Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

margor

Zamieszcza historie od: 28 czerwca 2012 - 14:20
Ostatnio: 15 września 2022 - 0:19
  • Historii na głównej: 7 z 38
  • Punktów za historie: 4924
  • Komentarzy: 34
  • Punktów za komentarze: 48
 
zarchiwizowany

#59462

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Odwiedził mnie przyjaciel, który wyemigrował siedem lat temu do Irlandii.
Podczas dwunasto-godzinnego „melanżu” do czwartej rano, mieliśmy dużo czasu na szczegółową rozmowę.
Kilka faktów mnie powaliło.
Po stracie pracy, kolega dostał około 5 tyś euro odprawy. Rewelacja.
Zasiłek po stracie pracy wystarczał mu na wynajęcie mieszkania w centrum Dublina, jedzenie i jeszcze zostawało sporo środków do życia. Po trzech miesiącach znalazł równie dobrą pracę jaką stracił.
Przyleciał kiedyś do Warszawy z kolegami z firmy - Irlandczykami na prezentację. W samolocie Lotu, gdy Irlandczycy zobaczyli ceny piwa i jedzenia to okazało się że ceny są około cztery razy niższe niż w Irlandii. Składali duże zamówienia i nie wierzyli, że wyszedł tak śmiesznie niski rachunek. Po powrocie do Irlandii, opowiadali w firmie jakie skandalicznie niskie ceny są u nas np. najdroższe piwo jakie kupili na ul. Nowy Świat około 16 zł , to normalna cena piwa w Irlandii.
Kolega twierdzi, że wyjazd do Irlandii to najlepsze co go w życiu spotkało. U nas rozwoził chleb od trzeciej rano za 1100 zł netto (wszystkie soboty i trzy niedziele pracujące !). Tam pracuje w branży IT, po darmowych szkoleniach .

Niestety nie wszystkim moim znajomym i przyjaciołom tak się udało na emigracji. Często harują w nocy przy dość ciężkich czynnościach, ale w każdym przypadku za godne wynagrodzenie.
Planowałem emigrację do znajomych w Anglii 10 lat temu, ale żona miała za dobrą pracę, żeby z niej zrezygnować i nie chcieliśmy tego robić naszemu synowi. Udało się nam stworzyć szczęśliwą rodzinę, wybudować dom. Szkoda tylko, że zabierają nam w podatkach około 80% dochodów i darmowa opieka lekarska jest tylko dla wyjątkowo cierpliwych . Jestem szczęśliwy, ale wstyd mi, że dajemy się tak okradać. Kto rozbije ten gangstersko-wojskowy układ w mojej ukochanej Polsce? Mam nadzieję, że nie bracia Moskale…

zagranica

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 5 (111)
zarchiwizowany

#58350

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Stałem w kolejce, do kasy w Lidlu i usłyszałem rozmowę 30- latka z kasjerką. Kasjerka trzymała w ręku bułki, w worku foliowym i zapytała klienta ile kupił bułek. Facet zachował się jak kretyn. Krzyknął na cały sklep "pańcia co robisz, paluchami macasz moje bułki ?!" . Oczywiście kasjerka nie włożyła ręki do worka, tylko trzymała ten worek. Facet powiedział "nie wiem ile ich jest, pisz 20 sztuk. No mówię serio, pisz pańcia 20."
Kilka razy już widziałem, że kasjerki nie mają lekko, zwłaszcza w historiach na piekielnych, a to pewnie taka wkurzająca praca.
Ostatnio, u mnie w biurze też trafiłem asów którzy źle traktują ludzi. Przyszedł mąż z żoną i na dzień dobry usłyszałem bez powodu , dwa słowa na k. Zaznaczyli, że nie będzie z nimi lekko. Przy zamówieniu na 300 zł wymagali w chamski sposób rabatu i wysyłki do nich gratis. Zauważyłem, że najczęściej, ludzie którzy źle traktują pracowników sklepów/biura/restauracji itp mają trochę więcej kasy i stąd jest ich chore zachowanie.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (26)
zarchiwizowany

#56106

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kupiłem w jednym z dużych marketów drewniany stojak na worki, do segregowanych śmieci. Stojak jest sprzedawany w częściach do złożenia i po przywiezieniu do domu okazało się, że brakuje wszystkich małych elementów: śrubek, zawiasów itp oraz instrukcji złożenia.
Pojechałem po kilku dniach do marketu i zobaczyłem, że te elementy znajdują się w małym foliowym worku przybijanym nieodpowiednio, tylko zszywką do stojaka. Kilka takich worków, w tym mój, leżało na ziemi . Zabrałem jeden z nich i udałem się do informacji. Pani z informacji powiedziała, że muszę iść na dział ogród. Powiedziałem, że właśnie stamtąd wracam i nie ma tam żadnego pracownika. Kobieta zadzwoniła do kogoś i kazała czekać. Po 15 minutach straciłem cierpliwość i porozmawiałem z inną pracowniczką w dziale informacji. Ta mnie także zbyła i kazała iść do serwisu który znajduje się za kasami, ale nie pozwoliła zabrać tego opakowania ze śrubkami. Zostawiłem je u ochroniarza i poszedłem do serwisu. W serwisie czekałem około 10 minut i nie pojawił się żaden pracownik. Wróciłem do działu informacji a kobieta powiedziała że nie odpowiada za dział serwisu. Straciłem ponownie cierpliwość i delikatnie postraszyłem ją skargą do kierownictwa sklepu co nic nie dało. Na szczęście naszą rozmowę słyszał ochroniarz i zaproponował, że zobaczy co się dzieje w serwisie. Poszliśmy razem i widziałem jak ochroniarz budzi śpiącego w pokoju obok serwisanta :( a kolejka do serwisu była już spora. Przypominam, że akcja działa się w jednym z największych marketów spożywczych w Polsce, około tysiąc osób na sali.
Serwisant także robił problemy, zapytał dlaczego nie przywieźliśmy stojaka, ale pomógł argument że stojak jest sporych rozmiarów około 1,5 metra szerokości.
Serwisant zgłosił sprawę dalej. Wystarczyło poczekać jeszcze tylko z 15 minut.
Łącznie akcja trwała ponad 40 minut. Szkoda, że nie wchodziło w grę żebym zabrał do kieszeni to za co zapłaciłem , bez tej całej szopki.

reklamacja

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 83 (167)
zarchiwizowany

#51529

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolega pracuje w sklepie AGD w Polsce i opowiadał zdarzenie z piekielnym klientem.
Klient zapytał o czajniki bezprzewodowe i kolega zaproponował mu kilka modeli różnych znanych producentów.
Klient odpowiedział : "Takie czajniki to ja mogę sobie z Niemiec sprowadzić"

sklepy

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (21)
zarchiwizowany

#50471

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zepsuł mi się samochód w pracy i poprosiłem mechaników z tej samej ulicy o odebranie go na lawecie. Laweta zjawiła się po godzinach pracy i zastali zamknięte bramy od firmy. Mechanik okrążył budynek i znalazł tam zaparkowany samochód taki jak mój (ten sam model i kolor). Mechanik miał moje kluczyki, które nie pasowały ale pomyślał, że koledzy mu złe wydali. Wziął na lawetę czyjeś auto i zawiózł do zakładu :) :)
Szef mechaników zajarzył, że to nie to auto i kazał odwieźć. Zjawił się właściciel "porwanego" samochodu i zapytał co pan wyprawia? Mechanik powiedział, że dostał zgłoszenie od straży miejskiej ale się pomylili :)
Koledzy laweciarza będą mieli z gościa polewkę pewnie przez lata, ja na pewno.

laweta

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (32)

#49413

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W mojej pierwszej firmie, kilka lat temu, dostaliśmy zlecenie sprzedaży i montażu pamięci ram do notebooków pracownikom dużej firmy ubezpieczeniowej.
Zaczęli pojawiać się u nas ubezpieczyciele, ja wystawiałem faktury a kolega montował pamięć w serwisie (około 5-8 minut).

Zaczął się dla mnie horror, ponieważ każdy z tych ubezpieczycieli próbował mi wcisnąć jakieś ubezpieczenie, podpisanie umowy itp. Pierwszych kilka rozmów jakoś strawiłem, ale ile razy można tłumaczyć komuś, że już się posiada ubezpieczenie i nie interesuje mnie inne.
Dobrze, że przyszło ich około dwudziestu bo pięćdziesięciu ofert nie dał bym rady wysłuchać spokojnie.

Jeden z nich fajnie skwitował moją sytuację „wie pan co jest najgorsze na świecie? Zatrzasnąć się w windzie z agentem ubezpieczeniowym”.
Pewnie ci ludzie zamęczają ofertami swoje rodziny i znajomych.
Siostra odwiedziła kiedyś wujka i ciocię. Nie udało się jej odmówić kupna jakichś sekciarskich kosmetyków bo nie była w stanie przejść do normalnej rozmowy bez kupna.

agenci ubezpieczeniowi

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 471 (553)

#48372

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nic w przyrodzie nie ginie. W mojej poprzedniej historii na piekielnych zyskałem 100 zł, a kilka dni później moja matka straciła 300 zł.

Chciała wypłacić z bankomatu Euronet trzy stówki, a dostała tylko potwierdzenie wypłaty bez żadnej gotówki. Alior Bank w którym stoi bankomat, nie przyznaje się do tego bankomatu. Powiedzieli żeby dzwonić na infolinię. Rodzice dzwonili przez dwa dni na infolinię Euronetu i nikt nie odebrał telefonu. Wysłali reklamacje przez Internet i dostali odpowiedź, że sprawdzenie może potrwać kilkadziesiąt dni.
Z tego co znalazłem w google to jest takich historii z Euronetem pełno i prawie nie ma szans na odzyskanie pieniędzy.

Wczoraj mój znajomy wypłacał kilkaset złotych w Euronecie i dostał jakiś kwitek bez pieniędzy. Ciekawe czy jako kolejny stracił kasę.

bankomaty euronet

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 555 (631)
zarchiwizowany

#48340

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kupowałem ostatnio z rodziną jedzenie i kawę w jednym ze znanych sieci fast food. Żona miała zapłacić 40 parę złotych i wręczyła kasjerce 100 zł.
Sprzedawczyni oddała za dużo reszty około 160 zł tak jakby żona dała banknot 200 zł a nie 100zł. Żona poinformowała ją że chyba pani się pomyliła, bo sama nie była pewna w 100%. Sprzedawczyni powiedziała, że pójdzie po szefową i przeliczą pieniądze w kasie. Nie było nas przy tym gdy panie ze sobą rozmawiały. Kierowniczka zrobiła wydruk z kasy i zaczęła liczyć od groszy i złotówek. Pomyślałem, że jesteśmy chyba pierwsi którzy zgłaszają że otrzymali o 100 zł za dużo reszty. Po kilku minutach kierowniczka kończyła liczyć kasę. Obserwowałem ją dokładnie bo bałem się że nam ściemni i weźmie tą stówkę bez sprawdzania. Widziałem, że porównywała swój wynik liczenia z wydrukiem z kasy kilka razy. Moim zdaniem na pewno jej się nie zgadzało, widać to było po niej. Powiedziała nam po chwili, że wszystko się zgadza więc byliśmy bardzo zaskoczeni. Powiedziała, że możemy zostawić numer telefonu i jeżeli pieniądze się znajdą to zadzwonią i nam oddadzą !!!??!!
Spokojnie odpowiedziałem pani, że według żony dostaliśmy o 100zł za dużo, ale jeżeli pani się wszystko zgadza to ok. Wyszliśmy bez zostawiania numeru :)
Sprzedawczyni prawdopodobnie nie zrozumiała na czym polegał błąd . Była tak zakręcona, że podała nam inne jedzenie niż zamawiały dzieci. Nawet się kłóciła, że ma rację i ledwo nam wymieniła dania. Żona przypomniała sobie później że na 100% miała tylko 100 zł w portfelu, bo dzień wcześniej wypłacała je z bankomatu przy braku gotówki. Chcieliśmy oddać tą stówkę, ale ściemniali że kasa się zgadza więc ich strata.

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (326)
zarchiwizowany

#48147

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Są problemy z otrzymywaniem przesyłek z poczty w moim miejscu zamieszkania. Przesyłki są spóźnione czasami o miesiąc a nawet wracały polecone z powodu trzech nieodebranych awizo których nie dostałem. Dwie oficjalne skargi nic nie pomogły. Odpisali, że wiedzą o nieprawidłowościach w dostawach paczek w przypadku domów.
Z tego powodu gdy już muszę zamówić przez pocztę to zamawiam do miejsca pracy w większym mieście. Ostatnio zamówiłem na allegro torbę do aparatu w super cenie ale nie było opcji wysyłki kurierem tylko pocztą. Listonosz przyszedł do mnie do pracy i wręczył osobiście awizo. Na awizo było napisane że mnie nie zastał !!?? Powiedział, że on dużych paczek nie może przynosić i mam ją odebrać na poczcie. Zapytałem czy o godz 16 wydadzą mi paczkę i potwierdził. Poczta jest daleko od miejsca pracy , gdybym nie miał samochodu to byłby jakiś problem. Pojechałem po pracy na pocztę i stałem w kolejce ponad 15 minut. Koleś z okienka powiedział że nie ma listonosza. Poinformowałem, że listonosz nie zabrał tej paczki bo jest podobno za duża i zostawił na poczcie. Mimo że miał tą paczkę nie wydał jej i polecił przyjść za dwie godziny. Podsumowując: listonosz nie przyniósł mi paczki bo nie chciał jej nosić a koleś z poczty nie chciał jej wydać bo nie było listonosza. Paczka ważyła z pół kilo i wcale nie była duża. Nie mój problem że listonosz nie ma samochodu. Nawet nie mogę złożyć na tych ignorantów skargi bo znamy się z listonoszem od kilku lat. Przeprosił i obiecał nie zostawiać więcej tych oszukanych awizo. Zapłaciłem za wysyłkę 14 zł tak jak za kuriera :(

poczta polska

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 62 (132)
zarchiwizowany

#47294

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o lekarzach, ale tak na prawdę o wszystkich zmanierowanych osobach, uważających się za lepszych ludzi. Wujek kiedyś mi powiedział, że nie ma bardziej zdegenerowanego środowiska niż lekarze. Nie wiedziałem wtedy o co mu chodzi dopóki nie poznałem kilku z nich prywatnie.
Poznałem lekarkę na imprezie rodzinnej. Po 10 minutach rozmowy opowiadała wszystkim ile to ona nie wydaje na ubezpieczenie ile na to i na tamto. Chciałem być grzeczny i się nie wtrącać przy stole, nie udało się. Panna rozkręcała się z minuty na minutę. Mówiła, że zapisuje dziecko do prywatnej szkoły. Zapytała do której szkoły uczęszcza nasze dziecko, gdy powiedzieliśmy gdzie odparła „ach taaam”. Zaproponowała znajomej, że koniecznie musi zapisać dziecko do prywatnej „bo jakie tam samochody podjeżdżają pod szkołę”.
Po tym tekście wiedziałem, że nie ma o czym z nią rozmawiać, ale trochę się z nią podroczyłem.
Powiedziałem doktórce, że jestem absolwentem najlepszego prywatnego liceum w naszym mieście. Poziom może i był wysoki ale nie z tych przedmiotów które chciałem. Były męczarnie z matematyką i chemią, ale np. język angielski był na kiepskim poziomie.
Zapytałem ją czy wie, że głównie dzieci bogatych ludzi przynoszą narkotyki do szkoły i na imprezy, co faktycznie było prawdą w moim liceum. Była oburzona tą wiadomością.
Panna jest tak zgrzana na szkołę prywatną jakby jej dziecko miało wystąpić w hollywódzkim filmie albo na olimpiadzie. Z doświadczenia wiem, że prywatna szkoła ma znikomy wpływ na to jakim człowiekiem będzie twoje dziecko. Jeden kumpel z liceum został adwokatem inny został gangsterem i siedział.
Ostatnie zdanie doktórki do mojej znajomej , gdy wychodziłem, dobiło mnie : „pojedźmy do spa na dwa dni. Zostaw dzieci babci bo po to ona tutaj jest.”
Na szczęście wszyscy z imprezy , nawet mąż doktórki przyznawał mi rację
Inne historie o lekarzach:
Kolega poznał lekarza na imprezie. W ciągu 10 minut, lekarz zdążył zapytać kumpla o jego studia pracę a nawet zadał mu pytanie ile zarabia.
Inny kolega opowiadał, że znajomy lekarz pochwalił się w pracy kupnem nowego samochodu. Poinformował, że mógł kupić auto za gotówkę, ale bardziej wypada kupić na raty.
Znajomy kumpla sprzedawał w Necie podróbkę drogiego zegarka jako oryginał. Kupił go lekarz z żądaniem szybkiej wysyłki bo wyjeżdża na sympozjum 
Nie mam nic do lekarzy, nawet udało mi się poznać kilku którzy nie są konowałami. Od wielu osób słyszałem, że wielu lekarzy uważa się za lepszych ludzi od innych. Znam wielu majętnych ludzi, którzy nie lansują się tak jak poznani lekarze.
Na pocieszenie dla lekarzy. Najwięksi lansiarze, których znam nie są lekarzami. Niektórzy potrafią kupić iphone’a za prawie trzy wypłaty albo UŻYWANY! strój kąpielowy bo z metką.

lekarze lansiarze

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (29)