Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

InnaIna90

Zamieszcza historie od: 16 listopada 2014 - 15:24
Ostatnio: 19 marca 2017 - 23:03
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 588
  • Komentarzy: 41
  • Punktów za komentarze: 345
 
[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
8 listopada 2015 o 20:00

@Shaienne: Negocjować można, ale grzecznie. Zapytać, czy dałoby się coś spuścić z ceny, kulturalnie. Ale rzucenie tekstem: "biorę za 2 stówy" jest zwyczajnie chamskie. I nie dziwię się autorce, że nie zgodziła się na żadną pseudo-negocjację.

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 21) | raportuj
7 listopada 2015 o 23:29

Spotkałam się z podobnym żartem, choć wcale nie było mi do śmiechu. Telefon zadzwonił o 2 w nocy, a przed 6 musiałam wstać. Osoba w słuchawce gadała kompletne głupoty, darła się na mnie, ale to nie była pomyłka, bo wiedziała, że rozmawia z Karoliną. Wpadła sama- powiedziała, że czeka na mnie na osiedlu, więc zapytałam czy na osiedlu X czy Y, bo niedawno się przeprowadziłam. Odpowiedziała, że na Y. I tu wpadła, bo nigdy nie mieszkałam na żadnym z tych dwóch osiedli ;) Rozłączyłam się, a potem zablokowałam połączenia z numerów prywatnych. Więcej telefonów nie było ;)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
6 listopada 2015 o 11:01

@Iceman1973: Męski organ pojawia się cytowany. Prawdopodobnie tak został napisany w wiadomości do autorki tekstu ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
29 października 2015 o 18:07

W moim sklepie była zasada: nie rozmieniamy pieniędzy, klient może to zrobić jedynie w Punkcie Obsługi Klienta, znajdującym się na końcu linii kas. Niestety, to nie skutkowało, bo trzeba było "za daleko iść". Ale ludzie niestety często woleli wziąć gumę do żucia lub reklamówkę, byle by nie musieć iść do POK-u. Ludziom nie dogodzisz...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
18 października 2015 o 10:50

Ja dostałam kiedyś towar niezgodny z umową. Sprzedawca telefonów nie odbierał, na maila nie dostałam żadnej odpowiedzi. Trudno- dałam komentarz neutralny z uzasadnieniem dlaczego właśnie tak. Również po miesiącu dostałam prośbę o unieważnienie komentarza. Nie zgodziłam się- dostałam komentarz negatywny. Bo zamiast skontaktować się, wolałam wystawić negatywa, tak się nie robi, dało się dogadać. Serio?

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
4 października 2015 o 20:58

Kiedyś pracowałam jako kasjerka w markecie i niestety znałam ten problem. Przyszłam z kasetką do pracy, od razu w kolejne ustawiły się 3 osoby. Wszystkie widziały, że dopiero przyszłam do pracy. Pierwsza zapłaciła banknotem stuzłotowym za niewielkie zakupy- przebolałam. Druga- to samo, chociaż już zadzwoniłam do kierownika zmiany i uprzedziłam, że za chwilę trzeba będzie rozmienić mi pieniądze. Gdy trzecia pani zapłaciła kolejnym grubszym nominałem, nie miałam wyjścia- na rozmienione pieniądze trzeba było poczekać kilka minut, a pani się bardzo spieszyło. Wydałam jej piątkami i złotówkami. Wielce oburzona pani rzuciła we mnie tymi monetami, zażądała przeprosin i wydania jej "normalnych" pieniędzy. Ludzie chyba myślą, że kasa jest połączona z magicznym tunelem, który wydaje nam pieniądze ;)

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 47) | raportuj
4 października 2015 o 9:12

@Erica_Cartmanez: Ja uważam wręcz przeciwnie, świetnie napisane!

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
22 września 2015 o 20:33

Te telefony to prawdziwa udręka.. W moim telefonie jest masa kontaktów zapisanych jako "SPAM", "Nie odbierać" itp. Wydzwaniają kilka razy dziennie z produktami, które mnie nie interesują. Nie dają sobie przetłumaczyć, że nie jestem zainteresowana, więc po zapoznaniu z numerem, zapisuję go w charakterystyczny sposób i z premedytacją nie odbieram.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
22 września 2015 o 20:31

Kiedyś miałam podobną sytuację z mięsem. Na metce cena 12,99 za kg, a po wbiciu na kasę 14,99. Po zwróceniu uwagi pani kasjerka mnie informuje, że nieważne jaka cena jest na metce, jest już nowa cena, nabita w jej systemie. Poszła skarga i reklamacja. Zwrot kasy dostałam. Ale zachowanie kasjerki niedopuszczalne, sama pracowałam na kasie i starałam się sama wyjaśniać sytuacje, a nie odsyłać klienta z tekstem że "tak jest i już". Stąd skarga.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
22 września 2015 o 19:15

@Shaienne: Też znam dziewczynę, która paliła i piła w czasie ciąży... Dzieciak był grzeczny (jakby nieobecny) ale gdy skończył 2,5 roku, stał się bardzo wredny. Nie da się z nim wytrzymać.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
20 września 2015 o 21:25

Łatwo oceniać po pozorach, jednak takie połączenia kojarzą się z patologią. Skoro było polskie nazwisko, imię zagraniczne brzmi często dość dziwnie. Myślę, że Zdzisława Johnson też wzbudzałaby zainteresowanie. Sama w takiej sytuacji dałabym dziecku uniwersalne imię. Mam wielu znajomych, których urodzone za granicą dzieci noszą polskie nazwiska, więc nadano im imiona, które dobrze brzmią i w Polsce, i za granicą. I tak oto znam Olgę, Monikę, Annę, Martę, Dawida, Julię i Sebastiana. Wszystkie te dzieci zostały urodzone poza granicami kraju, a imię nie stanowi problemu dla ich zagranicznych kolegów.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
17 września 2015 o 20:22

@Jorn: Czego tu nie rozumieć? Dziewczyna porównała dwie sprawy. Para z telewizorem zachowała się bardziej odpowiedzialnie, pilnując telewizora i nie zostawiając go pod opieką obcej dziewczynie (w tym wypadku autorce komentarza), natomiast mamusie z dziećmi zostawiają je bez opieki (bo obca pracownica galerii nie jest opiekunką). Dla mnie historia jest zrozumiała w pełni i z całą pewnością piekielna.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 września 2015 o 7:48

Takie tępe dzidy powinny mieć zakaz wstępu. Napisałaś, że pracujesz w markecie- jak mniemam, SAMOobsługowym. Ja bym paniusię pognała na zbity pysk, bo to jej obowiązek szukać w półkach tego, czego potrzebuje. Pracowałam 2 lata na kasie i tak. Nie byłam pro-kliencka, jeśli klient darł na mnie gębę, potrafiłam mu odpyskować. O dziwo, skarg nie było.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 lutego 2015 o 19:02

Pracowałam w jednym z największych marketów w pewnym mieście wojewódzkim. Każdego dnia, kiedy przychodziłam do pracy, miałam w kasetce ok 300 zł- kilka banknotów 10 i 20 zł, reszta w monetach w każdym możliwym nominale. Normą było, kiedy przychodziłam na zmianę na godzinę 7, a o 7:15 nie miałam jak wydawać, bo każdy płacił banknotami 100-złotowymi. Wtedy była oczywiście awantura, kiedy trzeba było czekać na rozmianę pieniędzy (dokonywaną przez pracowników liniowych). Kiedyś usłyszałam od klienta, że mam być przygotowana na takie sytuacje- jakby nie widział, że dopiero zaczynam pracę, a kilku klientów przede mną płaciło "grubymi" nominałami. Niestety, nie mamy tajemniczego kanaliku, którym skarbiec przesyłałby nam drobne, więc czasem trzeba poczekać. Ludzie często przychodzili rozmieniać pieniądze, a kiedy odmawiałam (odgórny zakaz, gdy kierownik zobaczy na monitoringu kasjera rozmieniającego pieniądze, kończy się to upomnieniem/naganą), taki delikwent ustawiał się w kolejce z gumą do żucia lub lizakiem. Nie byłoby to uciążliwe, gdyby nie to, że zaledwie kilka metrów dalej był punkt obsługi klienta, gdzie bez kolejki można było rozmienić pieniądze, o czym każdemu petentowi mówiłam. Ale nie, kasjerka wyda lepiej, bo drobne są jej przecież niepotrzebne. Kiedyś, kiedy kolejna osoba z kolejki płaciła stówką, nie miałam wyjścia i uprzedziłam, że albo trzeba będzie chwilę poczekać na resztę, albo wydam samymi monetami (około 25 zł). Osoba ta głośno i wyraźnie powiedziała, że czekać nie zamierza- wydałam drobnymi. Następnie klient rzucił we mnie tymi drobnymi, powiedział, że takich pieniędzy nie przyjmie i mam mu dać normalne. Na co po raz kolejny powiedziałam, żeby poczekał, na co dalej się awanturował, że na nic czekać nie będzie. Po kilkuminutowej przepychance słownej dostałam od liniowych rozmienione pieniądze, przyjęłam monety (nie ukrywam, że wydałam je w ostateczności, bo przydają się bardzo) i wydałam banknot, klient... zaczął domagać się przeprosin. Oczywiście, nie przeprosiłam go, bo nie miałam za co- wydałam mu resztę prawnym środkiem płatniczym honorowanym w Polsce i nie miałam obowiązku nawet wymienić mu tego na banknot, to była jedynie moja dobra wola. Skończyło się nic nie znaczącą skargą- kierownik jej w zasadzie nie przyjął, bo uznał, że miałam rację. Daj palec, a odgryzą Ci rękę... Dobrze, że mam teraz inną pracę, praca kasjera potrafi wykończyć psychicznie...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
22 grudnia 2014 o 21:21

Miałam dokładnie to samo, na izbę przyjęć trafiłam po 3 godzinach czekania w kolejce (powiedzmy, 3,5 godziny od zsunięcia się gumy). Pani doktor, powołując się na klauzulę sumienia powiedziała, że NIE PRZYŁOŻY ręki do aborcji. WTF? Ginekolog przepisał mi tabletkę bez słowa krytyki, wiedząc, że nie mam akurat owulacji, więc ewentualne zapłodnienie byłoby po kilku dniach, a nie 3 godzinach...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
16 listopada 2014 o 15:49

Nie mogę. Po prostu nie mogę. Sama miałam trochę inną sytuację, również zrobiono ze mnie prostytutkę, tyle, że na studenckiej imprezie. Dziewczyna (również brzydka, biedna, wszystko, co dostawała od rodziców szło na takie alkohole) była zazdrosna, chociaż tak naprawdę nie miała ku temu powodów. Sama nie jestem pięknością, tyle tylko, że próbowałam coś z tym zrobić- a to makijaż, a to ubranie, a to ścisła współpraca z dietetykiem, dermatologiem i dentystą :) W każdym razie... Zaprosiła mnie na imprezę, jeszcze wtedy jako "życzliwa koleżanka"... W pewnym momencie poszłam do łazienki, a po wyjściu z niej zauważyłam brak moich butów, kurtki i torebki (z telefonem, portfelem i pozostałymi niezbędnikami). Na zewnątrz było około -15 stopni, więc nie było szans na powrót do domu bez odzieży wierzchniej. Co się okazało? Koleżanka schowała te rzeczy w pokoju zamykanym na klucz, po czym wyszła z imprezy, zostawiając mnie z bandą nieznajomych. Swoim kolegom, którzy zostali, powiedziała, że jestem chętna, więc jeśli któryś ma ochotę, to proszę bardzo. O całej mistyfikacji dowiedziałam się od jednego z bardziej normalnych, który powiedział mi wprost, że "życzliwa" zapowiedziała, że przyjdzie jedna, której wszystko jedno z kim i gdzie, byle się puścić. Spędziłam noc na wycieraczce w przedpokoju, czekając na przyjście "życzliwej". Nie było szans na kontynuowanie tej znajomości. Na uczelni i tak poszły różne plotki, że tyle się podobno wydarzyło... Karma również zadziałała. Obecnie jestem po studiach, mam dobrą pracę i ułożone życie. Ona nie skończyła studiów. Trzecie dziecko w drodze, każde z innym tatusiem, bieda aż piszczy. Szkoda mi jej, ale z drugiej strony, sama jest sobie kowalem losu. Chciała to ma.

« poprzednia 1 2 następna »