Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

smokk

Zamieszcza historie od: 1 maja 2011 - 10:47
Ostatnio: 22 grudnia 2023 - 7:15
Gadu-gadu: 13454625
O sobie:

Pytania? Wątpliwości? Chęć nawrzucania?
Proszę pisać na adres smokk-88@wp.pl

Nieautoryzowane forum serwisu Piekielni.pl:
http://www.piekielni.pun.pl/forums.php

  • Historii na głównej: 25 z 62
  • Punktów za historie: 20729
  • Komentarzy: 1698
  • Punktów za komentarze: 14038
 

#44323

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

O wiedźmie historyjka będzie (czym jest wiedźma wyjaśniłem tu: http://piekielni.pl/36369).

Kilka dni temu klient zostawił do ostrzenia piłę łańcuchową (piłą łańcuchową nazywa się to co tnie, czyli łańcuch; całe urządzenie to pilarka). Już przy samym zlecaniu usługi mnie zirytował (5 minut po zamknięciu sklepu, zwracanie się do mnie per "Ty"). Ostrzenie miało być wykonane teraz, natychmiast, bo klientowi śpieszy się bardzo. Jako że byłem gotowy do wyjścia, powiedziałem żeby przyszedł na następny dzień po dziesiątej. Klient oczywiście się nie zgodził. Na moją uprzejmą prośbę o dopłacenie do usługi (w końcu miałbym pracować już po godzinach) klient odpowiedział śmiechem. Wyszło jednak na to, że przyjdzie na kolejny dzień.

Widać klientowi nie śpieszyło się zbytnio. Zamiast przyjść na drugi dzień przyszedł po trzech, zapłacił i poszedł. Oczywiście nie byłoby piekielności gdyby tu historia się skończyła. Niestety klient wrócił po godzinie z krzykiem od progu, żem złodziej i oszust. Może by mnie to nie ruszyło gdyby nie to, że inni klienci tego słuchali.

Spytałem się więc co się stało. Wśród "kufów", "oszustów", i reszty określeń jakimi raczą się wzajemnie przyjaciele, wychwyciłem o co chodzi. Pan twierdził, że nie naostrzyłem mu "łańcucha". Pytam się więc czy podczas pracy nie uderzył w coś metalowego. Czy dobrą piłę założył. Czy dobrze założył. Na każde pytanie padała ta sama odpowiedz "człowieku, ja DZIESIĘĆ lat w lesie pracowałem".

Poprosiłem o przyniesienie kompletnej pilarki. Klient z wyrazem wyższości wykonał moją prośbę. Jak zobaczyłem urządzenie myślałem, że padnę ze śmiechu. Pan drwal z dziesięcioletnim stażem nie dość, że nie naciągnął układu tnącego odpowiednio to jeszcze zrobił to "odwrotnie" (zęby tnące były zwrócone w przeciwną stronę). Poprawiłem wszystko i oddałem krzykaczowi. Czerwony jak burak bąknął tylko przepraszam i uciekł ze sklepu, ścigany śmiechem osób, które oglądały całe to widowisko.

usługi

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 633 (665)

#44145

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Śnieg spadł, więc cała Polska wzięła się za odśnieżanie. Czy cała? Nie do końca... Jest jedno małe biuro...

No ale może zacznijmy od początku.

Przyszedłem dziś do pracy jakieś półgodziny wcześniej żeby odśnieżyć podjazd przed sklepem. Gdy kończyłem, przyjechała właścicielka biura mieszczącego się obok "mojego" sklepu. Jest to blond aniołek o pazurach chupacabry. Podeszła do mnie (przeklinając przy okazji, że musi się przez śnieg przebijać i pewnie sobie nowiuśkie buciki zniszczy) i rzekła tonem co najmniej wojewodzianki, że mam jej odśnieżyć podjazd do biura. Odpowiedziałem, że nie ma problemu, tylko dwadzieścia złotych poproszę (tak wiem wredny jestem, wszystko przez ten poniedziałek). Chyba się to księżniczce nie spodobało, bo tupnęła nóżką w szpileczkę obutą i udała się do swojego przybytku.

Niestety historia jeszcze nie skończyła się. Jakieś pół godziny po całym zajściu przyjechał "misiaczek" sąsiadki i kazał mi przeprosić jego "dupę" bo inaczej dostanę "wpier*ol jak Krzyżacy pod Grunwaldem". Ja na to jak na lato. Policja pewnie też chętnie by obejrzała jego wyczyn (w sklepie jest kamerka, niepodłączona ale i tak funkcję prewencyjną spełnia). "Misiaczek" nie chciał widocznie zostać gwiazdą reality show, bo oddalił się w te pędy. Tylko jego "dupa" była nie pocieszona brakiem odwagi cywilnej "misiaczka".

Jak ja nienawidzę poniedziałków.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 955 (1003)

#43967

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Mała historia o ludzkim niezdecydowaniu.

Kobieta zostawiła w poniedziałek pilarkę do naprawy, która polegała na wymianie obudowy silnika. Jako, że naprawa jest stosunkowo droga pani została poinformowana o cenie orientacyjnej, która wyniosła 350 PLN. Klienta zgodziła się na naprawę.

Naprawa przebiegła pomyślnie, więc zadzwoniłem do klientki z wesołą nowiną. Nie dość, że naprawa przebiegła sprawnie to jeszcze okazało się, że będzie minimalnie tańsza od ceny orientacyjnej. Niestety ona nie podzielała mojego optymizmu. Padły typowe oskarżenia o próbę wyłudzenia i wątpliwą przeszłość mojej czcigodnej matki. Spokojnym tonem (choć było to ciężkie) zapytałem o co jej chodzi. Cenę miała podaną wcześniej. Nie doczekałem się odpowiedzi. Zamiast tego klientka powiedziała, że rezygnuje z usługi. Ok, odpowiadam i informuję, że w takim razie dostanie sprzęt w częściach i będzie musiała zapłacić 50 PLN. Pani rzuciła do słuchawki coś w stylu jeb**y sku**ysyn i się rozłączyła.

Ciekawe czy przyjdzie...

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 475 (517)

#42636

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o narzucaniu się ze swoimi poglądami.

Musiałem wczoraj iść do apteki kupić leki (w końcu mamy okres na grypę i przeziębienie).
Obok mojego bloku mieści się niewielka apteka. W środku ledwo czteroosobowa kolejka się zmieści. Przede mną obsługiwana była dziewczyna w wieku gimnazjalno - licealnym. Nie istotne jest to co kupowała ale to co pani farmaceutka (PF) chciała jej wcisnąć. (kwestie mogą nie być dosłownie przytoczone).
PF: To może weź jeszcze prezerwatywy.
Dz: Nie dziękuję. Nie potrzebuję.
PF: Jak to nie potrzebujesz? Taka ładna dziewczyna ma z pewnością bujne życie erotyczne.
Dz: To nie jest pani sprawa.
PF: No tak. Dzieciaki pieprzą się nie zabezpieczając się a jak przychodzi co do czego to im dzieci wyślizgują się z kocyków.
Dz: Dla pani informacji. Ze względu na swoje przekonania mam zamiar czekać z seksem do ślubu. Do widzenia.
PF: A leki?!
Dz: Kupię gdzie indziej.

Po tych słowach dziewczyna z fochem obróciła się na pięcie i wyszła trzaskając drzwiami.

Apteka

Skomentuj (78) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 879 (1035)

#39352

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Czasami zdarzają się takie sytuacje, że człowiek głupieje i nie wie co zrobić. Tak właśnie było dzisiaj.

W godzinach porannych jeden ze stałych klientów zostawił do naprawy kosę spalinową. Usterka nie była poważna, ot wymiana kilku drobnych elementów. Po dwóch godzinach klient przyjechał po odbiór urządzenia. Sam odbiór przebiegał zwyczajnie, sprawdzenie sprzętu, następnie klient poszedł zapakować kosę na samochód, a ja wróciłem pisać i drukować fakturę.

Jakie było moje i kierownika zdumienie gdy zamiast wrócić klient wsiadł do samochodu i odjechał. Przez dobre kilka sekund nie miałem pojęcia co się dzieje. Kierownik okazał się szybszy. Od razu złapał za telefon i zadzwonił do biura firmy, w której ten klient pracuje. Niestety nikt nie odbierał.

Jak tu ufać nawet stałym klientom?

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 379 (487)

#37122

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciążowe historie przypomniały mi to, co miało miejsce w czasie gdy moja matka była w stanie odmiennym.

W ciąży jak wiadomo przeprowadza się badania kontrole. W czasie jednego z badań lekarz stwierdził, że płód jest martwy. W trosce o zdrowie pacjentki pan doktór zaproponował "udanie się do zabiegówki, zaraz panią wyczyścimy" (cytat dosłowny).

Matka się nie zgodziła. Głośno i dobitnie poinformowała lekarza co o nim i jego rodzinie myśli. Pamiętam jak po powrocie do domu całą noc płakała.

Następnego dnia razem z bratem (ojciec w tym czasie był w Niemczech) zabraliśmy ją do miasta wojewódzkiego na prywatne badanie. Miła pani przeprowadziła badanie. Okazało się, ze dziecko jest żywe, ba nawet rozwija się prawidłowo.

Dziś młody ma już 12 lat i bardzo często dziękuje matce, że wtedy wyszła od lekarza.

służba_zdrowia

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 668 (732)

#36370

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

W zeszłym tygodniu Właściciel Wielkiej i Bardzo Ważnej Firmy zostawił do naprawy zatartą pilarkę. Jednak klient cwany był ponad wszelką miarę. Kupił jakieś zamienniki na Allegro albo innym eBay′u i zażądał naprawy w autoryzowanym serwisie.

Okazało się, że zamienniki były jakości zerowej. Po dniu pracy pilarka przestała pracować. Oględziny wykazały zatarcie silnika.

Szanowny klient stwierdził, że pozwie do sądu. Nie sprzedawcę a serwis. Jakby to serwis odpowiadał za jakość części.

usługi

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 443 (529)

#32196

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Chamstwo i buractwo niektórych ludzi mnie poraża.
A było to tak.

Do sklepu zadzwonił klient z pytaniem o ceny kosiarek. Rozmowa przebiegała normalnie, pytanie klienta - moja odpowiedź. Podejście klienta zmieniło się w chwili gdy padło pytanie:
K(lient): Ile dasz mi na to rabatu?
J(a): No wie pan, to są ceny katalogowe. Nie mam możliwości modyfikować ich. (Jest to całkowitą prawdą. Każdą złotówkę rabatu muszę oddawać ze swoich pieniędzy).
K: A to spierda*** żydzie zajeb***.
Po tych słowach usłyszałem tylko sygnał przerwanego połączenia.

Kocham polskich pseudobiznesmenów.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 607 (659)

#26794

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.

Po przez opis jednego przypadku, chciałbym Wam, Drodzy Czytelnicy, przedstawić najbardziej piekielne, moim zdaniem, zachowanie z jakim może się spotkać serwisant.

Jeszcze w kwestii formalnej. Przepraszam za stosowanie "fachowego" nazewnictwa. Postaram się wyjaśnić każdy niezrozumiały termin.

Wczoraj klient (K) przyniósł do naprawy jedną z mniejszych pilarek. O dziwo mimo rocznika 2007 była dość zadbana. Z zewnątrz. Niestety w "środku" przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy. Karter (coś jak podstawa na której montuje się silnik) wokół bębna sprzęgła (element napędzający łańcuch tnący i często także pompę olejową poprzez ślimak pompy) był cały wytopiony. Po zdjęciu sprzęgła, które zrobiło się tęczowe, było jeszcze lepiej. Ślimak pompy olejowej zintegrował się z karterem. Po przeprowadzonych oględzinach było jasne, że ktoś próbował ciąć z uruchomionym hamulcem (w pilarkach hamulec działa w taki sposób, że blokuje ruch bębna sprzęgłowego ale pozwala na "gazowanie") w wyniku czego generowane był bardzo wysokie temperatury, które doprowadziły do wymienionych uszkodzeń.

Po podliczeniu ceny części, około 500 złotych jeśli to kogoś interesuje, zadzwoniłem do K z jakże radosną nowiną.

K: O Jezu jak drogo! Nie da rady taniej?
J: Przykro mi ale takie są ceny.
K: To niedobrze... Powie mi pan czemu tak się stało?
J: Użytkownik starał się ciąć z włączonym hamulcem. Duża temperatura się wytworzyła i wszystko się potopiło.
K: Ojej, czyli nie można robić z włączonym hamulcem?
J: No nie można. W instrukcji obsługi jest to dokładnie napisane.
K: Tyle, że ja nie czytam instrukcji. Za grube są.

Właśnie nie czytanie instrukcji uważam za najbardziej piekielne i głupie zachowanie wśród użytkowników. Nie tylko pilarek ale i innego sprzętu.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 452 (550)

#24480

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótka historia o ciekawskich współpasażerach.

Jestem dumnym posiadaczem łuku bloczkowego. Nie jest to jakieś pro cudo za kilka tałzenów, a rekreacyjna zabaweczka o 21 funtach naciągu.
Jadąc pewnego razu do domu rodzinnego, postanowiłem zabrać ze sobą moją zabawkę. Oczywiście jak zawsze łuk zrobił wielką furorę w środkach komunikacji publicznej, jednak wszystkich przebił pewien tatuś z syneczkiem, z którymi przyszło mi dzielić przedział w pociągu.

Dzieciak jak to dzieciak, ciekawy wszystkiego dostał do ręki łuk, pobawił się chwilę i się znudził. Tatko jednak przejawiał wręcz niezdrową fascynację.
Jadąc tak, w pewnym momencie poczułem silną potrzebę wyjścia do toalety.

Gdy wchodziłem z powrotem do przedziału, okazało się, że starszy ze współpasażerów celuje w kierunku drzwi, w których niespodziewanie się pojawiłem. Facet chyba się zestresował, bo wypuścił strzałę, która trafiła mnie w bark. Całe szczęście, że maiła tępy grot i zamiast się wbić odbiła się ode mnie.
Współpasażer cały zbladł, zaczął mnie żarliwie przepraszać i do końca wspólnej drogi nawet na mój łuk nie spojrzał.

pkp

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 642 (750)