasami zastanawiam się czy tam pracują ludzie czy automaty?

lądek zdrój

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 643 (761)