Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Christinka

Zamieszcza historie od: 30 lipca 2011 - 19:31
Ostatnio: 29 maja 2023 - 8:08
  • Historii na głównej: 8 z 18
  • Punktów za historie: 2986
  • Komentarzy: 121
  • Punktów za komentarze: 402
 
zarchiwizowany

#64954

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Klinika stomatologiczna UJ w Krakowie przy Montelupich. Co jakiś czas Pani Pielęgniarka [PP] wywołuje kolejne osoby z listy, czasem dodając pytanie czy jest ktoś kto czeka do chirurga (oddzielna kolejka). Dialog zasłyszany podczas czekania w kolejce do dentysty:

[PP] Iksiński? Nie ma? Czy ktoś do chirurga?
Pacjentka: Ja do chirurga, na kontrolę.
[PP] Ale chirurga dziś nie ma.

Ups.

Klinika stomatologiczna UJ w Krakowie

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 29 (201)
zarchiwizowany

#54706

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak sobie radzić z absurdalnymi ofertami [C]all centerów (damy ci jakiś gratis za dwa razy wyższy abonament itp).

Siedzimy przy śniadaniu z moim chłopakiem oraz [M]amą i [T]atą. Do taty dzwoni telefon i wywiązuje się następujący dialog:

[T] (patrzy na telefon i zamiast odebrać, odkłada na bok)
[M] Kto dzwoni?
[T] Znów ci z NC+.
[M] To odbierz.
[T] Nie będę z nimi gadał, głowę zawracają, a nie mają żadnej ciekawej oferty. W salonie mi zaproponowali lepszą.
[M] (podchodzi, bierze telefon i odbiera) Słucham?
[C] Dzień dobry, czy mogę rozmawiać z panem Pawłem?
[M] Nie, nie może pani, pan Paweł nie chce z wami rozmawiać, bo nie macie mu nic ciekawego do zaoferowania.
[C] ...

Wszyscy w kuchni pokładali się na podłodze ze śmiechu.

call_center NC+

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (20)

#53778

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To co ostatnio popularne - przeboje ze śmieciami.

W mieście Chełm (woj. lubelskie) od lipca, jak w całej Polsce, wprowadzono zmiany w wywożeniu śmieci. Do tej pory nie było problemów, teraz oczywiście zaczęły się schody:

1. Moja Babcia mieszka ze swoją córką, a moją Ciocią, która porusza się na wózku inwalidzkim. Od lipca śmieciarze się wycwanili i każą sobie wystawiać kubły ze śmieciami przed bramy posesji. Co w takim wypadku mają zrobić osoby które nie dadzą sobie z tym rady, bo np. są za stare, albo chore? Albo akurat panu Zenkowi się zachorowało, mieszka sam i nie da rady wytaszczyć kubła z odpadami? Na takie przypadki urząd miasta stworzył listę adresów które zwolnione są z wyciągania kubłów przed bramy. Kierowca śmieciarki taką listę powinien mieć ze sobą, a można się na nią zgłosić w wyjątkowych przypadkach nawet w dniu wywozu śmieci. Warunkiem jest aby kosz był z dala widoczny i aby wejście na posesję nie było zamknięte.

Ciocia więc zapisała się na tą listę i dla niej wywóz miał pozostać bez zmian.
No właśnie miał.

Pierwsze wywożenie śmieci - Babcia musiała pójść za śmieciarą i śmieci zabrali. Została im zwrócona uwaga, że tu się śmieci zabiera z posesji. Dodatkowo na płocie wisiała kartka "Nie ma możliwości wystawienia śmieci, proszę zabrać je z posesji. Brama jest otwarta, pies NIE biega luzem" (notabene jamnik który śmieciarki boi się panicznie ale o tym nikt z wywożących wiedzieć nie musiał), która została totalnie zignorowana.

Drugi wywóz. Ciocia stoi na schodach wejściowych do domu by dopilnować wszystkiego, śmieciara jedzie, kubłów nie zabierają, udają ze nie widzą. A jakże. Ciocia tłumaczy sytuację, jeden Pan śmieciarz przeprasza, drugi jeszcze się wykłóca "że jak by oni mieli wyciągać kubły z każdej posesji, to ile by to trwało?", a także "dlaczego druga pani (koleżanka która była akurat w odwiedzinach i która przyglądała się całej sytuacji) nie mogła wyciągnąć kubła przed bramę?" - przecież każdy gość przyjeżdża w odwiedziny żeby babrać się w czyiś śmieciach... Ostatecznie śmieci po awanturze zabrane.

Trzeci wywóz - ponownie totalne olanie kartki na bramie. Wkurzyłam się i tym razem ja poszłam za śmieciarką i zapytałam kto według nich ma ten kubeł wystawiać: moja niepełnosprawna Ciocia czy stara Babcia? Pan śmieciarz się zmieszał, przeprosił, kubeł zabrał, nawet nie próbował pytać czy ja bym nie mogła wystawić. Poprosiłam go by wpisał nasz adres na jakaś stałą listę, tak by nikt więcej nie musiał za nimi biegać. Dodatkowo coś mnie tknęło i zapytałam ile mają takich adresów, które się zgłosiły by nie musieć wyciągać kubłów przed bramę. Tak, zgadliście, tylko adres Babci...

2. Ulica dzień przed wywozem śmieci wygląda naprawdę "reprezentacyjnie", wszędzie kubły, reklamówki, śmieci, worki, pudełka do wywozu... Zapach jest równie wspaniały jak widok. Współczuję dzieciom, które będą chodziły takimi ulicami do szkoły, mając kubeł akurat na wysokości swojego nosa...

3. Oprócz akcji ze śmieciami i wystawianiem kubłów miasto "wytresowało" sobie mieszkańców tak, że mają odśnieżać chodniki zimą i odchwaszczać latem. Problem polega tylko na tym, że jeśli chodnik nie przylega bezpośrednio do posesji (czyli jest odgrodzony np. linią trawy i taka sytuacja ma miejsce na tej ulicy), to NIE należy do posesji i jego utrzymaniem ma obowiązek zająć się miasto. Ale po co, skoro mieszkańcy przestraszeni wizją mandatu czy odszkodowania i zrobią to sami? Do tego za własne pieniądze zakupią sól i posypią chodnik? Czekam aż ktoś wpadnie na pomysł wmówienia ludziom ze powinni odśnieżać swoją połowę ulicy zimą...

Miasto Chełm

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 344 (404)
zarchiwizowany

#51027

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Cyganie...
O pardon... Romowie, czy może raczej - imigranci z Rumuni... Bo przecież nie chcemy być nietolerancyjni albo nie daj Boże obrazić kogoś.
Tylko co nam po naszej poprawności politycznej jak mniejszości kpią sobie z nas w żywe oczy? Nie wszystkie oczywiście ale w oczy rzuca się to co złe. Ciągną od państwa kasę, nie dając nic w zamian

Zaczęło być ciepło wiec w mieście zaczęły pojawiać się żebrzące matki z "niepełnosprawnymi" dziećmi i nie tylko. Ale póki siedzą sobie to jeszcze idzie wytrzymać - przynajmniej się nie narzucają.
Ostatnio, przed Bożym Ciałem, jeżdżąc tramwajami 4 razy na przełomie 2 godzin natknęłam się na grających na tych swoich organach cyganów... Ile można wysłuchać tej samej nudnej melodyjki w kółko? Jeszcze żeby to coś ambitnego. Ale nie titu-titu non stop i te biedne spojrzenia dzieci chodzących z plastikowymi koszyczkami, smutne minki, brudne buzie...

Jednak to, co mnie najbardziej irytuje, to sytuacja gdy człowiek wraca po całym dniu pracy/nauki do domu i chce odpocząć. Wtedy ma do wyboru albo siedzieć w duchocie przy zamkniętym oknie albo słuchać irytującego titu-titu pod oknami... Z MPK można chociaż wysiąść.
Dziś nie wytrzymałam, ustawiłam głośniki do okna i poczęstowałam naszych grajków "Mombassą" z Incepcji.

Błogosławiona cisza. Nauczcie się to grać to Wam rzucę nawet dyszkę.

Kraków komunikacja_miejska cyganie

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (293)
zarchiwizowany

#45514

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia nie tyle piekielna co raczej zabawna. Przynajmniej dla mnie i rodziny, niekoniecznie dla sąsiada :)

Mieszkałam kiedyś z rodzicami w bloku. Drzwi obok (załóżmy my pod 3, a sąsiedzi pod 4) mieszkała rodzina w zestawieniu rodzice i dwóch synów. Ojciec czasem przesiadywał pod sklepem z miejscowymi degustatorami ale w domu nie było awantur czy problemów. Synowie też nie aniołki ale ogółem kultura. Cała trójka miała ciekawych znajomych.

Nie wiem czemu ale tym znajomym strasznie ciężko było odróżnić na domofonie moje mieszkanie od mieszkania sąsiadów, tak że zdarzało się po kilka razy dziennie podnosić słuchawkę i słyszeć "Jest Zdzisiu/Krzysiu/Rysiu?". Wypowiadane często dość bełkotliwym tonem.

Tego dnia było wyjątkowe zatrzęsienie domofonów. Rodzice źli bo ile można tłumaczyć "sąsiedzi to guziczek niżej"? Późną pora gdy wszyscy już szykowali się do spania kolejny domofon. Tato podniósł słuchawkę i bez pytania warknął "Pomyłka!", rzucając słuchawką. Minutę później ktoś cichutko puka do drzwi. Tato otwiera a tam inny sąsiad (zaprzyjaźniony) obrażonym tonem: "Aleś ty rozmowny, u mnie dzieci śpią, a u ciebie światło widziałem to nie chciałem ich budzić".

sąsiedzi

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (31)
zarchiwizowany

#44514

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając Piekielnych przypomniała mi się historia z 1 albo 2 klasy podstawówki.

Któregoś dnia niemal całą szkołą (a na pewno kilka klas młodszych) poszliśmy na koncert w szkole muzycznej. Wszyscy poustawiani w pary, panie nauczycielki prowadzą, wyszliśmy. Dostałam zaszczytne miejsce w pierwszej parze przed wszystkimi klasami. Jakaż była duma! Szliśmy znaną mi trasą, którą zawsze chodziłam do szkoły. W pewnym momencie nauczycielka zniknęła a ja z rodzącym się instynktem "klaczy przewodniczki" dotarłam do miejsca gdzie chodnik przecinała uliczka jednokierunkowa. Zatrzymałam się, upewniałam kilka razy ze nic nie jedzie, rączka w górę jak to zawsze dzieci na przejściach i idziemy.

Takiej zrypy od nauczycielki nigdy wcześniej nie dostałam. Ona szła gdzieś z koleżankami z pracy zamiast pilnować co się dzieje na czele, a ja śmiałam bez jej opieki wejść na jezdnię. W moim mniemaniu (wtedy) okazałam dojrzałość rozglądając się, upewniając że nic nie jedzie, a następnie prowadząc klasę. W jej mniemaniu - postąpiłam idiotycznie. Tyle że może warto było pilnować nas, albo jasno postawić zasady?
Nie, po co?

podstawówka

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (33)

#43731

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótki poradnik jak nauczyć dziecko oszustwa.

Stoisko z pieczywem w Lidlu.
Dziś w podczas zakupów usłyszałam taki krótki dialog Ojca z Córką:
C: Tato nie pakuj tych bułek razem, ta druga jest droższa!
O: Nie szkodzi, powiemy pani przy kasie, że wszystkie to te tańsze.

Różnica kilkudziesięciu groszy między najdroższą a najtańszą bułką, cóż za zmysł oszczędności!

Lidl Kraków

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 503 (605)
zarchiwizowany

#32119

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Koniec pasożytowania na portalu. Do tej pory nie miałam zbyt wiele styczności z piekielnymi ludźmi i ta historia też nie będzie o piekielności samej w sobie ale o chamstwie i buractwu. O czym mowa? O 5. Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie.

Wielkie wydarzenie pośród koneserów muzyki filmowej a także na świecie. Z trudem wywalczona organizacja Festiwalu przez setki jeśli nie tysiące osób lecz niektórzy na Festiwalu zachowywali się jakby wpadli tam przelotem odnosząc widły po przerzucaniu gnoju do stodoły.

Jak być może wiecie Festiwal Muzyki Filmowej to muzyka grana na żywo przez orkiestrę, z udziałem chóru. Częstymi gośćmi są sami kompozytorzy.

Co mnie szczególnie urzekło?

5. Jedzenie chipsów i innych smakołyków podczas filmu w pierwszym dniu.

4. Pierwszy dzień, film "Pachnidło" z muzyką symultanicznie graną na żywo. Całe 147 minut filmu i muzyki. No ale skoro to film, to przecież na napisach wstaje się i wychodzi na hura. Jak to nie? To nie kino?

3. Wszystkie trzy dni obfitowały w spóźnialskich mimo ze była mowa ze nie będą wpuszczani. Muzycy grają w najlepsze, gdy przez całą długość hali przegalopowuje słonica na szpilkch. I tak co 15 minut różni ludzie. W tę i z powrotem, w sobie tylko znanym celu.

2. Trzeci dzień - muzyka z Obcych, a także z Wywiadu z Wampirem, Fridy i Batmana. Dwie panie, które stanęły sobie przy mnie (siadziałam na samym przodzie sektora B, na skraju po prawej stronie) i kłóciły się
[P1] No przejdź na drugą stronę, na co czekasz!
[P2] Nie pójdę!
[P1] Idź!
[P2] Sama idź!
i w ten deseń. Bardzo głośno. Ostatecznie oddaliły się tam skąd przyszły szeleszcząc reklamówkami które miały ze sobą.

1. No i hit, podczas którego marzyłam tylko o jakiejś broni palnej. Ostatni, trzecie dzień ponownie. Od połowy koncertu ludzie wychodzili. Czasem pojedynczo, czasem z rodzinami (rozumiem ze małe dzieci mogły się przestraszyć puszczanych fragmentów z filmu Obcy). W pewnym momencie na jakieś 15 minut przed końcem pół sektora A zerwało się i wyszło... Na nic zdały się prośby prowadzącej o pozostanie na miejscach i że MPK odwiezie wszystkich do domu. Nowobogaccy pokłusowali do wyjścia. Nigdy mi nie było tak wstyd za innych.

Na szczęście pozostali zgotowali gorącą owację muzykom i kompozytorom już po wyjściu bydła.

Zastanawia mnie jedno - nie szkoda im było kasy za bilety? Karnet na Sektor A dla jednej osoby kosztował 150zł. Za tyle niektórzy mogliby spokojnie pójść do kina, wyjść na napisach i zajadać cały film popcorn, a zostawić miejsca dla tych którym zależało a biletów już nie dostali.

FMF Kraków

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 103 (195)