Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

BiziBi

Zamieszcza historie od: 8 lipca 2015 - 15:49
Ostatnio: 14 grudnia 2018 - 20:36
  • Historii na głównej: 28 z 28
  • Punktów za historie: 9909
  • Komentarzy: 131
  • Punktów za komentarze: 1321
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
15 marca 2016 o 14:29

@Jorn: Szacun za szczerość. Możesz być z siebie dumny:)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
15 marca 2016 o 14:27

@JaNina: Na wszelki wypadek pozwoliłam sobie dodać słówko do historii. Dzięki za podpowiedź:) Mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni, bo bardzo nie chciałabym, żeby ktoś przez czyjąś zachłanność, czy niedopatrzenie wpadł w kłopoty.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
15 marca 2016 o 14:06

@JaNina: no więc przeleciałam kilka ostatnich odcinków wypłaty i w rubryce przychody mam jasno wypisane ilość godzin, stawkę, zwrot za badanie oczu, urlop płatny. Żadnych dodatków, bonusów, po prostu wszystko czarno na białym. Jeszcze może gdybym w przeciągu ostatnich lat dostała jakąś podwyżkę, to może doszłabym do tego, że kwota za uniform została jakoś wliczona w stawkę godzinową, ale tak się nie stało. Nie wiem czy mam płacone słabo - wiem tylko, że otrzymuję tego, na co mój zarząd mimo wszystko pieniądze wydaje. Koleżanka recepcjonistka pracująca w mniej wymagającym budynku, zatrudniona przez moją firmę, pracująca za podobną stawkę dostaje dodatek za uniform w wysokości 37,50. Dlatego założyłam, że ktoś próbuje zrobić mnie w konia:)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2016 o 14:08

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
15 marca 2016 o 13:41

@qulqa: Nie do końca rozumiem co próbujesz mi powiedzieć. Regulowane i przyzwoicie wyglądające krzesło, którego regularnie używają dwie osoby 24/7, to nie jest wydatek kilku funtów, ale też kwota którą podałam nie wydaje mi się zawrotna. Druga sprawa - są pewne regulacje prawne dotyczące miejsca pracy i rozwalające się krzesło po prostu nie spełnia wymogów Health&Safety, czyli odpowiednika naszego BHP. W najprostrzym wyjaśnieniu: jeśli której z nas zacznie mieć problemy z kręgosłupem, a lekarz potwierdzi, że jest to spowodowane krzesłem, to pracodawca będzie miał spory problem. Nie wiem jak skomentować drugą część Twojego komentarza, bo jest on trochę absurdalny, ale nie zmagam się na co dzień z polskimi realiami, więc nie będę sie wymądrzać. Sugerujesz, że mamy się we dwójkę składać na przedmioty pierwszej potrzeby?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
15 marca 2016 o 13:17

@JaNina: jestem zatrudniona bezpośrednio przez firmę ochroniarską, której za moje usługi płaci zarząd budynku, zaś zarządowi za moje usługi płaci klient, czyli lokatorzy budynku. Co do uniformu, który jest wliczony w wydatki zarządu, to własnie on płaci mojemu pracodawcy za to, że mój pracodawca zapewnia mi uniform (lub wypłaca jego miesięczną równowartość - przed chwilą od koleżanki dowiedziałam się, że tak też się praktykuje). A ponieważ ja kwoty za uniform nigdy na oczy nie widziałam, a mój świstek z wypłatą tego nie wykazuje, to wyglada na to, że zarząd pracodawcy za to płaci, ale co się z tymi pieniędzmi dalej dzieje - nie wiadomo.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 15) | raportuj
10 marca 2016 o 17:49

Miałam identyczna sytuację podczas połączenia z mamą - obydwie zgłupiałyśmy, bo wyglądało to tak, jakbyśmy równolegle wykonywały rozmowę z dzwoniącymi do siebie osobami i te osoby wydawały się mieć ten sam problem, co my. Dodam, że ja mieszkam za granicą zachodnią. Operator (też T-Mobile) powiedział, że wygląda na to, że połączenie zostało przekierowane na jakiś przypadkowy numer, i że zdarza się to przy połączeniach zagranicznych. Dlaczego tak się dzieje nie potrafili mi wytłumaczyć.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
10 marca 2016 o 16:40

@LenaMalena: Ale ja nie zrezygnowałam z pracy:)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
10 marca 2016 o 16:37

@mahisna: Nie lubię co prawda rozpisywać się "publicznie" o zarobkach, ale faktycznie kasa za ten jeden dzień była bardzo dobra i warta całego zachodu:)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
10 marca 2016 o 14:56

@Caron: prawie cztery lata pracowałam w restauracji, gdzie największy zapiernicz miałam właśnie w niedzielę, a wolne miałam wtorki, czyli wtedy, gdy wszyscy moi znajomi pracowali, i nikt do wychodzenia na miasto w środku tygodnia się nie rwał. Dlatego szanuję sobie ten dzień, i cieszę się, że mimo wszystko to właśnie w weekend wypadają mi (i mojemu mężowi również) dni wolne. Każdy ma swoje priorytety i podchodzi do sprawy inaczej. A na urzędy jak trzeba to i czas się znajdzie ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
10 marca 2016 o 12:58

@maat_: To są pracownicy wykonujący dodatkowe prace dla klienta, w budynkach korporacyjnych z reguły są to panowie z wykończeniówki, elektrycy, czy inne "złote rączki". Polecam też zerknąć do wikipedii. https://en.wikipedia.org/wiki/Contractor

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
10 marca 2016 o 12:21

@kierofca: Faktycznie w pierwszym momencie każdy podsuwa takie rozwiązanie. Niestety w praktyce to tak fajnie nie wygląda, i już wyjaśnię dlaczego. W automatycznym systemie firmy (u pracodawcy) jestem oficjalnie zameldowana w budynku do danej godziny, w tym wypadku była to godzina 20:00, a, dajmy na to, w "moim" budynku jest to godzina 19:00. To, czy mogę wyjść wcześniej zależy tylko i wyłącznie od dobrej woli klienta, czyli zarządcy/managera/właściciela danej nieruchomości. W tym felernym przypadku, żądanie klienta było oczywiste, a i powód został oficjalnie podany. Moja firma po prostu użyła starego tricku, mając mnie tym samym w głębokim poważaniu. Jedynym wybawianiem z sytuacji mógł okazać się mój manager, który mógłby skontaktować się z klientem (z reguły relacje manager-klient są bardzo dobre), by poszukac wspólnego wyjścia z sytuacji. A już w ogóle problemu by nie było, gdyby firma wysłała kogoś, kto normalnie jest w "weekendowym pogotowiu", ale tak się niestety złożyło, że w tamtą niedzielę nie mieli nikogo na zapasie, więc dzwonili po ludziach jak leci. Reasumując: Gdybym opuściła budynek bez oficjalnego pozwolenia, to wiązałoby się to z poważnymi konsekwencjami.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
10 marca 2016 o 8:03

@Monomotapa: dokładnie tak bym zrobiła, gdybym była sama w recepcji :) nie chciałam, żeby sytucja wyglądała na bardziej idiotyczną niż już była.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 marca 2016 o 18:32

@Plateau: Może wydawać się dziwne, ale gdy stacja monitorująca otrzymała sygnał z ROPa, to dzwonili do mnie, czy mają straż wysyłać. Zdarzyło się to chyba w sumie dwa razy w ciagu 5 lat, nie licząc tego ostatniego.. Napewno straż bezwzględnie pojawiała się "po godzinach". Na szczęście ja procedur nie ustalam i nie mnie oceniać ich słuszność:)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 marca 2016 o 12:13

@misiafaraona: Zależy od rodzaju recepcji, jaką pokrywasz. Recepjoniści budynków korporacyjnych mają bardzo często przerąbane pod względem organizacyjnym, ponieważ często poza ogarnianiem samej recepcji, zajmują się sprawami administracyjnymi budynku i są osobą "pierwszego kontaktu", gdy w budynku dzieje się coś nieoczekiwanego. A tym samym przyjmują na siebie wszystkie strzały z "góry". Na szczęście te przyjemniejsze sytuacje i przyzwoita wypłata jakoś to rekompensują i tak to się kręci. To jest ogólnie ciekawa praca, ale często wymagająca niecodziennych zdolności;) Dla urozmaicenia co jakiś czas wysyła się nas na kursy pierwszej pomocy, samoobrony, czy jakieś inne mniej, badź bardziej przydatne szkolenia, więc generalnie źle nie jest.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 marca 2016 o 11:35

@Plateau: Sytuacja, w wielkim uproszczeniu, wygląda tak: Procedury przeciwpożarowe ustala zarząd budynku w porozumieniu z lokalną stacją monitorującą. Rozpatrzeniu ulega milion spraw i sytuacji dotyczących danego budynku. Przed dwoma laty straż pożarna nie przyjechałaby od razu - stałoby się to dopiero po czyimś (z reguły moim) telefonie potwierdzającym zagrożenie. Działało to tak, a nie inaczej, ponieważ mieliśmy zbyt dużo fałszywych alarmów. Teraz każdy alarm (nieważne w jaki sposób aktywowany) jest odbierany jako potencjalne zagrożenie, a straż pojawia się u nas po niecałych 3 minutach od otrzymania sygnału z dyspozytorni.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
23 lutego 2016 o 17:07

@zenoewa: Nic, tylko gratulować wam dobrych manier ;)

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
23 lutego 2016 o 15:19

@JasniePanQrdupel: Nie znam się, to się wypowiem ;) To zależy do czego te statystyki są Ci potrzebne. Gdybyś na tym zarabiał, to możnaby się było trochę ambitniej pochylić nad tematem. My wiemy, że to nie Twoje historie, ale to właśnie Ty je redagujesz i dobrze Ci to wychodzi. Poza tym nie Ty pierwszy opisujesz nie swoją historię na Piekielnych i, przynajmniej ja, nie widzę w tym nic złego. Oficjalne pozwolenie na publikację masz, więc nie kombinuj tylko wrzucaj więcej. Ps. Pozdrowienia dla Sz.P. Magnolii :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
23 lutego 2016 o 14:57

@Rukasu: Też o tym później myślałam w ten sposób. Tylko że ja nie oczekiwałam od niego żadnej wdzięczności, nie robiłam mu łaski, ani też publicznie nie ośmieszyłam, nie czekałam na oklaski. Cała sytuacja rozegrała sie bardzo dykretnie i bez zbędnego robienia afery. W pewnym sensie on sam się ośmieszył, jeśli ktoś z pasażerów rozumiał finał rozmowy. A z tej wynikało, że człowiek pomocy oczekiwał tylko sam nie bardzo wiedział od kogo, a przy okazji nie miał na kogo liczyć. A jeśli z mojej strony poleciało nietaktem, to mógł mnie zignorować, albo powiedzieć, że sobie poradzi, albo coś w tym stylu. Po co od razu bluzgać na pół metra...

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 23) | raportuj
23 lutego 2016 o 12:44

Dajesz więcej! Ps. Ten piroman mnie zaintrygował :)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
23 lutego 2016 o 12:20

Odpowiedź na Twoje pytanie autorze: żadnym! Stanęła mi przed oczami leciwa kobiecina, która nie dość, że próbuje wiązać koniec z końcem żyjąc z marnej polskiej emerytury, to jeszcze jakiś cham-urzędas ma czelność kłaść łapę na tym co jej zostało.. No chyba, że zaszła tam jakaś rażąca pomyłka - ale jeśli tak nie jest, to miejmy nadzieję, że pani otrzyma odpowiednie wsparcie i sprawę wygra.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
22 lutego 2016 o 20:02

Trzeba było sprawę olać i czekać na "efekty specjalne" ;)

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
21 lutego 2016 o 20:29

@Caron: prawda. Ale zawsze pojawi się ktoś, kto udostępni treść, ktorej przy porannej kawie nie mam ochoty oglądać.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
11 lutego 2016 o 17:41

@Litterka: Tak, mamy CCTV - właśnie dodałam tę informację do historii. O ile się nie mylę standardowa londyńska grzywna wynosi bodajże £290 + VAT, więc to pewnie tyle co taka "dama" wydaje tygodniowo na waciki;) Właśnie wyszperałam w internetach, że aktualnie grzywnę płaci się dopiero po dziesiątym(!) nieuzasadnionym wezwaniu na przestrzeni roku, więc moja firma musiała mieć takich wezwań dużo więcej niż te kilka, które ja pamiętam. Znalazłam też ciekawą stronkę z rekordowymi grzywnami za wzywanie straży i - nie ukrywam - jestem w lekkim szoku:) http://www.staylegal.net/top-25-expensive-fines-fire-safety-breaches/

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
11 lutego 2016 o 16:02

@Kumbak: Oczywiście, że mogłam. W poprzedniej historii wspomniałam nawet, że swoim zachowaniem "strzeliłam sobie w stopę", czego konsekwencją było przechodzenie przez ten cały ambaras związany z alarmem i nie zostało mi nic innego jak wzięcie tego na klatę. Z tym, że tutaj należałoby zaznaczyć, że kobieta nie miała żadnego prawa, ani podstaw, by aktywować alarm przeciwpożarowy. I ona nie zrobiła tego przez przypadek, a z premedytacją. Kolejna sprawa jest taka, że ja jej wyraźnie powiedziałam co ma nacisnąć - tego wielkiego zielonego guzika po prostu nie da się pomylić z żadnym innym. Gdyby było inaczej, alarmy byłyby aktywowane po kilka razy dziennie. Z moich poprzednich historii można też wywnioskować, że to nie ja tu rządzę, za to ludzie często próbują rządzić mną, podnosząc w tej sposób swoje korpo-ego. I na wiele zachowań i dziwactw przymrużam oko (niektóre sytuacje są wręcz pocieszne), o ile ci ludzie mnie szanują.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »