Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Nissa

Zamieszcza historie od: 20 maja 2011 - 14:46
Ostatnio: 17 lipca 2016 - 18:35
  • Historii na głównej: 13 z 27
  • Punktów za historie: 9998
  • Komentarzy: 56
  • Punktów za komentarze: 517
 
zarchiwizowany

#11225

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Podobna historia z religią w tle. Wracam z Młodym ze sklepu z wózkiem i dwoma dosyć obszernymi siatkami. Wiadomo, z ekwipunkiem ciężko manewrować, ale nie narzekam. Przed wejściem do klatki spotkałam dwie urocze panie, które wygrywały melodyjkę domofonem do wszystkich mieszkań. Powiedziałam głośne przepraszam i poszukując kluczy oznajmiłam, że o 10 rano raczej nikogo nie zastaną, bo ludzie zwyczajnie są w pracy. Ożywione kontaktem z mojej strony od razu zasypały mnie pytaniami "Czy czuję się szczęśliwa?" i dawaj pogadankę o miłości międzyludzkiej. Jakoś żadna z miłujących bliźniego nie zaproponowała mi przytrzymania drzwi, więc zniechęcone moim nieudolnym szamotaniem się z wejściem ochoczo wróciły do zabawy domofonem.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (145)
zarchiwizowany

#10966

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem historia o piekielnej stewardessie. Lot krajowy, na popularnej trasie, w samolocie 5-6 pasażerów w tym my z 4 miesiecznym brzdącem na kolanach. Zajęliśmy wyznaczone fotele i wszystko byłoby zupełnie OK, gdyby nie kapiąca z sufitu woda. Zapytałam grzecznie, czy byłaby możliwość zmiany miejsca, bo mimo że lot krótki to mokry miałam juz cały rękaw płaszcza i włosy. Piekielna stewardessa prychnęła, że NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI, BO TU SĄ 3 MASKI TLENOWE, po czym uciekła do kantorka za zasłonką. Jak się domyślacie wysiadając mogłam wykręcać ubranie i suszyć włosy. A teraz smaczek: model samolotu, który niby miał mieć 3 maski tlenowe w wyznaczonym miejscu, nie jest w nie w ogóle wyposażony (w zamian 3-4 butle z tlenem znajdujące sie przy wejściu).
Kolejna przygoda z tym samym przewoźnikiem. Leciałam równiez z dzieckiem. Nie do końca było jasne czy można zabrać ze sobą produkty żywnościowe, bo przepisy bezpieczeństwa właśnie się zaostrzyły (na jednych lotniskach puszczali, na innych nakazywali wyrzucać nawet wodę). Lot przesiadkowy, maluch juz nieco głodny, wiec miło sie zaskoczyłam, kiedy do mojego posiłku podano słoiczek owocowy dla dziecka. Pozytywne zaskoczenie trwało krótko, bo stewardessa wnikliwie dopytała czy zamawiałam specjalnie taki posiłek w okienku, na co szczerze odpowiedziałam, że nie (kupowałam bilety przez internet, widocznie przeoczyłam). Porwała więc dziecku napoczęty posiłek i uciekła do kantorka za kotarką. Nie zapytała nawet czy zechcę ewentualnie dopłacić. Machnęłam ręką, bo zapobiegliwie miałam własne słoiki, ale nie mniej uważam, że zabieranie niemowlakowi jedzenia wartego 2,50 PLN, było żenujące.

linie lotnicze

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 235 (251)
zarchiwizowany

#10722

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historyjka czarcipazur przypomniala mi spotkanie z moherowa emerytka. Mlody jest dzieckiem dosyc poslusznym, ale z racji wieku (3 latka) zdarzaja mu sie drobne humory. Tego dnia nie pasowalo mu pojscie ze mna za reke (ruchliwa ulica i malec rozumie, ze to ze wzgledu na jego bezpieczenstwo) wiec zaczal poplakiwac i robic miny a'la kot ze Shreka. Z naprzeciwka nadciagnela moherowa emerytka i jak nie ryknie: "Jak nie przestaniesz plakac, to ... to cie laska uderze !!"
Jestem osoba raczej spokojna, ale uruchomilam tryb Matka-Polka-Czlowiek-Demolka i uswiadomilam babsku, ze sa to grozby karalne i biciem dziecka straszyc nie pozwalam. Ludzie popatrzyli zdegustowani na moherowa. Jeszcze nigdy nie widzialam tak szybko oddalajacej sie starszej osoby o lasce.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (172)
zarchiwizowany

#9932

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia zdarzyla sie kilka lat temu, kiedy język francuski sprawiał nam sporo problemów. W małym miasteczku na wschodzie Francji, udalismy sie do jedynego w szerokiej okolicy salonu sieci telekomunikacyjnej, po zakup zestawu 3 w 1 czyli telefon+internet+TV. Za kontuarem siedziala młoda dziewczyna, wyraźnie znudzona pracą. Po 15 minutach intensywnego dogadywania się na migi, ziewajaca ekspedientka zapytała:
- Do you speak English ?
Aż podkoczylismy z radości, że mówi w zrozumiałym dla nas narzeczu.
- YESSSS !!!
Na co panienka odpowiedziała:
- Moi non. Desole ... (Ja niestety nie ...)
Koniec końcem transakcje udało sie przeprowadzić, ale ręce bolały nas do wieczora ;)

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 189 (215)