Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

smokk

Zamieszcza historie od: 1 maja 2011 - 10:47
Ostatnio: 22 grudnia 2023 - 7:15
Gadu-gadu: 13454625
O sobie:

Pytania? Wątpliwości? Chęć nawrzucania?
Proszę pisać na adres smokk-88@wp.pl

Nieautoryzowane forum serwisu Piekielni.pl:
http://www.piekielni.pun.pl/forums.php

  • Historii na głównej: 25 z 62
  • Punktów za historie: 20729
  • Komentarzy: 1698
  • Punktów za komentarze: 14038
 

#23197

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po maturze przez rok pracowałem w stoczni jachtowej.

Ostatnie wydarzenia z Gdańska przypomniały mi jak w miejscach gdzie pracowałem podchodzono do zabezpieczeń ppoż.

Historia 1:
W procesie produkcyjnym laminatów PS bardzo ważne jest utrzymanie odpowiednio wysokiej temperatury. Jak wiadomo w naszym klimacie występuje takie zjawisko jak okres grzewczy. No i żeby produkować trzeba było sypać w gardziel pieca coś co się pali. W ramach oszczędności stosowano:
- resztki z produkcji i montażu, które dawały wspaniały, czarny i toksyczny dym; hale znajdowały się około trzy kilometry od rezerwatu bociana czarnego;
- worki jutowe, w których przewożono tytoń, przeżarte były jakimś chemicznym syfem od zabijania szkodników, raz zatrułem się tym szajsem, faza była ostra;
- szmaty przesiąknięte acetonem.

Historia 2:
Na hali produkcyjnej, czyli tam gdzie zmagazynowane były najbardziej niebezpieczne i łatwopalne substancje, obowiązywał całkowity zakaz palenia. Nikt nie podchodził do niego poważnie. Przynajmniej do pewnego wydarzenia. Kolega mył coś acetonem. W czasie tej czynności palił papierosa. Popiół wpadł do kanistra. Piękny huk, płomień i stan przedzawałowy u połowy załogi.

Historia 3:
Pracowałem z pewnym jegomościem, który w dziedzinie szkutniczej jest mistrzem. Niestety jak każdy geniusz miał pewną cechę specyficzną, mianowicie nigdy trzeźwy nie chodził. Jak wiadomo od pewnego poziomu upojenia alkoholowego człowieka ogarnia przemożna chęć snu. W przypadku Miecia, bo tak zwał się rzeczony osobnik, pewnego dnia sen dopadł w chwili gdy gotował listwę odbojową. Gdy Miecio sobie spał, woda się wygotowywała. Jak się skończyła, na hali zaczął unosić się dym i zapach spalenizny. Wszyscy wpadli w popłoch. Zgiełkiem poruszony Miecio wstał ze swojego barłogu, poczochrał się po czuprynie, wyłączył palnik i dalej poszedł spać. Na następny dzień już nie pracował.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 462 (502)

#20846

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję jako sprzedawca-serwisant w punkcie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek spalinowych.

Historia Traszki o przyznaniu się na urlopie do zawodu jaki wykonuje (http://piekielni.pl/20842) przypomniała mi podobną, którą sam przeżyłem. Ciąg zdarzeń miał miejsce w tygodniu poprzedzającym tegoroczną Wielkanoc.

Po przybyciu w rodzinne strony napotkałem ciekawą sytuacje, mianowicie miejscowy oddział OSP próbował zmusić do działania przecinarkę do betonu. Jako, że był to produkt dobrze mi znany, zaproponowałem pomoc. Chłopcy się ucieszyli, podwieźli mnie do domu i dali czas do następnego wieczora, abym uporał się z usterką. Nie była ona zbyt poważna, uwinąłem się w dwie godziny.

Następnego dnia dzwonię do dowódcy straży z informacją o sukcesie. No i tu miała miejsce pierwsza z piekielnych sytuacji, czyli moja prośba o zapłatę, która spotkała się z olbrzymim oburzeniem ze strony znajomego. No cóż, moja wina trochę była w tym, bo nie powiedziałem, że ma mi zapłacić.
W chwilę po tym jak przecinarka udała się do swojego leża w remizie, przybyło do mnie po radę i pomoc większość mieszkańców wsi. To mnie już trochę zirytowało, nie po to brałem urlop, żeby robić to co w pracy i jeszcze nic z tego nie mieć, no może poza piwem i "Bóg zapłać".
Jakoś udało mi się całe te cwaniactwo pogonić i w chwili gdy myślałem, że to już koniec, pojawił się szanowny ksiądz proboszcz i zażądał naprawy.

J: Przepraszam księdza, ale mam urlop i nie mam ochoty babrać się w takich wynalazkach jak to coś, co ma pan w ręce.
K: Napraw to, a Pan Bóg ci wynagrodzi.
J: To miło, że Bóg mi to wynagrodzi. A ksiądz jak mi to wynagrodzi?
K: Będę się modlił w twojej intencji.
J: No to świetnie. Jeszcze jakby trochę grosza ksiądz rzucił, to już w ogóle będzie ekstra.
K: Mam ci płacić? Żartujesz sobie.
J: Nie żartuję. Albo za pracę dostanę wynagrodzenie albo do widzenia.
Ksiądz poszedł sobie bez słowa. Na następny dzień od wiejskich specjalistek od HUMINT-u, moja babcia dowiedziała się jakobym zwyzywał proboszcza od najgorszych i prawie go pobił.

Od tamtego czasu zawsze jak przyjeżdżam do domu rodzinnego, wszyscy patrzą się na mnie jak na mordercę albo pedofila.

Wsi spokojna wsi wesoła

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 487 (591)

#20376

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję jako sprzedawca-serwisant w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek spalinowych.

Jak wiadomo wielu ludzi dość lekko podchodzi do kwestii związanych z bezpieczeństwem, które jest szczególnie ważne w przypadku pracy pilarką. Dziś właśnie miałem przypadek takiego klienta. Pan, bardzo miły na początku, poprosił o skrócenie łańcucha tnącego. Poinformowałem klienta, iż takiej usługi nie wykonuje się, gdyż łańcuch wymagający takiego zabiegu jest niebezpieczny, grozi zerwaniem.

K(lient): No ale dlaczego pan mi go nie skróci?
J(a): Proszę pana, tak jak mówiłem ten łańcuch może się w każdej chwili zerwać. Do tego po skróceniu, staje się on produktem potencjalnie niebezpiecznym i jak coś komuś się stanie, to nie pana pociągną do odpowiedzialności karnej tylko mnie.
K: Czyli mi go pan nie zrobi.
J: Niestety nie. Wie pan jak się zerwie i kogoś trafi, to nie chcę iść siedzieć.
K: No ale niech go pan skróci. Nic się nikomu nie stanie.
J: Skąd pan to wie?
K: Zawsze skracałem łańcuchy i było dobrze.
J: Wie pan, jak ktoś ma pecha, to i mu cegła na głowę w drewnianej cerkwi spadnie.
No i tak rozmowa klienta ze mną trwała.
Ja odmawiałem on prosił.

Na koniec usłyszałem od klienta te słowa:
K: Jest pan strasznym chciwcem. Zamiast zrobić o co prosiłem, naciąga mnie pan na nowy łańcuch. Za takie zachowanie będzie się pan smażył w piekle. Do widzenia.

Mam nadzieję, że jednak ten klient nie skróci gdzie indziej tego łańcucha i nie zrani albo nie zabije kogoś bliskiego. Taki ze mnie chciwiec.

Salon S...

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 519 (557)

#19919

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wierze z żadne magiczne sposoby leczenia. Na moje nieszczęście mój przyszły/ewentualny teść jest bioenergoterapeutą.
W wyniku wypadku w pracy (poślizgnąłem się i upadłem plecami na schody) strasznie mnie plecy bolały. Podczas jednej z wizyt u rodziców mojej lubej, opowiedziałem o swoim wypadku i dyskomforcie. Teść powiedział żebym się położył, bo chce zrobić mi "zabieg". Nie zgodziłem się, więc zostałem zakrzyczany przez ukochaną i jej rodziców. Dla spokoju się zgodziłem.

Jaki był efekt magicznego rytuału? Ano ciekawy. Plecy bolały mnie bardziej niż wcześniej. Powaliła mnie reakcja teścia:
- Nie udało się, bo nie wierzysz, że to działa.
Mimo, że nie oddaję czci apapowi i innym lekom, one jakoś działają ale co do bioenergoterapii to trzeba w nią wierzyć żeby działała. Ciekawe.

I mała uwaga na koniec. Wczoraj dowiedziałem się, że teść miał jakiś czas temu taki sam wypadek. Zamiast leczyć się bioenergią poszedł normalnie do lekarza i stosuje typowe leki, a nie jakieś zioła magiczne.

Dom mojej lubej.

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 350 (430)

#18855

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w punkcie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek łańcuchowych.

Przed chwilą miałem bardzo ciekawą parę klientów. Łysy koks większy o co najmniej dwie głowy ode mnie i w barach dwa razy jak ja (choć ze mnie też nie ułomek) oraz jego, zapewne, ukochana, osobnik płci niewieściej który ma w dowodzie osobistym jako adres zamieszkania ma chyba jakieś solarium.

Facet okazał się miłym i inteligentnym gościem. Pytania miał konkretne, podobnie jak wiedzę. Doskonale wiedział czego chce, a przyszedł tylko "rozwiać swoje małe wątpliwości".
Jego luba natomiast wywołała we mnie wielokrotne załamanie. Oto jej pytania:
- Czemu tu tak śmierdzi paliwem? (dziwne żeby w serwisie nie śmierdziało nim)
- Czemu wszystko jest takie drogie? W markecie jest taniej. Będę miała więcej kasy na kosmetyki. (cena może i niższa ale gdzie jakość)
- Czy mogę z kompa skorzystać? Musze się na fejsika zalogować.
- Gdzie jest jakaś drogeria? (po tym jak jej powiedziałem poszła sobie).

Facet widząc moje zwątpienie na twarzy, powiedział:
- Może i jest głupia, ale za to zaj... w łóżku. - i poszedł szukać swojego szczęścia zostawiając mnie w osłupieniu.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 667 (757)