Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Ondyna

Zamieszcza historie od: 5 października 2015 - 13:26
Ostatnio: 5 listopada 2018 - 8:45
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 381
  • Komentarzy: 32
  • Punktów za komentarze: 360
 
[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 20) | raportuj
16 października 2016 o 8:38

O widzisz, w naszym przedszkolu uczy Pani katechetka i niedawno starała się wytłumaczyć dzieciom, że Bóg nie mieszka w chmurkach ani aniołki na nich nie siedzą...trochę z marnym skutkiem bo część dzieci nie dała się przekonać bo tak mówiła: babcia, mama, ksoądz itp....:-) próbowała im to wytłumaczyć na zasadzie, że Bóg jest wszędzie, jak powietrze czy wiatr....

[historia]
Ocena: 25 (Głosów: 27) | raportuj
11 października 2016 o 7:09

Będąc w 3 ciąży, mieszkałam najbliżej tesco. Tak się złożyło, że w okolicach świąt Bożego Narodzenia mąż został wysłany w delegację - cóż, zdaża się..Zakupy same się nie zrobią, więc w 7miesiącu ciąży z dość dużym brzuchem z dwójką potworków w wieku 4 lata i niespełna 2 potuptałam na zakupy. Dzieci jak dzieci, raz grzeczniejsze, raz nie...ludzi masa mimo, że środek tygodnia i godzina plus/minus 11-12. Mój brzuch, moje dzieci, staram się nikomu nie zawadzać itp. Stoję w kolejce, tzn. zakupy niezbyt duże więc młodsza latrośl w wózku typu parasolka, starsza siedzi na "podstawce" zamontowanej przy wózku a na końcu ja z niedużym koszykiem...Ogonek kolejki dość spory, pi razy oko z 15 osób przy kasach. Dzieci w miarę grzeczne, jedno zjada tictaki (tak wiem, bardzo wychowawcze), drugie siedzi na podstawce bo nóżki się zmęczyły i śpiewa coś pod nosem - jest dobrze... Mniej więcej w momencie gdy było przdemną z 5 osób i za mną też trochę, zostałam "zrypana" przez pana znajdującego się z przodu bo: 1. W ciąży nie chodzi się po sklepach tylko siedzi w domu 2. On chce zrobić w spokoju zakupy a nie patrzeć (???) na baby w ciąży i bachory.... Mnie trochę wmurowało, dzieci ani nie krzyczały, ani nie były głośno,ciąża -pewnie zbyt atrakcyjnie nie wyglądałam... Z ripostą ubiegł mnie Pan gdzieś z tyłu, co stwierdził, że absolutnie się zgadza i kazał Panu robić zakupy w nocy, wtedy nie będzie dzieci i ciężarnych, wszystko ku uciesze "kolejkowiczów" -że coś się dzieje... Słyszała to Pani kasjerka, która rozdarła się, że fakfycznie, kobieta w ciąży stać w kolejce nie powinna, pan chwilowo nie załapał i się ucieszył a za chwilę został praktycznie "przegoniony" by zrobić miejsce do kasy... :-)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
1 października 2016 o 22:58

Dokładnie tak, moja mała została odroczona ze względu na brak gotowości psychicznej czy jakoś tak do podjęcia nauki w szkole..w praktyce wygląda to tak, że jest zbyt wrażliwa, czasami przewrażliwiona (z czym walczę, małymi krokami ale idzie) a tu mi cały "system" się rypnął przez to zamieszanie. Tak myślę, że trzeba było się uprzeć i jednak posłać córkę do 1 klasy...

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 14) | raportuj
27 września 2016 o 15:26

@xyRon: żeby nie było, nie pracuję nie przez 500+ tylko po macierzyńskim nie było gdzie wracać bo "kobieta z 3 dzieci to same problemy, ciągle któreś chore, zwolnienia itp" - nieoficjalny powód zwolnienia a oficjalny redukcja etatów...tak, że tego...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
27 września 2016 o 15:18

@xyRon: czytasz, ze zrozumieniem? Pisze,że dorabiam na waciki...czyli mniej niż na umowę za minimalną krajową ale bardziej mi się to opłaca bo a) jestem w domu z dziećmi b) łapię się na 500+ na wszystkie dzieci c) nie muszę płacić opiekunce ...zresztą co to za tekst, że ktoś sobie żyły wypruwa, żebym ja mogła siedzieć na dupie? Przepraszam bardzo, a ja nie pracowałam? A mąż nie pracuje? Swoje pretensje proponuję spisać i wysłać do kancelarii premiera...:-) śmieszą mnie takie teksty, poprostu siedzę i uśmiecham się... dopuki prawo nie zostanie zmienione i nie zaniechają wypłaty 500+ pozostają dwa rozwiązia skoro tak bardzo to gryzie: 1. Wyjechać z tego złego kraju tam gdzie nie rozdają socjalu na prawo i lewo 2. "Popracować" nad tym by 500+ się jednak należało. Tak wiem, daję genialne rady, jak nic tylko politykiem mi zostać ;-)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 11) | raportuj
27 września 2016 o 14:41

@xyRon: a czy ja piszę, że w cale nie pracuję? Zarabiać "na waciki" = pracować na umowę śmieciówkę, często z domu (jak w moim wypadku). Z czego kokosów nie ma ale wychodzi lepiej niż na umowę o pracę za minimalną krajową plus oczywiście 500+ tak kochane i znienawidzone jednocześnie... A czy za granicą nie ma socjalu hm..? Bo z tego co mi wiadomo, w niektórych państwach europejskich jest duuużo wyższy niż u nas... Jak nie było 500+ co robiłam? Pracowałam...nie zawsze na umowę o pracę, ale pracowałam a to, że państwo daje na dzieci za frico kase, to co, mam rzucić fochem i nie brać bo tak? Nie mowie, że mi się należy....skoro sobie wymyślili to sobie mają, jest to biorę, nie będzie, to nie będę brać...proste... A obrażanie się na to, że ktoś ma dzieci i bierze kasę, to raczej do rządzących bym prosiła zgłosić. Mam dzieci, chcą kasę dawać to biorę, mam być przygłupem, który w imię jakichś tam wartości rzuci fochem i będzie pikietować pod sejmem,żeby nikt nie brał :D i żeby nie było niedomówień, nie rezygnowałam z pracy bo 500+, skończył mi się urlop macierzyński i wyjazd z roboty...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 17) | raportuj
27 września 2016 o 13:09

@melisendellewellyn: praca dla satysfakcji? Dla satysfakcji chodzić do pracy? Oczywiście praca czasami daje satysfakcję, ale głównie dla pieniędzy się pracuje...:-) zlinczujcie mnie, ale: mam 500+ i uwaga -na wszystkie dzieci, całe 1,5 tys. A dlaczego nie pracuję? Dorabiam na tzw waciki i szukam takiej pracy by faktycznie opłacało mi się odjąć od tego jedno 500+, dojazd około 150zł plus opiekunkę dla najmłodszego bo żłobka w mojej miejscowości brak a w mieście obok...najpierw trzeba mieć umowę a pracę a później odczekać na swoją kolej. Prywatnych niestety brak :/ tak więc jam jest ten darmozjad, który siedzi na garnuszku państwa:-) i co? I nie wstydzę się tego...byłam już na wielu rozmowach w sprawie pracy i wszędzie minimalna krajowa plus ewentualnie premia po 3 ms..gdybym chciała pracować dla satysfakcji to właśnie bym skorzystała z jednej z ofert bo bym wychodziła w zasadzie na zero. PS dwóch lewych rąk nie mam, lubię pracować, jednak wybierając satysfakcję z pracy i brak korzyści materialnych a siedzieć w domu z dzieckiem i starsze ogarnąć szkoła/lekcje itp to wybrałam dom..

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 19) | raportuj
9 września 2016 o 9:06

Punkt 1 ...widzę to na codzień.. Mieszkamy w domku, obok mieszka kuzynka ze swoją córką w wieku mojej... Jak to na wsi bywa, mamy swoją piaskownicę itp..ciągle słyszę od kuzynki' "nie siadaj na piasku bo się pobrudzisz", "nie zjeżdzaj ze zjeżdżalni bo pobrudzisz rajstopki, getry, spodnie itp"... Na moją sugestię, żeby do piaskownicy ubierała ją w coś starszego co by mogła pobrudzić usłyszałam: "a jeśli ktoś przyjdzie i zobaczy ją tak ubraną??!!" ja moim pozwalam babrać się w piachu, błocie...skończylo się na tym, że gdy moje robale zaczynają "brudniejszą" zabawę, kuzynka wynosi wrzeszczące dziecko ;-)

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
6 września 2016 o 7:05

...ciąg dalszy bo mi ucięło...nasłuchałam się, że tak nie można bo to grzech (?) czy wstydzę się męża, że po co nam były obrączki (tu się zgodziłam, że po co ale oboje nie pomyśleliśmy o jakiejś alternatywie) ...i dalej w ten deseń...po około 2 latach dali sobie siana :-) mi osobiście nie przeszkadza to, że nie noszę obrączki i mąż również. PS znajoma zrobiła swojemu mężowi awanturę taką, że hej -a za co? Zostawił obrączkę na umywalce, bo zapomniał ;-)

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
6 września 2016 o 7:00

Pójdźmy dalej.. Z mężem jesteśmy kilka lat po ślubie a obrączkę miałam na sobie w dniu ślubu...bo nie lubię nosić nic na palcach ;-) obrączki mamy najzwyklejsze (najtańsze) bo zarówno ja jak i mąż nie nosimy..a ile się nasłuchałam na ten temat zaraz po ślubie od teściów

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
29 sierpnia 2016 o 12:38

Ile ja się zawsze nasłucham, że za lekko ubieram dzieci..nawet od męża..:D a ja uważam, że lepiej jak zmarznie niz się spoci...sprawdza się, robale moje nie chorują :-)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
29 sierpnia 2016 o 12:36

"Kopiara" - swietne określenie :D no cóż, w necie pełno opasek: materiałowych, szydełkowanych, koralikowych...ja robię drobne elementy garderoby np.: na szydełku, a gdzie szukam inspirscji..? - w internecie... Jeśli opaski nie były identyczne to kopiowaniem tego chyba nazwać nie można (brak informacji na ten temat w tekście). A pomysł...gdyby na fb się nie chwaliła to by jej go nikt nie podpierdzielił...aczkolwiek pewnie tez by nie sprzedała wtedy...:-)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
12 sierpnia 2016 o 8:54

Ja mojego męża poznałam przez internet w czasach gdy takowy dopiero zaczął się w Polsce na dobre rozkręcać;-) tzn każdy zwykły śmiertelnik mógł mieć łącze modemowe i nabijać kolosalne rachunki za telefon;-) jesteśmy ze sobą ponad 14 lat a po ślubie 7. Wtedy nie było facebooka, twittera itp. Poznaliśmy się na populatnym jak na tamte czasy mirc'u. Czyli może się udać....aczkolwiek każdy w internecie jest kim chce a w realu...już nie koniecznie..:-)

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 17) | raportuj
2 sierpnia 2016 o 9:30

X lat temu z mężem zastanawialiśmy się czy zapraszać dorosłych z dziećmi czy bez.. Głównie chodziło o ograniczoną ilość miejsc. Po przeliczeniu wszystkiego padło na to, że dzieci od 4 lat wzwyż mają wspólny stolik o czym rodzice byli informowani, młodsze dzieci nie miały oddzielnego miejsca czyli kolana rodziców. Wszyscy przyjęli do wiadomości, nikt nie zgłaszał sprzeciwów. Co się okazało? "Bo mój Antoś musi mieć swoje krzesło(...)" i na nic tłumaczenia, że Antoś ma 2 lata i umowa była inna. Pani nie dało się przegadać...nie chciała słyszeć o dostawieniu dodatkowego krzesła dla dziecka..w końcu stryjek, dla którego miejsca nie było machnął ręką a my go "zaadoptowaliśmy" do naszego stolika :-) oczywiście była "wojna" kontra moja mama a kuzynka z dzieckiem, padło trochę ostrych słów ale kuzynka foch po pas, siedziała jak przyklejona do końca imprezy a Antoś dzielnie spał na tymże prawie siłą wydartym krześle..:-) było jeszcze kilka zgrzytów na temat dzieci na weselu ale to juz oddzielne historie.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
2 lipca 2016 o 8:56

Uwaga! Basia została "wywieziona w siną dal" tadam!! A tak serio to mama Basi stwierdziła, że Basieńka jest nieszczęśliwa bo jest zazdrosna a w ogóle to musi zmienić klimat bo jej delikatna cera poszarzała (??) i wywiozła córkę do rodziców w góry...na czas...do odwołania czyli przypuszczam, że do czasu gdy dziadkowie będą mieli dość wnuczki...oj oby mieli duuużo cierpliwości :-) Jestem wredna, ale przypomniała mi się scena z filmu "Urwis" gdy niedobry chłopczyk zostaje adoptowany i wyjeżdza z sierocińca, gdy samochód znika za bramą, hucznych wiwatów nie ma końca :-)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
2 lipca 2016 o 8:46

Tajemnica_17: Gdzie chcesz zgłosić? Jest u nas coś takiego, (nie wiem czy wszedzie) że conajmniej raz na miesiąc malucha odwiedza pielęgniarka i ocenia w pierwszej kolejności czy dziecko się dobrze rozwija, czy jest zadbane itp. Tutaj żadnej nieprawidłowości nigdy nie było i nie ma... Zresztą dom odpicowany, dzieciaki jak z okładek gazet (może przez te ubrania zakaz brudzenia?;-)). Napomknęłam pielęgniarce gdy moja mała była chora to stwierdziła, że to nie jest zaniedbanie obowiązków rodzicielskich no i trzeba pilnować Basię i tyle...wyszłam na przewrażliwiona idiotkę

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 czerwca 2016 o 14:49

@Isegrim6: Larwy? Super :D Larwy kolacja na stole;-) Larwy, idziemy na spacer :D cóż u mnie czasami stają się moje dzieciaki karaluchami :-)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
28 czerwca 2016 o 13:57

@the: nie mówie o domu i dzieciach bo to priorytet, chodziło mi o jakiekolwiek zainteresowania oprócz oglądania M jak Mdłości, jakieś zdrady itp. Osobiście wydaje mi się, (o ja głupia, mogę się mylić!) że zdrowo i dla higieny własnego umysłu dobrze mieć jakąś odskocznię typu: książka, rower, ogródek, robótki ręczne czy cokolwiek a nie bezmyślnie gapić się w tv. Nie jestem anty tv, czasami zamieniam się w złą, wyrodną matkę i włącze bajki dla...chwili świętego spokoju gdy musze zrobić coś (praca) co wymaga mojego dłuższego skupienia dla przestudiowania dokumentów :-) chyba chodziło mi o coś takiego w powyższym tekście...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
28 czerwca 2016 o 12:52

@Buka85...tak, właśnie z dzieciństwa mi zostało chodzenie boso,super wspomnienia z łąki, rzeki itp:-) dlatego chcę my moje robale też miały tak fajnie czyli biegać po porannej rosie, tarzać się w sianie itp..bezpieczeństwo bezpieczeństwem, ale szczerze to i w domu obraz na łeb może spaść;-)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 czerwca 2016 o 12:48

Czasami tak właśnie zaczynam robić...zaczyna foszyć to dowidzenia, za rączkę (pod pachę) i do domu... aczkolwiek często gęsto wraca w asyście dziadka by po 10 minutach zostać wytargana przez tegoż starszego, człowieka, któremu nerwy chyba wycięli razem z woreczkiem żółciowym a po kilku minutach z Basią rzuca pod nosem piękne wiązanki... Temat dziadków to już oddzielna historia.. ;-)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
28 czerwca 2016 o 12:40

@the: chodziło mi raczej o brak jakiegokolwiek hobby oprócz wwszystkich: m jak mdłości itp ;-)

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
28 czerwca 2016 o 8:18

@bonsai: a ja za to z pełną premedytacją, świadomością i rozumem jaki bozia mi dała napiszę, że moje potrafią być złośliwe i perfidne, zwłaszcza jak działają w grupie ;-) ot taki mały domowy gang gdzie walka toczy się między kartelami słodyczowymi tj. Dzieci kontra tata a wydziałem antysłodyczowym, czytaj: matka ;-)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
28 czerwca 2016 o 8:09

@Paniwrzos: ja cały czas liczę na to, że zderzerzenie z rzeczywistością szkolną nie będzie zbyt brutalne ponieważ od września idzie do przedszkola i mimo iż to nie moje dziecko, obawiam się tego dnia

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
28 czerwca 2016 o 8:00

No cóż, ja przeważnie tak zwracam się do mojego przychówku gdy mam powiedzieć coś im wszystkim naraz np.: Dzieciaki, idziemy do babci! Dzieciaki, kolacja na stole. Nie widzę w tym słowie nic hm...złego czy niepoprawnego. Czasami mówię też robale moje, kaktusiki czy żabuchy :-)

« poprzednia 1 2 następna »