Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

E4y

Zamieszcza historie od: 14 listopada 2011 - 23:38
Ostatnio: 11 grudnia 2017 - 21:19
  • Historii na głównej: 15 z 21
  • Punktów za historie: 3593
  • Komentarzy: 121
  • Punktów za komentarze: 865
 
[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
29 września 2017 o 1:58

@Armagedon: Wskazałeś punkty które mnie również zastanawiają. Jedno wielkie "WTF?!". Nie mam pojęcia jak można w ten sposób funkcjonować a jedyne co mi świta – chyba wzięła sobie do serca tekst piosenki Elektrycznych Gitar pod tytułem "Przewróciło się". To złamane biurko to dla mnie też zagadka – bo jak drobna dziewczyna, tak ze czterdzieści kilo, miałaby to uczynić? Kiedyś miałem okazje zmierzyć się z meblem ze sklejki – płyty 120x90 za chiny ludowe nie byłem w stanie tego złamać skacząc po niej. Odnośnie trzeciego punktu – sądzę, że to drugie. Cała sytuacja jest dość świeża, nie mam zielonego pojęcia jak dalej postąpić bo zignorować tego syfu nie sposób. A jeśli chodzi o jej dietę piwno–pizzową – to może i "jedzie" w ten sposób, ale nie sądzę, że łoi browary przepalając fajami przez całe dnie. Więc pewnie melanże.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
29 września 2017 o 1:18

@bazienka: Mam srebrny/szary samochód z czarnymi zderzakami – a ona się ubrała w czarną kieckę i jasnoszary sweter, pasujący odcieniem prawie idealnie do koloru nadwozia. Jak dla mnie to jest pod kolor i w sumie nic dziwnego w tym nie widzę. Odnośnie bałaganiarstwa. Sam w tej materii święty nie jestem – robię po prostu bałagan i nie kwapię się do ogarniania go, dopóki nie zacznie mnie irytować. Biurko mam wiecznie zastawione różnościami aż się nie mieści już nic: aparat, "gwizdki" USB, przenośne dyski, papiery, faktury, jakieś potrzebne dokumenty (naprawdę potrzebne) – i na tym wszystkim pady od konsoli. To leży sobie na biurku, ale nigdzie poza nim. Wyrko też nigdy nie pościelone, bo to istotnie głupiego robota. Ma być czyste a nie na pokaz mody sypialnianej. Co najważniejsze – ma być ogólnie czysto i jest czysto. Doskonale rozumiem, żeby po jakiejś nasiadówie zostawić takie opakowania i flaszki po browarach na cały dzień następny – "a niech se stoi, sprzątnę jak kac minie". Nie rozumiem natomiast jak można doprowadzić mieszkanie do takiego stanu jaki tam zobaczyłem. Bo "bałagan" i "syf" to zupełnie dwie różne rzeczy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 września 2017 o 14:30

@mikmas: Na przykład pod apartamentowcem w samym środku Warszawy. Poza wypasionymi gablotami stoją tam też auta zupełnie "zwykłe", niektóre z nich zwykłe i w dodatku stare.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 września 2017 o 7:31

Nie można zapominać o przedsiębiorcach od tanich papierosów z jakiejś lewizny!

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 25) | raportuj
27 września 2017 o 15:37

Jakimi frykasami kota nie nakarmisz, to kot i tak będzie ganiał za ptakami czy myszami. Pies to chyba dobre rozwiązanie.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
27 września 2017 o 9:31

@Israfil: No! Jeszcze z pocałowaniem ręki :P Sytuacja jest nieco skomplikowana, więc nie mam pojęcia. Obecnie jej najbliższą rodziną jest dziadek (mój tata) i ja. Ze swoim ojcem i bratem (który został u ojca) utrzymuje kontakt, ale chyba tylko dla zasady. A moja siostra znów zapadła się pod ziemię i jedyny kontakt to sms-y. Telefon odebrała raz i chyba tylko po to aby mi powiedzieć, że celowo próbuję jej ograniczyć kontakt z córką (!). Całkowicie przy tym ignorując to, że przez ostatnie dziesięć lat dzieciaki (obecnie już pełnoletnie) wychowywał ich ojciec a odkąd siostrzenica przyjechała do mnie, zjawia się średnio raz na dwa-trzy miesiące na kilka dni najwyżej.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 września 2017 o 9:35

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
27 września 2017 o 9:13

@sutsirhc: Daleko było do hotelowych wygód, jednak nie aż tak tragicznie jakby się mogło wydawać. Zabraliśmy dwa dodatkowe śpiwory, żeby nimi "wyrównać" podłoże. Siostrzenica wcisnęła się w poprzek samochodu między deskę rozdzielczą a siedzenia, a ja na siedzeniach, również w poprzek. Wyglądało to dość komicznie. Cała podróż w ten sposób nie wyglądała. Tam gdzie się dało, nocowaliśmy w bardziej ludzkich warunkach.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
26 września 2017 o 16:32

@sutsirhc: Nie do końca tak, ponieważ to nie był zestaw, tylko laweta na ramie Sprintera standard. DMC tego Sprintera–lawety to 3,5t, masa pojazdu to coś około dwóch ton. Ładunek i 130 kilo "mięsa" wyszło mi poniżej 3,5t, nie miałem się o co martwić :) Dokładnych mas za chiny teraz nie podam bo nie pamiętam.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 września 2017 o 15:47

@wampisia: W 940 jedynie siedziałem, ale miałem okazję pojeździć 740 i to wystarczyło, żeby się przykleić do szwedzkiego żelaza :) Sedan czy kombi? E: poszło również PW.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 września 2017 o 15:49

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
26 września 2017 o 14:47

@majkaf: Gdyby ktoś znajomy popisał się taką głupotą i chciał ode mnie za tak absurdalnie małą kwotę auto odkupić – wyprowadził bym go z błędu i uświadomił do którego poziomu "nieogarnięcia" doszedł w swojej dedukcji. W sytuacji na parkingu z obcymi ludźmi, po prostu obawiałem się zdradzać takie informacje. Masz też rację, ludzie często nie rozumieją :) Co do kierowców – u mnie akurat jedynie ja prowadziłem, laweta mnie nic nie kosztowała, ale byłem za ten pojazd odpowiedzialny i podpisaliśmy uprzednio odpowiedni papierek upoważniający jedynie mnie. Umowa to umowa, więc młoda miała kategoryczny zakaz pomimo tego, że może w świetle prawa. Ale gdyby coś się stało, to mnie by męczyło sumienie. Jeszcze kwestia przepłacania. Nie wiem nawet jakbym miał do tego podejść :) Bo wartość przedmiotu nie jest czymś arbitralnym w takiej sytuacji – jeden będzie widział takie auto jako sterta starych części warta nie więcej niż, powiedzmy złoty pięćdziesiąt za kilogram, ale z drugiej strony znajdzie się taki co będzie w tej stercie widział unikalny zabytek w kiepskim stanie i obie wartości będą się znacząco różnić. A ja należę do tego drugiego typu i gotów jestem poświęcić własną krwawicę, aby pewnego dnia ujrzeć go w pełnej krasie :)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
26 września 2017 o 13:54

@majkaf: Czasem chyba żaden argument nie zadziała. Nadmienię też, że tym gościom żadnych finansowych szczegółów nie zdradzałem. Nie wspomniałem też skąd to auto jedzie więc przypuszczam, że wartość oszacowali z grubsza po tym jak fura wygląda "na oko" w popołudniowej szarówce i tym, że "nie pali" i "nie jeździ". A wyglądała niezbyt efektownie – bo istotnie przestała minimum pięć lat w szopie–graciarni, przywalona całą stertą gratów, starych mebli, wielką ilością jakichś szmat i brezentów, desek – i łódką pychówką z dziurą w dnie. Można też posunąć się o krok dalej i założyć, że nie byli jakimiś całkowitymi tłukami i cośtam w temacie wiedzieli w tym to jaką wartość auto może osiągnąć względnie małym nakładem pracy. To rodzi przypuszczenie, że najzwyczajniej w świecie chcieli spróbować swoich sił bo może ja nie miałem świadomości co wiozę? Całe szczęście, wiedziałem :) A z mojej perspektywy – nawet gdyby kwota była właściwa, sumując wszystkie wydatki, to auto nadal nie było by na sprzedaż, bo kupiłem je w zupełnie innym celu niż tylko sprzedać z zyskiem jak stoi.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 września 2017 o 13:56

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
26 września 2017 o 12:08

@majkaf: Kwota jaką mi zaproponował ledwie pokryła by koszt samego paliwa.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
26 września 2017 o 3:51

@hatesmog: W żadnym wypadku się nie zrażam, nie zamierzam również w przyszłości skracać czegokolwiek. Jedynie muszę trochę większą uwagę przywiązać do tego, aby nie zbaczać zbytnio z obranego tematu :)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
26 września 2017 o 0:22

@plokijuty: Ponad tysiąc kilometrów w jeden dzień, moim zdaniem to już wkracza na pole usiane niebezpieczeństwami: zmęczenie i znużenie przede wszystkim. My jechaliśmy po pięć dni w każdą stronę, nadkładając drogi zwiedzając. Inna sprawa, że wolałem nie cisnąć do oporu bo pojazd – Sprinter-laweta nie był mój. Tak więc turlałem się najwyżej 80-90 jak droga na to pozwalała. W końcowym rozrachunku, "tam" wyszło 1665 kilometrów, licząc z Warszawy do Jyväskylä, "z powrotem" jechaliśmy krótszą trasą i licznik wskazał 1530 kilometrów.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
26 września 2017 o 0:03

Faktycznie, całość się zanadto rozwlekła. Podczas pisania całkiem mi to umknęło, bardziej byłem pochłonięty chęcią przedstawienia kontekstu i przyczyn aniżeli skutków piekielności. Wyciągnę na przyszłość wnioski.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
17 stycznia 2013 o 6:14

Mam wrażenie, że czytam o mojej przyszłej teściowej. Też wredna, chełpiąca się kasą jej męża. O czepianiu się mojego "grata" nie wspomnę. W którego zresztą włożyłem ogrom środków we wszelkiej postaci.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
15 lipca 2012 o 5:09

A to dlatego, że czarne Wołgi już nie jeżdżą!

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 czerwca 2012 o 21:01

Pies ma chyba jakiś dadatkowy zmysł, pozwalający wyczuwać złych ludzi. Mój też wyczuwa intencje i od razu szczeka i warczy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 czerwca 2012 o 15:59

Pamiętam jak mnie rodzice czarną Wołgą straszyli gdy bywałem nieznośny :) Mawiali: "Zobaczysz, jak będziesz tak się dalej zachowywał, to przyjadą komuniści czarną Wołgą i Cię porwą, bo oni niegrzeczne dzieci zabierają"

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 maja 2012 o 4:02

Kierowca może powinien w totka zagrać? "Trafić" w jedyny pociąg (w dodatku jeżdżący z tak zawrotną częstotliwością) to już jest chyba tzw. "fart".

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 maja 2012 o 3:48

Ano Fiata. Ritmo "ze skorpionem" ;) W porównaniu do Twojego Bravo, to mój jest już staruszkiem. A Fiat dnem motoryzacyjnym w żadnym wypadku nie jest. Nigdy nie doświadczyłem sytuacji w której auto by się rozkraczyło "na amen". W mojej rodzinie od ponad dziesięciu lat jeżdżą trzy fiaty i żaden nie zawiódł :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 maja 2012 o 3:30

Mój też jest z zeszłego wieku i po trzydziestu latach od produkcji też nic mi nie trzeszczy, nie puka a i mocy mu nie ubyło - zbadane, był na hamowni w zeszłym roku :) A czy napęd na tył jest jest aż takim udogodnieniem w codziennej jeździe? Na suchej drodze to wsio ryba, ale na śliskiej nawierzchni, tylny napęd wymaga nieco więcej koncentracji. A przedni dużo wybaczy.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 7) | raportuj
25 kwietnia 2012 o 4:37

Może i pomysł gimnazjalny, ale sześć razy w ciągu jednego dnia to chyba lekka przesada. A jak już sieć nie ma do kogo dzwonić z ofertami i zaczynają obdzwaniać tych samych klientów to moim zdaniem mają za dużo telemarketerów.

« poprzednia 1 2 3 4 5 następna »