Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Bryanka

Zamieszcza historie od: 18 maja 2011 - 15:50
Ostatnio: 22 kwietnia 2024 - 14:53
O sobie:

Siedzę w UK. Trenuję konie i ludzi..

  • Historii na głównej: 35 z 53
  • Punktów za historie: 12619
  • Komentarzy: 4882
  • Punktów za komentarze: 42065
 

#18225

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o wybieraniu obrączek i piekielnym sprzedawcy przypomniała mi historię, którą opowiedział mi mój narzeczony.

Trzy lata temu mój ukochany postanowił się oświadczyć, ale że nie chciał kupować pierścionka na chybił trafił, spytał jaki mniej więcej sobie życzę i wziął jeden z moich starych pierścionków, żeby rozmiar był dobry. Ja chciałam mieć niespodziankę, więc nie wybieraliśmy owej błyskotki razem.

Gwoli ścisłości - jestem drobną kobitką, więc i ręce mam drobniutkie i chudziutkie palce.

Narzeczony wybrał się do znanej sieci jubilerskiej, wskazał który pierścionek chce kupić i podał pani ekspedientce mój stary pierścionek, żeby "wzięła miarę". I w tym momencie zaczął się cyrk:

[E]kspedientka: Panie co pan mi tu daje! Z dzieckiem chcesz pan ślub brać?!
[N]arzeczony: Ale o co pani chodzi?
[E]: Takich małych pierścionków zaręczynowych NIE MA (!) Z Rumunii(!) pan jest?! Z nieletnią się pan żenić chce?!

Konwersacja zapewne byłaby dłuższa i skończyłaby się pewnie skargą, ale zainterweniowała druga ekspedientka, która doprowadziła transakcję do końca. Narzeczony dostał rabat i przeprosiny.

Teraz śmiejemy się z tej historii, ale w sumie jest to któraś z kolei sytuacja, w której ktoś dyskryminuje osobę drobno zbudowaną.

słynny A.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 565 (659)

#10635

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dużo tu historii o TP.s.a. więc dodam swoją. Absurdalną.

Kilka lat temu, pewnego pięknego dnia internet zaniemógł, a że był to okres logowania się na uczelnie, lekko się zdenerwowałam. Dzwonię dzielnie na infolinię TP i po rekordowo szybkim czasie (bagatela 40 minut) zdołałam się połączyć z konsultantką. Notabene chyba przerwałam panience piłowanie paznokci, albo inną bardzo ważną czynność, gdyż miła nie była.
(J)a: Dzień dobry, chciałam zgłosić awarię internetu....
(k)onsultantka przerywając mi: Przecież w całej Warszawie dzisiaj nie będzie działać! To pani nie wie?!
J: Yyyy, skąd mam to wiedzieć?
K: No bo przecież na stronie internetowej TP.S.A jest informacja wywieszona!!! Można sobie sprawdzić!
J:....


O ja głupia, nie wpadłam na to, żeby przynieść sobie internet w wiadrze i sprawdzić na stronie, podczas gdy w całej stolicy jest awaria :D

tepsa

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 486 (570)

#10200

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia "górska". W zeszłym roku postanowiliśmy sobie z narzeczonym pojechać w Tatry na kilka dni. Następnego dnia po przybyciu ochoczo pomaszerowaliśmy trasą na Murowaniec. W samym schronisku zrobiliśmy sobie postój. Jak to zazwyczaj bywa w owym miejscu - dziki tłum, zwłaszcza grupy energicznych emerytek. Ja i mój narzeczony nie zachowywaliśmy się specjalnie głośno, ot normalnie, ale gdy w pewnym momencie zaśmiałam się jedna z tych starszych pań ostro mnie skarciła, że "W rezerwacie nie wolno wrzeszczeć!".

Po pewnym czasie w drodze powrotnej ze schroniska spotkani po drodze studenci powiedzieli nam, że na przełęczy w kosodrzewinie przy szlaku buszuje niedźwiedzica z małymi i żeby ostrożnie iść. Zawczasu wyjęliśmy, więc aparat i w ciszy zaczęliśmy zbliżać się do tego miejsca. Na przełęczy było trochę ludzi i autentycznie w krzakach buszowały śliczne misie. Niestety cisza i spokój nie trwały długo, ponieważ od strony Murowańca dało się słyszeć głośny i piskliwy wrzask:
- Chodźcie szybciej!!! TUTAJ SĄ, TUUUTAAAAAAJ!!! - Po czym nadbiegło galopem stadko emerytek. Na ich czele raźno truchtała pani, która w schronisku opieprzyła mnie za rzekome robienie hałasu. Teraz pokrzykiwała piskliwie:
- Szybko! Szybko! Róbcie zdjęcia!!!

Tak mi się nasunęło filozoficzne stwierdzenie, że zmienianie świata warto zacząć od siebie :)

Tatrzański Park Narodowy

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 485 (623)

#9925

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakieś 8 lat temu, do pewnej stajni gdzie jeździłam regularnie przychodziła pewna dziewczyna. Zwracała uwagę, gdyż zawsze była ubrana w markowe jeździeckie ciuchy, miała dosyć drogi kask, itp. Zwracała uwagę też tym, że bała się koni. Jednak przychodziła, próbowała jeździć. Jednak pewnego dnia klacz ją poniosła trochę, dziewczyna narobiła wrzasku, trzęsła się cała i w ogóle była mocno przestraszona. Myśleliśmy, że tym razem da sobie spokój, ale nie. W dalszym ciągu przychodziła i bała się coraz bardziej.

W końcu właścicielka stajni delikatnie zagadnęła, że może jeździectwo to nie jest sport dla niej, że po co się męczyć. Dziewczyna rozpłakała się i prawda wyszła na jaw - okazało się, że rodzice zmuszali ją do nauki jazdy konnej, bo "to taki elegancki i modny sport", a poza tym jej kuzynki też jeździły, więc rodzice stwierdzili, że ona nie będzie gorsza.

Nie wiem jak to się dalej skończyło, ale współczuję toksycznych rodziców.

stajnie różne

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 502 (590)

#9897

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historie "fryzjerskie" kasi przypomniały mi moje perypetie z przedstawicielami tego zawodu.

Około 6 lat temu miałam perypetie z fryzjerką zakończone ścięciem włosów niemal na jeża. Od tamtej pory nie odwiedzam fryzjerów, a włosy sięgają mi do połowy tyłka, więc nie mam problemów z ewentualnym samodzielnym przycinaniem końcówek.

Pewnego dnia postanowiłam towarzyszyć mamie w wyprawie do salonu. Mama miała swoją ulubioną i podobno bardzo fajną fryzjerkę.
Gdy weszłyśmy do salonu mama od razu usiadła do mycia włosów. Postanowiłam skorzystać z dużego lustra i rozczesać swoje własne włosy (z których jestem najzupełniej zadowolona). Jak tylko rozpuściłam je na całą długość w miłą i cichą fryzjerkę mojej mamy wstąpił diabeł.

Przyskoczyła do mnie, zaczęła mnie macać po włosach wykrzykując "Jak tak można się zapuścić! Skandal!". Kompletnie nie wiedziałyśmy z mamą o co jej chodzi. W końcu fryzjerka odezwała się z pretensją do mnie:
- Czemu nie ścinasz włosów. Nie wolno mieć takich długich! maksymalnie do ramion można mieć! Wyglądasz jak jakaś łachmaniara! Cóż za zaniedbanie!

Wytłumaczyłam jej spokojnie (na tyle na ile mogłam), że jestem w zupełności zadowolona z mojego wyglądu. Raczej jej to nie przekonało, bo przez całą naszą wizytę u niej zgrzytała zębami i patrzyła się na mnie jak na menela.

P.S. Nie wiedziałam, że w naszym kraju jest jakiś limit długości dla włosów :P

pewien warszawski zakład fryzjerski

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 566 (686)