Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Wizardess

Zamieszcza historie od: 4 czerwca 2012 - 18:44
Ostatnio: 30 czerwca 2020 - 1:13
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 95
  • Komentarzy: 90
  • Punktów za komentarze: 568
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
20 marca 2014 o 20:16

@anonimek94: pracowałam trzy lata na sorze w UK i na palcach jednej ręki mogę policzyć pacjentów, którym pielęgniarki krew pobrały...

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
20 marca 2014 o 3:19

@anonimek94: święta prawda względem praktyk w UK. Tam stażysta potrafi o wiele, wiele więcej niż w Polsce i to jest kwestia systemu. Studenci uczeni są wszystkiego w praktyce, a stażysta dzięki temu jest pełnowartościowym lekarzem, który normalnie dyżuruje i pracuje. Dodam jeszcze, źe pobieranie krwi w UK należy do obowiązków lekarza (tak, jak i podawanie antybiotyków, niektórych leków przeciwbólowych, zakładanie wkłuć). Jeśli chodzi o pacjentów, to bardzo wielu ma fobię przed igłami, ale nie sądzę, że to z powodu studentów. Raczej taka mentalność. No niestety, jakoś trzeba się nauczyć tego wszystkiego, najlepiej pod okiem doświadczonego kolegi i oczywiście przy współpracy z pacjentem, bo jego zgoda jest naturalnie najważniejsza. Wydaje mi się, że lepiej nauczyć się w warunkach komfortowych - czyli wtedy, kiedy pacjent nie jest w stanie zagrożenia życia, niż w takim własnie momencie drapać się po głowie i zastanawiać co robic. Poza tym, źeby dojść do jakiej takiej wprawy, trzeba te kilka tysięcy wkłuć założyć.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
20 lutego 2014 o 12:21

@Nastia: no właśnie widzę...

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
20 lutego 2014 o 7:11

Chłopie, dobrze się czujesz? Czy potrzebna Ci jest porada psychologa?

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
25 stycznia 2014 o 7:03

Wyrazy współczucia :(

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
15 stycznia 2014 o 22:01

Z doświadczenia własnego mogę powiedzieć, że najlepsza jest osobna sala i obecność wspierającego partnera. Te pierwsze momenty po stracie są zbyt trudne, by szukać kontaktu i wymieniać się doświadczeniami. Trzeba uporać się z własnymi emocjami i rozpaczą, i wtakiej chwili postawa personelu medycznego ma również ogromne znaczenie.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 17) | raportuj
15 stycznia 2014 o 8:52

Myślę, że większą traumę przeżywa pacjentka, która właśnie straciła dziecko, a została położona na sali ze szczęśliwymi matkami, oczekującymi na poród i zmuszona do słuchania ktg dwa razy dziennie. To straszne i bardzo załamujące doświadczenie i to właśnie jest piekielność...

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 24) | raportuj
20 grudnia 2013 o 21:52

Oczywiście. Z uśmiechem na ustach - porada w dzień świąteczny jak najbardziej, minimum stówka. Od razu przestaną

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
14 grudnia 2013 o 12:10

Ależ stosuje się elektrowstrząsy jak najbardziej. W leczeniu lekoopornej depresji w najcięższej postaci.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
13 grudnia 2013 o 8:48

Wyprzedzanie trzech aut jest rownie glupie co wyprzedzanie na trzeciego. To jest proszenie sie o nieszczescie.

[historia]
Ocena: 32 (Głosów: 36) | raportuj
10 grudnia 2013 o 1:00

Pewnie, że fajnie jest mieć dziecko wcześniej, ale czasami nie jest to możliwe.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 31) | raportuj
10 grudnia 2013 o 0:09

16 lat to naprawdę żadna różnica. I to super, że są szczęśliwi, oby tak dalej! Miłość zwycięża wszystko :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
4 grudnia 2013 o 8:09

Bianq, nie musisz mi tłumaczyć jak to działa, bo akurat to wiem od podszewki. Uważam, że dostęp do nowoczesnych metod leczenia należy się wszystkim, bo czemu nie? Ok, ty byś zapłaciła, ale ktoś inny nie, bo go zwyczajnie nie stać i co w związku z tym, ma umrzeć? Zdajesz sobie sprawę z tego, że listy refundacyjne mają się nijak do przydatności leku w leczeniu i wskazań w jakich są stosowane? Jedna substancja może być produkowana jako lek x,y i z, każdy przez inną firmę farmaceutyczną a np tylko lek y otrzymał refundację w danej chorobie i można go przepisać ze zniżką. Najgorsze, że wcale niekoniecznie jest to najlepsza z postaci leku. Raczej kierownictwo firmy miało najlepsze przebicie. I to właśnie jest piekielne. Nadal twierdzę, że Clexane w leczeniu powikłań zatorowo zakrzepowych u kobiet ciężarnych powinno być refundowane, niezależnie od tego czy mają rozpoznany zespół antyfosfolipidowy czy nie. A jeśli chodzi o ogarnianie jaki lek i na co jest refundowany, to faktycznie jest to żmudna robota, bo trzeba przebrnąć przez wydawane przez NFZ książeczki zawierające te listy, albo śledzic w necie, ale ostatecznie nie jest to niewykonalne. Oczywiście, że za nieudolność NFZ nie powinni być karani ani lekarze ani pacjenci, bo obecne przepisy taką karą są same w sobie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
3 grudnia 2013 o 10:32

Bianq, a ty oczywiście ochoczo zaryzykowałabyś życiem dziecka i nie przyjmowała leków? A co, jeśli kogoś naprawdę nie stać na leki? To państwo nie traktuje pacjentów dobrze i z refundacją niejednego leku i w nowotworach są koszmarne problemy. Listy refundacyjne są zmieniane raz na pół roku i np pacjent był leczony drogim dobrym skutecznym lekiem na jakiś rodzaj białaczki a potem państwo zmienia listę i oświadcza pacjentowi, że od dziś może się leczyć dalej ale lek kupi sobie sam (np 3000 zł za miesięczną kurację) albo przerywamy leczenie i bierze coś tańszego innego co w jego przypadku może okazać się mniej skuteczne. Fajnie, nie?

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2013 o 10:52

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
3 grudnia 2013 o 10:26

Szkoda, że nie mieszkasz w Irlandii Płn, tu państwo refunduje wszystkie leki i za żadne nie płacisz. Ja uważam, że w przypadku zakrzepicy (jakiejkolwiek) u kobiety ciężarnej powinna być refundacja leku, ze względu na to, że zaburzenia krzepnięcia są częstą przyczyną poronień i martwych urodzeń a dodatkowo zatorowości płucnej u matki, która może prowadzić do jej śmierci.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
3 grudnia 2013 o 0:15

A nawet dłużej, niekiedy przez całą ciążę od samego początku do sześciu tygodni po porodzie. A to daje ok 330 zastrzyków.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 listopada 2013 o 13:36

Pewnie odnosisz się do stwierdzenia, że mogły być inne rozwiązania dotyczące lokalu mieszkalnego, o czym mogłaś nie wiedzieć ale nikt nie ma na myśli obietnicy, że się kiedyś kupi mieszkanie. U mnie była jedna para, która wynajmowała mieszkanie (kawalerkę) a wykańczała własne i druga, która budowała dom a tymczasowo mieszkali z Teściem. Obie pary otrzymały kwalifikacje bez problemów. Na marginesie - wynajmowanie mieszkanie też nie dyskwalifikuje.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
19 listopada 2013 o 13:30

Przecież napisałam, że to dziwna sprawa, że nie było psychologa, bo jego opinia jest elementem decyzji okwalifikacji lub nie. Dziwny ośrodek, poerwszy raz się stykam z czymś takim, a mam kontakt z RA z różnych OA.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
18 listopada 2013 o 23:09

W ogóle to jeszcze trzeba rozróżnić pojęcie rodziny zastępczej od adopcyjnej - to są dwie zupełnie inne instytucje. I paradoksalnie, jeśli nie macie dzieci, trudniej uzyskać kwalifikacje rodziny zastępczej.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 listopada 2013 o 23:05

Kotwszafie dziękuję

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 13) | raportuj
18 listopada 2013 o 23:01

Poza tym wydaje mi się nieco niestosowne oczekiwanie, że cały kurs zostanie dostosowany DO MNIE. To mnie zależy żeby go skończyć i to JA robię wszystko, żeby się dostosować, łącznie z wtajemniczeniem szefa w moje plany i negocjowanie zmian grafiku. Zajęcia są zwykle raz w miesiącu i nie chce mi się wierzyć, że przełożeni nie wykazali żadnego zrozumienia i empatii w takiej sytuacji.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
18 listopada 2013 o 22:46

Oczywiście - tak jak napisałam - zarówno rodzice biologiczni jak i adopcyjni mają prawo do marzeń i oczekiwań, ale w obu przypadkach marzenia mogą się rozminąć z rzeczywistością. Dlatego jednym z elementów szkolenia jest uświadomienie rodzica adopcyjnego na co się decyduje. Większość dzieci adopcyjnych to sieroty społeczne, z bardzo dużym bagażem obciążeń już na starcie - przeważnie są w tyle za rówieśnikami pod każdym względem, jak również mają mnóstwo dysfunkcji i problemów zdrowotnych. Wynika to z faktu oczywistego - pochodzą ze środowisk patologicznych, w których nikt nie miał czasu i ochoty zajmować się dzieckiem. Naiwny jest ten, kto sądzi, że adopcja to lukrowany obrazek - mama, tata i zadowolony maluszek. Nie, to ciężka praca, pokonywanie swoich i dziecka słabości, nadrabianie braku uczuć, rehabilitacja, w wielu przypadkach leczenie specjalistyczne. Pewnie, że każdy chciałby zdrowe dziecko - i nie każdy chce się podjąć opieki nad chorym dzieckiem - to oczywiste. Trzeba jednak pamiętać, że wiele rzeczy wychodzi 'w praniu' i rodzic adopcyjny musi się z tym liczyć i chcieć podjąć takie ryzyko. Dziecko adopcyjne to nie towar, który można zareklamować. To żywy człowiek z mnóstwem problemów, zespołem odrzucenia, zaburzeniami tworzenia więzi, problemami z określeniem własnej tożsamości i mnóstwem innych rzeczy. I tak jak pisałam wczesniej - nie istnieje coś takiego jak WYBIERANIE dziecka, to nie jakiś idiotyczny melodramat, w którym para idzie do domu dziecka, ogląda dzieci i mówi - to chcę. Tak na marginesie - w domach dziecka nie ma dzieci do adopcji - są tam dzieci z nieuregulowaną sytuacją prawną, a więc takie, które adoptowane być nie mogą.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
18 listopada 2013 o 19:27

Soraja, dokładnie podobnie myślę.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
18 listopada 2013 o 16:37

Poza tym troszke mam wrazenie, ze uwazasz, ze kazdy powinien dostac kwalifikacje BO TAK. Nie, to tak nie jest. I odmowa kwalifikacji tez nie oznacza, ze po kolejnym kursie ich nie otrzymacie (chyba, ze jest jakas przeszkoda, ktora calkowicie was wyklucza jako rodzicow zastepczych/adopcyjnych)

« poprzednia 1 2 3 4 następna »