Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Armagedon

Zamieszcza historie od: 19 listopada 2012 - 15:36
Ostatnio: 10 maja 2024 - 16:56
  • Historii na głównej: 9 z 10
  • Punktów za historie: 3129
  • Komentarzy: 8403
  • Punktów za komentarze: 68102
 
zarchiwizowany

#63434

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mój dziadek, pomimo sędziwego wieku dużo pracuje w ogródku. Pewnego dnia, doznał kontuzji palca, a konkretniej-rozciął sobie palec wskazujący. Szczerze mówiąc nie wiem jak to się stało, ale szczerze powiem że dziadek nigdy tak nie krzyczał.

Pojechaliśmy do szpitala, opatrunek założony i powinno się zagoić. Kilka dni później, dziadek idzie wraz ze Mną do przychodni, zmienić opatrunek. Kwitniemy w kolejce kilka godzin, aż wreszcie wchodzimy do środka.
Lekarz, zdejmując opatrunek (a raczej zrywając) urwał dziadkowi kawałek paznokcia. Ja, stojąc w osłupieniu słuchałem dość ostrych (aczkolwiek bez przekleństw) słów dziadka wymierzonych w stronę lekarza, na co on odparł tylko:
-Proszę pana, gdybym musiał się tak pi*rdolić z każdym, to do wieczora bym stąd nie wyszedł.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (25)

#62017

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zaczyna nam się sezon grzewczy, więc przypomniała mi się pewna historia sprzed ponad pół roku.

Byłam w spółdzielni mieszkaniowej załatwić jakieś papiery. Siedzę przy stoliczku, czekam aż pani coś tam wypisze, znajdzie w systemie, pozbiera podpisy itd.
Za to przy stoliczku obok, chwilę po moim przyjściu, siada starszy Pan. Widać, że zły, od pierwszego zdania podniesiony ton głosu, w garści gruba teczka z tysiącami kartek i karteczek.

Starszy pan: Ja mam pilną sprawę! Dostałem rachunek za ogrzewanie i znów mam sporo do zapłacenia!
Pani z obsługi: Już sekundkę, niech znajdę pana dane w systemie (szuka, szuka, znalazła). O, jak to? Przecież ma pan prawie 400 zł zwrotu za ogrzewanie? Dziwne... a mogę zobaczyć rachunek, jaki pan dostał?
S: Proszę, właśnie, bo tu jest 400 złotych!
P: No jest 400... ale to zwrot jest proszę pana, tu nic nie trzeba płacić, to się liczy jako czynsz, to jest zwrot dla pana.
S: NO WŁAŚNIE! ale tu jest TYLKO 400 złotych!
P: Dlaczego tylko? Przecież to jest bardzo duży zwrot. Prawie dwa miesiące nie będzie pan musiał czynszu płacić...
S: Tak, ale ja przecież wpłaciłem wam prawie 600!
P: Oczywiście, ale część z tego przecież poszła na ogrzewanie.
S: Nie mogła! Ja nic nie grzeję! Ja mam ciągle zakręcone kaloryfery!
P (najwyraźniej nie pierwszy raz prowadziła taką dyskusję, było wręcz słychać westchnięcie przed przejściem do wyjaśnień): Tak, ale przez pana mieszkanie idą rury grzewcze, płaci pan też za ogrzewanie korytarzy i części wspólnych... Poza tym nie może pan nic nie dogrzewać.
S: Mogę! Ja nic nie korzystałem z waszego ciepła! Ani razu! Nawet przy minus dwudziestu!
P: I miał pan minus dwadzieścia w domu?
S (obruszony): Nie, co też pani mówi! Ale miałem 17!
P: Czyli miał pan ogrzane mieszkanie?
S: Nie miałem! Zakręciłem! A te rurki to i tak nic nie dają! Wy mnie chcecie oszukać! A ja codziennie spisywałem te cyferki! Proszę! Kaloryfer zimny, a tu 200 złotych do zapłaty!
P: (tu nastąpiło długie tłumaczenie jak działają podzielniki i dlaczego są to podzielniki, a nie liczniki, jak jest rozliczane ciepło itd i gdy już wydawało się, że wszystko zrozumiał).
S: Ale dlaczego ja mam płacić za coś, czego nie zużyłem? Ja miałem zakręcone kaloryfery!

I tu wtrącił się do rozmowy inny mieszkaniec:
M: Zimą miał pan 17 stopni w mrozy? I zakręcone kaloryfery?
S: Miałem!
M: To pan to ciepło UKRADŁ! Sąsiedzi musieli grzać za pana i za siebie! Bo ktoś te pana 17 musiał nagrzać! A pan nie dość, że ich okradł, to jeszcze pan ma czelność się wykłócać, że za mało pan nakradł!
S: No co też pan! Ja nie jestem złodziejem! Ja pana do sądu dam!
M: A co pan myśli! Że ciepło to się skąd wzięło u pana?!
S: Ale ja miałem zimno!
M: Ale nie na minusie! A jak pan nie grzał, to ktoś pana musiał dogrzać! Ja też mam takich złodziei za ścianą! W kuchni jak w lodówce, cała ściana zimna! Grzyb wchodzi! Dogrzać tego nie można, bo się cwaniaczki grzeją na mój koszt!

I tu niestety przyszło mi opuścić spółdzielnię z załatwionymi kwitami, chociaż szkoda, bo dalsza dyskusja (bitwa?) zapowiadała się ciekawie. Ale, fakt faktem, dogrzewanie cwaniaczków jest koszmarem. Sama miałam takich przez ścianę łazienki i na noc nie można było drzwi zamykać, bo inaczej wchodziło się jak na balkon zimą (tylko mniej padało). Ale wątpię, czy którykolwiek z nich dał się przekonać, że grzejąc odrobinę zapłaci tyle samo, albo nieznacznie więcej.

lokatorzy

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 642 (710)
zarchiwizowany

#62026

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Z powodu wulgarnych komentarzy usunąłem wpis.

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 220 (364)
zarchiwizowany

#61719

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Macabry przypomniała mi sytuację z toalety publicznej w Galerii Krakowskiej, na poziomie -1.

Gdy wyszłam z kabiny z zamiarem umycia rąk, zaskoczyła mnie mała, podłużna kupa leżąca przy umywalkach, tuż pod aplikatorem z mydłem. Ludzi wokół mnóstwo, nikt nie zwraca uwagi, a Pani Klozetowa stoi uśmiechnięta dwa kroki dalej i pobiera dobrowolną opłatę od klientów.
Co najlepsze, przy koszyczku, do którego zbierane były pieniądze, wesoło dyndała sobie karteczka informująca, że ta symboliczna złotówka jest w podziękowaniu za czystość i higienę w toaletach.

Złotóweczki nie wrzuciłam.

galeria

Skomentuj (93) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 133 (281)

#60482

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z przyczyn, w które nie chcę się zagłębiać w tej historii, prócz karmienia własnej dwójki żarłoków, mamczę też pewnej kruszynce, której start na tym świecie do najłatwiejszych nie należy. Nie odejmuję jakoś nie wiadomo ile od ust własnym dzieciom. Uważam, że jedno dokarmienie mlekiem modyfikowanym więcej im nie zaszkodzi, a takiemu maleństwu moje mleko może bardzo pomóc. No ale nie piszę tego, żeby się tłumaczyć.

Zgadałam się ze starą znajomą. Od słowa do słowa przyszło do opowieści o dzieciach, jak to się matkom zdarza. Wreszcie napomknęłam o tym, że zostałam także mamką i wtedy znajoma zamilkła. Po dłuższej chwili wypaliła, niemal agresywnie:
"Ale jak to: mamką?!"
Odrzekłam pierwsze co mi przyszło na myśl, czyli "No tak po prostu..."
"A twoje dzieci co?" zapytała szybko.
Odpowiedziałam, że i tak są dokarmiani mlekiem modyfikowanym, bo przy ich żarłoczności musiałabym mieć co najmniej 4 cycki, żeby nadążyć, rosną zdrowo, więc jedzą trochę mniej z piersi a trochę więcej z butli.
"Zwariowałaś?! Od tego się mleko traci, zastoje się robią i można dostać depresji!"

Zatkało mnie. Owszem, próba nakarmienia cudzego dziecka może spowodować zatrzymanie laktacji, ale metod podawania mleka jest wiele, a ja mam nawet więcej pokarmu niż miałam zanim zaczęłam mamczyć.
Wreszcie rzuciła "Ja nie wiem jak ty własnym dzieciom w oczy spojrzysz potem..." i się rozłączyła.

Najzabawniejsze jest to, że poucza mnie kobieta, która przekopciła obie ciąże jak smok i która oboje dzieci wykarmiła z butelki... A ja nie mam najmniejszego zamiaru przestać być taką wyrodną matką.

"Matka Polka"

Skomentuj (98) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 507 (625)