Profil użytkownika
meliegree
Zamieszcza historie od: | 11 grudnia 2011 - 23:30 |
Ostatnio: | 9 lutego 2024 - 12:17 |
O sobie: |
Od lat mieszkaniec Gdyni :) |
- Historii na głównej: 3 z 3
- Punktów za historie: 946
- Komentarzy: 43
- Punktów za komentarze: 467
« poprzednia 1 2 następna »
Zgodnie z prawem? Sąd rodzinny - podejrzenie znacznego stopnia demoralizacji oraz niedostatecznej opieki rodziców udokumentowana opisanymi powyżej zachowaniami.
@ZmeczonyDzony: Przeczytałem Twój post i Cię rozumiem - sam miałem sąsiada, który kiedy miałem Covid przyszedł ze skargą, że kaszlę za często (!). Natomiast jeżeli faktycznie wszystko słychać (stare budownictwo, papierowe ściany etc.) to zwracam tylko uwagę, że gdyby przyszło do sądów etc. to możesz być ugotowany jeżeli przedstawi zwykłe nagrania hałasu. Jeżeli NIE MA SZANS żeby hałas u niej był uciążliwy - możesz spać spokojnie. :) Dlatego mimo wszystko sugeruję proste sprawdzenie poziomu hałasu.
@gdfg: czyli Twoim rozwiązaniem na sąsiadów, jest nękanie człowieka po zawale hałasem? Ciekawa mentalność. Wystarczy jednak, że sąsiad nagra hałas i uda się do sądu domagając się, żeby właściciel lokalu nad nim go wyciszył. :)
@iskier89ka: Jasne tylko tak naprawdę nie wiemy jak mocno hałas słychać w drugim lokalu, prawda? "Zachowujemy się cicho/normalnie" to subiektywna ocena, nie biorąc pod uwagę choćby konstrukcji budynku. Wszyscy komentują, że autor ma rację - ja przedstawiam drugą możliwą sytuację, w której sąsiedzi mają rację i faktycznie - zachowanie autora jest uciążliwe (co nie sprawia, że zachowanie sąsiadów staje się akceptowalne). Najszybszy sposób - kiedy sąsiad się przypieprzy - powiedzieć żonie i dzieciakom, żebym zachowywały się normalnie i może trochę pobiegały po mieszkaniu oraz zejść na dół do sąsiada i sprawdzić, czy faktycznie jest głośno (zadając sobie też pytanie - czy ten poziom hałasu byłby znośny np. przez godzinę albo trzy) czy też sąsiad jest przewrażliwiony bądź czy to my nie oceniamy swojego zachowania właściwie.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2023 o 11:53
Rozumiem Twoich sąsiadów - sam mam problem podobny. Moi sąsiedzi mają psa i dwójkę dzieci. Pies ujada godzinami. Dzieci rano oraz wieczorem uwielbiają biegać i tupać tak mocno, że szklanki na półce wibrują. Oczywiście - autorze możesz zapraszać gości i żyć normalnie ale Twoja wolność kończy się w momencie, kiedy przeszkadza to pozostałym mieszkańcom bloku. To, że jest godzina 17 nic nie zmienia - w kodeksie wykroczeń istnieje Art. 51, który dotyczy zakłócania spokoju głośnym zachowaniem. Istnieje też Art. 144 kodeksu cywilnego który mówi, że właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. Innymi słowy - możesz robić co chcesz, ale jeżeli przeszkadza to sąsiadom i powoduje dyskomfort to mają oni rację i w ostateczności sąd może nakazać Tobie lub właścicielowi mieszkania np. wyciszenie mieszkania.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2023 o 11:28
@mama_muminka: Jakim rozwiązaniu problemu? Siedzenie na dupie i narzekanie tudzież mówienie 'nic się nie da zrobić' to nie rozwiązywanie problemu. Już zaczynają się pytania 'a skąd autorka wie...' - wszystko byle nic nie robić ani nic nie zmienić. Gdyby to było Twoje dziecko miałabyś do tego całkowite prawo, ja miałbym całkowite prawo do składania skarg za każdy głośniejszy dźwięk.
@mama_muminka: "przestawienie łóżeczka w inne miejsce, aby dźwięk nie niósł się po ścianie i wentylacji. Tu otworzył im drzwi sąsiad, który zasugerował, że skoro mieszkają w bloku, to takie jest ich prawo do emitowania hałasu i zatrzasnął drzwi." - sposobu może nie ma ale rodzice ewidentnie nie chcą współpracować. To po pierwsze - po drugie, Twój komentarz zakłada że sąsiad może hałasować do woli i nic z tym nie robić ale to im przecież hałas przeszkadza najbardziej, z pewnością nie wszystkim dookoła którzy muszą się z tym pogodzić. Przykro mi - zdecydowali się na dziecko więc niech liczą się z konsekwencjami, chodźmy i z wiecznymi skargami na nich.
@mama_muminka: Dokładnie tak. Czytałaś dokładnie tekst? "przestawienie łóżeczka w inne miejsce, aby dźwięk nie niósł się po ścianie i wentylacji. Tu otworzył im drzwi sąsiad, który zasugerował, że skoro mieszkają w bloku, to takie jest ich prawo do emitowania hałasu i zatrzasnął drzwi." Jeżeli hałas z wentylacji będzie budził dziecko może to zmotywuje rodziców do poszukania innego miejsca, takiego w którym dźwięk nie niesie się tak mocno do sąsiadów.
@justangela: Dziękujemy. Bo przecież jak ktoś się rozmnaża to wszyscy mają cierpieć i rezygnować ze swojego prawa do odpoczynku czy swobodnego korzystania z lokalu razem z nim. Tak jak Ty oczekujesz, że inni będą wyrozumiali i cierpieli z Tobą zrozum innych i to, że mają święte prawo tak reagować.
Hałas niesie się w dwie strony. W momentach ciszy zacząłbym żyć normalnym życiem - muzyka, głośne rozmowy. Absolutnie nie po to żeby malec sie budził ale skoro rodzice ustawiają go przy wentylacji to czy można mieć o to pretensje?
Przypnijcie kartkę z pieczątką z ziemniaka do tablicy ogłoszeń i jego drzwi, że Najwyższa Rada Mieszkańców nie życzy sobie w bloku kryminalistów wyprowadzanych z budynku w kajdankach i ma sugerowany termin na wyprowadzkę to 1.06.2020. Miałem takiego jegomościa w bloku, po kilku akcjach z policją zniżyłem się do jego poziomu dzięki drukarce. Normalnie bym żałował ale po kilku takich ogłoszeniach + informacji w windzie o przestępcy z mieszkania X notorycznie odwiedzanym przez policję gość się odwalił. Bonus taki, że plotka poszła po osiedlowych sklepach i do dzisiaj chodzi z obstawą sklepowych ochroniarzy patrzących czy nie próbuje wynieść słoika korniszonów za 7,99.
@Balbina: Dokładnie tak. Miałem umowę na inne prace + czekałem na umowę dot. projektu z przetargu. Dostałem ją trzy tygodnie przed końcem projektu, który się nawet nie zaczął bo nie było umowy, wraz z wypowiedzeniem wcześniejszej umowy. Obydwa pisma z datami wstecznymi na czerwiec 2019.
@Zunrin: Umowa była. Po prostu tydzień temu dali umowę z datą z czerwca i wypowiedzenie umowy również od czerwca.
@kabdam: mała strata. Biorąc pod uwagę Twoją umiejętność czytania będę spał spokojnie z myślą, że u mnie nie pracujesz. :) Nie wiem o jakich wolontariuszach piszesz? uczniach techników na obowiązkowych praktykach, które odbywają w mojej firmie a które mogą odbyć w moim dziale? Faktycznie - wolontariat jak cholera. Czy może o moich normalnych pracownikach mojego działu, którym płacę czasem więcej niż sam zarabiam bo wiem, że są dobrzy? :)
@Innais: Staże? Nie, nigdy nie słyszałem. Opowiedz mi więcej o tych "stażach". Autorko komentarza, słyszałaś kiedyś o odpowiedzialności i profesjonaliźmie? Są ludzie którzy, o zgrozo, uprzedzają o nieobecności albo, uwaga mdleję, pracują a nie szukają wymówek. Napiszę kolejny raz, widzę że społeczność piekielnych ma problemy ze zrozumieniem prostego faktu - nie mam problemu z płaceniem za pracę czy wykonaną usługę. Ba! Mogę komuś płacić za to, że się uczy. Ale niech ten człowiek rzeczywiście się uczy albo robi cokolwiek przydatnego a nie albo nie przychodzi albo większość dnia bawi się telefonem/pali fajki pod magazynem i ma gdzieś uwagi opiekunów. Naprawdę ciężko mi pojąć czemu tyle osób uważa, że takiej osobie należą się pieniądze za taką "pracę". Widocznie jestem głupi.
@Limek: Rozumiem, że ktoś oczekuje pieniędzy za pracę. To normalne. Ale oczekiwać zapłaty za to, że ktoś Cię uczy? Świat mnie zaskakuje :)
@Edgar: Nie piszę o gorszych dniach, na to przymykałbym oko tak samo jak przymykam u swoich ludzi. Mówię o całokształcie a nie pojedynczych wypadkach. Jak rozumiem Ty oczekujesz zapłaty za brak pracy albo za to, że ktoś Cię uczy? W sumie ciekawe - zapisać się na szkolenie i oczekiwać, że to szkoleniowiec Ci zapłaci. :)
@Raveneks: Dlatego skończyłem :) Mój dział radzi sobie świetnie, praktykantów braliśmy bo naprawdę chcieliśmy żeby dzieciaki, które dopiero kończą szkołę miały coś już w CV a nie dlatego, że potrzebujemy ludzi. Zamiast tego biurko praktykanta zajmuje teraz ktoś z kilkuletnim doświadczeniem na kim mogę polegać.
@kabdam: Naucz się proszę czytać - nie student, tylko dzieciaki w wieku 17 - 18 lat. Technikum. Bez doświadczenia. A mimo to na początku im mówimy, że czeka na nich praca jeżeli będą solidni. Odbijając piłeczkę mogę powiedzieć, że jesteś typowym betonem żyjącym z socjalu - czy się stoi czy się leży dwa tysiące się należy, tak?
@greggor: Jakiej pracy? To, że poświęcam im dwie godziny dziennie mojego czasu to jest ich praca? Jaką korzyść dają firmie skoro nawet nie naprawiają prawdziwych urządzeń tylko uwalone wcześniej przez nas a które i tak potel trafiają na złom/części? Nie mam szacunku do ludzi, którzy nie tylko nie szanują pracy ale i cudzych pieniędzy - mi byłby wstyd domagać się pieniędzy w sytuacji, gdy nie potrafię nawet posługiwać się wkrętarką.
@kabdam: Proszę, przeczytaj wszystko jeszcze raz. Powiedz czy Ty byś płacił/płaciła takim pracownikom, bo strasznie mnie to interesuje. Po drugie - te praktyki są dla nich obowiązkowe, organizowane przez szkołę w naszej firmie. Bezpłatne z definicji ale było zapowiedziane, że dostaną pieniądze jeżeli będą solidni. Poważnie nie rozumiem tego rozdawnictwa, w którym mam płacić komuś za sam fakt, że oddycha i przychodzi spóźniony godzinę do pracy albo nie przychodzi i nie informuje o tym. Jeszcze gdyby mieli jakieś doświadczenie ale mowa tu o 17 - 18 latkach, którzy co najwyżej ścinali trawnik rodziców w weekend i na tym kończy się ich CV.
@Raveneks: Niestety, dyrektor szkoły jest znajomym/sąsiadem/kij wie kim naszego dyrektora. Nie możemy ich odprawić etc. ale mogę jako szef działu zrezygnować z praktykantów i zostawić ich innym.
@greggor: Jaka praca taka płaca, leserze. Byliśmy nie tylko skłonni im płacić ale zatrudnić na stałe po praktykach. Niestety, zachowują się jak gówniarze a nie jak dorośli ludzie. Zamiast tego zatrudniliśmy na miejsca jakie trzymaliśmy dla nich osoby, którym zależało ale mające dodatkowo doświadczenie.
@Candela: to może w drugą stronę - płaciłabyś za takie zachowanie? Za sam zaszczyt, że się pojawili? Cała historia opowiada właśnie o tym, że niewiele potrafią i nie chcą się uczyć więc pytanie - za co mam płacić zwłaszcza, że jak napisałem - jeżeli będą dobrzy zatrudnimy ich bez mrugnięcia okiem, ale muszą pokazać, że są odpowiedzialni. A ich wynagrodzeniem w tym momencie jest właśnie to, że mogą się uczyć w praktyce żeby zdobyć doświadczenie, za które ktoś zapłaci. Dwa - nie pracują. Pomijając ich zachowanie napisałem wyraźnie, dostają zadania takie jak inni pracownicy ale nie żeby pracować ale żeby się tego nauczyć, efektów ich pracy nikt poza zespołem nie ogląda za to my z nimi dyskutujemy o tym co mogli zrobić inaczej, lepiej.
Jesteś bohaterką jakiej ten kraj potrzebuje.