Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

margor

Zamieszcza historie od: 28 czerwca 2012 - 14:20
Ostatnio: 15 września 2022 - 0:19
  • Historii na głównej: 7 z 38
  • Punktów za historie: 4924
  • Komentarzy: 34
  • Punktów za komentarze: 48
 
zarchiwizowany

#34828

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zdarzają się nam zabawne historie z kurierami.
Jeden z nich zadzwonił do żony, że zostawia paczkę przed drzwiami domu i się podpisze za nią. Akurat były to klocki lego za około 100 zł.

Inny zadzwonił do żony i po informacji że pasuje jej od godziny 15 stwierdził że mu nie pasuje. Żona odpowiedziała że nie ma problemu może być na drugi dzień. Kurier nie chciał na drugi dzień, zadzwonił o 15 z informacją że jest przy banku i czy żona może tam podjechać :) Nie chciał do niej jechać ponieważ ciężko zawrócić spod banku w stronę naszego domu.

Inny kurier prawie zawsze miał jakieś dziwne uwagi do żony. Najlepsze było gdy zobaczył ją w ósmym miesiącu ciąży. Zapytał czy żona wie co jest najlepsze na przyśpieszenie porodu. Żona odpowiedziała że nie wie a on powiedział SEX !

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (33)
zarchiwizowany

#34820

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po przeprowadzeniu się na przedmieścia pojawiły się problemy z listonoszami. Listy z miasta oddalonego o 12 km otrzymuję zazwyczaj po 2-3 tygodniach a zdarza się nawet że po miesiącu. Rachunki za media dostaję przez Internet więc nie dostaję kar za opóźnienie. Tylko zastanawiam się jak radzą sobie osoby bez Internetu.
Standardową procedurą jest wypisywanie niezgodnie z prawdą przez listonosza awizo z informacją o niezastaniu odbiorcy. Mam tego pewność ponieważ żona była przez dłuższy czas na macierzyńskim 24h w domu a dostawaliśmy w skrzynce zbiorowej awiza. Nie dotarł do mnie film DVD wygrany w konkursie internetowym. Zapytałem o tą nagrodę i okazało się że przesyłka wróciła do nadawcy ponieważ nie podjąłem aż trzech awizo. Zgłosiłem skargę na pocztę główną ale odpowiedź była komiczna. Oni wiedzą, że są problemy z dostawą przesyłek do domów. Rozumiem że firma ma problemy ekonomiczne ale przesyłki nadal dostaję tak jakby listonosz przyjeżdżał do nas tylko raz w miesiącu.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 75 (99)
zarchiwizowany

#34819

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja piekielna mamuśka ma hopla na punkcie swojego Yorka. Teoretycznie, nie jest to szkodliwa miłość i nawet wytłumaczalna ponieważ trójka dzieci wyfrunęła już z rodzinnego gniazda. Przyzwyczailiśmy się do nazywania przez nią, pieska przez przypadek imionami wnuków. Zaakceptowałem, że piesek jest wujkiem moich dzieci. Zgrzyt się pojawił gdy mamuśka przyjechała do nas po raz pierwszy zająć się chorym wnukiem. Przyjechała oczywiście ze swoim psem. Harmonia rodzinna trwała aż całą godzinę. Pies wskoczył na nasze łóżko w sypialni. Poprosiłem żeby go zdjęła bo mój roczny syn tam często leży i zdarza się że dotyka twarzą narzuty. Wywiązała się mała kłótnia dlaczego jej pies nie może leżeć na naszym łóżku. Odpowiedziałem, że gdyby nie roczny syn to nie było by problemu. Mamuśka prawie się popłakała. Wydzwaniała do wielu osób jaka ją krzywda u nas spotkała. Po godzinie pomocy przy wnuku było jasne dla obydwóch stron, że to jest pierwsza i ostatnia pomóc przy chorym wnuku. Trudno pies jest ważniejszy od wnuka.
Bardzo żałuję, że moi synowie widzą się z moją mamą średnio 2 razy w miesiącu a z drugą babcią 2-3 razy w tygodniu.
Mamuśka poszła ostatnio do restauracji (drogiej karczmy) z pieskiem. Zdziwiłem się że pozwolili jej zjeść obiad z pieskiem na kolanach. Pewnie nie było wtedy innych klientów.
Pozostało kilka wyzwań, zabrać psa do kina, teatru czy kościoła. Pożyjemy zobaczymy.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 64 (134)
zarchiwizowany

#34756

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nikt w to zdarzenie pewnie nie uwierzy, ale uznałem że warto spróbować. Nasz pierwszy syn od urodzenia, raczej mało mówił i nagle jak to bywa, zaczął mówić całymi zdaniami. Czasami byliśmy zszokowani. Najbardziej nas zadziwił gdy wychodziliśmy z kościoła i zobaczył dużą figurę Chrystusa wiszącego na krzyżu, przepasanego szatą z plamami krwi. Syn powiedział głośno "on ma gacie po tacie". Ludzie wychodzący z kościoła spojrzeli się na nas. Przestraszona żona zapytała syna: kto? Odpowiedział: " ten co go w brzuch strzelili"
Piekielnym jestem ja, bo to ja go nauczyłem tego tekstu z gaciami :(
Upewniłem się przed chwilą u żony, że właśnie tak powiedział nasz pierworodny.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (24)
zarchiwizowany

#34752

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kumpela wspomniała przy okazji innego tematu że wypija codziennie kilka piw. Zapytałem żartem czy faktycznie codziennie i potwierdziła. Odpowiedziałem, że ja piję 2-3 razy w tygodniu i się obawiam o zdrowie i czy ona się nie boi uzależnienia. Stwierdziła, że przecież od piwa nie można się uzależnić, tylko od wódki. Myślałem, że żartuje ale ona była poważna. Opowiedziałem jej delikatnie kilka historii na przestrogę m.in. że znam ostrego alkoholika i on może nie pić nawet 2 tygodnie ale później pije przez cały tydzień itp
Koleżanka powiedziała, że postara się ograniczyć spożywanie piwka codziennie.
Na drugi dzień była bardzo wesoła. Powiedziała, że był wieczór a w ogóle ją nie ciągnęło do piwa. Chciałem jej zacząć tłumaczyć dalej co wiem o alkoholizmie ale ona dokończyła:
" i tak się ucieszyłam że jednak mnie nie ciągnie do piwa że już na spokojnie mogłam wypić kilka piw".
Mówiła serio, nie żartowała. Ma ponad 30 lat a nie 15.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 96 (146)
zarchiwizowany

#34744

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mając około 18 lat pojechaliśmy z paczką z osiedla do kumpeli na działkę. Naszym dużym błędem było kupienie litra spirytusu :( Zamiast poczekać 1 dzień od przyrządzenia trunku, zaczęliśmy się nim raczyć już 3 godziny później. Jako jeden z nielicznych obawiałem się co może nas spotkać i wypiłem tylko około 4 kieliszków. Inni byli bardziej odważni. Po krótkim czasie od wypicia zaczęły się dziwne sytuacje. Ćwiczyliśmy karate nad jeziorem i wsypaliśmy najsilniejszemu koledze piasek z plaży do ust. Trochę nas obił ale wszystko w ramach przyjaźni.
Niestety inny kolega nie ogarnął tematu i po jakimś czasie przy grillu dostał napadu agresji. Oberwało mi się od niego bez powodu z 7 kopów i próbował mnie podstępnie uderzyć z głowy. Szczęśliwie zdążyłem zablokować uderzenie i ocaliłem nos i zęby. Reszta kolegów zaprowadziła go do piwnicy z nadzieją, że pójdzie spać. Niestety doszło do rundy drugiej w kuchni. Schodziłem z piętra i na schodach zasłonił mi przejście. Próbował drugi raz uderzyć mnie z główki i uderzył mnie ręką w twarz. Dopiero wtedy mu oddałem. Poległ po przysłowiowych dwóch strzałach. Spadł z połowy schodów do kuchni, zbił ciałem sporo szklanek , naczyń oraz zbił rękoma szybę w oknie. Wszystko to się odbyło w bardzo szybkim tempie. Padł na podłogę i przestał się ruszać. Czas się dla mnie zatrzymał (a tylko 2 razy miałem takie uczucie, drugi raz na zaręczynach). Pomyślałem, że na "zawiasach" się nie skończy, bo nie było świadków mojej obrony. Nagle usłyszałem jego płacz a już zastanawiałem się ile mi grozi czy 10 czy 15 lat w więzieniu. Koledzy zamknęli agresora w piwnicy na klucz, nawet nie mógł wyjść do wc. Krzyczał przez pół nocy, że przyjdzie do mnie z nożem. Na drugi dzień próbowałem policzyć rany na jego ciele i dałem spokój gdzieś przy 30-stej ranie. Nie wiedział dlaczego mnie zaatakował. Więcej już go nie zaprosili na działkę. To była nasza kultowa impreza. Inny kolega spał po ten nocy do godz 16. Zgubiłem wtedy prezent od rodziców - złoty łańcuszek. Znalazłem go na drugi dzień na głównej uliczce działek, którą chodziło kilkadziesiąt osób. Imprezka uświadomiła mi, że nawet spokojni ludzie jak ja, mogą kogoś zabić we własnej obronie i siedzą w więzieniach za nic.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (27)
zarchiwizowany

#34742

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zaprosiłem kiedyś latem kolegów z pracy z rodzinami na działkę nad jeziorem. To nie były imieniny tylko spotkanie z szefem i z kumplami z pracy, których wszystkich lubię. Wieczór się udał, chyba wszyscy się dobrze bawili, rozmowy szły świetnie ale po jakimś czasie niespodziewanie skończyła się wódka :) Z najbliższym kumplem zaczęliśmy szukać, czy gdzieś jeszcze mamy alkohol, może nie wszyscy zanieśli do lodówki. Nagle jeden z kolegów powiedział, że on zapomniał przywieźć wódki. Drugi kolega powiedział mu że 5 minut samochodem jest stacja benzynowa i może by jego żona przywiozła alko. Żona kolegi odpowiedziała, że muszą już jechać do domu. Od razu się spakowali i pojechali mimo dosyć wczesnej godziny. Nie żałuję nikomu wódki, nawet sporo się jej w życiu nasponsorowałem kolegom którzy mieli problem z pracą. Nie rozumiem tej sytuacji z działki. Kolega który "zapomniał" przywieźć alko a pił równo jest ok ale ja bym się tak nie wygłupił przy całej firmie dla 20 zł. Sytuacja była dla nas tak śmieszna, że jeszcze po kilku latach ją wspominamy z kumplami.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (21)
zarchiwizowany

#34495

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W związku z bólem w okolicach pasa lekarz zlecił mi badanie nasienia :( Grzecznie zaniosłem próbkę do laboratorium. Po kilku dniach odebrałem wynik: "drobnoustrojów w moczu nie stwierdzono". Zdziwiłem się takim wynikiem, ale wyszedłem z laboratorium do samochodu. Żona nie dała za wygraną i wróciła do laboratorium z pytaniem o co chodzi z tym moczem. Panie z recepcji stwierdziły, że wszystko jest ok. Żona poinformowała je, że oddałem nasienie a nie mocz. Pani się upierała że oddałem mocz. Żona odpowiedziała dobrze wiem co mąż oddawał :) Pani sprawdziła skierowanie i przestraszona powiedziała, że muszę przynieść jeszcze jedną próbkę. Prosiła żebym wyraźnie zaznaczył przy oddawaniu że to nasienie :) Jak można pomylić mocz z nasieniem??? Wszystko było podane w dołączonym skierowaniu.

służba_zdrowia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 159 (205)