Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mikimisiek

Zamieszcza historie od: 14 lutego 2012 - 10:38
Ostatnio: 19 września 2018 - 20:06
  • Historii na głównej: 9 z 20
  • Punktów za historie: 6978
  • Komentarzy: 56
  • Punktów za komentarze: 312
 

#68037

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewna pani prowadzi własną działalność. Ma spory sklepik. Tak się złożyło że urząd skarbowy rozpoczął u niej kontrolę.
Wiecie czego się urzędasy przyczepili?
Że właścicielka robi wpłaty do banku wyższe niż ma utargi.
Nieważne, że wpłaty są co 2-3 dni, czyli normalne że skumulowane. Wg nich w danym dniu nie wolno wpłacać więcej niż się utargowało.

Oni to chyba w innej rzeczywistości żyją...

logika urzędnika

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 466 (492)

#66562

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia opowiedziana przez koleżankę z pracy.

Karetka dostała wezwanie do kobiety, która przedwcześnie zaczęła rodzić. Pojechali, kobietę do karetki, karetką do szpitala. Jak wiadomo, nie ma obowiązku aby w karetce jeździł ginekolog. Był tylko "zwykły" lekarz. Niestety dziecka nie udało się uratować, kobieta poroniła.

Niedługo potem lekarz z tej karetki zostaje pozwany przez tą kobietę o niedopełnienie obowiązków czy coś takiego. Bo nie uratował dziecka.

Co w tym piekielnego?
Akcja miała miejsce po weselu. Weselu tej właśnie kobiety, która była w zagrożonej ciąży. Ponoć panna szalała na imprezie ile się dało. Plotki mówią, że zaliczyła nawet noc poślubną, a jak wiadomo przy ciąży zagrożonej zalecana wstrzemięźliwość.

Nie wiem co takie mają w głowie...

ręce opadają...

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 466 (530)

#63008

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Obecnie szukam pracy. Ciągle przeglądam ogłoszenia różnej maści i zauważyłam jedną ciekawą rzecz: prośbę o wysyłanie listu motywacyjnego.
Niby normalne, nie?
Ale powiedzcie mi proszę jak ja niby mam napisać list, mówiący że "tak strasznie mocno pragnę pracować w państwa firmie" skoro w ogłoszeniu nie ma ani nazwy firmy ani nawet nie jest napisane czym ta firma się zajmuje! Jak ja niby mam argumentować tą chęć pracy z wami skoro nie mam pojęcia czym się zajmujecie, a sam opis oferowanego stanowiska jest krótki i lakoniczny. No ja nie wiem, może ktoś inny wie?

Może nie jest to piekielne ale bardzo wkurzające wg mnie.

Kolejna sprawa - odpisałam na ogłoszenie, pani odpisała że proszę wysyłać CV. Ogłoszenie trochę niejasne, niby praca biurowa ale coś mi tam "śmierdziało". Chcąc zweryfikować czym się ten pracodawca zajmuje poprosiłam panią o podanie numeru NIP lub REGON. To było 3 tygodnie temu. Do dziś nie odpisała.

oferty pracy

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 337 (439)

#62639

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moi rodzice ostatnio przeżywają "najazd" akwizytorów. No może nie najazd, ale sztuk 2 to już za dużo.

#1
Pani od badania czystości wody. Akurat tak się złożyło, że byłam wtedy u swoich rodziców z córą.
Pani przyszła z wielką torbą, w torbie dwie szklane butelki z wodą. Oferowała sprzęt do oczyszczania wody za 3540 zł plus jakieś garnki gratis. Jak ktoś chce może przeczytać ten artykuł: http://www.pwik-dabrowa.pl/Data/Sites/1/pdf/serwis_prasowy/nie_daj_sie_oszukac.pdf
To jest dokładny opis tego co prezentowała owa Pani. Na szczęście wytłumaczyłam mamie (bo była już chętna na zakup), że to zwykła oszustka.

#2
Tym razem mnie nie było. Był mój tato, spracowany i zmęczony, a tu jeszcze jakiś gościu przyszedł. Pan powiedział, że jest z firmy która wygrała przetarg na dostarczanie prądu na ten rejon, że ogólnie będzie taniej i takie tam. Tata podpisał umowę, dane z dowodu spisane, jeszcze Pan podsunął jakiś świstek, że to niby ocena jego pracy. Pan spakował wszystkie dokumenty i już zbiera się żeby wyjść.
Tata: Panie, a mi Pan nic nie zostawisz żadnego papieru???
Facet łaskawie wyciągnął kopię umowy.
Co się okazało: na umowie nie było ani terminu na jaki jest zawarta, ani cen prądu, ani taryfy, nic. A zużycie wpisane 1200 podczas gdy tata zużywa 3000. Do tego tata doczytał i zrozumiał, że świstek który podpisał to było pełnomocnictwo. Tata się okropnie zestresował, bo naoglądał się w "Sprawie dla reportera", że z pełnomocnictwem to ludzi potrafili eksmitować. Nic nikomu nie mówił, nie spał całą noc. Rano zadzwonił do mnie żebym przyjechała szybko "bo zrobiłem coś głupiego" i żebym wzięła numer do mecenasa. Też się przestraszyłam. Na szczęście tego samego dnia wszystko załatwiliśmy - wypowiedzenie umowy i cofnięcie pełnomocnictwa poszło do tej nowej firmy i kopie tych dokumentów do dotychczasowego dostawcy prądu, żeby zablokować jakiekolwiek działanie tego akwizytora.

Akwizytor był z firmy NOVUM SA i z tego co mówiła nam pani z obsługi to oszukali mnóstwo ludzi z naszych okolic, a mój tata miał tyle szczęścia, że wyciągnął od niego tą kopię umowy, bo inni nie dostali żadnych dokumentów.

akwizytorzy prąd

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 396 (464)

#61374

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niektórzy może czytali http://piekielni.pl/60336
Jeszcze jeden kwiatek z tym "doktorem".

Skrót: Teść miał nowotwór pęcherza.
Od jakiegoś czasu narzekał na ból kręgosłupa. Bolał go i bolał, i to coraz bardziej. I męczy tego lekarza, żeby coś mu przepisał, żeby jakieś badania zrobił, żeby zobaczył dlaczego go tak to boli, bo nigdy nie bolało.
Jaka była odpowiedź lekarza?
"Idź się pan lecz na głowę bo się panu coś miesza"

A czemu go bolało? Jak pisałam w poprzedniej historii - miał już przerzuty do kości.
Pielęgniarka, która opiekowała się teściem w jego ostatnim miesiącu życia powiedziała, że ten nowotwór ma to do siebie, iż daje bardzo często przerzuty do kości. I powiedziała też że musiał okropnie cierpieć, bo ból kości jest najgorszym bólem.

Skoro to było takie oczywiste dla pielęgniarki to dlaczego nie było też dla tego lekarza? Lekarza-specjalisty niby. Urolog-onkolog nie wie, że nowotwór którym zajmuje się na co dzień daje takie przerzuty?

słuzba_zdrowia

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 337 (419)

#60659

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Do pracy w rolnictwie przychodzą różni ludzie. U nas najczęściej są to albo alkoholicy, albo ludzie o "lepkich" rączkach. O chłopaku z drugiej kategorii będzie.

Opowiadał kiedyś mojemu mężowi, jak to jego koledzy sobie szybko i łatwo "dorobili".
Jakiś koleś [K] z ich osiedla chciał kupić samochód. Wypatrzył, umówił się ze sprzedającym [S] w neutralnym miejscu, transakcja doszła do skutku, wszystko cacy.

Tylko że [K] był bardzo zaradnym chłopaczkiem - powiedział kolegom, że tego i tego dnia będzie kupował samochód, tu i tu. [S] wracał z gotówką autobusem.
Znajomkowie [K] śledzili go cały czas, a kiedy była odpowiednia chwila napadli na [S] i okradli go. Ze wszystkich pieniędzy.
Ani auta, ani kasy, a z tego co słyszałam to było chyba 15.000 zł.

Dlatego przestroga - nigdy nie wracajcie z taką kasą autobusem/pieszo itp. Niby oczywiste, ale jak widać nie dla wszystkich.

koledzy po fachu

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 415 (491)

#60336

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój teść jakieś 3 lata temu miał zdiagnozowany nowotwór pęcherza moczowego. Nie dopytywałam się dokładnie co tam jest. Byłam poinformowana jedynie "z grubsza".
Schemat leczenia był następujący: Teść miał robiony zabieg takiego skrobania, kilka dni w szpitalu, recepta na antybiotyk i do domu. Przy pierwszych kilku zabiegach dostał jakieś wlewki dodatkowo, potem tylko antybiotyk. I tak przez ostatnie 2 lata.
Myślałam, że widocznie łagodny nowotwór skoro takie leczenie.

Ostatnio teść coraz bardziej narzekał na bóle, zacewnikowany był przez jakieś 3 miesiące, zaczęły go boleć plecy, zaczął się mocz zatrzymywać nawet mimo tego cewnika.
Jego lekarz prowadzący powiedział mu, że można by mu wyciąć cały pęcherz moczowy "ale ty za gruby jesteś, ja się nie podejmę ryzyka, bla bla bla inne wymówki".

Pojechał teść w końcu do szpitala innego. Co usłyszał? że nie takich grubasków już operowali i to nie stanowi problemu.
Już zaczął lekarz z drugiego szpitala zbierać zespół do operacji, już termin był ustalony, już teść leżał na oddziale i czekał na ostatnie badania. Już, już...
I lekarz zobaczył dziwne guzki. Badanie zrobione - wynik zły. Tak zły, że operację odwołano. Skierowanie na PET z kontrastem.

FINAŁ
dokładnie 31 maja w dniu badania PET dowiedzieliśmy się, że teść ma już wszędzie przerzuty - nerki, wątroba, śledziona, kości... A jeden krąg w kręgosłupie miał tak "zeżarty" że się zapadł! I stąd takie bóle pleców od jakiegoś czasu miał.

Teraz leży w domu i czeka. Wiadomo na co. Rodzina przyjeżdża, odwiedza, nawet ta zza oceanu.

I tylko przytoczę na koniec komentarz ordynatora z oddziału gdzie mieli robić tą operację: "Kto go tak leczył? No kto?" i łapał się tylko za głowę...

Gdyby mu wcześniej usunęli ten pęcherz to pożyłby jeszcze z 8-10 lat.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 582 (624)

#58794

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Razu pewnego stojąc przed tablicą informacyjną na klatce schodowej w pewnym budynku, zaczepił mnie facet tak 35-40 lat, w ręce trzymając pudełko z długopisami:

F: Wspomoże pani mnie, mam kilkoro dzieci na wychowaniu, nie mam co im jeść dać, głodują (itp), da pani złotóweczkę za długopis.
Ja: Nie dziękuję, mam dużo długopisów.
Ktoś by powiedział: a co ci zrobi jeden więcej! Wspomóż biednego!
F: No da pani, co to dla pani złotówka, dzieci na chleb nie mają!
Ja: Nie dziękuję, nie potrzebuję.
F: Dziadówa z pani (i tu wyzwiska w moją stronę, że żałuję itp)
Wkurzyłam się i mówię:
JA: Do pracy by pan poszedł! Mój mąż ciągle szuka pracowników i nikt nie chce przychodzić!
F: A bo pewnie g*wniane pieniądze daje!!!
JA: 80 zł za dzień daje!
F (krzykiem): Takimi pieniędzmi to niech sobie d*pę podetrze!!!

Przecież zawsze lepiej chodzić po ludziach, wciskać dziadowskie długopisy i żebrać pieniądze słodkim głosikiem, niż zarobić uczciwą pracą 1600 miesięcznie na rękę. Ja tyle zarabiam i nie płaczę.

P.S.1 Piszą, że 1600 to niewolnicza stawka. Mieszkam w województwie LUBELSKIM. Tu są takie stawki. Kropka.

P.S.2 Piszą, że ma IQ na poziomie podłogi czy tym podobne. Nie sprzątam biurowców. Mam stanowisko, do którego potrzeba kierunkowego wykształcenia, wymagającego. Jak ktoś chce się dowiedzieć jakiego to przeczytajcie moje historie.

P.S.3 Mąż to rolnik. Jedyne wymagania żeby u niego pracować to bycie trzeźwym i uczciwym. Reszta nieważna. Stawka: 80 zł/10 godzin + wyżywienie i oferowana praca nie jest ciężka (ot, pikowanie selerów, porów, obieranie kapusty, szykowanie towaru, noszenie max 10kg).

chętni do pracy poszukiwani

Skomentuj (67) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 589 (703)

#55881

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w aptece.

Swego czasu była u mnie wykupywać leki pewna starsza pani (P). Znam z widzenia, bo nierzadko u nas kupuje.

Miała dwie recepty: jedna z lekiem ścisłego zarachowania (tzw. psychotrop) i na drugiej lżejszy psychotrop taki na stany lękowe itp.
Wykupiła i poszła.

Parę godzin później pracuję na drugiej sali, ale wszystko z pierwszej słychać. I tak słyszę głos owej P jak tłumaczy koleżance, że niedawno wykupywała leki i zostały jej źle wydane. Natychmiast podchodzę, pytam, P powtarza. Mi jak z automatu staje przed oczami scena sprzedaży leku. Doskonale pamiętam co było na receptach i co jej dałam.
P (trzyma w ręku opakowanie lżejszego leku Txxx): widzi pani, ja u pani wykupywałam leki, i pani zamiast jednego opakowania Txxx i jednego Sxxx dała mi pani 2 op Txxx. Jakby mogła mi pani tylko zamienić.
Ja: Ale ja pamiętam, co Pani wydawałam i jestem pewna że dostała Pani po 1 op każdego leku.
P: Ale my z sąsiadką sprawdzałyśmy i brakuje nam leku Sxxx.
Ja (patrzę w recepty): Mi się wszystko zgadza, dla Pani mogę nawet stany leków sprawdzić.

P dalej w kółko to samo, że dostała 2 op. Txxx. Ja lecę na aptekę grzebię po szafkach i koszykach (akurat dziewczyny towar nowy sprawdziły z dostawą leku Txxx) i sprawdzam czy mi się zgadza. No i zgadza się.

Tłumaczę że na 200% wydałam Pani leki prawidłowo. Może Pani gdzieś zgubiła.
P wychodzi z wielce kwaśną miną.
Zwyczajna próba wyłudzenia silnego leku, z grupy leków których stany są u nas sprawdzane co tydzień.
Pani przyszła następnego dnia, już nie wiem po co, do koleżanki. Zobaczyłam ją i z premedytacją podeszłam zapytać czy Sxxx się znalazł.
P: A tak, wie pani, pod stół spadł.

Jasne.

emerytki_wyłudzaczki

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 700 (782)

1