Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lafarro

Zamieszcza historie od: 30 maja 2011 - 10:31
Ostatnio: 14 października 2020 - 10:08
  • Historii na głównej: 5 z 7
  • Punktów za historie: 1910
  • Komentarzy: 36
  • Punktów za komentarze: 378
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 listopada 2016 o 16:55

@KoparkaApokalipsy: W moim mieście (na Śląsku, troche powyżej 60tys mieszkańców) piwo w ścisłym centrum miasta kosztuje koło 6,5-7zł. Opisywana knajpa byał w okolicy apartamentowców i nowych bloków (nie typowych blokowisk z wielkiej płyty) stąd te 6zł za piwo nie było jakimś znakiem ostrzegawczym. 6zł za piwo to u nas w mieście normalna cena, w Krakowie w centrum to pewnie promocja ;)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
29 maja 2016 o 16:15

@escalon: Ja jestem bardziej mówcą niż pisarzem. Słowo pisane nigdy nie było moją mocną stroną, faktycznie zapomniałem nakreślić ramy czasowe mojej historii

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 21) | raportuj
29 maja 2016 o 15:40

@escalon: Liceum skończyliśmy 10 lat temu. Z tego co mi wiadomo Gosia pracuje teraz w biurze jako sekretarka/recepcjonistka. Ma kochającego męża i córeczkę. Ta "roszczeniowość" wzięła się z nikąd, myśle że byłą to reakcja na pierwszą konfrontacje z "brutalnością" życia. Niemniej jednak poczuliśmy się wszyscy fatalnie będąc oskarżanymi o "brak empatii" i "brak współczucia" bo takie komentarze na temat naszej klasy panowały w szkole po odejściu Gosi.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
8 maja 2016 o 20:08

@Czarnechmury: Szczerze to pierwszy raz kupowałem piwo w tym miejscu, mieszkamy w tej okolicy stosunkowo niedługo i jeszcze poznajemy okoliczne knajpy, ta wyglądała na przyjemną knajpkę z ogródkiem piwnym na tarasie dającym widok na pobliski park, nie miałem pojęcia ile dokładnie piwo tam kosztuje ale cena 12zł za 2 piwa w tej lokalizacji nie wzbudziła moich podejrzeń. Nie mam pojęcia czy policzyła mi extra za sok czy nie. Wiem tylko że tego paskudztwa nie wypiłem a do knajpy raczej nie wrócę

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 23) | raportuj
8 maja 2016 o 17:37

@grupaorkow: Szła w zaparte i kompletnie nie przyznawała się do błędu. Cierpliwość straciłem dopiero po jej stwierdzeniu "przecież dostał Pan piwo to proszę je wypić" zabrałem żone i wyszedłem

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
7 marca 2016 o 13:50

@sweetsecrets: Ry akurat nie jadam ale potrawke kurczaka mi sie zdarza w pracy

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
7 marca 2016 o 13:42

@Jorn: Yes!

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
6 marca 2016 o 20:38

@elefun: W galeriach czy pasażach w marketach najczęściej pracuje się od 9 do 21

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
6 marca 2016 o 18:21

@kalinka: Mam 10 lat doświadczenia w branży, w tym od ponad 4 lat zarządzam małą siecią stoisk w galeriach na południu Polski. Nie jestem alfą i omegą ale nie uważam żeby brakowało mi kultury czy kompetencji do robienia tego co robię. Specyfika pracy na tego typu stoiskach niestety wymaga czasem jedzenia "między klientami". Zawsze staram się dobrać moment w którym ruch jest mniejszy ale nie ma możliwości przewidzieć, kiedy ktoś podejdzie do stoiska. Siedzimy najczęściej po 12h dziennie, mając do dyspozycji te 3 dziesięciominutowe przerwy, które w praktyce schodzą na toalete. Też życzyłbym sobie żeby zamknąć sklep na 30 minut, pójść do restauracji i zjeść ciepły obiad w spokoju ale rzeczywistość nas "galerników" jest niestety inna

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
6 marca 2016 o 16:06

@elefun: Już napisałem maila do firmy żeby odciągnęli mi z premii te utracone zyski. Muszę ponieść karę za swoje nieprofesjonalne zachowanie

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
6 marca 2016 o 16:03

@sweetsecrets: Daleko mi do korposzczura ale jedzenie przy biurku i odgrzewanie obiadków w zakładowej mikrofali (w moim przypadku w mikrofalówce koleżanek z kantoru obok mojego standu) jest mi dobrze znane ;)

[historia]
Ocena: 27 (Głosów: 29) | raportuj
6 marca 2016 o 13:51

@fursik: Zwalniany jestem średnio 3 razy w tygodniu, mój szef musi mieć wielu znajomych bo każdy "wie dla kogo pracuje" ;)

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 21) | raportuj
6 marca 2016 o 13:47

@kalinka: regulamin galerii pozwala na zamknięcie stoiska na maksymalnie 10minut 3 razy dziennie więc przerwa na toaletę jest. Brak jakiegoś zaplecza/pokoiku socjalnego dla pracowników, dlatego tez jemy przy stoisku. Standard na galeriach, po czasie się człowiek przyzwyczaił ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
17 grudnia 2015 o 14:29

@Draco: Ja za dwa tygodnie biorę ślub cywilny z Amerykanką w polskim urzędzie. Nam załatwienie wszystkich dokumentów zajęło ponad 7msc. Także ślub cywilny z obywatelem usa w Polsce nie jest też taki łatwy

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
20 października 2015 o 20:45

@Ochraniacz: Ty nazywasz NS ja nazywam Pijanym Dupkiem, w sumie na jedno się składa ;) niemniej jednak wykrzyczał kilkukrotnie że "jest narodowcem i imigrantom nie odpuści".

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 17) | raportuj
20 października 2015 o 20:18

@Ochraniacz: Dlatego też tego "narodowca" w historii wsadziłem w cudzysłów. Najlepsze (to streścił jeden z wybawców Takashiego) że ten "narodowiec" nazwał ludzi pomagających Takashiemu "zdrajcami rasy". Ja naprawde nie wiem skąd tacy ludzie się biorą, ale pozytywnie na wizerunek narodowców to oni nie wpływają

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
15 października 2015 o 18:55

@kaede: W naszym przypadku do miasta wojewódzkiego mamy jakieś 100km w jedną stronę, dzięki przepychaniu nas do różnych okienek/pokoi musieliśmy jechać tam 3 razy a benzyna i urlop tez kosztują ;)

[historia]
Ocena: 25 (Głosów: 29) | raportuj
10 października 2015 o 20:23

Mam znajome małżeństwo kanadyjsko-polskie. Kilka lat po ślubie ubiegali się o polskie obywatelstwo dla kanadyjczyka, co skończyło się niezapowiedzianą wizytą patrolu granicznego o 6 nad ranem. Otóż podczas rozmów w urzędzie imigracyjnym (dla odmiany był tam ktoś mówiący po angielsku) na pytanie "z kim mieszkasz tu w Polsce?" ona odpowiedziała "z mężem" (co było prawdą) mąż odpowiedział że "z żoną i Garrym". Urzędnicy zwietrzyli aferę i nasłali patrol. Garry jest wyżłem amerykańskim :) dziś się z tego śmiejemy ale sąsiedzi owego małżeństwa plotkowali jeszcze przez kilka lat o "nalocie antyterrorystów na tych z zagranicy"

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
10 października 2015 o 19:13

@butterice: Umyka Ci zupełnie sens dyskusji a i przy okazji zdążyłaś obrazić moją narzeczoną. Chyba poznałem definicje hejtu internetowego. Bez odbioru.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
10 października 2015 o 18:59

@butterice: A i znalezienie kogoś z ukraińskim nie powinno być problemem. O tym właśnie mówię. Praca urzędu była by sporo sprawniejsza dzięki temu.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
10 października 2015 o 18:54

@butterice: Jak wspomniałem wyżej piekielna była nie tyle nieznajomość języka (acz było to zaskoczeniem) ile podejście pań urzędniczek. I naprawde będę się upierał że od ludzi pracujących w urzędzie do spraw cudzoziemców można wymagać przynajmniej angielskiego.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
10 października 2015 o 18:42

@bypek: Teraz dopiero widzę że minąłem czasownik, w pędzie pisania się każdemu zdarza, myślę że z kontekstu jasne było że miało tam być "find". Wybacz!

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
10 października 2015 o 18:39

@butterice: Myślę że cała sytuacja którą opisałem to po prostu kombinacja nie do końca uprzejmych Pań zza Biurka i naszej złudnej nadziei że urząd będzie pomocny (faktycznie, wysłałem za pierwszym razem narzeczoną tam samą nie chcąc marnować wolnego w pracy, mój błąd)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 10) | raportuj
10 października 2015 o 18:27

@iskierka: Dokładnie to samo ją spotkało! A ja głupi się łudziłem że w imigracyjnym będą pomocni i poradzi sobie beze mnie. Skończyło się na tym że załatwiłem wolne i na drugi dzień pojechałem z nią jako tłumacz

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
10 października 2015 o 18:24

@bypek: Dałem jej karteczke na której miała napisane że "Pozwolenie na pobyt i pracę". Z tą karteczką chodziła od człowieka do człowieka i starała się owy formularz uzyskać (uprzedzam, na stronie internetowej był oczywiście error dnia poprzedniego i nie dało się wydrukować). Nie do końca opisałem poprawnie sytuacje, jestem bardziej mówcą niż pisarzem ;)

« poprzednia 1 2 następna »