Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

smokk

Zamieszcza historie od: 1 maja 2011 - 10:47
Ostatnio: 22 grudnia 2023 - 7:15
Gadu-gadu: 13454625
O sobie:

Pytania? Wątpliwości? Chęć nawrzucania?
Proszę pisać na adres smokk-88@wp.pl

Nieautoryzowane forum serwisu Piekielni.pl:
http://www.piekielni.pun.pl/forums.php

  • Historii na głównej: 25 z 62
  • Punktów za historie: 20728
  • Komentarzy: 1698
  • Punktów za komentarze: 14035
 

#73560

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem zwolennikiem szerszego dostępu do broni palnej i przy okazji lekkim masochistą intelektualnym. Po zajściach w Orlando postanowiłem zobaczyć co tam piszą postępowi Razemowcy. Nie zdziwiłem się, że przyczyną zamachu, wedle słów zwolenników dziedzictwa Lenina-Stalina, był szeroki dostęp do broni w USA. Ani słowa o motywacji religijnej, czy niestabilności emocjonalnej terrorysty. Ciągle tylko broń zabija.

No i w tym momencie odpalił mój masochizm intelektualny i postanowiłem trochę powalczyć z betonem zaprawionym Manifestem komunistycznym i kawunią ze starbunia. Na moje stwierdzenie, że Polacy powinni mieć łatwiejszy dostęp do broni odpowiedziano mi, że jesteśmy narodem poj#bów i na drugi dzień po złagodzeniu przepisów Warszawa czy Kraków zamieni się w Bagdad czy Bejrut. Co z tego, że broń sprzed 1885 roku i jej repliki można kupić na tych samych warunkach co piwo, ale jakoś kibole nie organizują się w pułki piechoty liniowej. Gdzie są pojedynki rewolwerowe w samo południe? Czemu kinderdrechy nie zbierają skalpów uzbrojone w łuki bloczkowe?

Nie dostałem żadnych merytorycznych argumentów przeciw. Tylko naładowany emocjonalnie bełkot. To i tak nic. Najlepsze jest to, że dostałem całą kupę wiadomości z życzeniami śmierci dla mnie i mojej rodziny. Od miłośników wolności, równości i tolerancji. Widać spadek po ojcach założycielach został odpowiednio zainwestowany.

fejs

Skomentuj (58) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 242 (408)

#56489

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Jakiś czas temu klient chciał dokonać reklamacji piły łańcuchowej. Powód: bo się stępiła i wyciągnęła. Od razu poinformowałem go, że reklamacja z pewnością zostanie odrzucona. Po usłyszeniu mojego stwierdzenia klient się bardzo zdenerwował.
Cóż, klient chce, klient dostanie.

Wysłałem rzeczoną piłę, przynajmniej poczta zarobi. Po 10 dniach otrzymałem wiadomość z korpu, cyt:
"Piła łańcuchowa nosi typowe ślady eksploatacji, które nie podlegają gwarancji".
Przekazałem te informacje dalej no i zaczął się cyrk. Telefony do oddziału w Polsce, centrali w Niemczech, Rzecznika Praw Konsumenta itp. Próba polubownego załatwienia sprawy nic nie dała. Facet się zaperzył i koniec.
A wszystko to przez piłę łańcuchową kosztującą 50 PLN. Niektórzy ludzie mają chyba zbyt wiele wolnego czasu.

PS. Małe sprecyzowanie. "Piła łańcuchowa" to element roboczy, całe urządzenie to "pilarka".

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 295 (371)

#55946

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Historia o myleniu księgarni z papierniakiem (http://piekielni.pl/55937)przypomniały mi pewne zdarzenie.

W kwestii wyjaśnienia. Mój szef wyznaje zasadę, że sprzedawane są tylko wyroby dwóch marek (należące do jednego koncernu). Inni dilerzy mają jednak odmienne podejście do sprawy asortymentu i często sprzedają także inne urządzenia (wiertarki, szlifierki kątowe itp). Będzie o kliencie, który chciał kupić wkrętarkę.

K(lient): Dzień dobry. Chciałbym wkrętarkę kupić.
J(a): Dzień dobry. Niestety w asortymencie sklepu nie mam wkrętarek ani innych elektronarzędzi.
K: Czemu? W innym sklepie widziałem wkrętarki.
J: Wie pan, każdy diler sam wybiera sobie politykę odnośnie zamówień. Mój szef wyznaje zasadę, że tylko produkty S są sprzedawane.
K: Masz to zamówić!
J: Niestety proszę pana, mój szef ma takie podejście, a nie inne, a ja jestem tylko pracownikiem i muszę przestrzegać poleceń przełożonego.
K: Poj*bany człowieku jesteś?! Zarobić nie chcesz?
J: Jak już mówiłem to leży w gestii mojego szefa, a nie mnie. No i proszę mnie nie obrażać.
K: A co ty, k*rwa, pedał jesteś? Pi*rdolę taki sklep!

No i klient sobie poszedł, a ja się zastanawiam do tej pory kto jest bardziej piekielny. Klient który zachował się jak prostak, ja który wykonywałem polecenia szefostwa, czy szef który prowadzi taką politykę.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 378 (500)

#55319

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Dziś przyszedł do sklepu klient, który chciał kupić piłę łańcuchową (przypominam, piła łańcuchowa to tylko element który tnie; całe urządzenie to pilarka), którą można ciąć tworzywa sztuczne. Koszt takiego wynalazku wynosi około 1500 PLN.

K(lient): To mi pan zamówi taki łańcuszek.
J(a): Oczywiście. Poproszę 750 złotych zaliczki.
K: Zaliczki? Przecież poważnym człowiekiem jestem. Nie ma opcji żebym nie odebrał.
J: Wierzę panu. Niestety w kwestii takich zamówień mam jasne wytyczne od szefostwa.
K: A nie możemy się tak umówić, że pan zamówi ten łańcuszek i mi go da. Zapłacę stówkę za fatygę.
J: Słucham? Chce pan żebym ukradł coś ze sklepu i sprzedał panu za ułamek wartości?
K: Nikt się nie połapie. Taka wielka korporacja. Pewnie co dzień coś się gubi.
J: Jestem kulturalnym człowiekiem, więc nie powiem co sądzę o takim pomyśle. Zamawia pan tę piłę czy nie?
K: Chciałem się dogadać.
J: Nie jestem złodziejem ani paserem.
K: Obyś się smażył w piekle ch*ju zaj*bany!
J: Również życzę miłego dnia.

W tym miejscu powinienem wstawić jakieś mądre podsumowanie ale po prostu brak mi słów.

Salon S...

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 933 (967)

#54495

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Krótka historia o "kolegach" po fachu.
W zeszłym tygodniu klient zostawił do przeglądu pilarkę. Sprawdziłem, zadzwoniłem jaka cena klient przyszedł i tak rzecze:
- Widzi pan, ta piła to robiona miesiąc temu w (tu padła nazwa serwisu). Skasowali mnie za części i naprawę a ten szmelc dalej nie chodzi.
- Co było w niej robione? - Zapytałem.
- Cały silnik był robiony. Nowy cylinder, łożyska, uszczelniacze. Wszystko.
- Na pana miejscu poszedłbym na policję.
- Czemu?
- Wyłudzili od pana pieniądze. Cylinder nie jest nowy tylko szlifowany. Co do reszty, musiałbym rozłożyć silnik żeby stwierdzić czy wstawione były nowe części.

W tym miejscu klient puścił piękną wiązankę przekleństw i wyszedł.

Kochani "koledzy". Doskonale wyrabiają markę innym serwisom.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 599 (633)

#52391

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

O zwrotach historia krótka będzie.
Dziś (17 lipca 2013) klient chciał dokonać zwrotu zakupionej kosy spalinowej. Między mną, a nim wywiązał się taki oto dialog:

-Dzień dobry. Chciałbym zwrócić kosę.
-Dzień dobry. Jaki jest powód zwrotu?
-No skosiłem to co miałem i już nie jest mi potrzebna.
-Rozumiem. Czy zakupiona kosa posiada jakieś wady?
-Nie. Wszystko jest ok. Po prostu nie potrzebuje jej już.
-W takim razie nie przyjmę zwrotu.
-CO?!
-Produkt jest w pełni sprawny. Nie posiada żadnych wad ukrytych i jest zgodny z umową. Nie mam podstaw do przyjęcia zwrotu.
-Przecież mam dziesięć dni na zwrot.
-Tak, o ile towar był zakupiony poza terenem zakładu.
-Ja tak tego nie zostawię. Zgłoszę to do UOKiK.
-Pana wola. Życzy pan sobie coś jeszcze?
-Wypi*rdalaj

Pięknie się dzień zaczął.

PS.
Ten sam klient przyszedł po około półtorej godziny i zaczął twierdzić, że kosa jest zatarta. Zdjąłem tłumik żeby to sprawdzić. Fakt była zatarta. Cwany klient zapomniał tylko wylać czystą benzynę ze zbiornika (silnik pracuje na mieszankę benzyna plus olej). Znów brak podstaw do zwrotu pieniędzy.
Klient chciał być chytry ale mu nie wyszło.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 747 (769)

#51726

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

W nocy do sklepu gdzie pracuję miało miejsce włamanie. Już samo to zdarzenie jest piekielne. W tej historii chciałbym jednak przybliżyć zachowanie policjantów.
W punktach będzie:
-na technika trzeba było czekać godzinę;
-pozwolono mi spokojnie poruszać się po miejscu zdarzenia;
-policjanci mieli pretensje do mnie, że na drzwiach sklepowych nie ma mojego numeru telefonu i musieli chodzić do właściciela budynku;
-jawne przyznanie się do tego, że skradzione urządzenia nie zostaną odzyskane.

Kochana Policja.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 367 (457)

#49615

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Wczoraj po raz kolejny zostałem nazwany złodziejem i oszustem. Pff... Żadna nowość. Gorzej że klient wezwał policję.
Czujni czytelnicy mogą spytać czemu doszło do takiej sytuacji. Ano dlatego, że nie wydałem z serwisu pilarki zostawionej przez rzeczonego klienta. A nie wydałem tylko dlatego, że szanowny klient nie chciał przejść się dziesięć metrów do samochodu gdzie miał wystawione przeze mnie pokwitowanie.

Że też ludziom się chce takie cyrki odstawiać.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 788 (830)

#49433

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Z racji wykonywanego zawodu często (moim skromnym zdaniem zbyt często) mam do czynienia z właścicielami zakładów usług leśnych (ZUL). Właśnie właściciel jednego z ZUL-i będzie bohaterem niniejszej historii.

Rzeczony osobnik wczoraj kupił u mnie zestaw akcesoriów do ochrony osobistej (ubrania, buty, hełm, rękawice). Na moje pytanie czemu kupuje tylko jeden zestaw, usłyszałem takie zdanie:
"A co mnie ci debile obchodzą [czyt. pracownicy]. Nie mam zamiaru płacić za nich. Zresztą i tak robią na czarno".

Po tych słowach wyszedł uśmiechając się. No a ja nadal się zastanawiam czy zgłosić sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy.

PS. Państwowa Inspekcja Pracy została przeze mnie poinformowana o działalności tego pana.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 575 (653)

#45808

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Mała tragikomedia w aktach dwóch o ostrzeniu pił łańcuchowych.

Akt I.

Klient zostawił jednego dnia (przed świętami to jeszcze było) kilka pił łańcuchowych do ostrzenia. Nie były to zwykłe pił ale takie "wypasione", znaczy wzmacniane. Koszt usługi był znaczny (około 150 PLN). Przed wykonaniem usługi poinformowałem o tej kwocie. Klient oczywiście zgodził się ma taki wydatek.

Gdy jednak doszło do odbioru i płacenia, sytuacja była zgoła odmienna.

K(lient): Dzieńdoberek! Ja po te łańcuszki co je wczoraj zostawiałem.
J(a): Dzień dobry. Oczywiście. Podał pan swoje nazwisko czy nazwę firmy?
K: Firma "Wypasiony Ogród" (nie jest to prawdziwa nazwa, choć podobna).
J (po odnalezieniu paczki): Proszę bardzo. 150 złotych poproszę.
K (zamiast sięgnąć po portfel postawił na ladzie czteropak Żubra): Proszę to dla pana.
J: Dziękuję to miłe. Poproszę jeszcze 150 złotych.
K: Dostał pan piwo i jeszcze domaga się zapłaty!
J: No tak. Informowałem o kwocie usługi.
K: Ale tak za piwo to się nie da?
J: Niestety, ale nie.
K: Dobra. (klient schował piwo i rzucił na ladę pieniądze)
J: Paragon wystarczy czy ma być faktura?
K: Faktura.

Klient zapłacił i wyszedł trzaskając drzwiami. "Do widzenia" nie stwierdzono.

Akt II.

Klient będący bohaterem aktu pierwszego pojawił się dziś równo z otwarciem sklepu. Bez zbędnych ceregieli z rozmachem postawił na ladzie karton z piłami łańcuchowymi. Zwykłymi. Wszystkie nosiły wyraźne ślady użycia i do tego były zerwane.

K: Te łańcuchy są źle naostrzone.
J: Dzień dobry. (po obejrzeniu łańcuchów) Proszę pana ale te piły noszą wyraźne ślady zużycia. Widać po nich, że ktoś próbował pracować nimi mimo stępionych zębów tnących.
K: One nie pracowały prawie wcale. Każdy pękł przy dotknięciu z drewnem.
J: Rozumiem, że chce pan dokonać reklamacji usługi. W taki razie poproszę paragon bądź fakturę.
K: Nie mam faktury. Nie mam też czasu. Dawaj mi nowe łańcuchy.
J: Nowych pił panu nie wydam. Mogę co najwyżej znitować i naostrzyć te które pan przyniósł.
K: Dawaj mi nowe łańcuchy!
J: Jak już mówiłem nie wydam nowych. Poproszę nazwę firmy lub NIP żebym mógł odnaleźć fakturę.
K: "Wypasiony ogród".
J: Dziękuję. Już szukam. Przepraszam pana ale na fakturze jest wpisane, że ostrzone były piły wzmacniane, a te które pan teraz przyniósł są standardowe. Nie widzę podstaw do uznania jakiejkolwiek reklamacji.
K: To są te łańcuchy! Byłem u dużego dilera we Wrocławiu i mi powiedziano, że są źle naostrzone.
J: Może i są źle naostrzone ale na pewno nie przeze mnie.
K: Dawaj mi nowe łańcuchy!!!
J: Oczywiście, o ile udowodni mi pan zasadność pana roszczeń.
K: A spier****j. Napiszę do prezesa. Już tu nie pracujesz!
J: Pana wola. Życzy pan sobie coś jeszcze?

Klient raczej sobie niczego więcej nie życzył, bo wyszedł bez słowa.

usługi

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 843 (873)