Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

gamarim

Zamieszcza historie od: 30 sierpnia 2013 - 10:43
Ostatnio: 2 lutego 2017 - 8:14
  • Historii na głównej: 5 z 10
  • Punktów za historie: 3377
  • Komentarzy: 17
  • Punktów za komentarze: 163
 
zarchiwizowany

#76933

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja koleżanka przeprowadziła się z córką na wieś na początku roku. Nowa praca, mieszkanie, życie… Zaczęła prace w pobliskim mieście, a córa szkołę w gimnazjum w pierwszej klasie. Dziecko codziennie dojeżdżało do szkoły autobusem- linie prywatne. Styczeń, zajęcia skończyły się dość późno i wracając do domu pomyliła autobusy. Ponieważ zrobiło się na zewnątrz szybko szarawo dziewczyna zorientowała się dopiero na końcu trasy, że coś jest nie halo. Kierowca autobusu wysadził ją na końcowym przystanku na totalnym zadupiu w 10 stopniowy mróz i odjechał. Brakło 1,5zł na bilet powrotny. Dzieciak wracał na butach do domu 15 km. Zanim koleżanka zwolniła się z pracy i dojechała do niej, dzieciak był w szoku, przemarznięty, zwyty, zasmarkany. Skończyło się silnym przeziębieniem, wizytą u lekarza i fobią autobusową. Jakim trzeba być człowiekiem,żeby tak potraktować dziecko?

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (35)
zarchiwizowany

#62910

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wybrałam się z synem we wtorek na chodzenie po „górkach”. Nasz wybór padł na rezerwat przyrody „Prządki”. Dzień był przepiękny, ale że już jesień przygotowałam nas odpowiednio: kurtki, buty trekingowe, plecak z wałówką. Pospacerowaliśmy trochę, połaziliśmy po tych „wapniaczkach”, górki jak górki nieco niebezpieczne. Spotkaliśmy masę ludzi w tym grupę wspinaczkową, która ćwiczyła wychodzenie po ściance. Skałki są rozsiane na dość dużym terenie, więc żeby nikomu nie przeszkadzać; wpięliśmy się z synem się na jedną półkę skalną i rozsiedliśmy się żeby odpocząć i coś zjeść. Wtem nadeszła rodzinka: Pani w kozaczkach na wysokim obcasie a Pan w garniturku i w lakierkach, dwoje dzieciaczków w „adidaskach”. Dzieciaki zaczęły skakać i biegać po skałkach a rodzice nic. Powiem szczerze, że zdenerwowałam się okrutnie, bo gdyby któreś poślizgnęło się spadłoby z wysokości około 15-20 metrów. Gdy zwróciłam grzecznie uwagę na niebezpieczeństwo, matka wpadła w jakiś amok. Jeszcze w życiu swoim nie usłyszałam tylu obraźliwości. Poprosiłam, żeby nie przeklinała w obecności mojego 10-cio letniego syna a wtedy usłyszałam: s… dalaj !
Na koniec spotkaliśmy „młodą parę” w trakcie robienia zdjęć ona oczywiście w sukni i szpilkach.
Naprawdę pogratulować głupoty!

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (58)
zarchiwizowany

#58691

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opowieść o tym jak wiedzie się w naszym pięknym kraju osobom niepełnosprawnym i ich opiekunom.
Moja koleżanka z pracy jest księgową z zamiłowania. Lubi swój zawód i chętnie pomaga wszystkim znajomym dobrą i fachową radą. Z uwagi na intensywny okres rozliczeń ze „skarbówką” jest teraz więcej niż bardzo zajęta, a racji uprawianej profesji nieźle zna przepisy podatkowe. Spotyka, więc razu pewnego moja koleżanka księgowa swoją sąsiadkę już emerytkę, która opiekuje się dwoma niepełnosprawnymi ruchowo synami; obaj na wózkach. Matka przystosowała całe mieszkanie pod potrzeby synów, bo ani wykapać ani przebrać. Środki pozyskiwała różnie: trochę zaoszczędziła z tej nędznej emerytury, trochę dołożył PEFRON. Za radą koleżanki zbiera przez fundacje 1% i tak kobiecina uzbierała na turnus rehabilitacyjny dla jednego dziecka. No a co z drugim? Od słowa do słowa okazało się, że przysługuje jej ulga rodzinna na niepełnosprawnych synów nawet jak ukończyli już 26 lat.
Kobitki ruszyły sprawę z miejsca i udało się uzyskać zwrot podatku z 5 lat do tyłu. Nie do uwierzenia jak chłopaki się cieszą, że razem pojadą na turnus rehabilitacyjny, a matka trochę „odpocznie”. Może ktoś zapytać gdzie tu jakaś piekielność?
A ja się pytam, dlaczego osoba opiekującą się niepełnosprawnymi dziećmi nie była poinformowana o takiej możliwości? Gdzie opiekun z MOPS-u czy społeczne kampanie informacyjne?

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 214 (350)
zarchiwizowany

#55431

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewnego ranka…..

Spotykałam się, przez jakich czas z pewnym ciekawym chłopakiem, który zadziwiał mnie swoim spontanicznym zachowaniem, luźnym podejściem do życia. Mój wybranek miał manierę spania jak go „bozia stworzyła”, a ponieważ był to osobnik charakteryzujący się nocnym trybem życia; rano po prostu był zupełnie niekomunikatywny. Swoją aktywność rozpoczynał głównie około godziny dziesiątej rano, a wiec budzenie go o siódmej rano było czynnością wprost niemożliwą, a jednak. Mój luby mieszkał wówczas ze swoją siostrą, która dostała prace w poważnym banku. W pierwszym dniu pracy chyba z emocji zapomniała dzień wcześniej nastawić budzik i efekcie budząc się rano odkryła z przerażeniem, że zostało jej 15 min do odjazdu pociągu. Narobiła takiego wrzasku, że brat „stanął na baczność” i nie wiele myśląc rzucił: Siora nie pękaj odwiozę cię!! I faktycznie ona zebrała się w 5 min a on narzucił na siebie szlafroczek, pantofelki i rura na dworzec. Fiat 125p chyba pobił wtedy rekord szybkości, ale najlepsze było na końcu. Wracają już spokojnie do domu zauważył kobiecinę, która obładowana produktami swojej rolniczej działalności zmierzała na pobliski ryneczek upłynnić te „płody role”. Ponieważ tobołki miała ciężkie zaczęła machać na okazje, no i złapała. Zapakowała się z tobołkami do fiacika i kiedy już ruszyli zauważyła, że szlafroczek się nieco rozchylił. Reakcja była dość paniczna, bidna kobiecina wysiadała w biegu nie omieszkała przy tym okrasić to odpowiednimi epitetami. Szkoda tylko tych jajek, co je wiozła bo chyba nic z nich nie zostało. Komentarz do całego zajścia był taki, że on naprawdę chciał tylko pomóc.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (323)
zarchiwizowany

#53895

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pani Menadżer pełną gębą.

Wiosna już nadeszła, a z nią upały afrykańskie. Mój Szef człowiek dbający o ludzi około godziny pierwszej zmobilizował moją osobę do udania się na zakupy „około firmowe”. Chodziło o zakup wody do picia dla pracowników, środków czystości i innych niezbędnych artykułów. Ponieważ było sporo do dźwigania Szef stwierdził, że pojedzie zemną i porobi chwilę za „wielbłąda”. Na te wiekopomne zakupu udaliśmy się do pobliskiego sklepu „Biedronka”. Obładowani wodą i może jeszcze było w koszyku ze dwa artykuły z chemią; stanieliśmy do kasy. Przed nami starowinka około 80-tki dokonywała zakupów. Babcia nie wzięła ze sobą okularów i mała problemy z uzbieraniem całej kwoty z drobniaczków. Pan kasjer uprzejmie pomagał skrupulatnie wyliczając cała kwotę. My spokojnie i cierpliwie czekamy na swoją kolej, bo w końcu seniorom należy się wyrozumiałość (my też będziemy kiedyś mieć po te latek).
Wtem za nami zaczyna się jazda piekielnej Paniusi. „Zrobiona” jak należy Pani menadżer zaczyna na cały regulator:
(M) Co ta za obsługa!!, Proszę wezwać drugiego kasjera parzcież ja tu stoję i stoję. Może by się Pan pośpieszył z tym kasowaniem!!
i zerka na nasz kosz wyładowany wodą.
(M) I jeszcze Ci! Co wody w domu zabrakło do kąpania?
Mój szef zbaraniał i zapytał tylko:
(SZ) Pani może do mnie pije?
Kasjer w tym czasie spokojnie pomógł zapakować zakupy starowince spojrzał na nas i grzecznie:
(K) To może ja Panią skasuje , proszę podać..
A Pańcia na taśmę dwie zupki chińskie ryp..
(M) Tylko szybko, bo mi się śpieszy na lunch!
Mój Szef podnosi brew i tonem zaczepnym, (bo mu Pańcia ciśnienie dźwignęła skutecznie)
(SZ) Chwilę, co to za przepychanie! Co w ciąży Pani jest czy co?
(M) A co nie widać???
(SZ) A widać, widać jeszcze się Pani nogi trzęsą!!!

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 9 (43)

1