Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

BiziBi

Zamieszcza historie od: 8 lipca 2015 - 15:49
Ostatnio: 14 grudnia 2018 - 20:36
  • Historii na głównej: 28 z 28
  • Punktów za historie: 9909
  • Komentarzy: 131
  • Punktów za komentarze: 1321
 
[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
18 września 2015 o 17:40

@iks: Bo on nie był typowo rasistowski. Odnosił się do zasad panujących w moim miejscu pracy.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
18 września 2015 o 16:15

@archeoziele: Zgadza się, tylko że mnie pohamowałoby to, że nie jestem u siebie i zawsze próbuję sobie wyobrazić sytuacje z drugiej strony. Dopóki nikt mnie nie obraża, to raczej nie dramatyzuję. Gorzej jak ktoś się zaczyna zapominiać i się zagalopuje tak jak mój niepoważny przełożony. Nie zdążyłam go poznać jeszcze na tyle by wiedzieć, czy powinnam się obawiać jego antypolskich zapędów. Następny audyt za miesiąc i lepiej dla niego, jeśli okaże się "tylko" niedouczonym burakiem niż rasistą.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
18 września 2015 o 15:48

@Day_Becomes_Night: Masz rację - w miejscu publicznym i owszem, ale miejsca prywatne często rządzą się swoimi prawami niestety. Dajmy na to u mnie w pracy już na samym początku poinformowano mnie, że rozmawianie z kimś w języku, którego reszta obecnych nie rozumie jest po prostu nie na miejscu. Nie jest to jednak żadna procedura tylko ichniejsza niepisana reguła toteż z grzeczności tego normalnie nie robię, bo sama nie lubię, gdy ktoś przy mnie rozmawia w języku, którego ja nie rozumiem. Jesli jednak chodzi o witanie się z kimś w języku innym niż wszędobylski angielski - wtedy te ich niepisane zasady mam w głębokim poważaniu;)

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 9) | raportuj
14 września 2015 o 11:01

Byłoby ok, gdybyś poprawiła polskie znaki i uzupełniła interpuncję.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 września 2015 o 10:20

Podziwiam Cię za chęci do napisania takiego ogromnego opowiadania, ale to chyba nie o to chodzi na tym portalu, by zawalić czytelnika stertą takich nudów (polecam zerknąć do regulaminu). Gdybyś wyciągnęła z tej opowieści najbardziej piekielną 1/100 to może coś by z tego było. Powodzenia następnym razem:)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 5) | raportuj
2 września 2015 o 9:57

@Pieklik: Jeśli nie wierzysz w to, co czytasz, to po co udzielasz się w komentarzach? Najpierw analizujesz i w ciekawy sposób komentujesz zachęcając do dyskusji, by później jednak stwierdzić, że historia to bujda. Ja po prostu chciałam się podzielić historią z "pierwszej ręki" i starałam się zamieścić jak najwięcej konkretów, by historia była w miarę przejrzysta i łatwa do ogarnięcia.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
2 września 2015 o 9:23

@Moby04: 1. Pewnie wspomniał, bo chyba nikt normalny nie zataja takich faktów przed drugą połówką, ale wtedy nie pracowała jeszcze jako kamerzystka. 2. Wiem, że poza zaliczką nic nie dopłacali (bo i za co?) i nikt ich za to nie ściga, co jest oczywiste. Wiem też, że jak my szukaliśmy fotografa/kamerzysty, to najpierw wpłacaliśmy zaliczkę przy podpisaniu umowy, poźniej zaraz po ślubie uzgadnialiśmy szczegóły nagrania, a ok dwa miesiące później otrzymalismy gotowe dzieło i uregulowaliśmy resztę kwoty za usługi. Przez okres oczekiwań nie mieliśmy kontaktu ani z kamerzystą, ani fotografem, bo nie było takiej potrzeby.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 14) | raportuj
1 września 2015 o 17:51

@majkaf: Faktycznie można to tak odebrać choć ja bardziej zauważam tutaj splot niefortunnych zdarzeń. Postaram się jednak rozwiać te niedomówienia. Z tego co mi wiadomo rodzice pana młodego nie żyją od dawna i nie mieli okazji poznać pani kamerzystki, z rodzeństwem zaś Młody miał średni kontakt, a więc i wspomnienie dawnej miłości mogło się zatrzeć przez lata i nikt jej na weselu nie pokojarzył (ponoć bardzo się zmieniła, przytyło jej się, zmieniła kolor włosów). Zmieniła również nazwisko po wyjściu za mąż, w związku z czym pani młoda również jej nie pokojarzyła, bo i skąd. Co do ich wyjazdu za granicę to ponoć nosili się z tym zamiarem od dawna, a wesele głównych bohaterów miało być ostatnim jej zleceniem, które dokończyła będąc już za granicą. Wydaje mi się też, że osoba rzucona zawsze będzie tą która pamięta i cierpi dłużej i bardziej. Panu młodemu wydawało się pewnie, że po pani kamerzystce to wesele spłynęło jak po kaczce, bo gdyby było inaczej pewnie znalazłby się jakiś kamerzysta awaryjny do uwiecznienia najbardziej strategicznych momentów wesela typu przysięga czy pierwszy taniec...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
25 sierpnia 2015 o 13:42

Abstrachując od tej sytuacji, ja bałabym się posłuchać diabełka choćby dlatego, że gapowicz-łapówkowicz mógł się okazać zakonspirowanym kontrolerem, czy tam tajemniczym klientem, jak kto woli. Szacun za Twoją postawę, autorze.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 10) | raportuj
25 sierpnia 2015 o 13:20

Na którymś z najbliższych przystanków, najlepiej na jakimś zadupiu, trzebabyło "pomóc" babie wysiąść:)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
3 sierpnia 2015 o 10:24

Widzę, że sporo mnie przez weekend ominęło:) @Pieklik: Dzięki za wstawienie się za mną. Ale zauważ, że jest coś takiego na tym portalu, że władzę ma ten, kto ma wiedzę. Luźna dyskusja i wymiana zdań często kończy się jakimiś nieprzyjemnościami i obrzucaniem się kupą;) @qulqa: Wygląda na to, że mam jakieś dziwne problemy z interpretacją komentarzy w takim razie. Wydaje mi się, że na każdy komentarz odpisywałam z takim tonem, z jakim ktoś napisał do mnie. I bynajmniej nie był to ton prowokujący do kłótni. W międzyczasie pisania zupełnie neutralnego komentarza do @Sharp_one, ten napisał mi, że jestem "głupiutka i naiwna", wspomniał o naiwności mojej mamy i odniósł się przy tym do wątpliwego poziomu mojej inteligencji itd. Nosz kurde. Czym ja go to tego sprowokowałam? Zamieszczając tę historię chciałam jedynie dowiedzieć się jak to jest z tym naszym prawem podatkowym. Nie ukrywam, że sytuacja nie była przyjemna ani dla mojej mamy, ani dla mnie, ale i czytanie niektórych komentarzy do najprzyjemniejszych nie należało. Reasumując nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak to nasze polskie prawo działa. Większość przepisów nadal uważam za absurdalne. Niemniej jednak dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w tej rozmowie.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
31 lipca 2015 o 12:30

@Sharp_one: Rany ależ z ciebie kawał buca! Idźże się chłopie przewietrz, pobiegaj, nie wiem..na rowerze pojeździj, ochłoń przede wszystkim

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
31 lipca 2015 o 11:06

@Sharp_one: Proponuję opuścić grono niedouczonej hołoty i iść zaszczycać swoją elokwencją bardziej elitarną grupę społeczną. @Brodatafretka i reszta: Dziękuję, już wszystko się z mamą dowiedziałyśmy.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 14) | raportuj
30 lipca 2015 o 19:33

@Sharp_one: A ja naiwna i głupiutka myślałam, że się dogadamy. Widzę, że twoim rodzicom też nie ma czego zazdrościć.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
30 lipca 2015 o 19:18

@Sharp_one: Jaka buta, proszę cię.. Nawet nie zdążyłam Cię jeszcze zminusować:) Czy ja się z tobą wykłócam na temat tego co TY piszesz? Próbuję coś zrozumieć, a z Twoich komentarzy czuję jakąś dziwną formę ataku. To samo tyczy się @Fomalhauta, który nie dość że atakuje, to jeszcze jest bezczelny. Korzyść materialna w formie bombonierki, otrzymana w podziękowaniu, a nie w zapłacie za usługę to według Ciebie (i polskiego prawa?) zbrodnia podatkowa i ja właśnie TEGO nie rozumiem. Ale spoko, powolutku ogarnę. Za to paradoksalnie zgadzamy się co do tego, że nasze prawo podatkowe jest absurdalne. To chyba tyle na dziś z mojej strony..

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
30 lipca 2015 o 19:00

@ampH: Szczere, wielkie dzięki za ten wyczerpujący komentarz. Poczytam chętnie! Przyznaję się bez bicia, że z prawem polskim od lat jestem na bakier. Być może to z racji mieszkania na obczyźnie, choć to właściwie żadne usprawiedliwie. Z drugiej strony nadal mam wrażenie, że moja historia przez niektórych została mocno nadinterpretowana, na niekorzyść mojej mamy. A może wyolbrzymiam. Sama nie wiem.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 15) | raportuj
30 lipca 2015 o 18:33

@Sharp_one: Śmiejemy się bo głupoty gadasz. I odsyłam do mojego przydługiego i nudnego komentarza poniżej. A co do podważania inteligencji mojej mamy to wybacz, ale wypraszam sobie tego typu teksty pod Jej adresem.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
30 lipca 2015 o 18:28

Powiem Wam szczerze, że czytam i oczom nie wierzę:) Na przykład te napiwki mnie zaintrygowały wręcz, ale że się nie znam, to i się nie wypowiem. A teraz popatrzcie na sprawę z naszej strony: Moją mamę ktoś za przeproszeniem podpierdzielił za coś, czego nie robi. Jej biznes od 18 lat nie istnieje. Szyje dla WŁASNEGO użytku i nadal nie rozumiem jakie prawo zabrania jej DZIELIĆ się swoimi wyrobami z własną rodziną? Rozumiem gdyby się gdzieś tam po cichu ogłaszała, rozumiem też, gdyby szyła za tą "kawę" z polecenia dla obcych, czy tam dla nie obcych, i ktoś z tych obcych-nieobcych by ją podkablował. Rozumiem, gdyby robiła coś NIELEGALNIE, no ale na litość boską, czy w tym kraju zawsze musi tak być, że jak komuś jest odrobinę lepiej, to zaraz trzeba mu świnię podłożyć? No i jak to jest z tą kontrolą, bo grzebię po tych internetach i grzebię, i nadal guzik wiem. Ktoś sobie dzwoni do US anonimowo, składa donos. No Ok. Ale na jakiej podstawie? i do tego po tylu latach czyjejś bierności zawodowej? US sobie sam wymyśla, że tego a tego dnia zrobią komuś nalot na chatę i go skontrolują, i a nuż się uda jakiegoś pechowca pogrążyć?

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
30 lipca 2015 o 16:50

@bonsai: Wiesz... ja mam na przykład ołówek. Właściwie to kilka(dziesiąt) ołówków. I dużo papieru. No i barek pełny czekoladek :D Z tym szydełkiem to ja bym się tak nie obnosiła na Twoim miejscu!!;)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 26) | raportuj
30 lipca 2015 o 16:37

@Sharp_one: Ale dlaczego czekoladki czy kwiaty są według Ciebie przyjęte jako łapówka? Dla mnie jest to po prostu wyraz podziękowania i wdzięczności, a nie przekupstwa. A idąc tym tropem KAŻDY rodzaj usług jakie świadczymy powinien być opodatkowany, czyż nie? Dajmy na to ktoś wyprowadził sąsiadowi psa, za co zainkasował 50zł, ktoś inny się o tym dowiedział i podkablował. Skarbówka naszła wyprowadzającego żądając okazania dowodu zbrodni, w tym wypadku smyczy i kagańca. Smycz i kaganiec znaleziono, choć zbrodniarz psa nie posiada. Analogicznie u mamy znaleziono maszynę, choć mama zakładu nie prowadzi. Wielkie oczy i zdziwienie? Ano tak! Na dodatek właśnie się dowiedziałam, że sama jestem podatkowym oszustem. Toż to zakrawa o absurd.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
30 lipca 2015 o 13:41

@vadien: Pozwól, że nie potwierdzę i nie zaprzeczę:)

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
30 lipca 2015 o 12:32

@egow: Temat żółwi poruszymy jak już ogarniemy delfiny i wieloryby. Nie wszystko naraz!;)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
29 lipca 2015 o 20:20

@voytek: oj warto ;) A psioczę jedynie dlatego, że zastanawia mnie czy sikanie do wody w miejscu publicznym to normalna czynność, czy może to ja mam jakieś odchyły od normy.

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 20) | raportuj
29 lipca 2015 o 17:05

@podworkowy_chuligan: No niby tak, ale z drugiej strony taki toi-toi to przybytek mobilny, przecież jakoś ludzie tego używają w miejscach publicznych, zwożą toto, wywożą i jakoś "biznes" się kręci:) Koło mojej pracy na budowie stoją dwa takie kibelki, drzwi się do nich nie zamykają przez dzień cały, i pomimo 40-stopniowych upałów wsrodku żaden smród nie przeszkadzał, więc już sama nie wiem jak to działa.

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 23) | raportuj
29 lipca 2015 o 16:05

Długo będę się otrząsać po twoim wyznaniu.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »