Profil użytkownika
HerrAndreas
Zamieszcza historie od: | 5 marca 2011 - 16:21 |
Ostatnio: | 11 sierpnia 2012 - 12:37 |
O sobie: |
Ja - prosty człowiek. Urodzony w 1974 roku. Co innego z wykształcenia, co innego z zawodu. Z zamiłowania jestem po prostu sobą. Jako klient nie stwarzam problemów. Istota z reguły spokojna, ale... "jak ktoś mi da po pysku, oddam z nawiązką - ja nie Chrystus!" |
- Historii na głównej: 24 z 38
- Punktów za historie: 8196
- Komentarzy: 62
- Punktów za komentarze: 472
« poprzednia 1 2 3 następna »
Konsekwencją była, jak zakładam, ta bezowocna rozmowa z rodzicami. Aczkolwiek trudno mi się wypowiadać, nie było mnie przy tym.
Zapewne musieli - pani Jola raczej by czegoś takiego nie darowała.
Napisałem, że woźny wypuszcza czasem uczniów, jeśli zostawią coś 'w zastaw' - plecak, bluzę - żeby miał pewność, że wrócą. Legalnie mogą wychodzić tylko uczniowie, którzy mają zwolnienie od nauczyciela albo od rodziców i wpiszą do specjalnego zeszytu, że zostali zwolnieni. Ale skoro uczniowie zostawili te plecaki i zwiali - woźny stracił do nich zaufanie.
Z tego, co mi wiadomo ona i rodzice tych chłopaków się w tej kwestii dogadali. Jak - tego już nie wiem. Ale zakładam, że oskubała mamusie i tatusiów z forsy.
Należysz do ostatniego pokolenia, które wolny czas spędzało na podwórku, więc masz prawo mówić "Ta dzisiejsza młodzież...". :) Latem niestety czuć, kto się umył, a kto uznał, że nikt nie zauważy i zyskał na czasie unikając porannego prysznica. Ale powiem Ci szczerze - gorzej jest w komunikacji miejskiej z ustępowaniem miejsca. Dzisiaj prędzej jedna staruszka ustąpi drugiej niż zrobi to nastolatek.
Brawa dla ojczyma! Nie miałem przyjemności z tatą tej dziewczyny, ale czasem mógłby ruszyć tyłek. Chyba że... jest taki sam, jak jego żonka.
To na podstawie historii Karolka powstała seria książeczek dla dzieci zatytułowana "Koszmarny Karolek". ;) A na serio: nie jestem zwolennikiem "pasów", ale czasem dochodzę do wniosku, że klaps działa lepiej niż obchodzenie się z dzieckiem jak z jajkiem. Byle nie za mocno. Jak rodzic bije tak, że dziecko chodzi później poranione i posiniaczone, to już znęcanie się.
I czy puszcza bąki, kiedy się z nią całuje. Hm. Nie jestem aż tak wredny. :)
Jeśli tylko zechce - ma przecież mój numer, e-mail. Zawsze może zadzwonić albo napisać, ja jej swojego czasu nie odmówię. Może sam za jakiś czas zadzwonię i zapytam, co u niej słychać. Chciałbym usłyszeć, że matka w końcu zrozumiała swój błąd.
Ja chyba powinienem podziękować mojej mamie i mojemu tacie za to, że dali mi wręcz idealne warunki do rozwoju. Mieli inne dzieci, mogli sobie wybrać ulubieńca, ale tego nie zrobili. Dostawaliśmy czasem klapsy, upomnienia, ale żadne z nas nigdy nie odczuło, że jest jakoby "gorsze" od reszty rodzeństwa. Nie, to nie brzmi płytko - to po prostu prawda. Powinnyśmy się cieszyć, że mamy takich rodziców, nie w typie matki z powyższej opowieści.
Też tak uważam. Otrzymałem sygnał na samym początku, próbowałem przemówić matce tej dziewczyny do rozumu, ale oczywiście ona wiedziała najlepiej, jak trzeba mobilizować córkę do nauki. Rezultat widoczny na świadectwie maturalnym. Nas było sześcioro w domu. Mama nigdy (NIGDY!) nas nie porównywała, nigdy nie robiła podziałów na lepsze i gorsze dzieci. Każde z nas było inne - wszyscyśmy wybrali dalszą drogę kształcenia po liceum odpowiednią dla siebie i swoich możliwości, każde inną. Ale... ja mam 38 lat, to już inne pokolenie. Może wtedy były po prostu inne czasy. A może miałem szczęście wychowywać się w normalnej rodzinie?
Niestety. Znam tych ludzi i w moich oczach Ania to otwarta i chętna do nawiązywania kontaktów dziewczynka. Przy tym spokojna i bezkonfliktowa. Może po części dlatego się na niej uwzięli? Bo jest spokojna, bo nie lubi bezsensownej rywalizacji (tak, tak, na przykład kłótni z koleżankami o chłopaka), bo nie pcha się tam, gdzie jej nie chcą...
Nie mam dzieci - bardzo trudno mi wypowiadać się w tym temacie. Ale warto zauważyć, że Ania dopiero co zmieniała szkołę - a kończyć każdą klasę w innym otoczeniu też nieciekawie. Za rok dziewczyna pójdzie do liceum. Mam nadzieję, że znajdzie tam przyjaciół.
Bo jeśli masz śmietnik w plecaku, jak mój kumpel, to szukając czegokolwiek możesz niechcący odpalić ;P Zwłaszcza, jeśli niezabezpieczone.
Wielka może nie jest, ale prawnicy, urzędnicy i tym podobni... cóż ;) Przez niektórych są uważani za nudnych.
Jakieś tanie to było, więc podejrzewam, że atrapa. Nie znam szczegółów do tego stopnia. ;)
A w parafii wrzało potem od plotek, że morderca grasuje w mieście :)
A bo ja wiem? Każdy jest stworzony do innego celu. Nie wiem, czy owa sprzedawczyni czegoś mi zazdrościła. Stawiam na stereotypy.
Nie muszę udawać, bo czuję się młodo i chodzika jeszcze nie potrzebuję. :)
Jako mężczyzna pewnie nigdy tego nie zrozumiem, ale zawsze potępiałem brak taktu. Cytując "Pottera", kobitka wykazała delikatność tępego topora.
Ja też nie. Kiedyś biegałem po stolicy w dresie i nikt mnie za kratki nie posadził. :)
I dlaczego, skoro ludzie z Woodstocku zarażają dookoła HIV-em, ja go wciąż jeszcze nie mam?!
Koń bez siodełka. Ach! :)
Nie oglądałem niestety i zaczynam żałować. Chociaż ślub to pewnie w Warszawie będzie, tak nowocześnie. :)
W Urzędzie Gminy i źle jej tam nie jest.