Profil użytkownika
jagas
Zamieszcza historie od: | 25 sierpnia 2011 - 13:55 |
Ostatnio: | 19 maja 2016 - 7:53 |
- Historii na głównej: 8 z 8
- Punktów za historie: 8267
- Komentarzy: 36
- Punktów za komentarze: 196
« poprzednia 1 2 następna »
Zamieszcza historie od: | 25 sierpnia 2011 - 13:55 |
Ostatnio: | 19 maja 2016 - 7:53 |
« poprzednia 1 2 następna »
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@glan: Przydały by się jeszcze stopery do uszu lub nauszniki przemysłowe...
Kup sobie okulary i sztuczną brodę ;) Będziesz wyglądać doroślej...
Lepiej działa zaklejenie super glutem ;) Jeszcze perfidniejsza wersja: Tak z 1,5 godziny po kocu imprezy (zeby miec pewnosc ze juz posneli)po cichu rozkrecasz dzwonek (zostawiasz gumki tak zeby dalo sie je szybko wcisnac na miejsce), przygotowujesz sobie mala kostke elektryczna, jak dobrze zaplanujesz sekwencje ruchow to uda Ci sie zewrzec kostka kabelki, wcisnac wylocznik na miejsce i sie ewakuowac zanim dzwonek wyciagnie na zewnatrz kogos nie do konca trzezwego... Zycze powodzenia w rozbrajaniu tego po nocnej imprezie. Bonusowo istnieje mozliwosc pierdykniecia rozbrajajacego pradem...
Nie pracowałem długo w aptece - tylko odbębniłem pół roku obowiązkowego stażu, ale mogę Ci powiedzieć, że na 90% kradł ktoś z hurtowni. Do nas do apteki nagminnie przyjeżdżały puste opakowania po środkach antykoncepcyjnych i "poużywane" kremy. I to z każdej hurtowni. Jak czegoś nie zauważyliśmy przy rozpakowywaniu to było potem na nas. IMO najlepiej idź do kierowniczki apteki nie mówiąc nic o zwrocie kasy tylko o tym, ze jesteś stałą klientką i po takiej wpadce będziesz kupowała w sąsiedniej aptece. Jeśli trafisz na rozsądną osobę to prawdopodobnie kasę i tak dostaniesz (albo nowe szampony) bo szef apteki najczęściej zna ludzi, którzy dla niego pracują i jeśli takie akcje się zdarzają to ma jakieś podejrzenia (lub wie, że w tej hurtowni, z której to przyjechało to kradną). Jeśli trafisz na piekielnego kierownika to i tak nic nie uzyskasz bo nie masz jak udowodnić.
Homoseksualizm = orientacja seksualna. Gejostwo = postawa kulturowo-społeczna coraz częściej udawana i nie wiążąca się z prawdziwym homoseksualizmem (bo modnie jest być gejem).
Bo do kurii nie pisze się skargi na to, że ksiądz jest zły dla Was... Do kurii pisze się skargę na to, że ksiądz powiedział, że biskup może mu skoczyć.
Przecież siłą Cię nikt nie zmusi do udziału... ;) A popatrzeć też warto.
No bez jaj. Od gazu pieprzowego się nie umiera. Dostałem kiedyś i wiem jakie to uczucie. Pies był duży (coś w stylu boksera) i agresywny (warczał, a nie szczekał i miał opuszczony ogon), a właścicielka miała w dupie, że się na nas rzucił - gadała przez telefon. Miałem niby dać się pogryźć bo psa nie można karać..? Ja go nie karałem po prostu uniemożliwiłem mu atak chroniąc skórę swoją i dwóch innych osób.
Wiesz taki pomysł w takiej sytuacji aż sam się prosi o realizację :) My też nie wymyśliliśmy tego sami tylko ktoś sobie przypomniał, że ktoś opowiadał i od słowa do słowa zdecydowaliśmy się zagipsować Miśka.
Banacha.
W poprzedniej odpowiedzi zabrakło ;) więc uzupełniam. Kolega, który gipsował i pisał kartę jest teraz bardzo dobrym pediatrą.
Tak. Tacy i jeszcze gorsi. Każdy akademik ma swoje mroczne tajemnice nie tylko na AM, ale na każdej uczelni.
Mój niedoszły przyszły teść budował sobie jacht w garażu. Wszystko obmierzył i wyszło mu, ze będzie miał 4 cm luzu, żeby go wywieźć. Budował go 6 lat. W którymś roku zapomniał o przymiarkach i wprowadził drobne korekty do projektu. Reszty możecie się domyśleć sami... Tak klnącego, na co dzień bardzo kulturalnego i sympatycznego człowieka, nigdy nie widziałem.
A tak z ciekawości, to jaką dziedziną zajmuje się teściu? I co to za naukowiec z tytułem doktora, który nie potrafi sobie wykresu z danych zrobić..?
Taa... przypomina mi się historia mojej mamy, która rodziła mnie jako studentka w szpitalu wojskowym w Łodzi. Na sali, na którą trafiła leżały jeszcze dwie panienki. Pierwsza przywitała mamę: "a pani to kto? bo ja to jestem pułkownikowa!"
Ja kiedyś w takiej sytuacji na spacerze pojechałem psu gazem pieprzowym. Jak właścicielka wystartowała do mnie z łapami i mordą, że "on się tylko przywitać chciał" to z rozpędu też dostała. Krzyki jeszcze bym zniósł, ale bić się nie dam, a "ręcznie" to mam opory przed kobietą się bronić.
Następnym razem domieszaj jeszcze viagrę... Nie ma to jak porządna kilkugodzinna erekcja gdy się siedzi przykuty do kibelka sraczką >:)
Człowieku! Poziom językowy Twoich wypocin jest piekielny sam w sobie. Ty już nie potrzebujesz w ten bełkot żadnej historii ubierać, żeby trafić na główną...
O rany Tarija to my krajanie jesteśmy... W tym samym szpitalu gdy byłem dzieckiem znał mnie z imienia i nazwiska każdy chirurg na urazówce ;)
http://pl.wiktionary.org/wiki/rzy%C4%87
Nice. Widzę, że teraz redaktorzy Piekielnych poprawiają historie...
Ale mnie męczycie z rana ;)
Dzięki poprawiłem. Skutki pisania przed śniadaniem na niskim cukrze ;) A niebawem żeby mnie ktoś nie pozwał - i tak wszyscy wiedzą o co chodzi...
@chiyome mogłabyś trochę popracować nad polszczyzną - historia piekielna, prawda, ale również piekielnie opisana.
@Jorn - Mylisz się. Nigdzie w przepisach nie jest napisane, że jedynym kryterium jest cena. Kryteria i procent punktów przyznanych za nie ustala się pisząc SIWZ (specyfikacja istotnych warunków zamówienia) do przetargu. Robiłem przetargi z projektów unijnych (więc nieźle kontrolowanych - kwoty po kilkanaście milionów), w których tylko 25% punktów stanowiło kryterium cenowe i żadna kontrola nie miała do nich zastrzeżeń. Tylko trzeba chcieć i spędzić trochę (dużo) czasu dobrze pisząc SIWZ - dać 100% na cenę jest po prostu łatwiej niż uzasadniać dlaczego parametr X ma tyle procent a parametr Y tyle. To urzędnicza gadka, że głównym kryterium ma być cena - taki typowy niedasie bo niechcesie. U nas w instytucie jest zasada, że SIWZ piszą ludzie, którzy się znają na tym co jest kupowane, a dopiero później dostaje to w ręce ktoś od zamówień publicznych. W zaprzyjaźnionym uniwerku jest tak, że od początku do końca przetarg piszą ludzie z administracji, którzy nie mają zielonego pojęcia co kupują i efekty czasami bywają wesołe...