Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

pfefferminztee

Zamieszcza historie od: 22 marca 2014 - 16:36
Ostatnio: 1 lutego 2021 - 22:34
  • Historii na głównej: 4 z 4
  • Punktów za historie: 1790
  • Komentarzy: 18
  • Punktów za komentarze: 175
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 stycznia 2020 o 16:55

Coś musi być na rzeczy, bo niedawno słyszałam podobną historię od wkurzonej sąsiadki, która sprzedała swój bolid bardzo rzeczowemu i zdecydowanemu Januszowi. I owszem, w drodze powrotnej samochód "się zepsuł". Kobiecina nawet przelała gościowi 2 czy 3 stówy na rzekome naprawy, taki był przekonujący. Janusz się rzecz jasna rozkręcił i dawaj wymyślać dalsze usterki. W końcu kobita zainwestowała w prawnika, ten w jej imieniu wysmarował pismo do "poszkodowanego" i nagle problemy z autem się skończyły.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 14) | raportuj
30 sierpnia 2018 o 14:13

Kurczaki, już myślałam, że to tylko ja mam szczęście do takich akcji! Kiedyś wyjeżdżałam z parkingu pod sklepem, nagle - ki uj? - jakiś babsztyl 50+ zaczyna szarpać za klamkę mojego samochodu. "Pani jedzie do centrum, to ja się z panią zabiorę!" Pierwszy raz w życiu grażynę na oczy widziałam, ani poproszę, ani czy można - ona się zabierze ze mną i tyle! Zgłupiałam w tamtym momencie. Ale tak się złożyło, że od strony pasażera na przednim siedzeniu stały siatki, więc nie miała jak się wtarabanić, a zanim zaczęła szarpać za klamkę tylnych drzwi, to zdążyłam je zablokować. Masakra!

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
1 marca 2018 o 10:04

@InessaMaximova: Niekoniecznie. W sieciówkach typy Calypso play kids na pewno są darmowe. Płaci się raczej za konkretne zajęcia dla dzieci, np zumba kids czy trampoliny.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
1 marca 2018 o 10:01

W niektórych klubach organizują oddzielne salki z opiekunką dla dzieci i to chyba jedyna rozsądna alternatywa. Dzieci na zajęciach dla dorosłych to nie jest dobry pomysł. Mówię to i jako matka, i jako osoba, która sama prowadzi takie zajęcia.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
22 grudnia 2017 o 0:00

Tak, wiem, właśnie o tym traktuje pierwsza część tekstu. Nie użalam się na "niemanie" paczki. Zgadzam się, nikt nie musiał niczego robić w tym kierunku.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
28 października 2017 o 21:50

Jakiś czas temu sprawdzałam pracę licencjacką z niemieckiego osobie, która kończyła nauczycielskie kolegium językowe. Miało to być sprawdzanie ostateczne-ostateczne, już po klepnięciu pracy przez promotora, ot, przecinki, literówki może, jeden wieczorek, 5 dych. Po trzeciej stronie byłam w stanie totalnego WTF. Mnie krew zalała, a czerwień długopisu używanego do korekty zalała te kartki. Podstawowe błędy gramatyczne, stylistyczne, dramat w każdej formie. Dziołcha ciągle operowała w sumie czterema czasownikami na krzyż, treściowo - masło maślane. Przesyłam jej skany i wyjaśniam, że jak mam jej dalej korygować tę pracę i ją jako tako wyprowadzić na prostą, to i cena znacznie podkoczy. Oddam tu honor klientce - mocno się przejęła i jednak zdecydowała się kontynuować współpracę, bo nie chciała, żeby "coś takiego" trafiło do archiwum szkoły, niech już będzie porządnie. I tu padło wyznanie: bo ona na ten niemiecki to poszła bez przekonania, bo nie miała na siebie pomysłu, w sumie to ta praca licencjacka to jej ostatni w życiu kontakt z językiem, uczyć nie zamierza, bo zdaje sobie sprawę, że uczniowie by ją zjedli. No okej. Kilka miesięcy później się dowiaduję, że rozpoczęła studia magisterskie oraz pracę w liceum w jakimś niewielkim miasteczku. Na początek trafiła na zastępstwo do - a jakże - klasy maturalnej...

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 24) | raportuj
15 października 2017 o 19:26

Zgłosił się do mnie kiedyś chłopak z pierwszej klasy liceum, żeby mu "przetłumaczyć kilka zdań", bo ma egzamin komisyjny z języka niemieckiego. Egzamin miał w środę. Zgłosił się w poniedziałek. Jego wiedza z przedmiotu była zerowa. No się tak jakoś nie zgodziłam, mimo że jego rodzice proponowali niezłą stawkę. Bo owszem, wiedzieli o egzaminie. Przez całe wakacje wiedzieli.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
12 kwietnia 2017 o 19:24

Ja się zastanawiam, na czym - zdaniem niektórych przynajmniej rodziców dzieci autystycznych - ma polegać "integracja" tych dzieci w społeczeństwie, skoro od autystyków wymaga się zero przystosowania, natomiast od ludzi postronnych pełnej akceptacji wszystkich zachowań. Zdarzyło mi się nie tak dawno natknąć na dzieci autystyczne w spożywczaku przy kasie. Trójka w wieku 7-9 lat, świadome tego, gdzie są; coś tam nawet gadały. Zwróciłam uwagę na drobne dziwactwa (dziecko lizało banknot), ale nic spektakularnego poza tym się nie działo. Tak się natomiast złożyło, że jeden chłopiec ciągle się wpychał a to na mnie, a to przede mnie, jak mnie nie szturchał, to deptał. W końcu pochyliłam się nad nim i spokojnie, klarownie powiedziałam: "Odsuń się proszę, bo mnie depczesz." I wiecie co? On się odsunął. Ale jego mamuśka jak się nie wydrze: Że to ja jakaś DZIWNA jestem, ani grama we mnie litości!!!, co ja się czepiam chorego dziecka!!! Ono ma AUTYZM!!! A gdyby to moje dziecko było chore?! Sytuacja podobna, jak u Uzytkownika007. Dzieciaki nie miały na czołach napisu: AUTYSTYK. To po pierwsze. Po drugie - czemu mam pozwalać, żeby inny "ludź" mnie deptał i popychał? I co - on ma tak do końca życia deptać ludziom po nogach, bo mamusia uważa, że mu wolno? A ludzie mają nie reagować? Nie ogarniam.

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 22) | raportuj
5 stycznia 2017 o 22:07

To ja mam jeszcze lepszą historię sprzed kilku dni. Oddział pediatryczny w szpitalu, 5-latek z bodajże zapaleniem płuc lub innym mało przyjemnym zapaleniem. Tuż przed obchodem mamusia pakuje w dzieciaka leki na obniżenie temperatury i nakazuje: Jak pan doktor cię zapyta, jak się czujesz, to mów, że lepiej, bo nie zamierzam siedzieć z tobą w sylwestra w szpitalu!

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 23) | raportuj
27 listopada 2016 o 17:15

U mnie w bloku wyłowiono kiedyś z rur obierki po ziemniakach (standard), koszulę nocą oraz pierze po skubaniu kury. Co to trzeba mieć pod czachą, ja się pytam.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
9 lipca 2015 o 17:52

Miałam bardzo podobną sytuację. Mama zmarła nagle; okazało się, że miała w PKO BP 2 oddzielne pożyczki. Byliśmy z ojczulkiem zszokowani i jej śmiercią, i tymi pożyczkami, o których żeśmy nie wiedzieli, że nawet nie pomyśleliśmy, że pożyczki są przecież ubezpieczone - po prostu spłaciliśmy je i tyle. Oczywiście nasza wina, że się nie doinformowaliśmy, ale pani kierownik oddziału, do której poszliśmy załatwiać formalności - mimo że zdawała sobie sprawę z naszego stanu - jakoś "zapomniała" nam wspomnieć o ubezpieczeniach. Koniec końców zwróciliśmy się do 2 ubezpieczycieli o zwrot niepotrzebnie wpłaconych pieniędzy. Jeden bez problemu oddał nam całą kwotę, a drugi - nie ma mowy, nie ma podstaw, w ogóle spadajcie, kretyni. Tak tak, powtórzę, nie postąpiliśmy rozsądnie, ale do dziś zachodzę w głowę, jakim cudem w jednej firmie się dało, a w drugiej nie. Kwoty były podobne.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
27 czerwca 2015 o 0:02

Z ginekologiem u nas na prowincji kłopotów nie ma (tzn. w przypadku ciąży, bo inaczej czeka się kilka miesięcy), ale już na przykład konsultację kardiologiczną potrzebną góra dwa miesiące przed porodem zaproponowano mi na taki termin, że córka do tego czasu zdążyłaby wyleźć i nauczyć się raczkować. Od badania miało zależeć, czy zostanę "dopuszczona" do porodu naturalnego. Logiczne, nie?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
3 czerwca 2014 o 14:14

@sportowiec: Ale się NIE przypomniały, po x latach od wydarzenia i kilku rozprawach, na których ciągle potwierdza to samo. Na litość boską, nie jest nawet stroną w sprawie, tylko jednym z całej masy świadków, którzy od lat nic do sprawy nie wnoszą, a którzy są ciągani co jakiś czas kij wie po co. W tej historii nie chodzi o uchylanie się od obywatelskich obowiązków, mistrzu, tylko o jakiś proceduralny nonsens, który sporo kosztuje podatników.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
2 czerwca 2014 o 18:56

@astor: Na wezwaniu była uwaga o stawiennictwie obowiązkowym.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
2 czerwca 2014 o 15:16

@Hancia: Toyotą jechał :-) Sharp_one słusznie prawi, są stawki odgórne.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
24 marca 2014 o 18:32

@gibki: Nie będę się kłócić, że nie. Ale nie podawałam go nigdy we wniosku do CEIDG, a urzędnik przyjmujący wniosek nie zwrócił mi uwagi, ani nikt mnie nie napomniał o uzupełnienie danych.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
24 marca 2014 o 13:47

@gibki: Patrz, a mnie się jednak udało i ta firma bez podania nr konta trwała sobie w najlepsze całe 7 m-cy.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
23 marca 2014 o 21:20

@kulka: Powiem tak: Bawiłabym się w obstawanie przy swoim, pism pisanie zjadliwych itede, gdyby nie 8 miesiąc ciąży i potrzeba dostania szybko pieniążka z nadpłaty podatku :-)

« poprzednia 1 następna »