Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SekretnaKicia

Zamieszcza historie od: 18 stycznia 2011 - 17:16
Ostatnio: 30 marca 2013 - 12:44
  • Historii na głównej: 5 z 9
  • Punktów za historie: 3736
  • Komentarzy: 13
  • Punktów za komentarze: 62
 

#26072

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia jeszcze z czasów gimnazjum.
Natura obdarzyła mnie długimi i grubymi rzęsami, nigdy nie musiałam używać tuszu żeby je dodatkowo podkreślić. Wszystkim to się zawsze podobało, dostawałam wiele komplementów. Do czasu.

W gimnazjum miałam matematyczkę, która bardzo pilnowała zakazu malowania się do szkoły, zakładania krótkich spódniczek, butów na obcasie, itp. Byłam uczennicą, która stosowała się do regulaminu szkoły.
Już na pierwszej lekcji matematyki, nauczycielka dziwnie się na mnie patrzyła. Na drugiej lekcji zwróciła mi uwagę, że do szkoły nie można się malować. Nie miałam pojęcia, o co jej chodzi. Na trzeciej lekcji wzięła mnie do odpowiedzi. Była wściekła, bo "przecież nie robiłam sobie nic z jej uwag", kazała mi natychmiast zmyć makijaż.
Oczywiście, odpowiedziałam, że ja po prostu mam takie rzęsy, nic na to nie poradzę.

[N]auczycielka: Daję ci ostatnią szansę.
[J]a: Słucham?
N: Zmywasz czy nie?
J: Proszę pani, tłumaczę pani, że się nie maluję, nie mam takiej potrzeby.
N: Ty nie będziesz ze mną dyskutować!
Mówiąc to, otworzyła szufladę i wyciągnęła nożyczki. Trzymała je niebezpiecznie blisko moich oczu.
N: A teraz obetnę ci te twoje piękne rzęski, żebyś nie mogła ich już nigdy umalować.

Z płaczem uciekłam z klasy, wyszłam ze szkoły i pobiegłam prosto do domu. Opowiedziałam mamie, co się stało. Kazała mi zostać w domu, a sama poszła do mojej szkoły. Porozmawiała sobie z matematyczką i dyrektorem.
Następnego dnia mieliśmy zastępstwo z inną nauczycielką, która została z nami już na stałe.

Podobno nie był to pierwszy taki "wybryk" matematyczki. Dyrektor powiedział mojej mamie, że kiedyś zabrała uczennicy buty na 3cm obcasie, przez co dziewczynka musiała wracać do domu na boso.
Na szczęście już nigdy nie widziałam tej pani. :)

szkoła

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 721 (781)

#24621

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tragiczna historia sprzed kilku lat. Byłam wtedy jeszcze dzieckiem, mieszkałam w bloku, z każdego okna miałam widok na plac zabaw.

Pamiętam jakby to było wczoraj: odrabiałam lekcje i nagle usłyszałam ŁUP. Jakby coś ciężkiego spadło na ziemię. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam kobietę leżącą na chodniku obok placu zabaw. Natychmiast zawołałam mamę (jest pielęgniarką), która poszła zobaczyć, co się stało.
Jak się okazało, kobieta była samobójczynią, wyskoczyła przez okno. Ale nie o to w tej historii chodzi.

Gdy moja mama dobiegła do tej kobiety (dopiero po kilku minutach, bo mieszkałyśmy na 10 piętrze, winda nie działała, a wyjście z bloku było z drugiej strony i trzeba było przejść wokół całego budynku), wokół stał tłum gapiów. Z naprzeciwka nadszedł akurat lekarz, pracujący w tym samym szpitalu, co moja mama. Razem zaczęli reanimować tę kobietę. Próbowali przez 15 minut, po tym czasie zjawiło się pogotowie, po kolejnym kwadransie stwierdzono zgon.

Mama, wracając do mieszkania, spojrzała na gapiów. I kogo tam zobaczyła? Znajomą panią doktor, pediatrę, która była akurat ze swoim dzieckiem na placu zabaw. Natychmiast do niej podeszła i spytała:
- Dlaczego pani nie próbowała ratować tej kobiety? Przecież liczy się każda minuta!
- Pff.. ja nie muszę umieć reanimować, przecież leczę dzieci.

podwórko

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 978 (1026)

#24697

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia dosłownie sprzed 5 minut.
Dwa tygodnie temu na ekranie mojego laptopa pojawiła się pionowa niebieska kreska, która pojawiała się w momencie włączania, a przestawała być widoczna dopiero po wyłączeniu. Nie znam się jakoś specjalnie na komputerach, ale było dla mnie oczywiste, że coś z matrycą. Zgłoszenie do sklepu, mail z wiadomością, że pojutrze pojawi się kurier, oddanie laptopa i jego podróż do serwisu.
Po dwóch dniach przyszedł mail - komputer nie zostanie naprawiony w ramach gwarancji, bo "stwierdzono ślady zalania cieczą".
Dla mnie to jedna wielka bzdura, bo naprawdę dbam o sprzęt, nie pozwalam się nikomu zbliżać z jedzeniem ani piciem. No ale cóż zrobić, pozostało mi tylko zrezygnować z naprawy. Wczoraj odebrałam laptopa i niestety kreska na ekranie nadal jest.
Tak się złożyło, że miesiąc temu mój tata kupił identyczny sprzęt. Postanowiliśmy sprawdzić, czy i w tym przypadku komputer nosi ślady zalania cieczą. Z tym, że najpierw zrobiliśmy zdjęcia laptopa, również pod klawiaturą. Znów ta sama procedura - zgłoszenie do sklepu nieistniejącej awarii, no bo to w końcu nowiutki laptop, przyjazd kuriera.

Tak, zgadliście. Przyszedł mail:
Laptop przysłany do naprawy gwarancyjnej nosi ślady zalania cieczą. Roszczenie gwarancyjne w
imieniu Asus Polska zostaje odrzucone, a dalsza naprawa możliwa jest jedynie po dokonaniu odpłatnej diagnozy i wyceny wymiany części, noszących ślady zalania.

Życzę firmie Asus powodzenia, sprawę kierujemy do sądu konsumenckiego.

asus

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 744 (762)
zarchiwizowany

#24686

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka tygodni temu miałam "przyjemność" leżeć w szpitalu. Jakoś tak wyszło, że pilnie potrzebowałam przetoczenia krwi, zarezerwowane dla mnie dwie jednostki, skrzyżowane, miały sobie leżeć w lodóweczce i czekać.
Pielęgniarka zadzwoniła na serologię i poprosiła o wyciągnięcie ich z lodówki, bo zaraz się po nie zjawi. Co usłyszała? Krwi nie ma.
Natychmiast telefon do lekarza prowadzącego i pytanie ′gdzie jest krew?′. Doktor powiedział, że nie ma pojęcia, co było bzdurą, bo krew zarezerwowana dla konkretnego pacjenta nie ma prawa być oddana innej osobie, która jej potrzebuje bez wiedzy lekarza.

No dobra, skoro w szpitalu nie ma krwi, trzeba ściągnąć ze stacji krwiodawstwa. Po 30 minutach życiodajny płyn znalazł się w szpitalnej lodówce. Pielęgniarka poinformowała o tym lekarza i spytała:
P - Doktorze, dajemy jedną jednostkę czy dwie?
D - Jedną, przecież dwie przez noc nie zdążą zlecieć.
Dodam, że była godzina 21.

Do osób, które nie wiedzą, o co chodzi: jedna jednostka krwi "zlatuje" w ok.15 minut. 2x15min=30min Do rana zostało wiele godzin.
Pan doktor - świetny specjalista w swej dziedzinie nie ma wiedzy na temat przetaczania krwi..

służba_zdrowia

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (178)

#24610

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka tygodni temu miałam "przyjemność" leżeć w szpitalu. Razem ze mną na sali była nastolatka po niedawnej operacji kręgosłupa.

Niedziela. O dziewiętnastej na dyżur przychodzi pan doktor M. Uznawany za świetnego specjalistę, ale miłym człowiekiem, to on z pewnością nie jest.
Otóż, pan doktor postanowił zrobić wieczorny obchód. Zajrzał i do sali, w której leżałam ja i ta młoda dziewczyna, przy której cały czas siedziała mama. Lekarz kazał młodej wstać, chciał bowiem zobaczyć jej kręgosłup. No to wstała... Nie wiem, co zobaczył tam pan doktor, specjalistką nie jestem, ale mimo operacji coś było z kręgosłupem dziewczyny nie w porządku.
W każdym razie, lekarz zapytał:

- Kiedy miałaś operację?
- 3 miesiące temu.
Doktor pokręcił trochę nosem.
- Ja nie chcę obrażać lekarza, który cię operował, nie jestem z tych, którzy obrażają kolegów po fachu, ale... jaki k**wa debil ci to tak sp**rdolił?!
W tym momencie odezwała się matka nastolatki:
- Pan, doktorze.
Lekarz wydał z siebie tylko ′phi′, po czym obrócił się na pięcie i wyszedł z sali. Do końca dyżuru ukrywał się w pokoju lekarskim.

szpital

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 881 (911)
zarchiwizowany

#8104

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miałam dziś okazję przekonać się o bezczelności pewnej "babci autobusowej". Gdy wsiadłam do pojazdu, był on całkiem pusty. Na kolejnym przystanku wsiadła [B]abcia, którą była tą piekielną. W całym autobusie były wolne miejsca, raptem 4 były zajęte. Kobieta podeszła do mnie i zaczęła patrzeć mi się prosto w oczy.
B - Przesiądź się!
Spojrzałam na nią ze zdumieniem, ale nic nie odpowiedziałam, ani tym bardziej - nie zamierzałam się przesiąść.
B - No przesiądź się! - tym razem prawie krzyczała.
Rzuciłam jej złowieszcze spojrzenie i, próbując opanować złość, odpowiedziałam najspokojniejszym tonem, na jaki tylko mogłam się zdobyć:
-A może frytki do tego?
Babcia spojrzała na mnie wzrokiem bazyliszka i szybko pognała na koniec autobusu..

MZK Opole

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (54)
zarchiwizowany

#6411

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
New Yorker. Jestem z koleżanką na zakupach, oglądamy kolczyki. Obok nas jest młoda kobieta z dzieckiem, pokazuje córeczce małe kolczyki w kształcie gwiazdek. Pyta:
-Kochanie, a może te?
Mała odpowiedziała:
-Mamo! Ale Hannah Montana takich nie ma!
I się rozpłakała..

New Yorker

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (55)
zarchiwizowany

#6369

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Byłam ostatnio w salonie Orange, połączonym z TP. Przy stoliku obok jest obsługiwane pewne małżeństwo. Razem z parą siedzi mała dziewczynka, ma może około 5 lat. W tle leci reklama TP z Sercem i Rozumem (kurczak, sajgonki, wieprzowina). W pewnym momencie dziewczynka pyta:
- Mamo, co to jest sajgonka?
Kobieta, zajęta dość głośną dyskusją z pracownicą TP, mówi do córki:
- Prostytutka.
Chyba dopiero po kilku sekundach zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała. Spaliła buraka i szybko opuściła salon :)

Orange/TP

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 51 (203)

#6104

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia wydarzyła się w Realu, kilka tygodni temu. Jestem na zakupach, przy stoisku z serami. Mężczyzna [M] rozmawia z żoną [Ż] przez telefon (tryb głośnomówiący), wszystko idealnie słyszałam.
M: Dobrze, dobrze, kochanie. Pieczywo, masło, pepsi, parówki, kawa, śmietana..(wylicza dalej).
Ż: Pamiętaj! Jeszcze ser!
M: Tak, tak. Ale.. jaki?
Ż: Edamski (powiedziała niezbyt wyraźnie, mąż chyba nie zrozumiał).
W tym momencie pani przy stoisku pyta:
- Co dla pana?
M: Eee.. ser.. pedalski..

Real

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 993 (1249)

1