Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mikimisiek

Zamieszcza historie od: 14 lutego 2012 - 10:38
Ostatnio: 19 września 2018 - 20:06
  • Historii na głównej: 9 z 20
  • Punktów za historie: 6978
  • Komentarzy: 56
  • Punktów za komentarze: 312
 
zarchiwizowany

#74231

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dostałam taki e-mail:
"Posiadasz nieopłacony rachunek na kwotę 7,504.89 PLN. Data płatności do 22-07-2016.
Rozliczenie i infomacje o zadłużeniu dostępne w załączniku.

Kliknij tutaj, aby zobaczyć fakturę.

Pozdrawiamy, PZU."

z adresu PZU@pzu-faktura.com

Nigdy nie miałam nic w PZU. Znów jacyś oszuści. Uważajcie

oszuści

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (26)
zarchiwizowany

#67097

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wożę dziecko do przedszkola. Wcześniej woziłam do żłobka [swoją drogą było tam super]. I dzisiaj dzwoni pani z przedszkola z pytaniem co ma robić bo jest ciepło a moje dziecko jest za grubo ubrane [rano było bardzo chłodno więc założyłam sweter].
No witki mi opadły.
Dla mnie to śmieszne, żeby dzwoniła do mnie z czymś takim. Czy mam rozumieć, że nie potrafi ocenić czy dziecku jest za zimno czy za gorąco i ewentualnie coś z tym zrobić? No ludzie!
Może mam przygotować specjalną kartkę z procedurami typu:
a) jest gorąco a dziecko jest w swetrze - należy zdjąć sweter
b) jest zimno a dziecko tylko w bluzce - należy sweter założyć???
Nie wiem, śmieszne i absurdalne dla mnie.
Może ktoś wyjaśni o co tu chodzi...

panie z przedszkola

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (200)
zarchiwizowany

#66023

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ciepło się zrobiło więc rowerzystów mnóstwo. Także rodziców z dziećmi. O takiej jednej mamie i jej na oko 7-8 letnimn synu będzie.
Ulica przy której mieszkam wije się niesłychanie, zakręty, górki i w ogóle. W jednym miejscu jest rozwidlenie: droga z pierwszeństwem ma zakręt 90 stopni w prawo (jadąc ode mnie) a prosto droga w niedaleki las. Droga wąska, ostry zakręt, a do tego na rogu tego zakrętu ktoś sobie mieszka. Prawie do samej linii asfaltu jest ogrodzenie z drewnianych paneli, a za ogrodzeniem bardzo wysokie tuje czy co tam. W każdym razie, dzięki chęci zaznania prywatności przez właściciela tej działki widoczność zza zakrętu jest zerowa z obu kierunków jazdy. Każdy odpowiedzialny i ostrożny kierowca/ rowerzysta niemal zatrzymuje się przed zakrętem i ślimaczym tempem go pokonuje.
Co zrobiła wczoraj wspomniana wyżej mamuśka?
Jechała z syniem rowerami, każde na swoim, synio z przodu bo jakżeby inaczej. Wesoło sobie pomyka mniejszym lub większym zygzakiem. I takim też zygzakiem bez zatrzymania, bez zachowania minimum ostrożności przejeżdża jak gdyby nigdy nic przez zakręt prosto do drogi do lasu, a matka za nim.
Nie powiem, zagotowało się we mnie. Przecież jakby jechał tam samochód to dzieciak już by leżał po kołami.
Ludzie! Rodzice, myślcie trochę! Tyle lat wychowujecie dzieci, a możecie je stracić tak szybko i głupio.

dzieci na rowerach

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 75 (205)
zarchiwizowany

#65021

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Autobusowe piekielności o kierowcach.
Trcohę wstępu - do liceum dojeżdżałam autobusem pozamiejskim, trasa 45 minut jakieś 30km.
#1
Wsiadają pasażerowie, kupują bilety lub okazują miesięczne. Co robi kierowca? Czy poczeka aż każdy zajmie miejsce? No skąd! Przecież im się zawsze spieszy. Najbardziej uderzyła mnie sytuacja kiedy do autobusu wsiadła matka z może rocznym dzieckiem na rękach. Kupiła bilet i zmierza do siedzenia by zająć miejsce przede mną. I co widzę? Kierowca rusza, a ona z dzieckiem na rękach uderza w fotel, odbija się i prawie z tym dzieckiem wywraca na podłogę... No krew zalewa, a najbardziej szkoda dziecka, bo znalazło się ono między matką a fotelem. Bardzo mi to zapadło w pamięć, choć było to jakieś 10 lat temu.

#2
Oszukiwanie. Standardem jest niedrukowanie biletów, ale był jeden kierowca, który wymyślił system doskonały niemalże. Lubiłam siadać z przodu żeby mieć poniekąd wycieczki krajoznawcze. I tak obserwowałam kierowcę i zauważyłam taki schemat:
- pasażer wsiada na początkowym przystanku i płaci
- kierowca biletu w tej chwili nie drukuje
- podjeżdżamy pod następny przystanek - wtedy kierowca drukuje bilet poprzedniego pasażera i daje nowemu pasażerowi - różnica jakieś kilkadziesiąt groszy, ale kierowca robił tak przez całą trasę.
Niby nic mi do tego. Pojawią się pewnie głosy, że robił tak bo mu słabo płacili. Ale z drugiej strony, gdyby wybijał te bilety dobrze, to może by miał wyższą pensję? Medal ma dwie strony.

autobusy pozamiejskie

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 29 (189)
zarchiwizowany

#62404

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w "sieci" aptek. Czemu użyłam cudzysłowu? Ponieważ niby jedna sieć, ale każda apteka z innym NIPem i innymi właścicielami.
Do rzeczy. Będzie długo trochę.
Jest tam zatrudniony pewien pan M. Pan ten zarządza. Nie miał do tej pory kontaktu z farmacją. Jakie jest podejście tego pana do nas pracowników? Oto kilka przykładów:

1.
[K]: ale dlaczego mamy mieć trzecią zmianę pośrodku? (10-18) To jest bez sensu, całkiem dezorganizuje dzień.
[M]: Panie z Tesco pracują na 3 zmiany i nie narzekają.

2. kwestia zarabiania apteki
- sprawdzasz recepty - nie zarabiasz dla niego
- robisz recepturę - też nie zarabiasz!
- liczysz kasę - NIE ZARABIASZ!!!
Wg niego praca farmaceuty polega wyłącznie na staniu za okienkiem. A recepty, receptura, utargi i masa, masa innych rzeczy? A kogo to obchodzi!

3. kontrolowanie
Co robił pan M gdy do nas przyjeżdżał? Stawał w oknie od pokoju socjalno-kuchennego i patrzył czy nie siedzimy i nie plotkujemy! A co!

4. apteka specyficzna, brakowało nam personelu, oczywiście nie chciał nikogo zatrudnić bo jego zdaniem było nas wystarczająco dużo. W rezultacie wszystko robione w międzyczasie i na kolanie.

5. Przez tego pana M. w ciągu roku zwolniło się chyba 8 osób. Za mojej kadencji pierwsza zwolniła się dziewczyna od sprawdzania recept - bo nie zarabiała.

6. kwestia mojego zatrudnienia
Umowa na okres próbny skończyła się. Jak wyglądało przedłużenie? Do ostatniego dnia nic nie wiedziałam. Pan M. przyjechał do apteki kiedy ja miałam dzień wolny i najzwyczajniej w świecie zostawił ją u kierownika. Bez konsultacji, bez pytania mnie jakie mam oczekiwania, w ogóle jakby poza mną. I to umowę na zastępstwo. HA!

7. Zwalnianie kierownika - po 2 latach współpracy nagle stwierdza że się nie nadaje. Z dnia na dzień. Żadnego ostrzeżenia ani nic.

8. Gdy wracałam z macierzyńskiego miałam 44 dni zaległego urlopu do wykorzystania. Pan M. zgodził się na to żebym przychodziła do pracy na 3 dni w tygodniu a w pozostałe 2 wpisywany miałam mieć urlop. Pan M. dodatkowo przyszedł do mnie w pierwszym dniu po powrocie z urlopu m. z propozycją przejścia do innej ich apteki. Warunki w nowej aptece: krótsze godziny pracy, sobota do 16, niedziele wolne. A jak wybiorę urlop to dostanę umowę na pół etatu, tak jak prosiłam. Do apteki przeszłam, pracowałam.
Do dziś. Bowiem dziś dzwoni do mnie "kadrowa".
K: my zatrudniliśmy nowego pracownika (do mojej obecnej apt.) i zdecydowaliśmy że panią przenosimy do starej apteki i w czwartek idzie pani na zmianę 13-21"
Nosz kur...de. To nagle już moja zgoda nie jest potrzebna? Fajnie wiedzieć, tak z dnia na dzień.
A moja nowa kierownik jak została poinformowana że ma mieć nowego pracownika? WCALE!!! Przyszła rano jakaś dziewczyna i "że ona do pracy", a kierowniczka wielkie oczy.

9. Kolejna sprawa to kadrowa:
ustalanie mojego grafiku. [KA] -kierownik apt., [Kr] - kadrowa i ja.
Przychodzę do pracy i patrzę a zamiast 3 dni pracujących jestem wpisana na cały miesiąc dzień w dzień.
[KA]: Bo Kr mówiła, że próbowała do Pani dzwonić i się nie mogła dodzwonić.
[Ja]: jak próbowała jak nie mam żadnego połączenia od niej!
Zadzwoniłam do Kr zapytać o co chodzi.
[Kr]: Bo KA mówiła że pani jest już wszystko jedno jak pani ma przychodzić.
Myślę - co za bzdura?
[KA]: Nic takiego nie mówiłam! Powiedziałam tylko że soboty są pani obojętne.
Cóż, kłamać na dwa fronty to też trzeba umieć. Pani kadrowej świetnie to wychodzi.
Kolejny miesiąc jak wpisany? 2 tyg urlopu a potem 2,5 tyg pracy dzień w dzień. Nie ma to jak zrozumienie.

10. Chłopak od zamawiania pakietów [ZP]
[Cz]: Skończył nam się Heaptil (na wątrobę)
[ZP]: to sprzedawajcie Cholinex (na gardło)
Masakra.

11. Informatyk #1
Chyba 4 razy poprawiał zakres moich uprawnień do wprowadzania faktur bo ciągle miałam coś zablokowane. W końcu odblokował cały segment bo nie potrafił zaznaczyć odpowiednich pozycji.

12. Informatyk #2
Nie chciał się włączyć program, coś wyskakiwało. Zadzwoniłam, przeczytała komunikat, zapytałam co robić?
[I]: a to ja bym musiał przyjechać.
[ja]: a to nie może pan powiedzieć co trzeba zrobić?
[I]: ale to trudne, nie da rady przez telefon
[ja]: może jednak pan spróbuje?
W końcu facet podyktował. Banalnie prosta rzecz którą należało wykonać z każdym uruchomieniem programu. Ehhh.

Boli mnie, że z szanowanego i niemal prestiżowego zawodu farmaceuty jakim kiedyś był, robi się dzisiaj z niego "maszynkę do pieniędzy". Biznes. Aby sprzedać jak najwięcej, a ludzi po obu stronach okienka ma się za nic.

P.S. Apteki te NIE działają na zasadzie franczyzy.

dzisiejsze "firmy" apteczne

Skomentuj (94) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 218 (348)
zarchiwizowany

#61863

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja mama z soboty na niedzielę miała nocny dyżur (od 19:00 do 7:00 rano). Wracała sobie spokojnie do domu, skrzyżowanie, zielone światło a tu nagle przywaliło w nią jakieś auto na warszawskich blachach. W prawy tylny bok i to z taką siłą, że VW polo kombi którym jechała, obróciło o 90 stopni i wbiło na słup z sygnalizacją. Samochód skasowany, mama na szczęście tylko potłuczona.
Co zrobił facet tuż po zajściu? Czy wyszedł do mamy zapytać jak się czuje, czy nie pomóc? A skąd! Wyskoczył ze swojego ponoć bardzo dobrego samochodu i zaczął zbierać części. W międzyczasie ciągle do kogoś dzwonił. Oczywiście mama zadzwoniła po tatę i zięcia, i policja też wezwana.
Czy pan przyznał się do winy? Ha! Pan uparcie twierdzi, że miał zielone i że jechał nie więcej jak 55 km/h (nawet ja wiem że przy takiej prędkości mamy by nie obróciło...). Jego żona też przyjechała.
Policjanci oczywiście sugerowali, że moja mama zmęczona i to ona pewnie jest sprawcą. Cóż, ja mamę znam i w taki przebieg sprawy nie wierzę. Mama nawet na śpiąco nie przejechałaby na czerwonym.
Sprawa trafi do sądu, bo pan się nie przyznaje, i zapewne będzie umorzona z racji braku świadków i braku monitoringu na skrzyżowaniu.
Widocznie panu ktoś dobrze poradził przez telefon.

uczciwi kierowcy

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 240 (326)
zarchiwizowany

#60540

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Do sąsiada do pracy przyszły jakieś młode dziewczyny.

Ubiór: miniówki + buty na obcasie.

Jaką pracę oferował sąsiad? Rwanie bobu :D

*Bób rwie się na kolanach.

Edit: nie przyszły pytać o pracę, tylko przyszły pracować i nie miały żadnych ubrań na zmianę.

pracownice

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 264 (344)
zarchiwizowany

#59561

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio moda jest na opowieści "Romsko-cygańskie", to i ja dodam.

Normalny dzień w aptece, ruch nawet spory, załogi też dużo. Akurat chyba to był czas tzw. zakładki, kiedy to krzyżują się dwie zmiany. Nie obsługiwałam nikogo, ale kasę miałam otwartą - czyli zajęty komputer na ekspedycji i kasetka w szufladzie.

Woła mnie koleżanka, że jakiś facet ma pieniądze drobne i chce zamienić. Jeszcze dodała, że to cygan i żeby uważać.

Idę sobie do kolesia, pytam ile ma, 700 zł w 10 zł nominałach. Sporo.
Biorę, przeliczam dokładnie, każdą setkę na oddzielną kupkę, tak dla ostrożności. Dochodzę do ostatniej setki, a tu 9 sztuk tylko. Mówię o co chodzi. Facet (oczywiście łamaną polszczyzną) pokazuje żeby mu dać to on sprawdzi. I bierze te pieniądze, przekłada z ręki do ręki, coś tam niby liczy, no i faktycznie stwierdza że brakuje więc dokłada te 10 zł.
Zdawało się że cały czas widzę te pieniądze, wszystko robił na moich oczach, jak mu dawałam te 700 zł to się jeszcze zapytał "czy prawdziwe". Wziął i poszedł.

Finał: podchodzę do swojego stanowiska, żeby przeliczyć i od razu czuję, że jakoś tak mało tych dziesiątek. Liczę, liczę i co? Przecież to oczywiste - manko!
A na ile?
300 zł. Całe k**wa 300 zł!!! No jakbym ch*ja dopadła to bym utłukła na miejscu! Ale zanim policzyłam to zwiał.

Skur*** i dziwić się czemu ludzie ich nienawidzą. A raczej nie dziwić. Od tamtej pory już żadnemu cyganowi nie zamienię nawet złotówki.

Edit:
Nie wiem czemu na piekielnych zrodziła się taka moda na "dobijanie leżącego"... Nie piszę tej historii tutaj po to by się wyżalić, jak wielu sugeruje, tylko by ostrzec tych co jeszcze nie mieli do czynienia z taką sytuacją. I zamiast rzucać mi, że głupia, naiwna itd. (co sama już wiem) to skupcie się na sednie historii - czyli bezczelności naszych Romskich "kolegów".

cyganie

Skomentuj (76) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 249 (459)
zarchiwizowany

#58175

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o tym jak to lekarze spieszą z pomocą do chorych.

1. OIOM
Potrzebna pilna konsultacja z lekarzem. Pielęgniarka biega i szuka aktualnie dyżurującej lekarki.
Nigdzie nie można jej znaleźć. Gdzie jest pani doktor? Ano schowała się w palarni, mimo że niepaląca,
Żeby tylko nikt jej nie znalazł. W jej przypadku to standard - chowanie się po wszystkich pokojach
aby tylko nie musiała iść na akcję.

2. SOR (Szpitalny Oddział Ratunkowy)
Statystyk medyczny prosi lekarza na konsultację. Co lekarz na to? "Poczeka do rana (pacjent)" i przychodzi pół godziny przed końcem zmiany.

3. SOR ponownie
Mężczyznę złapały w nocy silne bóle, a że leczy się urologiczno-onkologicznie w szpitalu X to fru do tego szpitala. Lekarz prowadzący go akurat miał dyżur na swoim oddziale. Pielęgniarka poszła go obudzić. Ponoć jego krzyki było słychać na całym oddziale. A co krzyczał? Ano że "jak śmiała go obudzić!!!"

4. Notoryczne przykazy lekarzy dyżurujących: "proszę mnie NIE budzić".

5. Najlepsza wg mnie: SOR
Pani doktor dała pielęgniarkom swoją pieczątkę i powiedziała: "kogo uważacie zostawcie, a innych odeślijcie do domu" a sama poszła spać. Dziewczyny się wkurzyły i napisały o tym w raporcie. Skutek? Wielki ochrzan od ordynatora dla… pielęgniarek.

To tylko kilka przykładów, ale takich lekarzy jest sporo. Nie wiem jak wam, ale mi się wydaje że dyżur jest po to by pomóc chorym ludziom a nie po to żeby lekarz mógł się wyspać! Tym bardziej że za dyżur mają płacone ponad 1.000 zł (słownie: jeden tysiąc złotych).

I mam pojęcie o zarobkach lekarzy. A historię są od:
a) pielęgniarki z 30-letnim stażem
b) osoby która pracuje na SORze
c) pielegniarki która pracuje na OIOMie

słuzba_zdrowia lekarze

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 269 (411)
zarchiwizowany

#56762

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rok 1986.
Mojej mamie przyszło rodzić drugą córę. Pierwszą urodziła przez cesarskie cięcie ze względu na zbyt wąskie drogi rodne (a dokładnie chodzi o miednicę mniejszą).

Jakiś genialny lekarz kazał mojej mamie rodzić NATURALNIE.

Jakie były skutki? Macica napierająca na dziecko, które nie może wyjść przez zbyt ciasny otwór w konsekwencji PĘKŁA wzdłuż blizny po pierwszej cesarce. Po prostu na żywca mojej mamie się rozeszła.
Z tego co pamięta, to natychmiastowa ciemność przed oczami.
Przy takim obrocie sprawy błyskawicznie przewieziono ją na salę operacyjną. I chyba musiało być z nią naprawdę źle, bo śniła że chodzi w chmurach.

Gratulacje dla lekarza.

P.S. I to nie wina tego, ze było to 27 lat temu.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 239 (341)