Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

zirael0

Zamieszcza historie od: 3 czerwca 2011 - 21:32
Ostatnio: 2 lutego 2024 - 11:32
  • Historii na głównej: 7 z 28
  • Punktów za historie: 2339
  • Komentarzy: 228
  • Punktów za komentarze: 1768
 
zarchiwizowany

#55940

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zapewne każdy już widział reklamę "10 mniej".
Dla tych co nie widzieli mały skrót:


Reklama pokazuje, że jeśli będziemy jechać 50 km/h zamiast 60 km/h to prawdopodobnie uratujemy życie pieszemu, którego potrącimy.

Mnie jednak interesuje dlaczego pieszy w ogóle znalazł się na ulicy skoro widział pędzący samochód, który najwyraźniej nie zamierza się zatrzymać. Chodzi mi tu o piekielność tego, że nikt nie przejmuje się jakoś edukacją pieszych czy nawet rowerzystów. Sam czytałem na piekielnych dużo historii o tym jak pieszy czy rowerzysta utrudnia życie kierowcy jadącego zgodnie z prawem. Kierowca musi nauczyć się prawa, znaków,jak jeździć i zdać coraz to trudniejsze testy. A taki pieszy nie ma pojęcia o niczym. Wychodzi na jezdnię pod pędzący samochód nawet czasem nie rozglądając się. To nie tylko kierowcy są sprawcami takich wypadków ale to oni są brani na celownik przez media bo to oni tracą najmniej.

Może i bym uratował życie pieszemu jadąc te 10 km/h mniej. Ale ile ludzi by sobie uratowało życie gdyby uważało jak przechodzi przez ulicę?

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (56)

#51496

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem harcerzem. M.in. zajmuję się zuchami. Myślałem, że wiem jak postępować z zuchami i ich rodzicami. Myliłem się...

Mamy problem ze ściągalnością pieniędzy za składki członkowskie. Majątek to nie jest - 150 zł za cały rok, 12,5 za miesiąc wychodzi. W tym roku mało kto zapłacił, a musimy mieć zapłacone przynajmniej za pół roku, aby móc jechać na kolonię, obóz itp. Wysyłamy więc sms`y o składkach. I odzywa się mama jednego z dzieci z pretensją, że ona płaciła. Dodaje, że więcej płacić nie ma zamiaru. OK, myślę, sprawdzę wpływy na konto szczepu (gromada zuchowa działa w szczepie), bo może coś pominęliśmy. W 2013 wpływów nie ma to nazwisko, w 2012 są ale też za mało, więc długi narosły. Więc piszę do matki, że chciałbym zobaczyć dowody wpłaty na konto, bo może coś źle wpisała, albo mi się oczy moje stare mylą i nie widzę. Dostaję odpowiedź, że nic nie dostanę, bo ona wpłacała na pewno. No to proponuję spotkanie, przy niej otworzę stronę banku i niech mi pokaże na wyciągu on-line wpływy. I teraz dostaję wiązkę, że jestem niepoważny, bo:

- nie ma czasu na przychodzenie i pokazywanie, bo ona wie, że wpłacała,
- nie znam się na finansach, bo ona pracuje gdzieś gdzie są dzieci i tam wygląda to całkiem inaczej - fakt, inaczej, bo my nie jesteśmy firmą, więc mamy trochę inne zasady i prostsze księgowania, ale buchalterię prowadzimy, więc wszystko widać, szczególnie jak mamy konto elektroniczne, tam się nie da oszukać
- skoro ona wpłacała w tym roku, a pieniędzy nie ma to my kasę zabraliśmy dla siebie
- przychodziła co tydzień na zbiórki i nie było zbiórek, bo nie było klucza od furtki i dzieci stały i marzły - kobietę widziałem raz w życiu, w tamtym roku, więc pewnie przychodziła i stawała się niewidzialna (sic!)
- rozmawiała z innymi rodzicami, którzy też przychodzą na zbiórki (też stają się niewidzialni?) i że zawsze zbiórek nie ma, a przecież oni za to płacą (i w domyśle - wymagają)
- w ogóle zabiera dziecko ze zbiórek, bo skoro jesteśmy niepoważni, a ona na dzieciach się zna, to wie co lepsze

Nie prościej powiedzieć, że się pieniędzy nie ma? Ale jak widać lepiej być piekielnym.

rodzice harcerstwo pieniądze

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 524 (596)
zarchiwizowany

#48874

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Codziennie spotykam się z przynajmniej kilkoma komentarzami dotyczącymi mojego wyglądu, przy czym ekstrawagancja byłaby wyszukanym komplementem. Cóż, mam dredy, kilka kolczyków, tatuaże (teraz mniej widoczne, bo nawet takie potwory jak ja muszą nosić ciepłe swetry w taką piękną wiosnę). Toteż odpuszczę sobie przedstawienie wszelkich przejawów nieżyczliwości od przechodniów, ale przytoczę pewną sytuację, która miała miejsce kilka dni temu.
Pracuję w firmie zajmującej się nagłaśnianiem koncertów, imprez, festiwali i tym podobnych. Rzadko są to rzeczy stricte związane z typem muzyki jakiej słucham (czyli iście szatańskiej), ale jednak czasem się zdarza – tak jak niedawno. Dołożyłem do tego cegiełkę zapraszając znajomego który pochodził z tego samego miasta co ja, a po wyjeździe na studia dołączył do fajnie grającej rockowej kapeli. Koncert miał się odbyć w miejscowym klubie. Żeby zachęcić do przyjścia trochę młodych ludzi katowanych zewsząd kiepską muzyką klub obniżył granicę wieku do 16 lat.
Towarzystwo zaczęło się schodzić dość hałaśliwie: widać na pierwszy rzut oka, że gimbusy ze szlugami w nastoletnich paszczach, co drugi nieudolnie chowa piwa pod kurtką. Akurat sam paliłem papierosa przed wejściem, więc mówię najbardziej piekielnemu z chłopaków:
Ja: No panowie, ale przecież wiecie że wam piwo zabiorą ochroniarze i będzie nieprzyjemnie.
Piekielny: A weź spier***aj brudasie, co mi będziesz k**o zabraniał.
Wzruszyłem ramionami, ochrona się spisała – ekipa wyłazi 2 minuty później, rzuca mięsem na lewo i na prawo, kozak splunął mi pod nogi. Cóż, mało mnie ruszyło, no ale wieczór zaczął się przyjemnie.
Zająłem stanowisko przy mikserze – ustawionym z tyłu, żeby cała sala miała dobre nagłośnienie. Dzieciaki widać na pierwszy rzut oka 14-15 letnie skądś skombinowały piwo, nie próbowałem interweniować, ale kiedy jakiś młody wsiur postawił mi piwo na mikserze żeby oddać się obcałowywaniu swojej panny, nie wytrzymałem:
Ja: Młody, zabieraj piwo z konsoli. Naprawdę nie chcesz płacić za naprawę, jeżeli się rozleje.
Piekielny: Masz problem ch*ju?
Ja (podając piekielnemu jego piwo): Tak, mam problem. Chcecie się obściskiwać to się obściskujcie, ale z piwem wara od miksera.
Piekielna: Choć miśku, przecież widzisz że to kretyn, patrz jak wygląda, pewnie nawet ruchać nie umie.
Uff, kozak z laską poszli, no nic. Nie minęło 5 minut, obok mnie stanął poczciwie wyglądający chłopaczek, 16 lat bym nie dał, no ale widać że zakręcony na punkcie muzyki, koszulka z fajnym zespołem, dżinsówka, trampki. Nie mam nic do niczyjego wyglądu – zresztą byłaby do potworna hipokryzja – no ale nie czuję jednak połączenia między koncertem rockowym a bandą kolorowych gimbusów z ajfonami, więc pierwszy ubrany stosownie do imprezy nastolatek jakoś podniósł mnie na duchu. Nie na długo niestety, za chwilę doszła piekielna mamusia i wbiła we mnie wzrok.
Ja: Przepraszam, mogę w czymś pomóc?
Piekielna: Tak, nie chcę żeby taki brudas stał koło mojego syna.
Ja: Przykro mi, ale muszę stać przy mikserze.
Piekielna: I się nie wstydzi taki, wygląda jak śmieć, co to za włosy, metal w twarzy, tatuaże, z więzienia wyszedł, pewnie pedał.
Ja: Dziękuję za komentarz.
Piekielna (do syna): I pomyśleć, że chciałam cię samego puścić, z takimi ćpunami, narkomanami, jeszcze by ci dali marihuanę i co by było. Koty palą, po cmentarzach pewnie gonią.
Mamusia ewakuowała więc syna. A strasznie szkoda, bo chętnie zobaczyłbym jak zareagowała na ćpuńską, szatańską muzykę zespołu, który dał świetny koncert. Gimbusów wyrzuciła szybko ochrona po wylegitymowaniu, doszło dobre towarzystwo, a świetny wieczór i dość solidny napiwek od właściciela klubu osłodziły trochę piekielne towarzystwo przed imprezą.

Klub

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 151 (279)

#42833

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kwiatki z serwisu komputerowego.

Na wstępie zaznaczam, że w naszym Małym Mieście kobieta pracująca w serwisie/sklepie komputerowym traktowana jest jak UFO, ewentualnie wybryk natury i większość klientów uważa, że samo w sobie jest to dziwne. Stąd biorą się przeróżne historie.

1.
Wchodzi klient (mina nietęga, jakiś zdziwiony):
K: Jest jakiś pan co mógłby do komputera zajrzeć?
J: Pan to najwcześniej w przyszłym tygodniu, ale może ja mogę pomóc?
K: Eeee (taki dziwny dźwięk).

(Jak najbardziej, jest Pan - znaczy się szef - ale bardziej jeździ po firmach i tam naprawia różne rzeczy niż siedzi w serwisie).

2.
Klientka (znana z widzenia).
K: Dostanę u Pani etycznik?
J: Nie bardzo wiem o co chodzi, czy chodzi pani o urządzenie do czytania e-booków?
K: Nie, chyba nie, a masz kochanieńka 5 zł pożyczyć?

Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo z zaplecza wyłonił się szef, a klientka uciekła (nie wiem dlaczego, nie jest straszny).

3.
Kupony Ukash/PayU/Paypall etc.
Nie sprzedajemy ich, ale klienci często o nie pytają, z racji na wirusa, który ostatnio dosyć często się trafia.
(Po podłączeniu do sieci na komputerze widoczny jest komunikat, że komputer został zablokowany przez policję i aby go odblokować należy zapłacić 300 lub 500 złotych ww. kuponami przez wyświetlony formularz).
Do większości nie dociera fakt, że to jest wirus. Głupia baba, to najlżejsze co usłyszałam o sobie w takich okolicznościach.

4.
Faworyt.
Dzień targowy, więc wracając z targu wielu klientów się przewija. Jeden z nich (facet ok 50-60 lat) z miną kota ze Shreka prosi, abym w drodze wyjątku pozwoliła skorzystać z toalety. Zwykle tego nie robię, ale facet znany z widzenia - więc zezwoliłam (a co ważne w tym dniu byłam tylko ja w firmie).
Po około 2 godzinach i na mnie przyszedł czas pójścia do toalety, wchodzę, czuję coś miękkiego pod stopami, zapalam światło. W rogu toalety na podłodze wielka rzadka kupa, ludzka. Kolokwialnie mówiąc puściłam w to wszystko pawia.

5.
Klient jest mocno zainteresowany kupnem laptopa. Ponad 40 minut pytań, przedstawiam różne modele, tłumaczę. Klient rozmawiając ze mną intensywnie grzebie w telefonie. Na koniec słyszę:
- Dziękuję bardzo, to ja sobie tego zamówię na allegro, bo jest 50 zł tańszy.
Bez komentarza.

serwis

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 705 (841)

1