Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Aeri

Zamieszcza historie od: 1 lipca 2011 - 23:54
Ostatnio: 11 lutego 2014 - 6:23
  • Historii na głównej: 4 z 47
  • Punktów za historie: 5525
  • Komentarzy: 58
  • Punktów za komentarze: 145
 
zarchiwizowany

#14764

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mnie się przypomniała historia o Piekielnych współlokatorach. Historia jest długa, ale proszę o cierpliwość.

Zaczęło się pod koniec semestru (czerwiec) kiedy współlokator - Pan Miły - się wyprowadzał. Jako iż wynajmował jeden duży pokój, który miał być dla dwóch osób wpłacił też taką kaucję i taką samą trzeba było mu zwrócić. Umówiliśmy się z właścicielami że oni mają całą kaucję a jak ktoś się wyprowadza i wprowadza się nowa osoba to ta nowa osoba daje kaucję osobie wyprowadzającej się. Jako iż były wakacje, to nikt się nie wprowadzał i trzeba było oddać kaucję "ze swoich"

Reszta współlokatorów wyciągnęła swoje oszczędności i odliczamy 800 zł. Ja uzbierałam 400 zł, dwóch współlokatorów dało po 200 i czekamy na koniec wakacji (do października) na nowych ludziów co kaucję po 400 zł wpłacą i się nam zwróci. Jeden się pojawił, mówiąc ze z kolegą będzie mieszkał, ale nie ma przy sobie 400, dał 200 zapewniając że jak się wprowadzi to z kolegą da resztę. Wszystko było ok, tylko że przyjechał sam, a kolega za tydzień.

Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że obaj Piekielni. Od pana Piekielnego nr1 dostaliśmy bez problemu drugie 200, Piekielny nr2 pojawił się mówiąc, że nie wiedział o kaucji, ale da w następnym miesiącu, bo teraz nie ma. Zostało "moje" 400 zł. Tak po październiku przyszedł listopad, w listopadzie został zaproszony na wesele, a on garnituru nie ma i musiał kupić i że pieniędzy nie ma, to w grudniu. W grudniu że święta, to w styczniu. W styczniu okazało się że w lutym wszyscy się wyprowadzamy, to nie ma sensu płacić kaucji skoro oddadzą nam za miesiąc.

No dobra, przeżyję to za miesiąc będę miała już swoje pieniążki. Wszyscy się wyprowadzamy no i płacimy rachunki ostatnie. Spisanie liczników i okazuje się że zużyliśmy więcej niż prognozy wskazywały i trzeba dopłacić. Czyli płacimy ostatni rachunek + dopłata. kwota ta została ściągnięta z kaucji, więc wyszło, że ja zapłaciłam 170 zł rachunku za siebie i tyle samo za Pana Co Kaucji Nie Płacił, więc ma mi oddać pieniążki. On ma, ale 200 zł i idzie do sklepu rozmienić. I tak sobie poszedł i nie wrócił.

Nie można się dodzwonić ani do niego, ani do drugiego, nic. To czemu nazwałam Pana Co Kaucji Nie Płacić Piekielnym, to oczywiste, ale czemu Piekielny nr 1, który kaucję zapłacił został Piekielnym? Już wyjaśniam.
1. Ukrywał kolegę mówiąc ze nie ma z nim kontaktu
2. Po kilku tygodniach zadzwonił i zamiast powiedzieć o co mu chodzi zaczął wrzeszczeć, że jesteśmy złodziejami i oszustami, bo płacił "za styczeń" 2 razy. To samo twierdził Piekielny nr 2

Wniosek: Nie dość, że sami nas w pewien sposób okradli, to jeszcze przez jakiś czas dzwonili sugerując ze to my mamy im oddać pieniądze. Chciwość ich nie zna granic...

współlokatorzy

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (141)
zarchiwizowany

#13480

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając sobie o PKP/PKS przypomniałam sobie historie sprzed kilku lat. Wchodziły powoli nowe legitymacje studenckie (la niewtajemniczonych kiedyś była papierowa książeczka, teraz zielone coś ze zdjęciem przypominające dowód, ma naklejki, napisane jaka uczelnia, zdjęcie, etc.). Mój wydział miał je rok czy dwa wcześniej, więc jeszcze wtedy były rzadkością. Kupuje bilet u [P]ana w autobusie, studencki, odliczona kwota,pokazuję legitymację, a pan do mnie z pyskiem:

P: To nie jest legitymacja, studencka tylko ubezpieczenie!! (WHAT?!)
ja: Ale o co chodzi?
P: To nie jest legitymacja!!! Ja nie sprzedam ulgi!
ja: To JEST legitymacja studencka, jak Pan chce to może sobie wziąć i przeczytać - odpowiadam już zirytowana
P: ja nic nie będę czytać! Proszę mi nawet nie pokazywać, ja wiem jak wygląda legitymacja!!

No i wkurzyłam się. Czemu koleś nie chciał popatrzeć i uciekał wzrokiem jakby sam widok parzył - nie wiem. Był bezczelny więc zażądałam legitymacji pracownika, albo nazwiska. Oczywiście nie dostałam żadnego. Spisałam numer autobusu, rejestracje i złożyłam skargę. Zwrócono mi te kilka złotych (ale przecież nie o nie chodziło), a Piekielny Pan kierowca mnie przepraszał przy szefie. skserowano też moją legitymacje w celu przeszkolenia kierowców i uświadomienia ich, że weszły nowe w użycie.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (142)
zarchiwizowany

#13414

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Najczęściej Piekielnych spotykam w kolejkach. Ja sama staram się być miła bo wiem ze nie ma sensu żeby osoba która wejdzie na "sekundę" czekała godzinę. Ogólnie jak ktoś mi mówi że na "sekundkę" to puszczam, ale oduczyłam się po tej historii:

Czekam w kolejce do Pana profesora, przede mną dziewczyna jedna, która już wychodzi. Mam już wchodzić ale wbiegają dwie dziewoje[d1 i d2], no i d1 pyta czy może wejść pierwsza. Mówię, że chcę tylko wpis, więc nie potrwa to długo, minutkę, może dwie dosłownie, a mnie się strasznie śpieszy.

d1: Ja tylko oddać projekt i tylko wejdę i wyjdę, sama się strasznie śpieszę..
ja: no dobrze

Po 10 minutach już zaczynam marudzić że miała tylko wejść i wyjść i mówię d2, że nie lubię jak tak kłamią. Na to d2 lekko zdenerwowana:

d2: No właśnie, ja zwolniłam się na chwilę z pracy żeby Panu X oddać te wydrukowane slajdy

Ogólna dyskusja jak to nieładnie kłamać i wykorzystywać uprzejmość innych trwa jeszcze z 15 min no i dziewoja wychodzi. Ani dziękuję, ani przepraszam że tak długo tylko uciekła i jej nie ma.

d2: A to ja bym mogła tylko oddać to?

Zgodziłam się, bo przecież rozmawiałyśmy, że też się śpieszy no a mi już minuta w tą czy w tamtą różnicy nie zrobi. Zgadniecie co było dalej?

Wyszła 30 min później, a ja czekałam prawie godzinę żeby wejść na 2 minuty.. Teraz jak ktoś "tylko na sekundę" to proponuję aby wejść ze mną, a nie puszczam.

ja

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 166 (184)