Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Vivelee

Zamieszcza historie od: 2 czerwca 2012 - 22:15
Ostatnio: 1 maja 2024 - 8:10
  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 228
  • Komentarzy: 97
  • Punktów za komentarze: 197
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
30 lipca 2020 o 13:02

Hm, chyba pierwszy raz miałam dreszcz strachu czytając wyznanie. Ten człowiek jest psychopatą chyba, skoro uważa, że lepiej zrobić komuś krzywdę (nieważne jaką) niż zostać skrzywdzonym. Ja bym się bała z kimś takim mieć jakąkolwiek znajomość, to jest jednostka niedostosowana do życia w społeczeństwie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 czerwca 2020 o 2:51

Stoję po innej stronie barykady niż większość komentujących. Jestem kobietą, jako dzieciak, nastolatek i młoda dorosła w domu nie musiałam robić nic. Gdy miałam 25 lat to mama potrafiła mi nieraz przynieść obiad do TV. Nie zrobiłam wtedy w życiu żadnego obiadu, sprzątałam tylko swój pokój, raz dziennie z psem na spacer i koniec obowiązków. Gdy sama za coś próbowałam się zabrać (kosiarkę np.), to zazwyczaj mama to wyrywała i sama robiła, więc z czasem człowiek nie reagował. Teraz mam 32 lata, dziecka jeszcze nie mam, ale mieszkam z mężem od 3 lat na swoim. Dzielimy się obowiązkami mniej więcej po połowie. On prasuje, bo ja nie lubię zapachu; ja zmywam, bo on ma alergię i często podrażnioną skórę. Z psem wychodzimy po równo, jak jeden gotuje to drugi sprząta w zamian. Wczoraj mąż kładł kostkę to ja odkurzyłam i wyczyściłam oba auta wewnątrz, ugotowałam obiad, posprzątałam dom, wyczesałam psa. Nie jest to coś do chwalenia się, tylko chcę podkreślić, że też coś robię i nie oczekuję, że mąż będzie robić to, co robiła wcześniej mama. Rzecz, która mi doskwiera najbardziej, to brak większych umiejętności gotowania. Obranie ziemniaków dla mnie to 4x tyle czasu, co dla męża, ale uczę się wszystkiego w swoim tempie. Mama kiedyś kilka razy proponowała bym z nią gotowała by się nauczyć, ale wówczas mi się nie chciało - mea culpa. Mój brat tak samo był wychowany, a z czasem gdy przeprowadził się do dziewczyny, sam robił zawsze pranie za całą rodzinę, zmywał po sobie. Bratowa jest wyzwoloną kobietą i nigdy nie narzekała by był leniwy. Pomagamy rodzicom gdy się da. Np. miesiąc temu ogarnialiśmy ich ogród (10h pracy dla 2 osób). Jak upieczemy ciasto, to często pół się odstawi dla rodziców - i vice versa, oni też nam coś przywiozą. Teraz podczas epidemii robię im zakupy gdy tylko mogę, a oni nieraz odwdzięczą się jakimś smakołykiem własnego wyrobu. Wiem, że gdy jednego z nich zabraknie, to drugiego bierzemy do nas do domu, choć mrozi mnie na samą myśl, że któregoś zabraknie. Często jak wyjeżdżają to robimy im niespodziankę w postaci czegoś, o czym mówili kiedyś, że by chcieli z remontu. Gdy rodzice robią imprezę rodzinną, to z bratem zmywamy naczynia z własnej woli (trzeba zignorować mamę marudzącą, że to robimy - potem przez telefon się cieszy i nam dziękuje - bo wcześniej może iść spać). Święta organizujemy z mężem na całą rodzinę od kiedy mieszkamy razem. Aha, pieniądze też zawsze miałam od rodziców w większych kwotach, nic mi nigdy nie brakowało. Zabawki dostawałam jakie tylko chciałam, tata zawsze wszędzie mnie zawoził. Na studiach dziennych zaczęłam pracę w fachu - by nabrać doświadczenia. Nie potrzebowałam pieniędzy, ale rodzice mnie nauczyli, że trzeba mieć wiedzę i praktykę w głowie, więc nie chciałam czekać do końca studiów. Dziś szanuję pieniądz i pracuję 8h/dzień, nie oczekuję manny z nieba, zarabiam zazwyczaj więcej niż mąż (oboje prowadzimy działalności gospodarcze). Racjonalnie inwestujemy, nie wydajemy ponad stan, mamy odłożoną kasę na czarną godzinę - to moja inicjatywa, po prostu z obserwacji co robili rodzice. Nie zgadzam się, że brak obowiązków zawsze łączy się z roszczeniowym dzieciakiem a potem lewusem w życiu. Mam wiele minusów (staram się nad nimi pracować), na pewno nie jestem tak pracowita jak mój mąż, ale robię sporo i myślę, że nie jestem ani leniwym ani złym człowiekiem - jestem w normie. Podsumowując, Twój mąż Autorko również może zachowywać się inaczej w domu. Rady, że na pewno tak nie będzie i jesteś głupia, że już z nim nie zrywasz, są schematyczne. Bardzo możliwe, że w domu będziesz musiała go uczyć wielu rzeczy. Na pewno z nim pogadaj na temat tego jak sobie wyobraża podział obowiązków i dowiedz się jaki jest jego stosunek. Nie wszyscy Polacy kradną, nie wszystkie kobiety lecą na kasę, nie wszyscy mężczyźni siedzą z pilotem czekając na piwo. Nie wszyscy, którzy mieli wszystko pod nos, będą roszczeniowi. Sprawdź męża a nie skreślaj przez schematy.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 maja 2020 o 8:30

@daroc słuszna uwaga, niemniej ponieważ data jest też na historiach w poczekalni, myślę że to raczej data dodania do strony. Inaczej jest słabo z punktu widzenia UX - w tym samym miejscu data bez opisu, raz siaka raz owaka. A tak poza tym, to jakim cudem 4-letnia historia teraz trafiła na główną, skoro w poczekalni jest dostęp do +- 3 stron? Nikt nie może głosować teraz na tak starą historię. Nie pobiera też raczej np. 5 najlepszych z poczekalni, bo nieraz dziennie jest 0 nowych historii na głównej.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
26 maja 2020 o 12:45

Ta jasne. Na pewno ta historia została dodana 23.05.2020, a mój komentarz pod nią jest z 9.06.2016. Nauczyłam się cofać w czasie, Nobla proszę!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
27 listopada 2019 o 12:45

W historię dotyczącą mężów i socjopaty Hansa wierzyłam. Natomiast ten znikający nowotwór to jakaś dziwna historia. Komórki nowotworowe, nawet jak jest ich mało, się rozmnażają. Na tym polega nowotwór, niekończącym się podziale komórek, przez co powstaje guz nowotworowy. Dlatego też tak ciężkie są operacje wycięcia nowotworu, bo wystarczy zostawić choć troszkę nowotworu, a on się będzie dalej rozmnażać, czyli bynajmniej nie jest wyleczony. To, że po operacji został, jest jeszcze gorsze, bo w osłabionym środowisku po operacji, będzie się szybciej rozwijał. Nie ma opcji, bym sam z siebie zniknął, bo zostało mało komórek nowotworowych z tego co wiem - i z doświadczenia (niestety życiowego, lekarzem nie jestem, mogę się mylić) i z literatury medycznej. Jedyną opcją by ten fragment historii był prawdziwy jest taki, że dostawałaś chemię bądź radioterapię na te obszary i to zabiło te resztki. Natomiast jedno i drugie ma swoje objawy, o których w historii nic nie ma, więc wydaje mi się to niskim prawdopodobieństwem.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
18 listopada 2019 o 10:04

@Konradek: Oho, aż się zalogowałam. Po 1: kastracja to kompletnie inna ranga operacji niż sterylizacja. Jest niewspółmiernie mniej niebezpieczna. Cytując "Sterylizacja to zabieg chirurgiczny przeprowadzany u suk, polegający na wycięciu jajników i macicy. Kastracja to zabieg przeprowadzany u psów, polegający na usunięciu jąder.". Operacja jest na tyle poważna, że ok 20% suk nie trzyma moczu po zabiegu sterylizacji. Jądra natomiast są organem zewnętrznym i wycięcie ich nie wiąże się ze zbytnim ryzykiem w porównaniu do grzebania w połowie brzucha przy sterylizacji. Argument z przejściami u samca jest nietrafiony, bo to jak porównywać chorobę nowotworową do przeziębienia, raczej u samców taki zbieg okoliczności by się nie mógł zdarzyć. Po 2: suka była na własnym terenie, więc tu również sytuacja kompletnie inna i choćby z tego względu rozumiem argument autorki. Natomiast może warto sprawdzić płot czy nie ma dziur, psy przecież się raczej nie wspinają. Gdyby było dziecko na ogródku, i zostało przez tego obcego psa zagryzione, to też by była wina dziecka? Jest na swoim terenie, mam nadzieję, że odpowiednio zabezpieczonym. Natomiast faktycznie z problemem zostanie ew właściciel suczki - jeszcze łatwiej niż u ludzi, samiec łatwo się wyplącze z sytuacji. Co prawda też uważam, że nawoływanie jak niemądry był drugi właściciel jest bez sensu, niemniej Twoje argumenty są kompletnie nietrafione moim zdaniem. Osobiście posiadam psa, kastrowany nie jest, odradził nam to weterynarz ze względu na stan wątroby, który pies ma od szczeniaka. Ale psa nigdy nie puszczam samego, zawsze idzie na lince (jak inaczej miałabym po nim posprzątać na spacerze), ogródek ma dobrze zabezpieczony i co +-3min do niego zerkam. W ogóle nie ma zapędów do ucieczki, robię to raczej bo boję się, że jakiś psychol przerzuci przez płot kiełbasę z gwoździami, co się u nas zdarza. Psy miałam 4 w życiu, każdy 10+ lat żył, żaden nigdy nie miał szczeniaka. Jednego dopuściliśmy naumyślnie, szczeniaków też nie było, nieautoryzowanych zbliżeń nie było nigdy. Wszystko zależy jak się pilnuje.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
7 sierpnia 2018 o 10:57

Dlaczego musisz jechać przed 18 w ciągu kolejnych 2 tygodni? Z informacją, że odbiór po 18, chodzi o dzień próby dostarczenia. W inne dni możesz już przed 18 być (przynajmniej ja to zawsze tak rozumiałam i na mojej poczcie często odbierałam w takich godzinach). Dodatkowo, na poczcie też pracują ludzie, jak im powiesz by zostawili na siedzibie bez kolejnych prób dostarczenia, to możesz skoczyć odebrać np. o 7 rano, przed pójściem do pracy czy gdziekolwiek indziej.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
11 lipca 2018 o 18:33

Nie uważam koleżanki za piekielną. A co, jeżeli rozmowa E z S wyglądała tak: S: To co, na 100% będziesz na ślubie? E: No tak, na pewno u Ciebie będę, w końcu nalepsza przyjaciółka się żeni to trzeba! Musiałaby zdarzyć się niezła katastrofa bym nie przyszła! S: Ale co masz na myśli? Że możesz nie przyjść na ślub? E: Nie, no raczej na pewno będę! Musiałabym sama umrzeć, bądź ktoś mi bliski, bym się nie stawiła! S: Czyli jednak jest możliwość, że Cię nie będzie?! E: No tak, jakby ktoś mi umarł, bądź sama bym umarła, to nie przyjdę S: <foch> Wszystko zależy jak ta rozmowa przebiegała. To wcale nie musiała być próba wykręcania się, to równie dobrze mogła być panna młoda, która na 1000% chciała się upewnić, że koleżanka będzie.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 czerwca 2018 o 16:42

@Madeline: Ja również nie korzystam już z tego sklepu. Pierwszy raz kupiłam tam buty z narzeczonym 2 lata temu - obie rozkleiły się po ok 6 miesiącach (Lasocki). Drugie były jakieś tanie balerinki, w których kawałek podeszwy odpadł po mniej niż miesiącu. Kolejne buty ok rok temu - rozkleiły się po 1 użytkowaniu (niestety założyłam je z 2 tyg po zakupie, nie wiem więc czy ktoś w to uwierzył - no nieważne, ja nabyłam doświadczenia). Sklejono. 3 miesiące później znów się rozkleiły, oddałam z prośbą o wymianę a nie naprawę, bo drugi raz w tak krótkim czasie znaczy, że coś jest nie tak. Odmówiono mi 3 razy. Powołałam się na RODO i zażądałam usunięcia wszystkich moich danych, zezwoliłam na jednorazowy kontakt w celu poinformowania, że to zrobili. Nie otrzymałam maila zwrotnego i zastanawiam się co teraz mogę z tym zrobić? Nie wiem czy usunęli moje dane a definitywnie nie chcę mieć z tym "sklepem" nic wspólnego.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 maja 2017 o 18:53

@ZaglobaOnufry: Hahaha! Dawno się tak nie uśmiałam! Słyszałeś kiedyś o pojęciu "hipokryzja"? To przeczytaj swój komentarz tu: http://piekielni.pl/78243#comment_967901, gdzie generalizujesz obrażając część ludzi. Teraz jednak generalizacja już jest a fe, bo pewnie dotyka Ciebie. Oczywiście komentarz @maborek jest prawidłowy, dotyczy kobiet, czarnoskórych, azjatów, kierowców TIRów i BMW, ale widać Ty postrzegasz rzeczywistość wybiórczo.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
11 stycznia 2017 o 14:04

@applemajster: Chłopczyku o wybujałym ego, w PL nie ma serwisów apple, nie ma również lokalnych Apple Store. Są tylko autoryzowane serwisy Apple, co oznacza, iż nie są one Apple'a a osobnymi firmami. Nie możesz więc twierdzić "nasze produkty" lol. Po drugie, cała ta teoria jest intensywnie naciągana. Jako programistka Apple, a także użytkownik od iPhone 3g, nie raz kąpię się trzymając telefon przy parującej wodzie (uzależnienie), bądź testuję biegając z nim po deszczu (bo akurat tak mi wypada czas na testy). Oddawałam telefon nie raz na gwarancję i nawet za czasów Regeneris nie miałam problemów. Oczywiście to pojedyńczy przypadek, choć liczni współpracownicy również nie mają tego typu problemów. Próbka jest oczywiście zbyt mała by określić tendencję, jednak w moich oczach jednak cały ten wpis jest po prostu hejtem bez większego sensu. Nawet jeżeli się mylę, to źle świadczy o Twojej inteligencji, robiąc czarny pijar czemuś, na czym zarabiasz. @atencjuszka Na zdjęciu sensor jest bardzo lekko zabarwiony na różowo i raczej nie powinien w związku z tym być zaklasyfikowany jako zalany. Omiń po prostu tego providera telefonicznego, idź bezpośrednio do Autoryzowanego Serwisu Apple (np. Cortland, u mnie nigdy z nimi nie było problemów) a prawdopodobnie wymienią Ci telefon na refuba bez większych dyskusji. Nie musisz mieć żadnego dowodu zakupu ani nic. Osobiście przed oddaniem telefonu z jakiegokolwiek powodu, zawsze z latarką patrzę na ten czujnik i staram się mu pyknąć fotkę (co nie jest proste). Robię też zdjęcia obudowy z aktualną gazetą - to taka dobra praktyka dla oddawania jakiegokolwiek sprzętu. Co do Twojego komentarza o wymianie, poczytaj więcej jak działa taka procedura. Oni generalnie sprawdzają podstawowe rzeczy i odsyłają telefon do naprawy do Apple, tymczasem użytkownikowi dają refuba. Z telefonu który trafia do Apple również robią refuba dla kogoś innego kiedyś. Nigdy nie zdarzyło mi się czekać na telefon dłużej niż dobę - choć można czekać dłużej, wydaje mi się, że takie wypadki nie są zbyt częste. Nie musisz im dawać żadnej dodatkowej zgody na wymianę na refuba, zgadzasz się używając sprzęt i oddając go do naprawy - poczytaj regulaminy na które już się zgodziłaś ;) Dobra rada: omijaj punkt operatora jeżeli tylko możesz - to nie dotyczy iPhone'a ale też innych sprzętów. Oni tam nic nie ogarniają i tylko czekasz, aż wprowadzą do systemu że telefon wrócił z naprawy, wyszedł do niej itd. Nic na tym nie zyskujesz poza zanikiem części informacji - bo jak Ty przekażesz u operatora, to on może a) coś przekręcić b) nie wszystko wyjaśnić serwisowi, do którego telefon wyślą. W dodatku do operatora zawsze są mega kolejki a w autoryzowanych serwisach jeszcze nie spotkałam więcej niż 2 osób, a zazwyczaj wchodzę od razu. Możesz też zamówić kuriera, ponieważ Apple zapewnia gwarancję door-to-door. Z góry również zaznaczam: nie mam jakieś super wiedzy w temacie hardware'owym, więc nie wszystko musi być w 100% poprawne. Piszę jednak mając jakiś sensowny poziom wiedzy dotyczący samego Apple i mam nadzieję, iż moja wypowiedź przyda Ci się jak nie tym razem, to może kolejnym i jednocześnie że nie ma w niej jakichkolwiek błędów.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
11 stycznia 2017 o 13:27

@iks: Piękny troll :) Życzę powodzenia w tym smutniutkim życiu ograniczonym własnym umysłem i jego barierami.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 sierpnia 2016 o 12:11

@inga: To nie była Pani a Piekielny Pan.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
26 lipca 2016 o 12:37

@ITgirl: Studiowałam informatykę na politechnice. Jestem programistką zawodowo. Nie mam z tym żadnych problemów, jestem leaderem teamu i pretenduję (bo to nie hop siup) do seniora. Uczę trzecią osobę (przy czym pierwsze dwie zaszły sensownie daleko) programowania w tym, co robię. Prowadzę swój startup. W życiu zawodowym tylko raz spotkałam się z wybitnie negatywnym nastawieniem do mojej osoby z powodu płci. Za to przez lata zauważyłam inną rzecz: im mniej intelektualnie rozwinięty człowiek, tym łatwiej mu szufladkować. Osobiście sądzę, że takie podejście części mężczyzn wynika po prostu ze strachu - widzą, że kobiety radzą sobie z większością rzeczy same i czują się niepotrzebni. Boją się, iż my okażemy się czasem lepsze. Co za tym idzie, próbują nam zabronić lub obrzydzić pięcie się do góry. Inteligenty człowiek z kolei nie boi się wyzwań i stara się sam rozwijać a nie być najlepszym przez podcinanie skrzydeł innym. Olewaj takich gości, jest masa innych, normalnych.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
12 lipca 2016 o 13:08

Pod koniec liceum miałam koleżankę, która była w 8 m-c ciąży. Imprezy koncentrowały się wówczas na piciu. Na parę imprez koleżanka nie dostała od znajomych zaproszenia, gdyż miały jeden cel. Jednak ona chciała chodzić i wyraźnie za którymś razem powiedziała, że sama zdecyduje kiedy chce a kiedy nie - a nie że my za nią decydujemy z powodu ciąży. Oczywiście, gdy chodziła nie piła ale rozmawiała. Twój przypadek jest nieco inny, ale skąd rodzina ma wiedzieć, czy czynniki farmaceutyczne wciąż są aktualne? Może proponuja wszystkim po kolei to również Ciebie nie ominą? Część ludzi ma wpojone, że grzecznie jest zapytać. Raczej wątpię by ktoś w ogóle uznawał, że Ty uważasz że są piekielni. Może jest inna część ludzi w okolicy i nie chcą Cię "pomijać", bo tamci sobie pomyślą, że coś jest nie tak z relacjami między Wami (tak, starsze osoby zwracają uwagę na fakt "co ludzie pomyślą"). Czy tak ciężko odpowiedzieć "nie, dziękuję"? Mocno wyolbrzymiony problem.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
15 czerwca 2016 o 14:00

Offtop // Dobra rada: nie otwieraj działalności 1wszego dnia miesiąca. Mały ZUS działa przez 24 PEŁNE miesiące. Jeżeli otworzysz 2giego dnia, to już nie jest pełny miesiąc i będziesz mieć mały ZUS przez 24 miesiące i 30 dni ;) Ja tu zrobiłam błąd.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
9 czerwca 2016 o 10:33

@Jorn: Nie podałam, gdyż to nie ma znaczenia. Historia dotyczy telemarketingu: zarówno od kontrachentów jak i losowych podmiotów. Zauważyłam na piekielnych piekielne zachowanie: powiedzmy, że ktoś opowiada historię o tym, że złodziej mu ukradł portfel. Ludzie w komentarzach oskarżają go, że trzymał portfel w kieszeni (mimo, iż autor nie uściślił tematu gdzie był portfel) i to jego wina. Winny jest złodziej tak czy siak. Zachowanie takich komentatorów jest piekielne, spłycające. Analogicznie tutaj: nawet jakbym nie występowała również jako firma, to czy telefoniczne wyraźne poinformowanie, że nie życzę sobie telefonów z tą ofertą, nie powinno wystarczyć do zaprzestania telefonów? W komentarzach jest maniera wyciągania wniosków z niczego. Ja nie miałam obowiązku podać tej informacji. Skoro dla Ciebie była istotna, powinieneś zapytać jak jest a nie wróżyć z fusów, iż jest tak, jak sobie sam dopisałeś. Potem jeszcze mieć pretensje, iż z góry nie wpadłam na pomysł, iż będziesz chciał winą obarczyć mnie i że byłam tak bezczelna, by z góry się nie usprawiedliwiać.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
8 czerwca 2016 o 18:44

@Papa_Smerf: Skoro o czytaniu mowa, zapraszam do poczytania komentarzy powyżej. Ten sam zarzut, ta sama odpowiedź. Mam tam 2 konta, prywatne i firmowe. Przy prywatnym nie dzwonili, od czasu założenia firmowego - dzwonią. Oczywiście nie podpisywałam żadnej zgody na przetwarzanie danych, choć widzę że wróżek z fusów jest tu sporo i wiedzą lepiej. Firmy traktuje się inaczej niż osoby prywatne.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 czerwca 2016 o 18:40

@katem: Dzięki za podpowiedź, zadzwonię w wolnym dniu :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
8 czerwca 2016 o 18:03

@denaturat: To, iż po moim stwierdzeniu "nie, dziękuję" telemarketer rzuca słuchawką jest zapisane w skryptach? Sorry, nie wierzę. Skrypty zazwyczaj te minimum kultury mają, bo inaczej ludzie są niezadowoleni.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 czerwca 2016 o 18:01

@kojot_pedziwiatr: To rozwiązanie ma jeden minus. Ta historia jest o banku. Co jeżeli będą do mnie dzwonić właśnie np. w sprawie rat kredytu lub innej ważnej sprawie? Zablokowanie utrudni kontakt wtedy.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
8 czerwca 2016 o 17:59

@Jorn: A widzisz, mylisz się. Do mnie nigdy nie dzwonili gdy miałam konto osobiste, byłam na tyle zadowolona, iż otworzyłam konto firmowe w tym banku. Od tego momentu zaczęto również dzwonić. Tak czy siak, profesor Trelavney, wróżenie z fusów źle Ci wychodzi. Ciężko taką nadinterpretację odczytać inaczej. Nie wyrażałam żadnych dodatkowych zgód niż te, które były w pełni wymagane. Firma ma jednak inne prawa niż osoba prywatna.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 czerwca 2016 o 17:56

@Iras: Nie zgodzę się z tą opinią. Przy 3 rozmowach wyraźnie powiedziałam, że nie jestem zainteresowana i że proszę by do mnie więcej w tej sprawie nie dzwoniono. Telefony tak czy siak były, nic to nie pomogło.

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 19) | raportuj
8 czerwca 2016 o 12:15

@de_most_en_es: Masz rację, zapomniałam o tym przypadku. Oczywiście, jest zdecydowanym przegięciem. Swoją drogą, czy ktoś faktycznie czeka na te połączenie? Mi się jeszcze nie zdarzyło, rozłączam się z miejsca :).

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 maja 2016 o 12:01

@Tenzprzeciwkacomakotairower: Mógłbyś mi w takim razie wyjaśnić jak to działa w przypadku kamer w Niemczech? Słyszałam, że nie wolno tam wjeżdżać autem z zamontowanymi kamerami. Mam na sztywno takowe zamontowane (wraz z ofc okablowaniem) w moim aucie. Do tej pory przed przejazdem przez granicę zostawiałam kable ale obie kamery (przednia, tylna) demontowałam. Czy muszę to robić? Z góry dzięki za odpowiedź :).

« poprzednia 1 2 3 4 następna »