Profil użytkownika
Grejfrutowa
Zamieszcza historie od: | 19 stycznia 2015 - 16:35 |
Ostatnio: | 18 lutego 2020 - 21:12 |
- Historii na głównej: 21 z 23
- Punktów za historie: 4547
- Komentarzy: 960
- Punktów za komentarze: 9435
Zamieszcza historie od: | 19 stycznia 2015 - 16:35 |
Ostatnio: | 18 lutego 2020 - 21:12 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
To smutne, nie lubić psów.
@Jorn: A czytałeś historię? Kazała mu ściągnąć buty, nie wytrzeć.
@paveu241: Bo przychodzą do Ciebie na kilka godzin pracy, to oczywiste, że mają buty na zmianę. Nie wyobrażam sobie, że serwisant lata po klientach z reklamówką, w której ma buty na przebranie. I dlaczego hydraulik ma ci cokolwiek robić na środek łazienki? Głupie i nietrafione porównanie.
@Oriana: Ja od razu też sobie wyobraziłam stopy pana montera po kilku godzinach w ciężkich roboczych butach...
@sla: Autorka nie poprosiła o wytarcie butów, tylko od razu o ich ściągnięcie. Bo taki wielki problem powiedzieć: pan poczeka, zaraz podam jakąś szmatę, to sobie pan te buciory przetrze.
@fanfarelle: Wymówka zawsze się znajdzie. Jakichś szmat też nie było? Ze dwóch starych ręczników? Nie wierzę. Lepiej szukać dziury w całym.
@fanfarelle: A skąd miałaś pewność, że lodówki nie trzeba będzie wynosić? Że da się ją naprawić na miejscu? Serwisant jasnowidzem też chyba nie był? No chyba, że od wejścia już czuł telepatycznie, że jej nawet przesuwać nie będzie, więc mógł latać w skarpetach. Niewychowany burak!
@sla: To jest pan serwisant/monter etc. A nie ciocia Gienia po niedzielnej mszy wpadająca na przedpołudniową kawkę. Wiadomo, że monterzy/serwisanci chodzą w ciężkich, często brudnych butach. Te buty są często wzmacniane, by im paluchów nie połamało jak im coś na stopę spadnie. Mogła pani roszczeniowa (autorka) ze dwie szmaty mu rzucić po drodze do lodówki w salonie.
@kowadlo: Tak, jeszcze pewnie podłogę klientom myją.
Moim skromnym zdaniem: jeśli chcę kogoś zaprosić na weselę/ślub i wiem, że ten ktoś ma kogoś, kogo jeszcze nie znam, to pofatygowałabym się dopytać o imię i nazwisko tej osoby. Mogłabym wtedy usłyszeć: wiesz, nie, nie wpisuj imienia i nazwiska, daj OT. Okej. Ja pisałabym na zaproszeniach "z osobą towarzyszącą" tylko ludziom, o których wiem, że z nikim się nie spotykają i na wesele mogą wziąć siostrę, sąsiadkę, koleżankę z pracy czy inną towarzyszkę, której akurat data pasuje itp.
Ostatnio w restauracji chciałam zapłacić przy użyciu karty. Usłyszałam: nie może pani. Pytam, gdzie informacja o tym. Informacją jest brak informacji o możliwości płacenia z wykorzystaniem karty (w formie takich małych naklejek kart np. na drzwiach wejściowych).
Uwielbiam takie historie :) Mój facet z handlu na OLX uczynił biznes, ale takie kwiatki mu się nie trafiają. Czasami tylko ktoś się "handluje" o 50 groszy.
Niestety często słyszy się takie historię. Kolega pracuje w galerii handlowej. Kiedyś w toalecie minął się z panią sprzątaczką, która miała łzy w oczach. Kolega panią zna i zagaił co się stało. Usłyszał, że dnia prawie nie ma, by się nie zdarzyło, że ktoś kupą coś wysmaruje. Tym razem usmarowano wc kałem pod sam sufit.
@PolitischerLeiter14_88: Mam podobnie. Za głupotę się płaci. A Ty autorko masz za dobre serce. Ja w ostatnim zdaniu napisałabym, że mam nadzieję, że koleżanka zaliczy trzy razy więcej siniaków niż poprzednio. Oczywiście moje drzwi już na zawsze byłyby zamknięte dla owej koleżanki.
@Karbulot: Pamiętam jak mi w Polo baba nie sprzedala 0,5 litra mineralnej, bo mi grosza brakowało. Na zewnątrz było ponad 30 stopni, a ja byłam czrwona jak burak z gorąca. Od wtedy zawsze czekam na grosika.
Ludzie, co Wy robicie ze znakami interpunkcyjnymi? Ta historia to tylko jeden z morza przykładów. Spacje przed znakami? Skąd to bierzecie? Nie czytacie książek, gazet, że nie umiecie pisać poprawnie?
@wumisiak: Też doświadczyłam sytuacji, w której pewien pan w pociągu na trasie Wrocław Gdynia od samego Wrocławia do Torunia (tam wysiadłam) darł się, że już dojeżdża do Trójmiasta. TAAAK jadę już, TAAAK z Wrocławia. Obdzwonił chyba z 200 osób. Na uspokajających go współpasażerów machał dłonią jak na natrętną muchę. A w PKSach uwielbiam panie, które za współpasażerkę mają swoją torebkę. Wchodzę do pojazdu i mówię: przepraszam, chcę usiąść. Baba: a nie ma miejsc gdzie indziej? Nie wiem, proszę pani, nie interesuje mnie to, bo obok pani jest wolne. I babsztyl sapie, ale bierze torebkę.
@kerownik: Rozumiem, że jak ktoś odbył takową, to po jej skończeniu siedzi i bimba i w razie zagrożenia jest bezużyteczny? Czy może jednak dostanie wezwanie?
Sprawa ta odbiła się głośnym echem w mediach. Pomidorowa, musiałaś przegapić.
Od razu się człowiek czuje bezpieczniej wiedząc, że ma takie asy w polskiej armii ;)
@poetka91: Język jest tworem żywym i ma to do siebie, że ewoluuje. Mam nadzieje, że "poszłem" nigdy nie trafi do słowników jako poprawna forma. Niemniej jednak "znajdywać" (niepodkreślone na czerwono :)) nie przyprawia mnie o palpitacje serca.
@poetka91: Odsyłam do wypowiedzi prof. M. Bańko. Znajdywanie jest trzydziestokrotnie rzadsze od znajdowania, ale nie jest niepoprawne. http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/znajdowac-czy-znajdywac;3787.html
@agata_92: Nie napisałam, że to upokorzenie. Ale to się wiąże albo z nocnymi wycieczkami po izbach przyjęć/punktach pomocy nocnej itp. lub z umawianiem wizyty u swojego lekarza. Często ginekolog przyjmuje raz czy dwa w tygodniu. I wcale nie od ręki. Więc o receptę na tę tabletkę wcale nie było łatwo.
Nie obchodzi mnie los głupich kobiet/nastolatek, które będą ją łykać często. Kobiet, które myślą, że po każdej dyskotekowej akcji będą mogły ją połknąć i spokój. Niech sobie rozstroją zdrowie i układ hormonalny. Nie interesuje mnie los "biednych" kobiet, których nie stać na normalne tabletki antykoncepcyjne (cena od 9 zł w górę). Nie interesuje mnie los i zdrowie tych, którzy nie umieją doczytać ulotki itp. Obchodzi mnie za to los kobiet, które współżyją z jednym partnerem, które maję dzieci i więcej już nie chcą (lub nie mają i nie chcą, nie ważne czy teraz czy w ogóle), którym pękła prezerwatywa, które muszą się upokarzać nocami po lekarzach na izbach przyjęć i wypraszać coś co im się należy. Tak NALEŻY, bo nikt za mnie nie wychowa niechcianego dziecka.
Pamiętam pewien egzamin, na który nie dość, że trzeba było kuć na pamięć, to jeszcze w takiej kolejności, w jakiej podano w podręczniku. Zatem nie wystarczyło wymienić np. wszystkich zalet czegoś. Trzeba było to zrobić wg kolejności autora podręcznika. Inaczej był punkt mniej. Ale jest druga strona medalu. Mam do czynienia z młodzieżą studencką. Wpadają czasami na "dopytanie". Zadaję pytanie, nad którym trzeba chwilkę pomyśleć, ale w gruncie rzeczy proste i słyszę: ale tego nie było w notatkach.