Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

margor

Zamieszcza historie od: 28 czerwca 2012 - 14:20
Ostatnio: 15 września 2022 - 0:19
  • Historii na głównej: 7 z 38
  • Punktów za historie: 4924
  • Komentarzy: 34
  • Punktów za komentarze: 48
 
zarchiwizowany

#40123

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jesteśmy z żoną zakupoholikami :) Zdarza nam się jednej soboty odwiedzić nawet trzy markety. Nasz drugi syn ma 2,5 roku więc wiele innych rozrywek odpada i jesteśmy skazani na weekendowe zakupy a nie np wypad do pubu czy na koncert. Mamy swój ranking marketów, auchan jest na pierwszym miejscu za całokształt, careffour na drugim miejscu za świetne promocje. Kolejne miejsca są dyskusyjne ale na pewno na ostatnim miejscu jest tesco. Mieliśmy już tyle ciężkich przypadków w tesco, że nie pojechałbym tak więcej gdyby nie przysyłali do domu bonów na większe kwoty. Bardzo się dziwimy gdy po zrobieniu zakupów w tesco nie trzeba iść z reklamacją cenową do punktu informacyjnego. Przy większości zakupów musieliśmy udać się do punktu informacyjnego bo np. jest różnica o 10zł lub więcej. W moim mieście w punkcie informacyjnym trafiła się okropna babka. Po naszym zgłoszeniu, że dany towar ma znaczną różnicę cenową na paragonie niż w gazetce lub na sali, kobieta nie chce przyjąć z powrotem towaru i zwrócić pieniędzy. Zawsze idzie na salę i szuka tego towaru. Niby ok ale to trwa zazwyczaj 7-10 minut. Moim zdaniem to jest celowe, tak żebym nigdy więcej nie składał takiej reklamacji. Kiedyś, będąc przy kasie zobaczyłem gdy ta kobieta z punktu informacyjnego udaje się na salę w celu sprawdzenia czegoś dla innego klienta. Po drodze spotkała znajomą i rozmawiała z nią dobre 5 minut, a klient czekał :(
W tesco mamy rekord stania w kolejce do kasy około 40-50 minut i nie było to w święta.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -20 (24)
zarchiwizowany

#39525

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zapisaliśmy dziecko do nowego żłobka. Kierowniczka oprowadzała żonę po sali i przedstawiała opiekunki. W czasie rozmowy, żona zauważyła że małe dziecko włożyło do buzi dosyć dużą plastikową kulkę. Krzyknęła i wyjęła dziecku kulkę z ust. Kierowniczka krzyknęła do opiekunek co ta kulka robi na sali? Opiekunki spuściły głowę na dół. Już wtedy wybralibyśmy inny żłobek gdyby to było takie łatwe w naszym kraju.
Później było jeszcze gorzej.
Chcieli kiedyś wydać żonie inne dziecko. Przynieśli z sali jakiegoś chłopca i żona powiedziała "to nie moje".
Ja, odbierałem dziecko tylko z dwa razy a i tak mieli kolejną "wtopę". Zaparkowałem samochód na parkingu z tyłu budynku i wszedłem bezpośrednio do pokoju. Znalazłem z trzydzieści śpiących dzieci bez jakiejkolwiek opieki. Gdybym chciał to mogłem porwać kilka, samochód miałem zaparkowany przed drzwiami.
Z opowieści żłobkowo-przedszkolnych mogę dodać zdarzenie koleżanki. Jej córka zemdlała w przedszkolu i wezwano karetkę. Powiadomili ją telefonicznie o zdarzeniu ale żadna z opiekunek nie pojechała za dzieckiem do szpitala. Naszym zdaniem bardzo źle postąpili.

żłobek

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 116 (248)
zarchiwizowany

#37325

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kuzyn miał ostatnio stłuczkę samochodem. Zatrzymał się przed skrzyżowaniem i skręcił w lewo gdy nie było już innych samochodów. Okazało się, że za nim jechał samochód i chciał go wyprzedzić lewą stroną , przedtem przekraczając podwójną ciągłą. Facet uderzył samochodem w auto kuzyna który skręcał już w lewo na skrzyżowaniu. Kuzyn musiał go chwilę ścigać, facet chciał uciec. Kuzyn zadzwonił na policję i okazało się później że facet jadący z tyłu miał już zabrane prawo jazdy, dlatego chciał uciec. Niestety policjanci uznali, że winny kolizji jest mój kuzyn i dali mu mandat. Nie ważne, że facet z tyłu przekroczył podwójną ciągłą i chciał wyprzedzić na skrzyżowaniu niezgodnie z przepisami. Kuzyn nie przyjął mandatu, ale później mój szwagier policjant powiedział nam że nie ma szans na wygraną w sądzie. Piekielnymi okazała się cała moja rodzina łącznie ze mną. Nie wiedzieliśmy kto jest sprawcą kolizji w takim przypadku. Kuzyn powinien spojrzeć w lusterko i przepuścić faceta mimo że wyprzedzał nieprzepisowo łamiąc podwójną ciągłą.
Ostatnio opowiadałem o tej kolizji na imprezie u sąsiadów przy okazji poznania ich rodziny. Brat sąsiada powiedział że oczywista jest wina mojego kuzyna. Zapytałem brata sąsiada czy jest policjantem, odpowiedział że tak, z "drogówki". :)

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (25)
zarchiwizowany

#36836

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sprzedawałem rok temu mieszkanie M4. Było małe zainteresowanie początkową ceną więc ustawiłem najtańszą cenę, jaka była w w moim mieście, za M4 z osobną kuchnią. Codziennie obserwowałem ceny i nikt nie zjechał z ceną tak nisko. Zainteresowanie było spore, ale dopiero około trzydziesta oglądająca osoba je kupiła. Mieszkanie było do remontu, po babci i dziadku, co zaznaczyłem w opisie. Nie było brudno, studenci nawet by mogli zamieszkać od razu ale wiadomo było że powinno się zmienić tapety itp
Spotkania z oglądającymi doprowadzały mnie czasami do totalnego wkurzenia.
Dałem bardzo dokładny opis, dużo zdjęć a ludzie i tak potrafili robić niezłe jazdy.
-Synek któremu ojciec chciał kupić mieszkanie zaczął porównywać cenę za metr mojego mieszkania do ceny nowego. Nie rozumiem do dzisiaj po co to robił skoro różnica była kolosalna. Tak jakbym wychwalał nowy samochód , dwa razy droższy, przy kupnie używanego samochodu.
-Zdarzało się że oglądający odpowiedzieli mi tylko dzień dobry , obejrzeli mieszkanie bez słów, dziwnie się zachowując i wychodzili bez pożegnania.
- W mieszkaniu opisanym jako do remontu pokazywali mi małe plamki na suficie i inne drobne wady.
- Pewna dziewczyna oszacowała profesjonalnie wartość mieszkania o 30 tyś taniej a i tak miałem najtańsze M4 w mieście.
- 2-3 osoby w ogóle nie przyszły i nie odbierały komórki, jeździłem niepotrzebnie 30 km.
-Pośrednicy dzwonili do mnie ponad 100 razy w ciągu 2-3 miesięcy, mimo zapisu w pierwszym zdaniu w ogłoszeniach że nie życzę sobie ich telefonów.
-Małżeństwo, które zgodziło się na kupno po ostrym targowaniu ceny , powiadomili mnie na drugi dzień że przecież ustaliliśmy cenę sporo niżej, nie kupili.
- Kolejne małżeństwo było zdecydowane na kupno. Dogadaliśmy się co do ceny i stwierdzili, że nie zapłacą zadatku. W czasie oczekiwania na ich kredyt udało mi się sprzedać o 5 tyś drożej. Dostali kredyt 3-4 dni za późno. Inne M4 były dużo droższe.
Nikomu nie życzę wysiłku przy sprzedaży mieszkania, kosztowało sporo nerwów.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 114 (164)

#34739

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja piekielna mamuśka zadzwoniła kiedyś z krzykiem, że podali w telewizorze o pożarze szkoły mojego syna. Syn był wtedy w szkole.

Matka mnie obudziła, jeszcze nigdy tak szybko się nie ubierałem. Nie wiedziałem co robić, ponieważ w domu spał mój drugi, roczny syn. Zostałem z nim w domu, był chory, a żona pojechała do pracy. Myślałem, że dostanę zawału, syn który był w szkole nie odbierał komórki.
Już miałem przed oczami obraz, że nie może się wydostać z płonącej szkoły. Nie wiedziałem czy ubierać i zabrać drugiego syna, czy zanieść go do sąsiadów. Sąsiedzi nie odbierali telefonu. Nawet myślałem czy go nie zostawić na 10 minut samego w domu. Zacząłem go szybko ubierać i po około 5-7 minutach zadzwoniła jeszcze raz matka. Powiedziała, że to primaaprilisowy żart.

Opowiedziałem kilku znajomym o piekielnym żarcie matki. Nawet nie wspominałem jak bardzo byłem zdenerwowany. Byli w szoku, że można zrobić tak podły żart.

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 969 (1109)
zarchiwizowany

#35651

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieliśmy w firmie nowego pracownika. Od początku wszystkich wkurzał, nie tylko nie wypełniał obowiązków i kłamał ale nikt go nie polubił nawet prywatnie. Po tygodniu było wiadomo, że się nie nadaje do pracy i nie zostanie mu przedłużona umowa próbna. Pewnego dnia nie przyszedł do pracy. Po godzinie zaczęliśmy do niego wydzwaniać, ale nie odbierał telefonu. Większość wiedziała, że kolega zapił poprzedniego dnia ale nikt nie nakablował właścicielom. Każdemu może się to zdarzyć, szkoda tylko że na próbnej umowie i nie raczył nikogo powiadomić. Po czterech godzinach pracy przyszedł w kiepskim stanie ogólnym i powiedział, że się źle czuł i chce pół dnia urlopu :) Właścicielka firmy poinformowała go, że nie uznaje pół dnia urlopu tylko można wziąć na cały dzień. Zaczął się wykłócać że nie chce tracić pół dnia i pójdzie do lekarza po zwolnienie lekarskie :) Poszedł i załatwił zwolnienie lekarskie w rzeczywistości z powodu kaca.
Na pytanie dlaczego nie powiadomił nikogo w firmie o nieobecności w pracy odpowiedział, że nie zapisał telefonu do firmy. Na naszej stronie internetowej jest podane kilka numerów telefonicznych. Bardzo się zdziwił, że nie przedłużono mu umowy, wszystkich wypytywał z jakiego powodu.
Przez większość pracy miał postawę roszczeniową. Jakiś życzliwy chyba mu doradził taką postawę. Niestety, w mojej ocenie, nie reprezentował sobą jako pracownik prawie nic. Nawet się nie próbował starać.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (30)
zarchiwizowany

#34988

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Bardzo lubię z żoną zakupy grupowe. Dzięki nim odwiedziliśmy za pół ceny sporo pizzeri i restauracji w naszych okolicach. Niestety mieliśmy kilka wtop. Knajpa reklamująca się jako pyszne jedzenie domowe okazała się jakimś obiadowym fastfoodem. Zupa była zrobiona z paczki, żonka wyczuła bo jest rewelacyjną kucharką. Drugie danie było bez smaku, tragedia.
Zamówiłem też na gruper.pl zabawkę lampkę w kształcie żółwia. Zamiast brązowego żółwia otrzymałem wściekle różowego a mam dwóch synów. Okazało się, że nie ma żadnej możliwości reklamacji. Nie odbierają telefonów i nie odpisują na maile nawet z groźbami skargi do UOKIK. Firma zrobiła niezły wałek pod szyldem grupera. Pozbyła się ogromnej ilości różowych zabawek i nie odpowiada na reklamacje.
Przeczytałem też o setkach oszukanych osób które kupiły grupowo drogie karnety na siłownie. Właściciel siłowni się zwinął a firma od zakupów grupowych twierdzi że ma zrealizowane kupony i umywa ręce.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (35)
zarchiwizowany

#34908

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miałem kiedyś ciekawą rozmowę z nieznajomym listonoszem, gdy wynajmowałem mieszkanie w bloku. Zaczepił mnie przed blokiem i powiedział panie Piekielny paczka dla pana. Zdziwiłem się że zna moje nazwisko bo krótko tam mieszkałem a były cztery bloki ułożone w kwadracie, setki ludzi. Zapytałem: pan mnie zna? listonosz odpowiedział: nie , pana żonę znam.

Wszyscy padają ze śmiechu gdy to opowiadam.
Dobrze, że mam zaufanie do żony bo można by zwariować po takiej informacji od listonosza.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 92 (252)
zarchiwizowany

#34858

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kumpel który jest kurierem opowiedział akcję w którą bardzo ciężko uwierzyć. Jego kolega, inny kurier, stwierdził pewnego dnia, że ktoś mu ukradł w ich firmie portfel z większą ilością pieniędzy. Miał około 4-5 tysięcy za pobrania od klientów. Większość kurierów i mój kumpel zaczęło sądzić że facet zgubił portfel albo coś kombinuje i zwala na firmę. Przejrzeli monitoring. Mimo, dużej liczby kamer na terenie firmy , nie było nagrania z kradzieży. Po weekendzie szef wezwał wszystkich kurierów na zebranie. Powiedział, że faktycznie portfel został ukradziony na terenie firmy. Podał nazwisko złodzieja. Mój kumpel go znał, jakiś młody koleś. Okazało się, że złodziej był w porządku :) , chciał odesłać portfel z dokumentami bez pieniędzy wpisując wymyślone dane nadawcy. Pomylił się i zamiast wysłać ukradziony portfel wysłał swój portfel razem z własnymi dokumentami.
Oczywiście sprawa w prokuraturze. Jakbym kumpla nie znał to bym nie uwierzył w tą historię.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (178)
zarchiwizowany

#34838

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Znajomy kurier dał ogłoszenie do Internetu, że szuka pracownika - pomocnika przy dostawach paczek. Dostał ponad 200 CV, więc myślał, że bez problemu kogoś wybierze do pomocy. Rozmawiał osobiście z 17 osobami i się poddał. Nie chce już z nikim rozmawiać. Nie spodziewał się, że chętni do pracy zrobią aż takie jazdy. Jeden z nich przyszedł w umówione i miejsce i bez dzień dobry lub cześć powiedział "ja tu mam pracować , ile będę zarabiał?".
Kurier zabierał ich na miasto żeby zobaczyli czy interesuje ich taka praca, roznoszenie paczek. Podczas jazdy w samochodzie kolejny chętny, około 10 lat młodszy od kuriera powiedział do niego "te kolo" ... i o coś tam zapytał. Znajomy kurier jest luzakiem , na pewno by przeszli na ty za jakiś czas ale ten tekst go zmiażdżył i poprosił chłopaka żeby opuścił samochód.
Kolejny chętny do pracy dojechał już z nim nawet do pierwszego odbiorcy paczek. Znajomy kurier wziął większe paczki i poprosił chłopaka żeby zabrał dwie bardzo małe i lekkie paczki. Chłopak odpowiedział, że on jeszcze dla niego nie pracuje i nie będzie nic nosić. :)
Podobno te pokolenia gimnazjalistów takie się porobiły "chętne" do pracy.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 134 (172)