Profil użytkownika
trolik1
Zamieszcza historie od: | 8 sierpnia 2011 - 12:54 |
Ostatnio: | 12 stycznia 2025 - 18:18 |
- Historii na głównej: 18 z 54
- Punktów za historie: 6411
- Komentarzy: 358
- Punktów za komentarze: 1007
zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ukraińcy...
Temat rzeka. Niby dobrze im pomagać, ale...
No właśnie.
Pracuję z kilkoma i szczerze mówiąc tak pół na pół - połowa leniwych i roszczeniowych tępaków, a połowa pracowitych i normalnych.
Normalni, co ciekawe zostali na miejscu i nie narzekają, a dwóch obiboków wyjechało " za chlebem" do Niemiec. Przed chwilą oglądałem filmik jak jeden z nich( ten najbardziej leniwy, roszczeniowy i bezczelny, który dla jaj startował do każdego z łapami - dosłownie, a praca w większości polegała na przeglądaniu neta i spacerach po firmie) opisuje swoje odczucia z Belgii ( jakoś minął Niemcy, albo go od razu przejrzeli ;) ).
No i Dima żali się, że "ci źli Polacy w Polszy kazali mu wyp...na wojnę, a on taki pracowity ".
Nie to, żeby z szefem się nie dogadał, że jak będzie zjeżdżał co kilka tygodni to będzie mogły sobie dorobić ( rozmowa tylko po to, żeby już spadał). Tiaaa...już widzę jego powrót. 8)
Temat rzeka. Niby dobrze im pomagać, ale...
No właśnie.
Pracuję z kilkoma i szczerze mówiąc tak pół na pół - połowa leniwych i roszczeniowych tępaków, a połowa pracowitych i normalnych.
Normalni, co ciekawe zostali na miejscu i nie narzekają, a dwóch obiboków wyjechało " za chlebem" do Niemiec. Przed chwilą oglądałem filmik jak jeden z nich( ten najbardziej leniwy, roszczeniowy i bezczelny, który dla jaj startował do każdego z łapami - dosłownie, a praca w większości polegała na przeglądaniu neta i spacerach po firmie) opisuje swoje odczucia z Belgii ( jakoś minął Niemcy, albo go od razu przejrzeli ;) ).
No i Dima żali się, że "ci źli Polacy w Polszy kazali mu wyp...na wojnę, a on taki pracowity ".
Nie to, żeby z szefem się nie dogadał, że jak będzie zjeżdżał co kilka tygodni to będzie mogły sobie dorobić ( rozmowa tylko po to, żeby już spadał). Tiaaa...już widzę jego powrót. 8)
Polska
Ocena:
2
(28)
Takie pytanie, o ile ktoś zna odpowiedź.
Czy normalne jest, żeby sędzina (tu asesor sądowy), na początku rozprawy rzucała uwagę "pierwszy raz prowadzę taką sprawę, nie znam się na tym", oraz odrzucała wnioski o udowodnienie kłamstw drugiej strony (dosłownie - była prośba o dostęp do dokumentacji księgowej, żeby pokazać, że owa "uczciwa" kłamie n/t dokumentów dołączonych do sprawy)? Twierdziła, że odrzuca też inne dowody (wiadomości np messenger), bo cytuję: "nie lubię takich dowodów"?
Więc sprawę wygrywa złodziejka i oszustka, która już była skazana i odsiadywała wyrok za oszustwa na znanym portalu aukcyjnym, bo poszkodowany nie miał szans zgodnie z powyższymi uwagami udowodnić swoich racji.
Czy normalne jest, żeby sędzina (tu asesor sądowy), na początku rozprawy rzucała uwagę "pierwszy raz prowadzę taką sprawę, nie znam się na tym", oraz odrzucała wnioski o udowodnienie kłamstw drugiej strony (dosłownie - była prośba o dostęp do dokumentacji księgowej, żeby pokazać, że owa "uczciwa" kłamie n/t dokumentów dołączonych do sprawy)? Twierdziła, że odrzuca też inne dowody (wiadomości np messenger), bo cytuję: "nie lubię takich dowodów"?
Więc sprawę wygrywa złodziejka i oszustka, która już była skazana i odsiadywała wyrok za oszustwa na znanym portalu aukcyjnym, bo poszkodowany nie miał szans zgodnie z powyższymi uwagami udowodnić swoich racji.
sąd asesor
Ocena:
122
(152)
poczekalnia
Skomentuj
(28)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Prawnicy...
Zostałem posądzony ( sprawa karna) o pewną rzecz. Sama sprawa rozwiązana, wycofanie oskarżeń, bo brak podstaw etc. Ale...
Czy normalnym jest, że prawniczka osoby oskarżającej bez żadnego oporu wstawia dokumenty poświadczające nieprawdę i uważa, że wszystko jest w porządku? A sąd nic z tym nie robi?
Konkretnie - swoje "racje" tłumaczy "stratami firmy" podłączając pod akt oskarżenia " zaświadczenie o prowadzeniu działalności gospodarczej" gdzie jest data " zakończeniach działalności" parę lat wcześniej...
Zostałem posądzony ( sprawa karna) o pewną rzecz. Sama sprawa rozwiązana, wycofanie oskarżeń, bo brak podstaw etc. Ale...
Czy normalnym jest, że prawniczka osoby oskarżającej bez żadnego oporu wstawia dokumenty poświadczające nieprawdę i uważa, że wszystko jest w porządku? A sąd nic z tym nie robi?
Konkretnie - swoje "racje" tłumaczy "stratami firmy" podłączając pod akt oskarżenia " zaświadczenie o prowadzeniu działalności gospodarczej" gdzie jest data " zakończeniach działalności" parę lat wcześniej...
Polska
Ocena:
27
(79)
Google maps.
Cóż, sądzę że sporo z Was zauważyło, że jakość usług tej strony od dłuższego czasu spadła. Prowadzi różnymi okrężnymi drogami, pokazuje głupoty.
Ale od chyba pół roku zaczęli robić coś jeszcze:
Wystawianie słabych opinii, mimo że prawdziwych i podpartych zdjęciami powoduje pojawienie się komunikatu " Twoja opinia nie została dodana." A następnie bełkot o " standardach" etc.
Co istotne tyczy się to zwłaszcza tych " lepszych" firm.
Cóż, sądzę że sporo z Was zauważyło, że jakość usług tej strony od dłuższego czasu spadła. Prowadzi różnymi okrężnymi drogami, pokazuje głupoty.
Ale od chyba pół roku zaczęli robić coś jeszcze:
Wystawianie słabych opinii, mimo że prawdziwych i podpartych zdjęciami powoduje pojawienie się komunikatu " Twoja opinia nie została dodana." A następnie bełkot o " standardach" etc.
Co istotne tyczy się to zwłaszcza tych " lepszych" firm.
Polska mapy
Ocena:
130
(154)
zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Sądy...
Pewna oszustka oskarżyła mnie o różne cuda ( pasuje tu powiedzenie, że złodziej najgłośniej krzyczy " łapać złodzieja"). Sąd bez rozpatrywania moich dowodów przyjął z automatu jej wersję i na początek zarządził zabór urządzeń elektronicznych, które posiadam ( mimo wpisu w "wyroku"(*), że mam x czasu na odpowiedź-reklamację). Zomo wpadło do moich Rodziców, skąd zostało pogonione, a prawnik jak zobaczył pisemko stwierdził w szoku, że(cyt) "tak odklejonego od rzeczywistości sądu dawno nie widział" i napisał odpowiedź na żądanie zaboru. Sąd wyższej instancji od razu zawiesił działanie tamtych i w skrócie odpisał " to na was ciąży udowodnienie!".
I ok - gdyby ktoś tam pomyślał i do mnie np napisał choć e-mail ( w zeszłym tygodniu właśnie w taki sposób mnie powiadomiono o decyzji w sprawie procesu- czyli jednak się da), to bym odpisał podając prawdziwe okoliczności, żaden problem.
Ale do brzegu - mój prawnik wysłał pismo z prośbą o rozprawę zdalną, ale sąd stwierdził, że wg prawa nie ma takiej możliwości - i tu ciekawostka, bo w mojej okolicy jednak tak można. Czyli zrobiłem kilkaset km tylko po to, żeby na rozprawie powiedzieć " tak, jak najbardziej godzę się na mediacje, ponieważ zarzuty są wyssane z palca". wróciłem kilkaset km do domu. Za swoje, bo wg sędziego nie należą mi się koszty zwrotu na przejażdżkę.
* -"rozprawa" odbyła się całkowicie bez mojej wiedzy na podstawie fałszywych oskarżeń pewnej złodziejki i oszustki. Ja bez jakiegokolwiek prawa do obrony dowiedziałem się praktycznie w przeddzień wizyty zomowców.
I tu pytanie- czy w naszej Wolsce prawo w każdym zakątku kraju jest inne, czy jednak jest to jakoś scentralizowane?
Nie , żebym się czepiał sędziego, bo może dobrze wykonuje swoją pracę ( ma dobre opinie w necie), ale może po prostu na podstawie wytycznych z samej góry robi swoje, a to swoje jest inne dla okreslonych okręgów?
Pewna oszustka oskarżyła mnie o różne cuda ( pasuje tu powiedzenie, że złodziej najgłośniej krzyczy " łapać złodzieja"). Sąd bez rozpatrywania moich dowodów przyjął z automatu jej wersję i na początek zarządził zabór urządzeń elektronicznych, które posiadam ( mimo wpisu w "wyroku"(*), że mam x czasu na odpowiedź-reklamację). Zomo wpadło do moich Rodziców, skąd zostało pogonione, a prawnik jak zobaczył pisemko stwierdził w szoku, że(cyt) "tak odklejonego od rzeczywistości sądu dawno nie widział" i napisał odpowiedź na żądanie zaboru. Sąd wyższej instancji od razu zawiesił działanie tamtych i w skrócie odpisał " to na was ciąży udowodnienie!".
I ok - gdyby ktoś tam pomyślał i do mnie np napisał choć e-mail ( w zeszłym tygodniu właśnie w taki sposób mnie powiadomiono o decyzji w sprawie procesu- czyli jednak się da), to bym odpisał podając prawdziwe okoliczności, żaden problem.
Ale do brzegu - mój prawnik wysłał pismo z prośbą o rozprawę zdalną, ale sąd stwierdził, że wg prawa nie ma takiej możliwości - i tu ciekawostka, bo w mojej okolicy jednak tak można. Czyli zrobiłem kilkaset km tylko po to, żeby na rozprawie powiedzieć " tak, jak najbardziej godzę się na mediacje, ponieważ zarzuty są wyssane z palca". wróciłem kilkaset km do domu. Za swoje, bo wg sędziego nie należą mi się koszty zwrotu na przejażdżkę.
* -"rozprawa" odbyła się całkowicie bez mojej wiedzy na podstawie fałszywych oskarżeń pewnej złodziejki i oszustki. Ja bez jakiegokolwiek prawa do obrony dowiedziałem się praktycznie w przeddzień wizyty zomowców.
I tu pytanie- czy w naszej Wolsce prawo w każdym zakątku kraju jest inne, czy jednak jest to jakoś scentralizowane?
Nie , żebym się czepiał sędziego, bo może dobrze wykonuje swoją pracę ( ma dobre opinie w necie), ale może po prostu na podstawie wytycznych z samej góry robi swoje, a to swoje jest inne dla okreslonych okręgów?
Wolska
Ocena:
-1
(25)
poczekalnia
Skomentuj
(11)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
"Klient nasz pannnn" jak w kabarecie mówił kabareciarz Wójcik.
Dzisiejsze czasy - patrząc nieco z boku na prawdziwą sytuację:
Normalna sytuacja - firma A robi dla firmy B usługę. Ale nagle firma B zaczyna rzucać kłody pod nogi , a to nie tak miało być , a to tu jest źle, a to... wymyśl sobie sam cokolwiek. Normalka - usługa wykonana, więc czas ( nie) zapłacić.
Tylko co ma w głowie " dowótca" firmy B, który codziennie zmienia zdanie? Codziennie! - dziś mówi " zrobicie tak i tak, a będzie świetnie", a na drugi dzień " co wy odpeer? Wczoraj nic nie mówiłem!".
A szef firmy A stara się ugiąć, bo jednak spora kasa utopiona.
Skąd się takie qrvy biorą?
(Miałem" przyjemność " rozmawiać z owym " dowótcą" - nawet współpracownicy z jego firmy się kpiąco uśmiechają, kiedy pada jego imię ( pochodne nieco od błazen ;) ).
Dzisiejsze czasy - patrząc nieco z boku na prawdziwą sytuację:
Normalna sytuacja - firma A robi dla firmy B usługę. Ale nagle firma B zaczyna rzucać kłody pod nogi , a to nie tak miało być , a to tu jest źle, a to... wymyśl sobie sam cokolwiek. Normalka - usługa wykonana, więc czas ( nie) zapłacić.
Tylko co ma w głowie " dowótca" firmy B, który codziennie zmienia zdanie? Codziennie! - dziś mówi " zrobicie tak i tak, a będzie świetnie", a na drugi dzień " co wy odpeer? Wczoraj nic nie mówiłem!".
A szef firmy A stara się ugiąć, bo jednak spora kasa utopiona.
Skąd się takie qrvy biorą?
(Miałem" przyjemność " rozmawiać z owym " dowótcą" - nawet współpracownicy z jego firmy się kpiąco uśmiechają, kiedy pada jego imię ( pochodne nieco od błazen ;) ).
Duże miasto wojewódzkie.
Ocena:
11
(53)
Obawiam się, że to typowa historia w naszym "uczciwym" kraju.
Ale do rzeczy:
Znajomej padło sprzęgło (siłownik, bo pedał wpadał w podłogę), więc skontaktowała się z mechanikiem (dwie ostatnie naprawy bez zarzutu). Ten zadzwonił, odholował auto i powiedział, że sprawdzi i poda koszty naprawy (ze względu na to że auto nie najnowsze i może nie warto ładować kasy, kiedy się to nie opłaci. Co ważne sam to niejednokrotnie podkreślał).
I do tego momentu ok. Byłem poproszony przez nią o pomoc w kontakcie i zadzwoniłem rano i otrzymałem konkretne info "działamy, a po południu zadzwonimy z diagnozą i kosztami". I do tego momentu wszystko świetnie. Do wieczornego telefonu: "auto naprawione, koszt 150% wartości auta, wymieniliśmy to co zepsute i dodatkowo to, to, to i to i jeszcze musimy to i to".
Krew mnie nieco zalała, ale powiedziałem, że miał zadzwonić o diagnozie i kosztach, a nie z informacją o potwornie drogiej naprawie.
Tu zaczęło się zbywanie i monolog czegóż to on nie wymienił! Więc pytam następnego dnia (bo musiałem ochłonąć) a kto go prosił o naprawę czegokolwiek mimo braku jakiegokolwiek kosztorysu? Tu znów monolog zakończony rozłączeniem z jego strony, bo "jadę z rodziną i nie mogę rozmawiać". Tiaaa.
Rzecznik praw konsumenta wyśmiała kolesia, milicja (niestety policji już w Polsce nie ma) stwierdziła, że "nic nie możemy zrobić, proszę poinformować pana, że MUSI wydać pojazd". I tyle.
Czy naprawdę muszę pogadać z dobrze zbudowanymi i władającymi bronią wszelaką kolegami, żeby odzyskać znajomej własność? W kraju tzw. prawa i sprawiedliwości? Bo tematu nie odpuszczę.
Ale do rzeczy:
Znajomej padło sprzęgło (siłownik, bo pedał wpadał w podłogę), więc skontaktowała się z mechanikiem (dwie ostatnie naprawy bez zarzutu). Ten zadzwonił, odholował auto i powiedział, że sprawdzi i poda koszty naprawy (ze względu na to że auto nie najnowsze i może nie warto ładować kasy, kiedy się to nie opłaci. Co ważne sam to niejednokrotnie podkreślał).
I do tego momentu ok. Byłem poproszony przez nią o pomoc w kontakcie i zadzwoniłem rano i otrzymałem konkretne info "działamy, a po południu zadzwonimy z diagnozą i kosztami". I do tego momentu wszystko świetnie. Do wieczornego telefonu: "auto naprawione, koszt 150% wartości auta, wymieniliśmy to co zepsute i dodatkowo to, to, to i to i jeszcze musimy to i to".
Krew mnie nieco zalała, ale powiedziałem, że miał zadzwonić o diagnozie i kosztach, a nie z informacją o potwornie drogiej naprawie.
Tu zaczęło się zbywanie i monolog czegóż to on nie wymienił! Więc pytam następnego dnia (bo musiałem ochłonąć) a kto go prosił o naprawę czegokolwiek mimo braku jakiegokolwiek kosztorysu? Tu znów monolog zakończony rozłączeniem z jego strony, bo "jadę z rodziną i nie mogę rozmawiać". Tiaaa.
Rzecznik praw konsumenta wyśmiała kolesia, milicja (niestety policji już w Polsce nie ma) stwierdziła, że "nic nie możemy zrobić, proszę poinformować pana, że MUSI wydać pojazd". I tyle.
Czy naprawdę muszę pogadać z dobrze zbudowanymi i władającymi bronią wszelaką kolegami, żeby odzyskać znajomej własność? W kraju tzw. prawa i sprawiedliwości? Bo tematu nie odpuszczę.
Gdańsk Piekarnicza
Ocena:
136
(160)
Kupiłem coś na allegro, wysyłka np. 10.09. Czas dostawy 3 dni.
Czekam, mijają dwa tygodnie i nic. Więc piszę na formularzu kontaktowym co jest grane?
"... mamy 4 dni robocze na dostawę (minęły dwa tygodnie).
Więc odpisuję, że te 2 tygodnie minęły i żądam konkretnej odpowiedzi.
Więc ją dostaję "realny termin dostawy wg regulaminu... 30 dni".
Czekam, mijają dwa tygodnie i nic. Więc piszę na formularzu kontaktowym co jest grane?
"... mamy 4 dni robocze na dostawę (minęły dwa tygodnie).
Więc odpisuję, że te 2 tygodnie minęły i żądam konkretnej odpowiedzi.
Więc ją dostaję "realny termin dostawy wg regulaminu... 30 dni".
3miasto
Ocena:
180
(198)
zarchiwizowany
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Sytuacja z dziś:
Dojeżdżam do świateł, czerwone więc staję. Ok zapala się zielone więc spokojnie ruszam, puszczając pańcię w srebrnej furze( jakoś tak na ciemnozielonoczerwonym już była). Kątem oka widzę, że do skrzyżowania dojeżdża smark. Pierwsza myśl" będzie bum", a ten zwolnił na grubość lakieru i przejechał za mną przed autem jadącym z tyłu
Co to się odjaśniepawliło , to nie wiem. 8)
Dojeżdżam do świateł, czerwone więc staję. Ok zapala się zielone więc spokojnie ruszam, puszczając pańcię w srebrnej furze( jakoś tak na ciemnozielonoczerwonym już była). Kątem oka widzę, że do skrzyżowania dojeżdża smark. Pierwsza myśl" będzie bum", a ten zwolnił na grubość lakieru i przejechał za mną przed autem jadącym z tyłu
Co to się odjaśniepawliło , to nie wiem. 8)
Gdynia
Ocena:
-9
(23)
Pandemia. Ponoć.
Poszedłem sobie ostatnio na koncert. Duży. Bilety były sprzedawane na zasadzie "co drugie miejsce". No i ok.
Tyle, że później organizator wpadł na pomysł sprzedaży reszty miejsc. Więc ja miałem numer np 2, partnerka 4, a w rzeczywistości po przybyciu okazało się, że ktoś obcy miał 3... Mistrzowie świata normalnie.
Poszedłem sobie ostatnio na koncert. Duży. Bilety były sprzedawane na zasadzie "co drugie miejsce". No i ok.
Tyle, że później organizator wpadł na pomysł sprzedaży reszty miejsc. Więc ja miałem numer np 2, partnerka 4, a w rzeczywistości po przybyciu okazało się, że ktoś obcy miał 3... Mistrzowie świata normalnie.
Opera leśna Sopot.
Ocena:
147
(159)