Profil użytkownika
bagniaczka
Zamieszcza historie od: | 4 maja 2011 - 14:35 |
Ostatnio: | 2 lipca 2015 - 23:12 |
- Historii na głównej: 2 z 11
- Punktów za historie: 2599
- Komentarzy: 89
- Punktów za komentarze: 497
« poprzednia 1 2 3 4 następna »
I chwala Ci za to! oby takich wiecej, to moze i pracodawcy cos by w koncu zrozumieli.
Czegoś tu nie rozumiem. Ksiądz powiedział, że mama nie może mszy zamówić, a ona i tak 18 (!!!) zamówiła i jeszcze za nie zapłaciła???
Było postawić wszystko pod domem.
Kompletnie nie rozumiem, po co rejestrować dziecko w Polsce, skoro mieszkacie zagranicą.
I bardzo dobrze, że zrobiliście po swojemu! To Wasz dzień, a nie rodziców, babć, ciotek, kuzynów itp. Też brałam ślub cywilny, dzieci nie ochrzciłam i jakoś brak prezentów na komunię przeżyły. A orkiestry weselne to na ogół tragedia. Parę lat temu na weselu zmusiłam się, żeby JEDEN kawałek zatańczyć. Jakby był fajny dj, to pewnie parkiet nie byłby zazwyczaj pusty.
Brawo dla tej pani! :D
@basiab, mój nick jest od imienia :) Przy czym wiedzy, którą trochę liznęłam, nie nazwałabym tajemną, a zapomnianą lub sprowadzoną do zabobonów. A to nie zabobony. No ale koncerny farmaceutyczne muszą zarabiać...
Doczytałam, że i masz kaszel. No to drobno pokrojoną cebulę i czosnek zmieszaj z miodem, postaw na kaloryfer albo wstaw słoik do goracej wody. Jak to wszystko puści sok, to masz bardzo skuteczny syropik. I nie, nie jestem czarownicą, te wszystkie sposoby są przez lata sprawdzone na mnie i na dzieciach. Do lekarzy nie chodzimy.
Wiesz, tutejsi lekarze i tak pewnie Ci przepiszą Paracetamol :( Na zatoki polecam Ci picie imbiru. Uprzedzam, ostre i ohydne, dlatego ja to piję w ilości na 1 łyk. Łyżeczka imbiru, zalać wrzątkiem, wymieszać, jak trochę przestygnie wypić jak kielona wódki. I mieć przygotowaną popitę :) Ja przez wiele lat miałam problemy z zatokami i własnie imbirem wyleczyłam raz na zawsze. Tutaj nazywa się to gember, jest w każdym markecie. A na ból gardła polecam płukanie szałwią (po niderlandzku salie). Nie wiem, czy jest w marketach, ale w zielarskich, ekologicznych itp. na pewno. Poza tym czosnek z cytryną i miodem. Zdrówka zyczę :)
Wersja z niezamknięciem drzwi jest dość drastyczna, ale niewątpilwie sprawę by rozwiązała raz na zawsze. Tylko psiny szkoda, a i Ty mogłabyś mieć sporo problemów. A nie mogłabyś pogadać z sąsiadem, skoro przy nim ta sznaucerka chodzi spokojnie? Może on jakoś wpłynie na swoją paniusię? A tym wszystkim, którzy piszą, że sunia autorki jest niesocjalizowana odpowiem tak: psy mają instynkt pilnowania domu, suki zwłaszcza. I między innymi też po to ma się psa, żeby ostrzegał o niebezpieczeństwie i bronił domu. Czyli reaguje jak najbardziej prawidłowo.
Nawet nie wiesz, jak Cię rozumiem. Kiedyś uczyłam się w szkole o specjalności higiena szkolna. Czyli na higienistkę, które niegdyś w szkołach pracowały. I obowiązkowo musiały szczepić dzieci. Zastrzyków dożylnych nie było nam wolno robić, ale podskórne, śródskórne i domięśniowe musiałyśmy umieć. W szkole ćwiczyłyśmy na sobie nawzajem, potem przyszedł czas na praktyki. Przerażenie w oczach matek, że praktykantka będzie szczepić ich dziecko było naprawdę przygnębiające. Sama jestem matką, rozumiem matczyną troskę. No ale może też trzeba pomyśleć, że jakbyśmy tego nie umiały, to nikt by nam tego nie pozwolił robić. Pomijam fakt, że jest to banalnie proste, mamy nie muszą tego wiedzieć.
Popłakałam się. Mocno trzymam za Ciebie kciuki, wierzę, że z tego wyjdziesz. Tylko sama musisz w to uwierzyć. Nie poddawaj się!
No właśnie nie wiem, czy zdążyłabym zareagować, mając ją na smyczy. Psy są szybsze od ludzi. A jak ktoś atakuje, to zarówno zwierzę, jak i człowiek regaguje od razu.
Ja swoją psicę znam 8 lat. Nie interesują jej biegające dzieci, no chyba, żeby ją chciały głaskać. Wtedy bardzo chętnie :)
Walczcie, gdzie tylko się da. Takie ścierwo trzeba udupić. A obicie mordy też by nie zaszkodziło. Byle tak, żeby nie było wiadomo, kto to. Biedna sunia....
Tiaaa, zapewne zgodzisz się zamieszkać z chłopakiem, jak kupi co najmniej 10 - pokojową willę z 4 łazienkami. Weź się ogarnij, jak się kogoś kocha, to można i w jednym pokoju razem mieszkać.
Coś czuję, że ta cudowna teściowa o dobrym sercu da im jeszcze tak popalić, że będą stamtąd wiali, gdzie pieprz rośnie. Obym nie wykrakała, ale nieźle się zaczyna...
Wiesz, jak na drugi raz spotkasz takiego debila, to się go spytaj, czy masz psy spuścić ze smyczy. Może oprzytomnieje.
Prawda jest taka, że w Holandii za 1200e można skromnie, ale normalnie żyć. W Polsce za 1200 PLN raczej bym nie próbowała. I tak, Holendrzy są mili, uprzejmi, otwarci na ludzi. Załatwianie spraw w różnych instytucjach to bajka - umawiasz się na spotkanie, nie czekasz w kolejce, załatwiasz. U lekarza, weterynarza - to samo. Ściezki rowerowe 100x lepsze, niż drogi w Polsce. Świetne udogodnienia dla osób starszych czy niepełnosprawnych. Szkoda tylko, że jest tu tylu polaczków robiących syf i psujących nam opinię.
Z całym szacunkiem dla Twojego wujka - z opisu wynika, że jest dobrym człowiekiem. Może aż ZA dobrym, albo zbyt naiwnym. Nie piszesz, gdzie on Magdusię poznał. Kto wie, co wcześniej robiła? Może po prostu chciała złapać faceta na dziecko, niekoniecznie jego? Tylko nie rozumiem jednego. Piszesz, że wujek chciał ratować rodzinę dla dobra Tomka. Tylko jaka to rozina, kiedy matka albo jest nieobecna, albo pijana, a dziecko zaczyna mówić "mamo" do babci? A babcia, która to dziecko wychowuje, jest tą najgorszą? Sorry, ale Twój wujek powinien naprawdę przejrzeć na oczy, Magdusię wykopać na zbity pysk i załatwić jej odebranie praw rodzicielskich. Dla dobra dzieci, mamy i swojego.
Rzadko kiedy na weselu nie ma kwasów. Też jestem za tym, żeby zaprosić tylko osoby naprawdę bliskie. A jak jest jakaś kasa, to sobie gdzieś we dwoje pojechać, choćby nawet był to weekend, a nie podróż poślubna za wielkie pieniądze.
Problem w tym, że właściciele tej chaty nie życzą sobie wzywania policji. A ich uwagi też na typa nie skutkują. Przy czym mi nie chodzi o głośne słuchanie muzyki jako takie, bo jak pisałam, w tym domu słychać wszystko. Tylko czemu w kółko to samo?
Prosiłam kilkakrotnie, żeby słuchał ciszej. Nie pomaga, tak samo jak prośby o nieużywanie moich naczyń w kuchni.
Nie wiem, jak to wygląda w Holandii. A ciszy nocnej nie zakłóca. Tylko w dzień można ocipieć.
Zamieszkaj tu, może zrozumiesz...