Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Vixen_

Zamieszcza historie od: 29 listopada 2012 - 11:42
Ostatnio: 12 lipca 2018 - 3:13
  • Historii na głównej: 12 z 16
  • Punktów za historie: 9127
  • Komentarzy: 45
  • Punktów za komentarze: 460
 
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 13) | raportuj
30 grudnia 2013 o 15:37

Oczywiście, bo nie mam absolutnie nic ciekawszego do zrobienia, jak rozwijanie "kariery" na Piekielnych wymyślając historyjki. Chociaż nie, momencik! Ktoś wcześniej już zauważył, że należę do spiskowców, więc to pewnie ma jakiś głębszy sens, np. sparaliżowanie internetów. Przepraszam, myślisz, że zobaczyłam teczkę i z miejsca ją wzięłam, zupełnie mając gdzieś, że jej właściciel mógł na chwilę się oddalić? Zainteresowałam się nią, popatrzyłam, no nijak nikt jej nie zabiera. Więc cofamy kamery i widzimy, że Pan był, zostawił i wyszedł. Dalej... po co babrać się z policją, skoro mogę w prosty sposób dotrzeć do właściciela bez robienie "afery kryminalnej"? Nikt nie gmerał, nie liczył pieniędzy (raczej widzisz, ile ich jest, i że sporo), nie oglądał zdjęć/wiadomości/poziomu w Pou w telefonie tego Pana. Skąd miałam wziąć numer (żeby poinformować o zgubie)? Zadzwonić do Wróżbity Macieja, żeby mi przewidział? Taka mała uwaga... Ten "głupawy personel", to moja matka, więc może się zastanowisz przed wygłoszeniem swoich wątpliwych mądrości? Możesz sobie wierzyć lub nie w historię, ale nie pozwolę, żeby jakiś internetowy wojownik o ujemnej inteligencji wyrażał się w taki sposób o mojej matce. Po co wyrażasz swoje osobiste opinie? Nikt Cię o to nie prosił, komentuj fakty. Co do reszty, jak już wspominałam, nie znam sytuacji życiowej tych ludzi. Może ta kobieta była zdradzana, może akurat po jakiejś większej awanturze i na kobiecy głos zareagowała, jak zareagowała. Może wyszła z "psychiatryka", jak mówisz. I don't know. Ale słusznie już zauważono, że Pan wcale do domu wrócić nie musiał, mógł mieć drugi telefon, na który żona zadzwoniła i o sprawie poinformowała. Może zrobiła to telepatycznie. Również nie wiem, bo żoną Szanownego Pana nie jestem. Widzę sprawę tylko z mojej perspektywy, mogę gdybać, jak to wyglądało, ale to nadal są tylko domysły. Chciała jechać, nie chciała - skąd ja (my) to możemy wiedzieć? I będę szczera, nie obchodzi mnie to, ja chciałam tylko zwrócić teczkę, a jak państwo to między sobą rozwiązali to nie moja sprawa. Akurat Pan był bardzo miły, jeszcze kawę i czekoladę kupił w podzięce, jeżeli koniecznie musisz wiedzieć, jak historia się skończyła. W buty sobie wsadź swoją "litość". Cokolwiek nie wymyślisz, historia zdarzyła się naprawdę, wierzyć nie musisz, ale jej autentyczności nie podważysz, chyba tylko we własnym mniemaniu. Kierownik i pracownik jednocześnie to moja matka. A zadzwoniłam ja. Czemu? A czemuż nie? Ja teczkę znalazłam, w sklepie mojej matki, na litość boską, czemu miałabym nie zadzwonić? A druga sprawa, po co miałby dzwonić do mnie ten Pan? Tylko po to, żeby potwierdzić, że już jedzie? To już żona mi powiedziała.

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 21) | raportuj
29 grudnia 2013 o 20:39

Nie znam tych ludzi, ich sytuacji życiowej. Może mieli poważne problemy (sądząc po reakcji tej Pani to wcale nie taka głupia teoria)? Potrzebował tych pieniędzy, wypłacił, zajął się czymś innym, jeszcze doszło myślenie o problemach... I gotowe, kasa została. Oczywiście, równie dobrze mógł to zrobić ze zwykłej głupoty - tego nie wiem i już się nie dowiem, z resztą, dla tej historii jest to nieistotne. Sama jestem zaskoczona reakcją tej Pani, w moim odczuciu (i chyba nie tylko moim) była naprawdę piekielna, ale... kim byłabym ja, gdybym wzięła te pieniądze dla siebie? Albo nawet, "wspaniałomyślnie" rozdała biednym i potrzebującym, wpłaciła na schronisko, dom dziecka, cokolwiek? Mało, że piekielna jak osoby, które opisuję w swoich historiach, byłabym po prostu złodziejką. Ktoś potraktował mnie nie fair, ale to nie oznacza, że zaraz mam upaść poniżej wszelkich poziomów, zasad etycznych czy moralnych, whatever.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 15) | raportuj
29 grudnia 2013 o 20:07

Z drugiej strony, czemu facet ma być stratny tylko dlatego, że ma żonę zołzę? To przecież nie on mnie zwymyślał, więc dlaczego ja mam się na nim odgrywać? Zupełnie inna sprawa, że pisząc o "pokaźnej sumce pieniążków" nie mam na myśli dwóch czy trzech stówek, tylko pliki banknotów z banku (tak sądzę). Może to ich ostatnie pieniądze? Może ich potrzebują? Inna sprawa, że z taką gotówką nie powinno się chodzić po mieście, ale przecież nie o tym jest historia...

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 27) | raportuj
29 grudnia 2013 o 20:01

Pewnie ludzie, którzy właśnie w takich "ekstremalnych" przypadkach chcieliby, żeby ktoś się z nimi skontaktował, a nie szukał przez godzinę właściwego numeru ;)

Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 47) | raportuj
3 grudnia 2013 o 17:36

Nie jestem za paleniem w szkole, w tych nieszczęsnych toaletach, ale z drugiej strony... gdzie mają to robić? Możemy dyskutować o zgubnych wpływach palenia, ale przecież nie o to chodzi. To jest nałóg, oni muszą zapalić. Jaki był problem, kiedy wychodzili na przerwach na dwór? Komu to przeszkadzało? Wychodzili poza teren szkoły (poza budynek i plac), czemu to było złe? Z resztą, mnie osobiście to wisi i powiewa. Palą, nie palą... Nie moja sprawa, bo ja nie palę. Problemem jest to, że w tym momencie NIKT nie może skorzystać z TOALETY. Pokaż mi jedno miejsce, gdzie odmawiają człowiekowi pójścia do łazienki? Już nie wspominając, że proszenie się o otwarcie drzwi, na korytarzu pełnym ludzi, bo chcesz się wysikać jest uwłaczające. Już nawet nie wspominając, że co z sytuacji, kiedy na przykład ktoś będzie wymiotował? Ma się wstrzymać i cierpliwie poczekać aż ktoś otworzy toaletę?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
7 listopada 2013 o 15:41

A co mi tam :) Dąbrowa Górnicza, Centrum Handlowe Pogoria, kino "Helios".

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
3 listopada 2013 o 15:09

Istnienie, Carrie, Pokój 1408 i Mgła ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
25 października 2013 o 15:33

Nie wiedziałam, że na Piekielnych obowiązuje jakiś limit wieku. Czego to się człowiek nauczy w tych internetach... ;) A jakie znaczenie, dla historii, ma jakakolwiek moja reakcja? Czy gdybym napisała, że zadzwoniłam do rodziców/po prostu wyszłam/whatever, zmieniłoby to w jakiś sposób piekielność nauczyciela czy higienistki? Dla mnie - nie, więc nie pisałam. Ale jeżeli koniecznie musisz wiedzieć, to zostałam zwolniona przez wychowawcę do domu.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 26) | raportuj
23 października 2013 o 13:45

Misza, Nie oceniam, kim jest Twoja siostra. Mam to gdzieś, bo Twoją siostrą nie jestem. Jasne, że można okazać odrobinę empatii i ustąpić. Ja tego nie kwestionuję. Jeżeli ktoś ma takie życzenie - proszę bardzo, droga wolna, za zasługi postawny mu pomnik na Wawelu... Problem w tym, że okazywanie empatii nie jest moim obowiązkiem. Jeżeli ustąpić nie chcę to nie ustępuję. Proste. Moja dobra wola, moje sumienie. Nikt nie ma prawa ściągnąć mnie z siedzenia za "szmaty". To też nie wchodzę do tramwaju i nie zrzucam ludzi z krzesełek "bo zapłaciłam, miejsce należy mi się z automatu, więc won", jeżeli miejsca nie ma, to stoję. Ale mam prawo usiąść, jeżeli to miejsce się znajdzie. I wybacz, ale ciężarna w niczym lepsza ode mnie nie jest, żebym miała obowiązek extra ustąpić jej siedzenie. "Kto pierwszy, ten lepszy", że tak kolokwialnie powiem.

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 55) | raportuj
23 października 2013 o 13:26

W pewnym sensie rozumiem Twoje oburzenie. Ale więcej zrozumienia mam dla tej dziewczyny vel "licealnej księżniczki". Nie wiem, jak zachowałabym się w takiej sytuacji, ale wiem, że sama NIGDY nie ustępuję nikomu miejsca. Jasne, zminusujcie mnie, jestem niewychowana i nie mam szacunku dla nikogo i niczego. Trudno. Ok, wyjaśnijmy sobie, dlaczego nie ustępuję miejsca? Zapłaciłam za bilet jak każdy inny pasażer, mam prawo siedzieć na tym cholernym krzesełku; z tego, co wiem, nigdzie nie ma wytycznych, kto ma prawo siedzieć, a kto musi ustąpić. To moja dobra wola, jeżeli "odstąpię" komuś krzesełko. To raz, a dwa - wyobraź sobie, że to, że mam naście lat nie oznacza, że nie mogę być zmęczona. Jestem człowiekiem jak wszyscy. I ostatnia sprawa - mnie nikt miejsca nie ustępuje, bez względu na sytuację. Bo wyobraź sobie, że nie tylko osoba ciężarna może poczuć się źle. Oczywiście, nie popieram rzucania mięsem, jakiś insynuacji, jakoby ktoś się puszczał etc., ale stosowanie agresji też nie jest dobrym wyjściem. Gdybyś tknęła mnie chociaż palcem - zadzwoniłabym po policję. I to im byś się tłumaczyła.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
17 września 2013 o 17:10

Gwoli wyjaśnienia: - Okej, mogę zrozumieć, że jako osoba nieletnia nie mogę sama odebrać dokumentów (kij z tym, że to moje dokumenty, a nie któregoś z moich rodziców). Ale, do jasnej anielki, czy nie mogła powiedzieć przy pierwszej wizycie, co będzie wymagane? Nie mogła. Ba! Twierdziła, że wystarczy podpis rodzica, najlepiej obojga, ale bez konieczności. Najwyraźniej przepisy się zmieniły w ciągu niecałych dwudziestu czterech godzin... - "W przypadku ważnych decyzji życiowych [...], musi to być decyzja obojga opiekunów prawnych". Czyli mam rozumieć, że byłam wystarczająco dorosła by sama wybrać sobie szkołę, ale jednocześnie nie wystarczająco, bo nie mogę z niej zrezygnować...? Bez sensu, skoro sama zapisałam się do tej szkoły to i powinnam móc sama z niej zrezygnować. Już pomijając fakt, że to, czy będę chodzić do szkoły X w mieście XX czy Y w YY nie wydaje się być "ważną decyzją życiową". - Potwierdzenie z nowej szkoły? Teraz nie wiem, czy tamto liceum było "dziwne" czy moja nowa szkoła taka jest, ale jak poprosiłam w sekretariacie o takie potwierdzenie przyjęcia to mnie wyśmiali. Podobno coś takiego jest zbędne.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
8 marca 2013 o 22:26

Cóż, wspomniałam, że machałam na tego Pana, więc raczej mnie widział, a specjalnie pewnie by mnie nie przejechał ;) Ale masz racje, błędem było wyskakiwanie znikąd pod autobus, z tym, że skoro ten Pan zwrócił mi uwagę, a ja przeprosiłam to dyskusja powinna się tutaj zakończyć. Nie rozumiem, po co były dalsze krzyki i wyzwiska, a bezczelne niezatrzymanie się na przystanku było już poniżej wszelkiej krytyki.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
8 marca 2013 o 22:21

Jasne, masz rację ;) Literówka, a potem program mnie automatycznie poprawił. Tak się zdenerwowałam tym bucem, że nawet tekstu nie sprawdziłam...

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
5 grudnia 2012 o 16:09

Jasne, że dżentelmen ;) Nie uważam siebie za jakąś tam piękność... przeciętna taka, ot.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
3 grudnia 2012 o 20:00

Możliwe ;) Aczkolwiek za wiele to tam nie było. Kilka złotych drobnych na kawę z automatu oraz cała paleta niepotrzebnych śmieci z gatunku paragonów, biletów czy rachunku z pizzy :)

« poprzednia 1 2 następna »