Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Transport_mocy

Zamieszcza historie od: 13 marca 2012 - 22:02
Ostatnio: 15 października 2019 - 15:54
  • Historii na głównej: 4 z 5
  • Punktów za historie: 2680
  • Komentarzy: 73
  • Punktów za komentarze: 511
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
22 marca 2019 o 16:32

@aegerita: Siki opiekun też posprząta? i naprawi rozkopany trawnik?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
21 marca 2019 o 23:45

@aegerita: A skąd właściciel wie że ktoś się boi albo ma alergie? Albo skąd ja mam wiedzieć, ze właściciel nad takim psem zapanuje? Nie wiem, i nawet jak zawołany wróci, to zanim wróci ja się muszę zdenerwować, bo właściciel nie może go powstrzymać przed zbliżaniem się do mnie? Jeśli ktoś decyduje się na psa, u którego smycz może wywołać taką traumę,to albo powinien dostosować warunki życia do takiego psa albo nie powinien takiego psa mieć. Postronne osoby raczej bardziej obchodzi ich własne samopoczucie niż ewentualny dyskomfort psa, czemu się trudno dziwić. I nie można wyprowadzać psa na trawnik przed blokiem, jeśli znacząca większość właścicieli mieszkań się na to nie zgadza. Autor powinien walczyć o jakiś kompromis,ale szanując zdanie innych mieszkańców.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
21 marca 2019 o 23:31

@dmd: Tylko z historii wynika,że autor chce wyprowadzać psa na trawnik, którego jest współwłaścicielem, anie gdzieś na cudze podwórko. W sumie gdyby większość mieszkańców zadecydowała,że chce tam wyprowadzać psy, żeby tam sikały i kopały nory - to mają do tego prawo. Na razie jest konflikt czy potrzeba do wyprowadzania psa jest ważniejsza niż potrzeba posiadania ładnego otoczenia bloku.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
21 marca 2019 o 21:48

@z_lasu: Też tak uważam. To teren wszystkich, którzy kupili mieszkania, ale wiadomo,że decyduje się o nim wspólnie, a nie wydziela każdemu po 30cm. Dlatego najrozsądniej byłoby się dogadać - albo wynegocjować.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
21 marca 2019 o 21:44

@aegerita: jeszcze nigdy nie widziałam takiego psa(oprócz psów pracujących po wielu latach treningu. Nawet najgrzeczniejszy pies ma swoje trigery (zwłaszcza jak mają jakąś schroniskową lub traumę)i nikt nie przewidzi, co zrobią, jak zobaczą wiewiórkę, albo jakiś pijak się na niego zamachnie,albo inny pies je oszczeka. Zresztą co to za fun dla psa, jak musi iść - niby bez smyczy, ale milimetr przy nodze,bez możliwości odejścia,żeby coś obwąchać. Mi osobiście rybka,bo lubię psy. Ale ktoś, kto się panicznie boi, nie chce się zastanawiać, czy idący luźno pies - nawet nie zaatakuje - ale skoczy na niego dla zabawy, obszczeka itp. Tak samo jak ktoś z alergią nie chce, żeby pies się o niego ocierał ani ktoś idący na ważne spotkanie żeby go ubrudził. Na ogół właściciele przeceniają posłuszeństwo swoich psów i nie zwracają uwagi czy ktoś się boi, a jak coś się stanie mówią - ojej, on się NIGDY tak nie zachowywał! I nie mówię tu o atakach i pogryzieniach, które zdarzają się bardzo często, nie tylko w przypadku psów kojcowych. Znam mnóstwo osób pogryzionych, często jako dzieci, sama zostałam pogryziona na spacerze,kiedy broniłam swojego psa. Ale oprócz ataków - niektórzy po prostu nie chcą nawiązywać kontaktu z psem, nawet przyjacielskiego. Czy to jest taka straszna trauma mieć psa na smyczy pod kontrolą i spuścić go dopiero na łące? Co do wyboru osiedla - nie chodzi o to, żeby pies absolutnie nikomu nie przeszkadzał, ale chyba warto sprawdzić, czy regulaminie osiedla nie ma zakazu wyprowadzania psa na trawnik albo czy wspólnota nie może czegoś takiego przeforsować? I sprawdzić, czy najbliższej okolicy jest jakiś teren zielony, gdzie można pójść na dłuższy spacer?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
21 marca 2019 o 19:04

@aegerita: Myślę,że wszystko zależy od regulaminu spółdzielni. Często jest tak,że odbywają się spotkania wspólnoty, na których decyduje się, co z terenami wspólnymi, na co pójdzie kasa z funduszu remontowego i przegłosowuje się zgodę na plac zabaw. na te spotkania często nikt nie chodzi( bo nikomu się nie chce albo są zawsze w czwartek o 11, kiedy wszyscy są w pracy) oprócz trzech "Grażyn" tych samych od 40 lat.Grażyny trzęsą osiedlem i sobie postanawiają, że psów nie maja, dzieci nie lubią więc sobie posadzą z tyłu bloku koniczynę a od frontu rododendrony, na które żaden pies nie ma prawa nawet pomachać ogonem. Sprzeciwów nie ma, wniosek przechodzi bo taki zapis jest w regulaminie - oficjalnie wspólnota jednogłośnie zdecydowała o przeznaczeniu osiedlowych terenów zielonych. Często są takie akcje o blokowanie placów zabaw, zakaz gry w piłkę, budowę kapliczek i podobne tematy. najlepiej pójść na takie spotkanie z innymi właścicielami (albo złożyć wniosek) i powiedzieć,że są psy, trzeba je wyprowadzać i mieszkańcy potrzebują w taki sposób korzystać z trawnika.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 14) | raportuj
21 marca 2019 o 18:47

@aegerita: Szczerze mówiąc - mi trochę przeszkadza. To panowanie nad psem to jest kwestia sporna i na ogół nie idzie on karnie przy nodze. Widziałam takie scenki jak rotwilery sobie biegały na bulwarach i skakały na ludzi(dla zabawy, nie atakowały)a ich pani je upominała łagodnie. Nawet jeśli nie jest agresywny, to nie każdy sobie życzy kontaktu z psem - może się bać,mieć alergię, nie lubić jak pies się ociera. Dochodzenie odszkodowania za zniszczenia albo potłuczenia/zadrapania jest nierealne, bo właściciel nie będzie czekał na straż miejską tylko sobie sobie pójdzie. A nawet jeśli - niska szkodliwość czynu. Myślę, że są miejsca, w które pies nie powinien wchodzić - niektóre restauracje, części parku wydzielone dla dzieci, albo części osiedlowych terenów zielonych, które - nawet jeśli nie są czyjąś prywatną własnością, to decyzją wspólnoty albo administracji - zostały przeznaczone na rabaty i ktoś ma to pod opieką i oto dba. Ja osobiście bardzo lubię psy, nie boję się ich, ale wiem, że niektórzy ludzie po to zdecydowali się mieszkać w mieście, żeby nie mieć absolutnie żadnego kontaktu ze zwierzętami. Uważam,że jeśli ktoś decyduje się mieć psa w bloku, to powinien dostosować warunki życia zarówno do psa jak i sąsiadów i znaleźć takie osiedle, gdzie nie będzie takich problemów. nie mówiąc już o tym, że pies potrzebuje raczej dalszych spacerów niż wyjście na siku pod klatkę.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
21 marca 2019 o 17:37

@Szn: W sumie autor nie napisał nigdzie, jakie to osiedle. Może to stare osiedle, z przestrzenią miedzy blokami, gdzie mieszkał od dawna i wiedział,że wszyscy mają psy i można je wyprowadzać. a nagle to się zmieniło.Ale jeśli kupił mieszkanie bez terenów dla psa i informacji, jakie jest podejście do zwierząt to słabo.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
21 marca 2019 o 17:33

@aegerita: Łał, szczerze mówiąc pierwsze słyszę? Czyli można spuścić psa na ruchliwej ulicy, w zatłoczonym miejscu, na placu zabaw, sąsiadce na rabatkę? A jak się okaże, ze tej kontroli się jednak nie sprawuje w pełni to jakie konsekwencje?

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 19) | raportuj
21 marca 2019 o 13:20

Na pewno można wybrać się na spotkanie mieszkańców organizowane przez spółdzielnie i temat przedyskutować.Trawnik nie jest własnością prywatną tylko wszystkich właścicieli mieszkań, i to oni decydują, na co idzie ich kasa. Ale obrońców trawników może być więcej:( Druga strona może mieć inne argumenty - Kupy są sprzątane, ale pies również sika, co nie wpływa jakoś fantastycznie na trawę.Biega, kopie doły.Przy jamniku to nie problem, ale przy psach w rozmiarach wyżłów trawa raczej nie urośnie. Najlepiej byłoby wyznaczyć miejsca dla psów i "trawniki reprezentacyjne":) Co do ograniczania woli zwierząt - właściciel raczej powinien mieć wpływ, gdzie chodzi pies:)Nad gołębiami spółdzielnia władzy nie ma, ale może zakazać dokarmiania albo instalować zabezpieczenia. Na marginesie - zastanawia mnie nieustannie fenomen niektórych zamkniętych osiedli z podwórkami które są tylko do wyglądania, gdzie nie mogą bawić się dzieci, ani biegać psy,ani nie można się głośniej zaśmiać,jeśli się ktoś zagada z sąsiadem o 22.01.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
21 lutego 2019 o 19:40

Myślę, że główną piekielnością nie jest to, czy gość został oskarżony słusznie czy niesłusznie, ani czy został napiętnowany na wyrost w swoim otoczeniu, ale to, że dane instytucje nie zrobiły nic, aby to domniemane destrukcyjne zachowanie ukrócić.Są przesłanki za tym,że dana osoba znęca się nad rodziną, machina biurokracji rusza, ale z historii wynika, że nikt go nie przesłuchał,nie odizolował od rzekomo krzywdzonej rodziny, nie pouczył, nie wysłał na przymusowa terapię, nie tłumaczył, nie apelował o zaprzestanie konkretnych działań pod groźba sankcji. Czyli - załóżmy - ktoś swoją rodzinę bije, znęca się, szkodzi nałogami, jest poinformowany o założeniu mu niebieskiej karty i dalej sobie z tą rodziną mieszka i się nad nią znęca?

[historia]
Ocena: 36 (Głosów: 40) | raportuj
29 stycznia 2019 o 16:24

@starajedza: Znam dziewczynę,która ma hashimoto. Była bardzo szczupła i zaczęła tyć jako nastolatka. Nie znam drugiej tak zmotywowanej osoby - aktywna, zdyscyplinowana, skończyła dwa wymagające kierunki. Codzienne ćwiczenia na domowych urządzeniach, taniec brzucha kilka razy w tygodniu i inne tego typu aktywności. Nieustanna dieta bez cukrów, tłuszczów itd. Stale pod opieką endokrynologa i dietetyka. I nie jest puszysta ani okrąglutka tylko - po prostu - otyła. Pewnie, zawsze może ćwiczyć więcej i jeść mniej, ale gdzie jest granica?Nie każda choroba jest taka sama, nie każdy dobrze toleruje leki,a pociski takim osobom na pewno nie pomagają.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
29 stycznia 2019 o 15:57

Koleżanka pewnie chodzi do kościoła wyłącznie z woli rodziców, a nie z potrzeby ducha, i tyle. Jasne, powinna szanować uczucia religijne innych, ale najwidoczniej ani nikt jej tego nie nauczył, ani nikogo nie interesuje, czy w ogóle chce tam chodzić,więc Ula temat olewa.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 8) | raportuj
23 stycznia 2019 o 15:47

@FlyingLotus: Bo agresja nie jest społecznie akceptowalna i ma konsekwencje prawne. Powolne wykonanie codziennych czynności nie.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 13) | raportuj
23 stycznia 2019 o 15:10

@Ursueal: fantastycznie jest porównać agresywny atak z tym, że musisz poczekać chwilę w kolejce, bo ktoś za wolno robi zakupy.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 14) | raportuj
23 stycznia 2019 o 12:24

@4525882ulasok: Nawet jeśli ma lat 35, z opisu wynika, że ma jakieś problemy neurologiczne. @mysterde: Najwyraźniej radzi sobie, bo zakupy ogarnia, tylko powoli. Jedzenie skądś musi brać, nie wiadomo, czy ma mu kto pomóc.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
27 czerwca 2018 o 12:19

Chyba nie rozumiem problemu. Kulturalna osoba, kiedy jest przepraszana za taką pierdołę (nie celowe chamstwo czy zniszczenie mienia tylko drobne uchybienie przez nieuwagę)mówi właśnie,że nic się nie stało, albo że każdemu się zdarza, proszę się nie przejmować. Dziecko uczy się właśnie, że trzeba się przyznać i przeprosić, bo nikt na nie nie nawrzeszczy.A jak ktoś je potrąci w przedszkolu( o ile nic poważnego się nie stanie)to ma przyjąć przeprosiny, a nie przyłożyć w odwecie czy dostać histerii.Serio -co taka przepraszana przez dziecko osoba ma powiedzieć - "karygodne"?"Przez ciebie boli mnie noga", "Przebaczam na mocy traktatu wersalskiego"? Czy zignorować przeprosiny?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
25 czerwca 2018 o 22:38

@nursetka: Co się robi przez godzinę u endokrynologa?!Na przykład badania-biopsję,usg, różne testy. Omawia się wpływ leków, ich dawkowanie, analizuje wyniki. Zdarzało mi się dłużej siedzieć.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
5 maja 2018 o 11:06

@Armagedon: W CV wpisuje się informacje raczej ogólne. Przyszły pracodawca powinien zainteresować się, w jakich zabiegach brała udział, na jakim sprzęcie pracowała, na ile jest samodzielna przy dawkowaniu leków. Potem idziesz na skomplikowane leczenie za ciężką kasę,a asystentka pracuje, bo np. ma piękne oczy i dokładnie myje podłogę. W czasie zabiegu nie zareaguje odpowiednio, nie pomoże dentyście we właściwym momencie, i będzie problem.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
5 maja 2018 o 10:54

@kaede: Mam wrażenie,że ludzie sami to sobie robią, zwłaszcza starsi. bardzo długo chodziłam do ginekologa, gdzie był taki system przyjęć, ale trochę inna średnia wieku.nigdy nie czekałam dłużej, niż pół godziny. Kto miał czas wcześniej, przychodził na początku dyżuru, kto chciał wejść później- później.Lekarz wiedział, ile ma pacjentów i tak gospodarował czasem,żeby zdążyć. Natomiast często w przychodni byłam umówiona na godzinę i czekałam dłużnej, bo lekarz się spóźnił albo wizyta przedłużyła komuś,albo właśnie zlitowałam się i przepuściłam taką staruszkę, która ma wizytę na 12, ale czeka od siódmej, na wszelki wypadek, i tak ją już kręgosłup boli. Tak jak wszyscy mieli okazję zauważyć, że od kilku lat jest dostępna szynka i kiełbasa, tak można dostrzec, że zawsze się jakoś zdąża wejść do tego gabinetu, jak się jest zapisanym, nawet jak się nie koczuje od świtu. A nawet takie lęki i dolegliwości nie usprawiedliwiają moim zdaniem robienia takich awantur i tak paskudnego traktowania chorej, upoważnionej do wejścia bez kolejki osoby, i czepiania się drugiej, która z tego prawa nie korzysta, żeby oni nie musieli jej przepuszczać i nie siedzieli w poczekalni 5 min dłużej.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 maja 2018 o 10:39

@Armagedon: Rejestratorka w pierwszej przychodni okazała mi pomoc na miarę możliwości, a pójście do innej przychodni nie było dla mnie problemem. Gdyby było,albo gdyby to była mała miejscowość, to wyegzekwowałabym znalezienie dla mnie miejsca za kilka dni,a nie za dwa lata. Miejsce się dla mnie znalazło, bo właśnie przychodnia rezerwuje dwa-trzy miejsca na nagłe przypadki. Nikt z pacjentów przez to nie ucierpiał, wszyscy zdążyli, a ja nie miałam obowiązku innym pacjentom tłumaczyć się, ile czekałam na wizytę. W większości przychodni (a także sklepów, urzędów itp)jest regulamin, według którego określone osoby -honorowi dawcy krwi,kombatanci, ciężarne, osoby z grupą inwalidzką- itd wchodzą bez kolejki. mogą z tego przywileju zrezygnować, ale nie muszą. Oprócz tego o kolejności przyjęcia zawsze może zadecydować lekarz. Taka uprawniona osoba po prostu wchodzi poza kolejnością,nie musi się tłumaczyć, prezentować kikutów,brzucha, ran wojennych,tylko stosowny dokument(i to nie współ-pacjentom tylko personelowi przychodni). nikt nie musi oceniać, czy jest wystarczająco blada,albo czy ma dość skrzywioną z bólu minę. Gdybym była tam trzy tygodnie później,weszła bym jako pierwsza, bo ze względu na ryzyko przedwczesnego porodu miałam nakaz ograniczenia do minimum stania i siedzenia. Nie było po mnie tego widać, i byłam uczesana i umalowana. Ludziom zdarzają się wypadki i zawały w sytuacjach, kiedy są ładnie ubrani i umalowani, i to nie nam oceniać, czy im się nagła pomoc należy, czy nie. Jeżeli takie zasady panują w przychodni, bez kolejności może wejść nawet, np dawca krwi, który czuje się wyśmienicie, ale ma potrzebę skorzystania ze swojego przywileju,o ile oczywiście lekarz nie zdecyduje inaczej.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
4 maja 2018 o 18:16

@Allice: Chyba kończąc 15 lat przestajesz być nieletni zaczynasz być małoletni, wiec możesz iść sam do lekarza i odpowiadać prawnie za niektóre rzeczy.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
4 maja 2018 o 18:10

@zmywarkaBosch: Nikt nie wymagał od nich,żeby wysprzątali i opielili działkę, tylko żeby NIE ROBILI SYFU, czyli kładli śmieci w jedno miejsce,a nie tam, gdzie stoją.

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 24) | raportuj
4 maja 2018 o 18:07

@SaraRajker: Jak idziesz do kogoś w gości, to nie rzucasz śmieci i resztek jedzenia na podłogę, tylko pytasz, gdzie ma kosz. Co lepiej wychowani nawet zasuwają za sobą krzesło i pytają, czy pomóc wynieś talerze do kuchni. A jak ktoś nie wie, jak się zachować, to patrzy, co robią inni i naśladuje lokalne zwyczaje.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
4 maja 2018 o 17:44

@Armagedon: Tak się często robi, z tym,że miło, jak lekarz czasem pacjenta obejrzy, sprawdzi, czy coś się zmieniło, bo w sumie po to jest. W praktyce( znajoma w rejestracji w innym mieście) mówi: Pani Zeniu, na lipiec pani nie zapiszę mamy obłożenie, jak nic się u pani nie zmienia z samopoczuciem, to odbierze sobie pani receptę na dwa miesiące w rejestracji, a we wrześniu się pokaże doktorowi, bo wtedy mamy luźniej". Lepiej tak niż pacjenta z ołówkiem w oku przyjąć za te dwa miesiące.

« poprzednia 1 2 3 następna »