fursik

Przykre. Ale w dzisiejszych czasach tak bardzo, bardzo prawdziwe...

Niezłe:)

Dobra historia. I gratuluję podejścia.

Ale regionalizmami czy slangiem nie w każdej sytuacji można się posłużyć, czyż nie? I owszem, nie jest błędem, a jedynie niestarannością powiedzieć "pracuję na ochronie", błędem jest tak napisać. Jest to polszczyzna potoczna, więc nikomu nie szkodzi w mowie żywej, jednak w formie pisanej zawsze należy używać najstaranniejszej znanej nam odmiany języka, podobnie gdy przemawiamy np. w radiu lub telewizji. Pewnie - nie wszyscy się do tego stosują, pytanie natomiast brzmi, czy to do nich akurat chcemy się upodabniać. Pozdrawiam.

Historyjka świetna, jednak przychylam się do opinii poprzednijków, że warto zadbać o polszczyznę, więc nie ma co się obrażać, że ktoś Ci wytknął błąd, tylko go nie popełniać więcej. Pozdrawiam.

A ja do Cholandii.

Matka dziw**, to i po córce trudno spodziewać się cnoty i mądrości...

Powinno być "tę nazwę". Niby drobiazg, ale ta zasada wciąż jeszcze obowiązuje, zwłaszcza w tekstach pisanych.

Bo klient ma ZAWSZE rację:)

Dla mojej Krysi najlepszy zestaw:)

Liczyła, że z telefonu jej ciotki zadzwoni?

A tam, takie historie się zdarzają. I nieważne, czy ta jest prawdziwa, a jeśli nie, to przynajmniej ładne zmyślona.

Hmmm... to ja tak kupię w sklepie whisky, a po kilku dniach oddam z zażaleniem, że butelka jest pusta:)

KILKA LUDZI??? "Kilka osób" lub "kilkoro ludzi"! Takiego błędu to już dawno nie było...

Brawo! Ale tak to jest - jeśli rodzice nie nauczą, to potem ktoś obcy musi się ścierać...

To kulturalnego masz tatusia, nie ma co...