Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Taczer

Zamieszcza historie od: 26 września 2013 - 19:23
Ostatnio: 27 maja 2018 - 16:52
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 2014
  • Komentarzy: 702
  • Punktów za komentarze: 6889
 
[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 18) | raportuj
24 maja 2018 o 19:41

heh, niech pierwszy rzuci kamieniem, kogo żaden pracodawca nigdy nie oszwabił. Masz nauczkę, kosztowała Cię raptem jeden dzień pracy. Wyciągnij wnioski i nie daj się więcej zrobić w balona. Jeśli sprawa nie na umowę a na gębę, miej świadków a kwota ma być dokładnie ustalona. Przy tego typu robocie, skoro przyszedłeś kosić, skasuj po wykonaniu, potem możesz ewentualnie rozmawiać o dalszych działaniach.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 13) | raportuj
22 maja 2018 o 8:18

@Garrett: backdoor to chyba konieczność, jeśli dajesz gwarancję na swój soft. Jak miałbyś wychwycić problem, na podstawie tekstu klienta: panie, tu mie się symbol dolara wyświetla, zamiast przecinka?

[historia]
Ocena: 29 (Głosów: 31) | raportuj
22 maja 2018 o 8:14

@glan: ok a na serio: piszesz pismo, w którym domagasz się zaprzestania wykorzystywania twojej własności intelektualnej. Wskazujesz w nim, jakie składniki tej własności wykorzystują i jakie masz na to dowody. Właściwie powinieneś skorzystać z usług jakiejś kancelarii, raz że wezmą na serio, dwa, prawnik będzie wiedział, jak te pisma formułować, nie musisz się znać na wszystkim. Ostatecznie powinieneś wywalczyć ugodę i gratyfikację finansową, którą sobie niech potem odbijają na koledze złodzieju.

[historia]
Ocena: 32 (Głosów: 34) | raportuj
20 maja 2018 o 20:37

@cutehulhu: a w ramach pielęgnowania kontaktów podpowiedzieć, że jest coś takiego jak obowiązek alimentacyjny dziadków wobec wnuka.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
17 kwietnia 2018 o 16:43

@Andu: osiedle to developer. Firma/osoba prywatna a nie gmina. Tutaj nie ma wywłaszczania, musisz przekonać ludzi do zbycia ziemi po dobroci. Gmina natomiast ma możliwość rąbnięcia ci praktycznie dowolnego kawałka gruntu, nawet zabudowanego, jeśli uzasadni to celem publicznym. Na nieszczęście rodziców wątkotwórczyni, na cele publiczne oznacza także dla postawienia budynku gminnego. I pozamiatane. Durne prawo, ale prawo.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 22) | raportuj
17 kwietnia 2018 o 0:38

Tak do powyżej komentujących: witamy w państwie prawa. Konkretnie ustawy o gospodarce nieruchomościami. Gmina może dla celów publicznych zaplanować sobie drogę, przedszkole, zbiornik wodny (pełna lista celów publicznych jest w rzeczonej ustawie) nie tylko na posiadanym przez siebie gruncie, ale też na prywatnym. Umieszcza to w miejscowym planie zagospodarowania i to jest ten moment, kiedy warto wnosić protesty, skargi i zastrzeżenia. Potem sąd bada już tylko, czy plan jest przyjęty i przyklepuje. Gminie przysługuje wtedy prawo pierwokupu i wywłaszczenia (za odszkodowaniem) z nieruchomości. Niestety, jak to u nas, stan, kiedy ani kupuje, ani wywłaszcza, tylko blokuje komuś ziemię w nieskończoność, jest wcale częsty. I niestety jest w (chorym) prawie. Na marginesie - jak się ma ziemię, trzeba śledzić plany zagospodarowania. Bo cię okradną i nawet nie będziesz o tym wiedział.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
14 kwietnia 2018 o 13:14

Teoretycznie nauczyciele przechodzą badania przed dopuszczeniem do zawodu, potem okresowe, bodaj co pięć lat. W tym zawsze jest badanie psychiatrycznie ale to czysta formalność, jeśli nie toczysz piany z ust i potrafisz podać datę, przejdziesz bez problemu.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
21 marca 2018 o 17:06

@bloodcarver: Przez jakiś czas, krótko, kilka lat temu, MOPS finansował jedynie część obiadu. Kojarzę, że rada rodziców dorzuciła się wtedy do kotła, żeby dzieciaki nie było napiętnowane osobnym traktowaniem. Potem zorganizowaliśmy wsparcie z parafii i osobno z Caritasu plus jacyś prywatni sponsorzy, zupełnie rezygnując z MOPSowej pomocy. Bodaj po roku się ogarnęli i finansowali ponownie całość. Może to ten okres jest opisywany. To dość z zaskoczenia się stało, w czerwcu obiady były pełne a we wrześniu nagle obcięli. Nie każda szkoła ogarnęła problem sensownie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
21 stycznia 2018 o 11:22

@dayana: Nie, nauczyciel nie pomoże. Pierwsza pomoc nie polega na podaniu kropli żołądkowych czy apapu na ból głowy i brzucha. Pierwsza pomoc to umiejętność utrzymania pacjenta przy życiu do przyjazdu karetki i w tym kierunku nauczyciele są przeszkoleni. Plus kilka drobiazgów typu postępowanie przy zakrztuszeniu czy oparzeniu ewentualnie plasterek na dziabnięty paluszek. Cała reszta należy do personelu medycznego i rodziców.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
21 stycznia 2018 o 11:17

@merci: przy tak przytomnym dyrektorze szukasz takiej placówki, w której jest ktoś mający pojęcie o podawaniu insuliny. Na przykład takiej z pielęgniarką na stałym etacie a nie raz w tygodniu. Nie jesteś zobowiązana posyłać dziecka do szkoły w rejonie. W tej chwili problem z cukrzykami jest znacznie mniejszy. Znane mi dzieciaki mają pompy insulinowe. Swoją drogą szkoła specjalna dla cukrzyka? Tego się chyba nawet nie da zrobić, musiałby mieć orzeczenie kierujące do takiej placówki.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
20 stycznia 2018 o 20:03

@merci: eeee, teraz się taki stosik daje hurtem do podpisu (wszawica, fluoryzacja, zapoznanie ze statutem i wso, regulamin wycieczek, wyjscia do kina, podręczniki w dwóch kopiach, przetwarzanie danych, umieszczanie zdjęcia na witrynie szkolnej, samodzielny powrót z basenu, i pewnie jeszcze kilka), że nawet nie zdążą przeczytać. Co roku we wrześniu kusi mnie wsadzić do niego żyrowanie kredytu albo zrzeczenie nerki... Czasem się tylko trafi jakiś bojownik o wolność i demokrację, ale wtedy jest jazda punkt po punkcie i reszta rodziców zaczyna go desperacko uciszać lub ignorować już przy trzecim oprotestowywanym dokumencie.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
20 stycznia 2018 o 19:56

@merci: raczej do przyszpitalnej niż specjalnej. Nauczyciele mają kategoryczny zakaz podawania dzieciom jakichkolwiek medykamentów. Od lat nie wolno nic, poza 'magicznymi kropelkami' dać małolatowi, nawet kropli na katar czy paracetamolu. I nagle słyszę o wlewkach doodbytniczych czy zastrzykach, w czym ludzie szkolą się latami na odpowiednich studiach. Dlaczego? A dla oszczędności. W wolnym czasie wymienię pokruszone dachówki i przeczyszczę komin, znam się na tym równie dobrze, jak na podawaniu zastrzyków.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
20 stycznia 2018 o 19:44

@Locust: Kurs PPP ma każdy nauczyciel, powtarzany regularnie co bodaj 5 lat. Nie w tym problem. Jeśli wywalisz mi ze szkoły pielęgniarkę, to będziesz musiała kogoś zatrudnić na to miejsce. Widzisz dziecko i nakładanie mu plasterka na zraniony paluszek, ale nie widzisz gorączkującego i wymiotującego ośmolatka, nastolatkę słaniającą się na nogach z powodu... no właśnie, powodów jest dość, żeby się zaniepokoić, dzieciaki z rozbitym nosem po fatalnej obronie bramki przed golem itd. Tego typu interwencji mamy w placówce od kilku do kilkunastu dziennie. Plus bóle brzucha, zacięty paluszek, ale tego jakby nie liczę, bo nie wymagają stałego_nadzoru_osoby_dorosłej. Nauczyciel ma lekcje. Klasę ma pod opieką. A za chwilę ma pod opieką kolejną klasę a w międzyczasie dwudziestominutowy dyżur. Jednocześnie KTOŚ musi być przy dziecku do przyjazdu rodziców, bo ten nos może być wstępem do wstrząśnienia mózgu, zasłabnięcie nie wynikać z okresu a gorączka przejść w napad drgawkowy. Zaś rodzic potrzebuje nieco więcej niż kwadrans, żeby się do szkoły dostać lub kogoś przysłać. Dodatkowy nauczyciel kosztuje więcej i zrobi mniej niż pielęgniarka. Możemy jeszcze przy byle g... dzwonić po karetkę. No to poproszę jedną na stałe pod szkołę, bo przy kilku-kilkunastu sprawach dziennie nie opłaca się spod szkoły w ogóle ruszać. I mamy kobietę na cały etat przy około 1k uczniów. Bardzo sobie ceniąc jej obecność i jej pracę. Choć nie szczepi, zębów nie usuwa i krawata nie wiąże, to naprawdę przydatna i potrzebna.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 24) | raportuj
13 stycznia 2018 o 14:30

@healthandsafety: chyba nie zauważyłeś, że te rzeczy zostały spakowane w wory i przesłane matce. Były jej, zapewne osobiste lub związane z działalnością, nie chodziło zatem o kwestie własności. Starzy dali ciała rozgrywając dziecko we własnej małej wojence. Autor? Nie daj sobie wmówić winy za rozwód. Ani za to, że dałeś swojej matce klucz, ojciec powinien był przewidzieć zarówno to, że te rzeczy trzeba jakoś odebrać, jak i to, że sam uczył cię posłuszeństwa w stosunku do życzeń rodziców i nie jest twoją winą, że te życzenia są ze sobą sprzeczne. I dorośnij, bo już pora. Rodzice nie są bogami, tylko się tak nam wydaje w dzieciństwie. Robią błędy, ponoszą ich emocje jak każdego innego człowieka. Nie są źli, tylko dlatego, że nie są doskonali, jak to sobie kiedyś wyobrażaliśmy. To tylko ludzie a rozwód jest niemal na szczycie sytuacji stresowych, więc odreagowują nie patrząc, że ranią bliskich.

[historia]
Ocena: 26 (Głosów: 28) | raportuj
16 grudnia 2017 o 10:29

@Feskil: ludzie dzielą się na dwie kategorie: tych, co robią kopie zapasowe, tych, co będą robić kopie zapasowe. Właścicielka pracy licencjackiej chyba właśnie przeszła do pierwszej kategorii.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
9 grudnia 2017 o 19:55

@Sintra: obowiązuje a widzisz, dałam namiar na poprawkę dotycząca szkół jako takich (sądziłam że to pierwsza klasa) a Tobie potrzeba tego: http://dziennikustaw.gov.pl/du/2017/1616/1 (otwórz pdf) paragraf 13 zawiera wszystko, czego potrzebujesz. Generalnie... sugeruję zapoznanie się ze zmianami/przepisami u źródła. Często nawet dyrektorzy nie nadążają, w nauczaniu dzieci z trudnościami aktualnie obowiązuje kilka różnych aktów prawnych, z różnych lat, zależy czy stara czy nowa podstawa programowa. Dużo weszło latem, głównie w sierpniu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
9 grudnia 2017 o 19:42

@Sintra: Ciężko powiedzieć, główna trudność polega na znalezieniu mu podobnych. Ale jeśli w placówkach będzie grupa HFA, to powinno być dla młodego dobre, powinni dopasować się z szybszym tempem nauki a wolniejszym socjalizacji. Jak masz oszczędne i kombinujące gminy, to trzeba ogarniać na poziomie orzeczenia, żeby wymóg nie był ogólny, tylko nie pozostawiający pola manewru. Nie wszędzie tak jest, ale to dość częste.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
9 grudnia 2017 o 11:57

@Sintra: dwie rzeczy: przedszkole to nie szkoła. To, co jest możliwe do osiągnięcia w grupie przedszkolnej, w systemie klasowo-lekcyjnym stanowi poważne wyzwanie. To różne style uczenia, siedzenie w ławkach itd. Kraków, hmmm. Nie poruszałam wcześniej tej kwestii, bo jest nie do zrobienia w mniejszym mieście, ale tutaj ma szansę. Niestety wymaga sporej aktywności. Idealnym rozwiązaniem jest klasa terapeutyczna. Są takie w Krakowie, ale oparte o uczniów dyslektycznych, co zrozumiałe, bo to tak z 15% populacji i nietrudno znaleźć kandydatów. Autystycy wysokofunkcjonujący są o wiele rzadziej spotykani. Gdybyś znalazła w mieście równolatków z podobnym zaburzeniem i tak w piątkę powiedzmy uderzylibyście do jakiegoś ogarniętego dyrektora o utworzenie od przyszłego roku w tej szkole klasy terapeutycznej... to ma szanse przejść. Ale zacząć trzeba od wyszukania rodziców, o ile wiem, nie istnieje żaden centralny rejestr, każda poradnia pracuje na własną rękę i musiałabyś naprawdę aktywnie szukać. Ale warto, bo to rozwiązanie wręcz skrojone pod ten przypadek.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
9 grudnia 2017 o 11:47

@Sintra: nope. &2 rozporządzenia o NI z końca sierpnia tego roku, jeśli masz orzeczenie wydane przed 1 września b.r. a szkoła ma wolną salę, do końca tego roku szkolnego NI może być na dotychczasowych zasadach.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
8 grudnia 2017 o 19:35

@niezlaczarownica: " integracja jest dla dziecka w tym wieku niezwykle ważna" pitu pitu, edukacja włączająca uber alles. Przecież właśnie dlatego jest jak jest. Chłopak niekoniecznie potrzebuje integracji ze zdrowymi na tym etapie życia. Sądząc z opisu, przeciwnie, nie jest jeszcze zdolny do funkcjonowania w typowej grupie rówieśniczej (chyba że pod stałą indywidualną osłoną osoby dorosłej, co to za integracja?). Szkoła, w której czuł się dobrze, to szkoła specjalna, gdzie rytm pracy i zasady były dostosowane do jego możliwości a otoczenie składało się z podobnie mu zaburzonych. I powinien pozostać w tym otoczeniu tak długo, aż zyska minimum samokontroli, nauczy się alternatywnych i społecznie dopuszczalnych form wyrażania emocji. Nie musi być aniołkiem, ale nie może być zagrożeniem. Rodzicom wmówiono, że najlepiej w zwykłej placówce, że się zintegrują, dostosują, dopomogą i cuda na kiju. A wmawiano, bo szkoły specjalne kosztują nieporównanie więcej od zwykłych i im mniej w nich dzieci, tym szybciej można je było zamknąć. Jak teraz masz dziecko ewidentnie potrzebujące takiej placówki, to nie ma miejsca/odpowiedniej grupy dla niego. A dzieciaki tam odżywają. Są takie_same, jak pozostałe, to bardzo ważne dla poczucia bezpieczeństwa i poziomu samooceny. Mają pokoje terapii sensorycznej, trening indywidualny, kadrę, jakiej próżno szukać w typowej podstawówce. Integracja ma swoje granice, dawno zresztą przekroczone. Te granice to przede wszystkim prawa innych dzieci do bezpieczeństwa i spokoju w czasie lekcji ale także prawo dziecka do realizowania swojego potencjału pomimo zaburzeń. To dlatego dyrektorzy tak zachęcają do kontroli farmaceutycznej, doskonale wiedzą, że ani nie zapewniają bezpieczeństwa dzieciakom, ani nie rozwijają niepełnosprawnych i zaburzonych tak, jak powinni. Bo się kurczę po prostu nie da tego pogodzić.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
8 grudnia 2017 o 19:12

@Sintra: żaden_przepis nie ujmuje ilości godzin, bo zakres pomocy określa orzeczenie. Domyślasz się, czego potrzebujesz? W orzeczeniu musi być napisane, że asystent ma być przy dziecku na wszystkich obowiązkowych zajęciach. Przerabialiśmy to parokrotnie. Nie ZA, ale zaburzenia zachowania, psychiatra, agresja. Trochę trzeba powalczyć z organem prowadzącym, ale ostatecznie nie mają wyjścia i przyznają środki na pełen etat. Aktualnie mamy drugi taki na stanie, jeden uczeń nie funkcjonuje bez ciągłego wsparcia, nie jest groźny, tylko trzeba go nakłaniać do każdej kolejnej czynności. Drugi poważnie posiniaczył kilka osób, zanim po przeciągnięciu sprawy przez sąd i kuratora szkoła dostała orzeczenie umożliwiające zatrudnienie asystenta, bo rodzice stosowali klasyczny tumiwisizm. Da się. Ale bierz pod uwagę szkołę z oddziałami integracyjnymi, tam będzie kadra mająca doświadczenie z różnymi zachowaniami i przetarte ścieżki do urzędów. To że nie będzie w klasie integracyjnej nie znaczy, że jego asystent nie skorzysta na współpracy ze wspomagającymi, psychologiem czy socjoterapeutą, którzy już niejeden przypadek widzieli i ogarniali. Słychać wyraźny żal do rodziców, których zachowanie było naprawdę bez zarzutu. Gwarantuję Ci, że rozmowa bezpośrednia nie byłaby przyjemna dla obu stron. I zupełnie zbędna.

[historia]
Ocena: 25 (Głosów: 31) | raportuj
8 grudnia 2017 o 16:00

@irysek: nie, miałaś powiedzieć: Wypierd****! I bynajmniej niedelikatnie zamknąć drzwi. Odrobina asertywności, mir domowy jest nieprzypadkowo chroniony prawem, to takie miejsce, gdzie rządzi gospodarz a nie jakieś nonamy z klatki schodowej.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
8 grudnia 2017 o 15:53

Jedną nauczkę weź sobie do serca - jeżeli placówka nie jest zainteresowana treścią orzeczeń, to nie warto się tą placówką interesować. Bo mają w poważaniu problem ucznia i tylko kasa się tu liczy. Druga rzecz - masz w orzeczeniu nauczanie w klasie integracyjnej, czy asystenta? Bo podejrzewam to drugie. To są dwie różne sprawy i nauczyciel wspomagający nie jest asystentem ucznia z ZA. Po trzecie, gmina może się skręcać, ale jeśli jest wskazanie w orzeczeniu, to asystent przysługuje, odwołuje się do kuratorium i będzie. I nie polecam klasy integracyjnej, nie przy takim spektrum zachowań. Zwykła będzie OK a w praniu wyjdzie, czy nie powinno być kombinacji NI z udziałem w wybranych zajęciach. Wreszcie rzecz poruszana już wcześniej: bądź uprzejma zejść z rodziców innych, tzw. normalnych dzieci. Napatrzyłam się dość, jak się z nich robi zespół terapeutyczny dla dziecka z problemami nie dbając zupełnie o ich komfort nauki i bezpieczeństwo. Dlaczego ci rodzice mają rozmawiać z Tobą, to nie Ty odpowiadasz za zdrowie ich dzieci, tylko dyrektor placówki. I co zrobisz, jak usłyszysz od 22 osób, że syn bił, kopał, gryzł, przypomnisz, że to ZA, więc mają przyjąć do wiadomości, że tak się będzie zachowywał? Bo żadna matka spokojnie nie przyjmie takich stwierdzeń. Przeprosisz za syna? I co to da, przecież nie jesteś w stanie zagwarantować, przeciwnie, możesz być pewna, że ponownie kopnie czy ugryzie. Szukaj jednej z dwóch rzeczy: szkoły specjalnej mającej odpowiednią dla niego grupę. Rozejrzyj się po forach i innych podobnych miejscach, gdzie rodzice dzielą się swoimi doświadczeniami, może coś dobrego namierzysz. Lub szkoła publiczna o cechach: dość duża, z oddziałami integracyjnymi, z doświadczeniem we wspomaganiu dzieci z zaburzeniem, ale zapisz do klasy zwykłej. I od razu walcz o asystenta, zanim agresja syna wymusi reakcję rodziców i szkoły.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
23 listopada 2017 o 14:17

@monikamaria: masz dziecko? To zabierz je z tej placówki jak najszybciej. Jeśli nie wierzysz, że nauczycielka mówiąc o zachowaniu Twojego dziecka mówi prawdę i wie, o czym mów, w tak prostej sprawie jak parokrotne zwracanie uwagi, to jak możesz zostawiać swoje dziecko pod jej wyłączną opieką na wiele godzin każdego dnia? Przecież zakładasz właśnie, że opiekunka Twojego dziecka kłamie, konfabuluje, zmyśla albo się uwzięła.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
23 listopada 2017 o 14:14

@gggonia: zasadniczo to nie jest ani kłamstwo, ani konfabulacja, upraszczasz niesamowicie. Kiedy zapytasz dwójkę bijących się dzieci, kto pierwszy zaczął, każde wskaże to drugie. Kłamią? Nie, po prostu przejście od zabawy do bitki dla każdego z nich zaczęło się w innym momencie. Czyli wtedy, kiedy poczuł, że obrywa. Co do zasady, w takim starciu masz zawsze ofiary. ;) ZANIM (o ile w ogóle) ukarzesz, dzieciak musi zrozumieć, gdzie i kiedy popełnił błąd. Tutaj sprawa była akurat prosta, złamana zasada słuchania uwag pani z zerówki, wystarczy upewnić się, że dziecko wie o co biega i przypomnieć, jak się należy zachowywać.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1027 28 następna »