Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Borys

Zamieszcza historie od: 31 marca 2012 - 23:42
Ostatnio: 4 maja 2016 - 22:05
  • Historii na głównej: 28 z 35
  • Punktów za historie: 24758
  • Komentarzy: 102
  • Punktów za komentarze: 763
 

#44375

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Siostrzenica mojego kolegi z pracy uczy się w szkole hotelarskiej. W wakacje dzięki znajomościom jej bogatego wuja, udało się jej załapać na płatny staż w ekskluzywnym hotelu typu Spa & Wellness w pewnym nadmorskim kurorcie. W sezonie letnim można tam spotkać całą śmietankę celebrytów i różnie zachowujących się bogaczy. Nie będzie to jednak historia o nich. Tylko o zwykłym Wieśku.

Hotel nie tylko dbał o bogaczy, często też wspierał różne fundacje czy inne instytucje i firmy w których można było wygrać zaproszenie do hotelu. Tak właśnie było z Wiesiem który zaproszenie wygrał w... krzyżówce.

Problemy z nim zaczęły się już od samego rana. Chciał swoim VW Golfem II dostać się na parking zadaszony podziemny. Kiedy ochroniarz poprosił o zezwolenie, ten krzykiem chciał już go zwolnić "bo on jest vip, tu ma kupon i proszę mu nie przeszkadzać, bo marnuje jego cenny czas". Menadżer próbował załagodzić sytuację jednak jak grochem o ścianę. Ostatecznie poczciwa Golfina stała obok luksusowych fur.

Wiesiu miał kupon buissness vip, czyli czyli jedna noc dla dwóch osób z opcją ALL Inclusive (jedzenie i wszelakie SPA i nawet alkohol w cenie). Wiesiek myślał, że jest teraz najważniejszym gościem. A nie był, bo buissness vip to tylko taka nazwa, dla prawdziwych vipów były złote karty.

W rejestracji kolejne sceny. On już chce pokój - choć doba hotelowa zaczynała się od 12 a była godzina... 10
Co 5 minut chodził się pytać czy aby już nie jest.
Ostatecznie o 11 wraz z żoną podpisał wszystkie papiery i udał się do pokoju.
Nie minęło 10 min, a Wieś już był na skardze w recepcji - dlaczego pokój jest taki mały? Przecież VIPy mają wielkie apartamenty, a nie takie klity? Ostatecznie udało się go przekonać, by pozostał w tym który otrzymał. Długo w nim nie usiedział, bo lada moment już wraz z żoną prawie biegł korzystać z hotelu.
Najpierw SPA - chciał wszystkie zabiegi najlepiej naraz. Nie dał sobie przemówić, że niektórych zabiegów nie można łączyć. Kończył jeden, szedł do drugiego gdzie nie ma kolejki i tak przez kilka godzin.

Restauracja.
Wiesiek jadł bez opamiętania, zamawiał najdziwniejsze menu, by oddać prawie niezjedzone i prosić o nowe. Przytoczę dwie rozmowy.

W - Poproszę wino dla żony.
Kelnerka - Jakie?
W - Jak to jakie? NAJDROŻSZE!!

Oczywiście wino nietknięte, bo wytrawnego żona Wiesia nie lubi.

W - Poproszę jakieś najlepsze piwo.
K - Najlepsze, czyli? Mamy Żywiecki, Heineken i tam jakieś inne.
W - Co??? Co to za hotel? Takie piwa to ja u mnie w pierwszym lepszym sklepie kupię!!!

W nocy tylko jedna scena. Gość zażyczył sobie jedzenie do pokoju. W recepcji powiedziano, że restauracja już nieczynna. Mogą przynieść to danie ale będzie to kosztowało i nie mało. Oczywiście krzyki jak to VIPa nie chcą obsłużyć, że skargę wniesie, itp.

Następny dzień - dzień wyjazdu. Wiesiu nie traci czasu, bo do 10 ma opuścić pokój. Ze stołówki wynosi kanapki "na drogę". Gdy kelnerka zwróciła mu uwagę znów zaczynał tą samą śpiewkę o VIPach. Szybkim tempem udał się jeszcze zażyć chwili luksusu w SPA. Udał się na basen gdzie leżał w ekskluzywnym jacuzzi z innymi klientami.
Nagle krzyk i widok ludzi panicznie uciekających z kąpieli.
Co się okazało? Wiesiowi kończył się czas, więc nie chcąc tracić czasu na wyjście do toalety, nasikał do jacuzzi.
Miał pecha, bo w wodzie oprócz chloru był specjalny detergent, który gdy tylko zmieniało się PH wody, ta zabarwiała się na inny kolor. Szybko wezwano ochronę. Doszło do szarpaniny. W Wieśka wstąpił diabeł, krzyczał, wrzeszczał, powtarzając do znudzenia, że tak się VIPów nie traktuje, chciał uciec. Wezwano policję. Okazało się że był pijany. Gdy go wyprowadzano pokazał jeszcze środkowy palec i wykrzyczał że mógł tam jeszcze zrobić kupę.

Miał jednak pecha. Podpisując papiery zgodził się z punktem, gdzie pisze że za zanieczyszczenie basenu, grozi kara 3000zł.
Prawnik już następnego dnia przygotował wezwanie do zapłaty. Do rachunku został również dopisany alkohol, który Wiesiu wypił w nocy z lodówki. A było tego niemało, bo praktycznie każda butelka była otwarta :)
Na pewno to najdroższe wakacje jego w życiu.

Hotel

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 825 (983)

#43550

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia Kazuya o rozrzutnych samorządowcach, przypomniała mi historię z naszej gminy.

Po wielu zabiegach udało się znaleźć dofinansowanie na zakup nowego pieca do Domu Ludowego. Część pochodziła z Urzędu Gminy, a część z Rady Sołeckiej. Nie byłoby problemu gdyby nie telefon skarbnika z gminy, przypominający nam że stary piec jest nadal własnością gminy i środki z jego sprzedaży mają trafić do budżetu. (Ton był raczej rozkazujący). No więc wyciągnęliśmy piec z piwnicy i czekaliśmy aż "firma" go odbierze. Po wszystkim na gminie pokazano bilans. Zysk ze sprzedaży złomu 150 zł, koszt transportu 600 zł... Interes życia.

PS. A co by było, gdybyśmy go nie wynieśli z piwnicy i musiała by to zrobić "firma"? :)

Samorząd

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 465 (509)

#43556

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nyord opisał jak marnotrawią pieniądze samorządy. Sam opisałem sytuacje z piecem. Tym razem nie o samorządach, a o pewnym muzeum w małym mieście gdzie corocznie przybywa ok 1,5 mln turystów.

Całe muzeum podlega pod Ministerstwo Kultury. Zwykli pracownicy nie raz musieli się prosić a to o komputer, a to o opony zimowe, itp. Jednak z zarządu najczęściej słyszeli NIE! Do czasu aż minister nie uruchomił specjalnej rezerwy ok 1 mln zł. A zrobił to w połowie listopada...

Jak wiecie całość trzeba wydać do końca roku. Trzeba... bo inaczej na następny rok dostanie się mniej. Więc w muzeum nastąpił szał, dosłownie szał. Kupowano co popadnie: komórki, czajniki, telewizory, drukarki, aparaty. Każde biuro było pozapychane sprzętem, które pewnie i tak nie będzie wykorzystane. A wszystko z wysokiej półki. Wydać milion w tak krótkim czasie to też niełatwa sprawa. A wszystko to za nasze czyli podatników pieniądze.

Muzeum

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 540 (584)

#43268

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mroźna zeszłoroczna zima.
Tankuje swoje auto na pewnej znanej zielonej stacji. Po chwili słyszę wrzaski i krzyk pracownika stacji. Kobiecie podczas tankowania strzelił przewód paliwowy i benzyna zaczęła się wylewać pod auto. Zostałem poproszony o pomoc w przepchaniu auta. Wypchaliśmy samochód na bezpieczną odległość. Wracamy i nie wierzymy własnym oczom. Rozlana benzyna...zamarzła. Pracownik speszony uciekł. Kilku klientów widząc to odjechało bez tankowania. Ja niestety byłem już "po" i każdego ranka modliłem się żeby odpalić.

Więcej mnie już tam nie widzieli.

Stacja paliw

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 880 (942)

#42839

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To że kobiety lubią się chwalić przed sąsiadkami to nic nowego. Jednak dzisiejsza sytuacja rozłożyła mnie na łopatki.

Czekam kulturalnie w supermarkecie na swoją kolej z towarami na taśmie. Dwie kobiety głośno rozmawiały przy kasie obok. Jedna tłumaczyła drugiej jakie jajka ma kupować tylko "0" albo "1", bo to ekologiczne i ona tylko takie kupuje pokazując wybity numerek na jajku wyjmując je z wytłaczanki. Rozmowę musiała słyszeć również kasjerka która zwróciła uwagę na jajka. Spojrzała z każdej strony, wyciągała jajka i gdzieś zaczęła dzwonić. Przyleciała kobieta z BOK-u i sprawdziła zawartość. Kazała jej chwilę poczekać.

Wychodząc ze sklepu widziałem jak pani od jajek udaje się z ochroniarzami gdzieś na ich zaplecze, a obok mnie przemknęła jej koleżanka, która przez telefon podawała najnowszą nowinę do swoich znajomych. Co się okazało? Pani Basia chciała kupić dobre jajka za niską cenę, więc wyrzuciła 10 jajek z numerkiem "3" za regał, a w te miejsce włożyła "0". Kradzież by się udała gdyby nie długi język.

Teraz przez parę dni sąsiadki będą miały o czym dyskutować. Ten typ tak ma :-)

Supermarket

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1011 (1065)

#41702

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O kurierach było już tysiąc opowieści. I ja opowiem swoją historię. Zamówiłem na allegro cześci samochodowe dla wujka. Chłop nie zna się na internecie, a różnica w cenie ze sklepem stacjonarnym wynosiła ponad 200 zł, więc namówiłem go na bezpieczną transakcję. Szybki zakup i jutro paczka powinna być u mnie... no właśnie powinna. Mija kilka dni, wujek wściekły bo auto stoi zepsute, a paczki nie ma. Tydzień po transakcji wujek postanawia dzwonić na policję i daje mi wykład o mojej głupocie, oszustach, itp.

Postanawiam wziąć sprawę w swoje ręce. Szybki telefon do sprzedawcy i co się okazało? On paczkę wysłał... Nie dowierzam i proszę o potwierdzenie nadania i numer paczki. Dostałem o co prosiłem, loguję się na stronie firmy kurierskiej ze szczęśliwą liczbą. Co się okazuje? Paczka dostarczona 5 dni temu!!! Nerwowo nie wytrzymuję i telefonicznie atakuję chłopa z BOK-u. On również zdziwiony - szykuje mi konfrontacje z kurierem. Co się okazuje?

Kurier nie zastał mnie w domu. Nie dodzwonił się (w pracy nie mam zasięgu). Więc dzielny kuriero udał się do sąsiada. A że go też w domu nie było, to postanowił schować paczkę u niego w szopce... Przykrył workami ze śmieciami i podpisał list. Miał mi napisać sms ale zapomniał. Nogi mi się ugięły - rozłączyłem się bez słowa. Paczka na szczęście była - mogłem oskarżyć kuriera o kradzież i fałszerstwo, ale paczka była na wujka więc nie chciałem biedaka po sądach włóczyć....
Chyba przerzucę się na Pocztę Polską.

KURIERO

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 570 (606)

#29696

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia miała miejsce dokładnie 2 lata temu podczas wielkiej powodzi.

Było już naprawdę gorąco na naszym terenie, ale dzięki Bogu do tragedii nie doszło. Woda zeszła - wszystko powoli wracało do normalności. Jednak prawdziwa robota dla strażaków dopiero się zaczynała. Jako członek OSP oczywiście zgłosiłem chęć usuwania skutków wielkiej wody.
Nie było łatwo od 7-16 w pracy a od 18-24 przy pompowaniu (nasza jednostka jak wszystkie inne osp w naszej gminie zrzekły się ekwiwalentu na rzecz sprzętu).

Tak więc pracowaliśmy, za darmo żeby nie było.
Pierwsze dni to działanie na swoim terenie. Urobić się człowiek nie urobił, no ale pomp pilnować trzeba. Wspominam ten czas miło. Gdzie nie pompowaliśmy ludzie zawsze przychylnie się odnosili. To przynosili kawę, to jakieś ciasto, to kanapki. Inni starali się umilić czas, laptopa z filmem dali czy zaprosili na partyjkę w karty (pompowaliśmy głównie na prywatnych posesjach - piwnice czy inne rozlewiska).

Po 3 dniach komendant PSP kazał nam przenieść się do innej miejscowości, w której nie było straży. Była to wieś ale raczej mocno rozbudowana przez nowobogackich. Jak każą to każą - jeździliśmy. Jak okazało się, te dni były prawdziwą katorgą. Kilka kwiatków:

- Pompując piwnice zostaliśmy wyproszeni z posesji, gdyż gospodarze chcieli puścić psa... którego nie mają...

- Raz nas zagadali, a w tym czasie jeden gostek chciał ukraść ropę. Tłumaczył się że chciał nam pomóc i dolać do pompy.

- Straszenie policją, że nie stosujemy się do ciszy nocnej... Pompa chodzi co najwyżej jak mała kosiarka.

- Krzyczenie i rozkazywanie. Teksty typu: ′za co wam płacą′ czy ′bo istniejecie dzięki moim podatkom′, itp.

Ostatnią sytuację opisze dokładniej.

Koledzy z pierwszej zmiany pompowali u starszego małżeństwa. Kawki i ciasta nie brakowało. Po skończonej robocie babcia pyta się "ile za pracę się należy" - oczywiście tłumaczenie, że nie weźmiemy, itp. Na to dziadek powiedział, że on tak nie odpuści. I poleciał i przyniósł 0,5 czerwonego trunku. Chłopaki odmówili ale dziadziuś nalegał, polał po kieliszku wiśniówki swojskiej jak się okazało. Potem jeszcze na drugą nogę...
Trzeciego już nie było, bo służba wzywa. Nadchodziła 18 więc zmieniliśmy ich z kolegą.

Nie minęło 30 minut gdy nadjchał radiowóz. Nie wiedzieliśmy o co chodzi, ani nawet to, że koledzy wypili po dwa.
Dialog wyglądał mniej więcej tak:

Ja (J)
Policjant (P)

J - Czyżby pomoc przyjechała? A może ropy będziecie pilnować? (taki mały żarcik)
P - Ja bym się na twoim miejscu tak nie śmiał głąbie..
J - Nie pomyliło ci się coś kolego?
(PS Tak uważam, że policjantem nie można zostać. Policjant to cecha charakteru).
J - Nie koleguj mi tu, tylko dmuchaj.

Włosy mi stanęły dęba (mimo iż jestem łysy). Oczywiście dmuchnąłem - 0,00, kolega też.
J - Jak to? Nic nie piliście? To po co ta jeb... k.... dzwoniła?

Po wszystkim telefon do naczelnika i decyzja była tylko jedna. Zwijamy sprzęt i wracamy do remizy. Zgłosiliśmy awarię motopompy.
Niestety trzeba się pilnować, teraz nawet piwka odmawiamy przy każdej okazji, mimo iż czasami po robocie po prostu się chce...

PS. Kolega który był ze mną, dostał mandat za zaśmiecanie (wyrzucił papierosa) na terenie prywatnym...
Była interwencja w KPP. Mandat anulowano. Jednak policjanta nic nie spotkało. Oby tylko nie potrzebował naszej pomocy...

osp

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 598 (630)

#28441

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witam wszystkich, ja również pochwalę się pewnymi piekielnymi sprawami.
Pierwsza z nich miała miejsce w Oświęcimiu. Kuzynka pracuje tam jako przewodniczka po muzeum Auschwitz. Problemy najczęściej są z młodzieżą, która przyjeżdżała na wycieczki szkolne. O sweet fotkach przy piecach na fecebooka nie wspomnę gdyż jest to raczej normalne.
Lecz nie o młodych dziś powiem, a o durnych Amerykanach.

Piekielna grupka przyjechała do obozu w sile 4 dorosłych osobników (ok 50 lat każdy). Wyglądali na typowych Amerykanów - dumni, nadęci i myślący że jak pokaże $ to wszyscy będą im buty pucować.
No to kuzynka zaczynać oprowadzać i opowiadać. Pierwsze zdziwienie to jak ona śmie zwalać winę na Niemców???
Kuzynka zdębiała.....
- No to kto jest za to odpowiedzialny?
- Naziści i Polacy. - Powiedziała kobieta.
Kuzynka powoli i mozolnie tłumaczyła, że w obozie zginęło wielu Polaków.
Przybysze zza oceanu myśleli, że w Auschwitz zginęli tylko Żydzi, a Naziści to ludzie znikąd. No cóż może na historię nie chodzili...

Ale końcowa rozmowa przebiła wszystko. Turyści wstrząśnięci, jedna nawet się popłakała. Jak człowiek mógł do tego dopuścić?
Wtedy jeden mężczyzna poprosił o wytłumaczenie, bo nie może jednej kwestii zrozumieć. "Jak ci ludzie dali się tam zamknąć? On by się nie zgodził i by tam nie poszedł".
Kuzynka ciężki nokaut, ale wstaje i walczy. Tłumaczy że zostali zmuszani itp. "A dlaczego Polacy i Żydzi mieli adwokatów, że ich nie wyciągnęli?" Po tym pytaniu obrót na pięcie i grzecznie do widzenia.

Oświęcim

Skomentuj (65) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 901 (945)