Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

aurorka

Zamieszcza historie od: 29 maja 2011 - 14:28
Ostatnio: 13 lutego 2016 - 22:20
  • Historii na głównej: 9 z 24
  • Punktów za historie: 6546
  • Komentarzy: 50
  • Punktów za komentarze: 346
 

#71108

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Oświata nie przestanie mnie zadziwiać.

Dziś miałam na korepetycjach dziewczynę z maturalnej klasy, uczyłam ją wiele lat temu i teraz po przerwie wróciła.

Powiedziała, że musi poprawić semestr, ale do matury nie przystępuje. No to pytam się, dlaczego chociaż nie spróbuje, że nawet jak nie zda, to po co marnować jedno podejście w maju, drugie ewentualnie w sierpniu...
Jak można poddawać się bez walki?

Wiec usłyszałam, że do matury nie przystępuje pół klasy, bo postawiono im warunek: jak podejdą do matury, to nie zdadzą roku (oświadczyły tak panie nauczycielki z matematyki i polskiego).

No ale jak to? Dlaczego? Ano dlatego, że liceum ma 100% zdawalności i takie osoby nie mają prawa im psuć opinii.
No co za k.....:( To jakiś ranking szkoły ma być ważniejszy niż przyszłość dzieciaków?

Aż mnie korci, żeby jakiś donosik do kuratorium i rzecznika praw ucznia napisać.

Liceum Gliwice Sośnica

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 407 (443)

#66104

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak źle się dzieje w oświacie.

Jestem matematykiem od 11 lat, wcześniej przez 5 lat studiów uczyłam się prawdopodobieństwa, kryptografii, algebry, analizy, teorii mnogości, wszelakich całek i wielu wielu innych działów. Przez ostatnie lata pracy miałam wrażenie, że tylko ja coś cały czas robię, a cała reszta nauczycieli myśli jak odwalić robotę i iść do domu. A ja durna ciągle coś organizuję, konkursy, wycieczki, olimpiady.

No i w zeszłym tygodniu poinformowano mnie, że to ja dostanę wymówienie gdyż... Pani K jest w związkach zawodowych i musi mieć godziny, Pani M jest zatrudniona dłużej i też musi mieć godziny. Ale najlepsze, że resztę moich godzin weźmie WFistka, która zaocznie zrobiła kurs matematyki, więc ma uprawnienia, mimo że nie potrafi obliczyć procentu z liczby. Padłam. To teraz będą mogli powiedzieć, że dzieci takie słabe wyniki mają, bo WFistka też nic nie umie, to czego je może nauczyć?
A etat musi mieć, bo jest przewodniczącą związku zawodowego. Alleluja.

Wniosek - szkoda czasu na studiowanie, nie opłaca się nic robić dla szkoły, bo i tak liczy się tylko cwaniactwo. Wystarczy się tylko dobrze ustawić, a potem można całymi latami nic nie robić i nic nie umieć.

szkoła

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 889 (985)

#48183

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O systemie resocjalizacji nieletnich.

Około roku 2009 do naszego gimnazjum trafił bardzo agresywny i zdemoralizowany 14-latek.
Miał wcześniej wyrok za pobicie nauczyciela. Dzieciaki się go bały, okoliczne sklepy regularnie okradał.
Wchodził jak do siebie, brał co potrzebował, czasem kogoś pobił. Wyroków przybywało. Matka się go bała, kurator był bezradny, nas pouczono żeby go nie prowokować.

W momencie przyjścia do nas miał orzeczony ośrodek poprawczy, tylko nie było w nim wolnych miejsc.
Czekaliśmy aż znajdą dla niego miejsce rok, drugi... w końcu gdzieś się przeprowadził i szczęśliwie pożegnaliśmy go bez ofiar w ludziach.
Do ośrodka poprawczego nigdy nie trafił.

Wczoraj słyszałam, że siedzi już w więzieniu. Można powiedzieć, że Temida i tak się o niego upomniała tylko przez ponad 2 lata pokazywał innym dzieciakom, że można robić co się chce, kuratorowi, policji i sądowi śmiać się w twarz, bo za wyrokiem nie idzie żadna kara.

szkoła

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 579 (653)

#47758

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio pojawiła się oferta 40 razy 0% w sklepie (podobno) nie dla idiotów.
Korzystając z okazji mój mąż postanowił po 6 latach zakupić sobie telewizor. Przyniósł ładnie do MM zaświadczenie o zatrudnieniu, pani wypełnia wniosek, wszystko super.
Mąż dopytuje się czy to rzeczywiście będzie 0%? Czy nie ma gdzieś ukrytych opłat?

Pani: Zupełnie nic, tylko, że musi pan wykupić ubezpieczenie.
Mąż: To ile wyjdzie mnie to drożej?
Pani: Hmmm, no około 800zł.
Mąż: To proszę złożyć ten wniosek bez ubezpieczenia albo rezygnuję z zakupów.
Pani: Bank z pewnością odrzuci pana wniosek, bo ubezpieczenie jest obowiązkowe.

Na drugi dzień otrzymaliśmy odpowiedź, że bank podobno odrzucił wniosek, bo BIK źle odpowiedział na zapytanie o kredytobiorcę.
No to mąż wpłacił na konto BIKu obowiązkowe 30zł, żeby się dowiedzieć w czym problem. Otrzymał odpowiedź, że z ich strony wszystko wspaniale, że mężowi przyznali pięć gwiazdek na pięć możliwych.
Znaczy Pani z MM kłamała.
No to szukamy dalej, zadzwoniliśmy do banku Agricole z którym ma umowę sklep MM.

Mąż podał panu konsultantowi z banku wszystkie potrzebne dane i zaznaczył, że kredyt miał być bez ubezpieczenia.
Pan konsultant sprawdził historię kredytową, coś tam poprzeliczał i powiedział, że nie ma żadnych przeszkód, że ubezpieczenie jest nieobowiązkowe, a kredyt powinni mu dać w MM od ręki i odmowa z pewnością nie była ze strony Banku Agricole. Poradził, żeby powiedzieć pani z MM, że ubezpieczenie jest nieobowiązkowe, a jako poświadczenie ma zapis rozmowy z nim.

Więc o co chodzi? Czy panie ze sprzedaży ratalnej w MM mają nakaz wciskać klientom ubezpieczenie, którego nie chcą? Bo jak ma być kredyt zero procent, to chociaż coś na ubezpieczeniu trzeba ugrać?

Myślę, że jednak sklepowi MM już podziękujemy. Jeśli kupimy to za gotówkę albo wcale, bo przecież nic ważnego nie straciliśmy przez te 6 lat bez telewizora :)

sklep nie dla idiotów

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 687 (745)

#40543

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ponieważ pojawiło się dużo opowieści gimnazjalnych opowiem Wam skąd się biorą najgorsi nauczyciele. Fizycy przy których ścina się krew w żyłach, matematycy przy których zaczynacie się jąkać i marzycie żeby zadzwonił dzwonek.

Gdy zaczynałam swoją przygodę z gimnazjum (w najgorszej dzielnicy mojego miasta) miałam głowę pełną ideałów i wielkie serce wypełnione empatią.
Tłumaczyłam tysiące razy to samo, zawsze byłam uśmiechnięta, miła dla moich uczniów, czekałam aż oddadzą zaległe prace, wyznaczałam dodatkowe terminy poprawy sprawdzianów.
Im ja byłam lepsza, tym moje klasy były gorsze. A to ktoś jadł na lekcji, a to wyciągnął telefon, innym razem jakaś Lola poprawiła makijaż w lusterku.
Generalnie ja się produkowałam, oni mieli mnie w d...e.

I pewnego pięknego dnia dwóch młodzieńców tak się szarpało przy wejściu do klasy, że jeden drugiemu rękę złamał.
Naganę dostałam ja i ja tłumaczyłam się dyrektorowi.
Zaczął się nowy rok szkolny.
Już nikt mnie nie lubi. 16latki w bluzach "CHWDP" ustawiają się w pary przed klasą. Mówią, że idą na "Noc żywych trupów" i modlą się o dzwonek.
Nigdy się do nich nie uśmiecham, nawet nie sprawdzam sprawdzianu gdy ktoś zapomniał się podpisać. Jeśli ktoś się spóźni, wszyscy piszą kartkówkę. Im mniej tłumaczę tym więcej się sami uczą.
Ja tylko wymagam i dostarczam im dreszczyku emocji. Cieszy mnie gdy młode bandziory mają śliczne zeszyciki, odrobione zadanka i odkładają długopisy na komendę :)

Aż trudno uwierzyć, że godzinę wcześniej rzucali w jakąś nauczycielkę kredą i darli dzioby tak, że tynk leciał ze ściany. Ot taka gra, im ja jestem gorsza tym moi dresiarze fajniejsi, a 45 minut kultury dziennie im raczej nie zaszkodzi.

gimnazjum

Skomentuj (87) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1267 (1415)

#26327

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu mój znajomy otrzymał interesującą ofertę pracy na drugim końcu Polski, w krainie tysiąca jezior, więc razem z żoną postanowili się przeprowadzić ok 600km na północ.
Mieszkania nie mogli sprzedać, wynająć nie chcieli, zamknęli je i wyjechali.

Tak się złożyło, że sąsiedzi pod nimi (z parteru) też sobie pojechali w świat, a w lutym nadeszły mrozy.
Mieszkanie jest w starej kamienicy i na parterze zamarzły rury. Nie wiadomo jak długo były zamarznięte, tydzień może dwa.. w tym czasie sąsiedzi z góry radośnie się kąpali, załatwiali potrzeby itp. a woda i fekalia się lały najpierw u znajomych na 1 piętrze potem niżej do mieszkania na parterze.

Gdy po jakimś czasie do mieszkania na parterze weszła osoba zajmująca się nim w czasie nieobecności właścicieli, mieszkanie wyglądało jak lodowa jaskinia.
Miało zamarznięte ściany, lodowe, wielobarwne nacieki. Pan poinformował również moich znajomych i koleżanka przyjechała z drugiego końca Polski w asyście braci, ocenić rozmiar zniszczeń i ocalić co się da.
Widok podobno był makabryczny, całe mieszkanie usłane kupami, podłogi do zerwania, ścianki działowe do zburzenia, wszystko do dezynfekcji.
Przez cały dzień zbierali te wszystkie niespodzianki.

Koleżanka poszła poprosić sąsiadów z góry, żeby się nie kąpali i nie załatwiali przez parę godzin, do momentu aż administracja udrożni rury. Bo co ona posprząta to on jej znowu wywalą na łazienkę.
Sąsiedzi powiedzieli, że potrzebują korzystać z toalety, bo mają dziecko i dalej radośnie paskudzili ze świadomością, że ktoś to piętro niżej zbiera.
Potem koleżanka poszła do drugiej sąsiadki poprosić o wiaderko wody, sąsiadka powiedziała, że nie da, bo woda jest droga, a jej założyli wodomierze. Dopóki znajomi tam mieszkali ta sąsiadka notorycznie pożyczała od nich pieniądze.

Nie dziwię się, że tak chętnie się wyprowadzili.

sąsiedzi

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 519 (559)

#10616

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłam niedawno z moim 1,5 rocznym dzieckiem w szpitalu. Łaskawie pozwolili mi spać na kafelkach, koło łóżeczka dziecka.
Szósta rano, najpierw wjeżdża salowa z mopem, przegoniła mnie z podłogi, niby żeby odwiedzający nie widzieli, że śpię jak bezdomna.
Potem wchodzi pielęgniarka i mówi, że mam dziecko budzić, rozebrać do ważenia i sama je zważyć.
Pytam:
- To jakieś lekarstwa dostanie? Lekarz przyjdzie?
Jakiś musi być powód, żeby chore dziecko budzić o świcie, żeby się potem przez pół godziny darło zanim znów nie zaśnie.
Pielęgniarka:
- Nie nic nie dostanie! Po prostu ważenie mamy o szóstej, potem może dalej spać.

Gdzie sens, gdzie logika?
Czy jak go i tak sama zważę o 9tej jak się wyśpi to będzie inaczej ważyć niż niewyspany i wrzeszczący o 6tej?

Szpital

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 422 (546)

#10518

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Idę pewnego dnia do auta przed blokiem i widzę, że straż miejska nakłada blokady, stojącym w niedozwolonych miejscach.
Ale przecież stoję dobrze, to idę i się nie martwię.. Podchodzę do auta, patrzę, a tu zostałam zupełnie zablokowana,
z przodu budynek, z boków auta, a za mną.... samochód straży miejskiej.
Czekam, czekam... po jakichś 5 minutach przyszli...
Stwierdzam:
- No to teraz powinni sobie panowie sami te blokady pozakładać za takie parkowanie.
Jeden wyraźnie się zmartwił, podrapał po głowie, i mówi:
- Właściwie to tak powinienem zrobić.

Straż miejska

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 765 (849)

#10428

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja anegdotka z porodówki :)

Pod koniec siódmego miesiąca ciąży znalazłam się w szpitalu z rozpoczynającym się przedwczesnym porodem. Lekarz zalecił mi podawanie czegoś na powstrzymanie akcji porodowej, aby dziecku podać coś na rozwój płuc.
Mój synek urodził się tej samej nocy i trafił do inkubatora.
Po mniej więcej dwóch dniach, w czasie obchodu jeden z lekarzy zaczyna krzyczeć na pielęgniarki, że czemu nie dostaję przepisanego lekarstwa, że w tej chwili mają mi to podać..
Pielęgniarka już zabierała się za założenie wenflonu..
wtedy nieśmiało zasugerowałam, że może niech mi już nie dają nic na powstrzymanie akcji porodowej skoro mój syn leży piętro niżej :)

Porodówka G-ce

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 702 (810)

1